Wiele chorób dotknęło w przeszłości, dotyka dziś i dotykać będzie naszą Rzeczpospolitą. Nie jest to dziwne, gdyż taka jest kolej rzeczy, zarówno w świecie organizmów jak i państw czy społeczeństw. Jedne choroby przychodzą i odchodzą a inne pozostają i da się z nimi żyć. Są jednak takie, które nieleczone zabijają. Takie rzeczy istnieją w świecie przyrody i w świecie polityki.
Polska w odczuciu wielu ludzi i w moim również, jest bardziej chora niż wiele innych krajów. Przodujemy w korupcji, zacietrzewieniu, nietolerancji i w wielu innych negatywnych zjawiskach. Na samym końcu jesteśmy w poziomie nauki i oświaty, opieki medycznej i wielu innych sprawach mających najbardziej żywotne znaczenie dla akceptacji państwa przez społeczeństgwo, przy czym to, co mamy jest tylko pozostałością tego, co przyniosła nam komuna. Gdyby nie komuna przewnie pół kraju, zwłaszcza od strony wschodzniej, nie miałoby nawet prądu. Wydaje się Wam, że przesadzam? 1/3 ludności świata żyje bez prądu a tereny postkomunistyczne też by się mogły w tej grupie znaleźć gdyby szły inną drogą rozwoju. Zresztą w kapitaliźmie też dbano o masy tylko po to, by pokazać uciemiężonym przez komunizm, że kapitalizm nie jest już taki, jak przed wojną, że dba o zwykłych ludzi, o wsie i miasteczka. To jednak temat na osobne rozważania. Polska przetrwała komunę i istnieje nadal. Zwykłe choroby nie byłyby jej w stanie zniszczyć gdyby nie gangrena, która ją toczy.
Cóż to za paskudztwo mam na myśli? Państwa nie upadają w wyniku niezadowolenia społecznego. Upaść mogą najwyżej rządy i inni włodarze. O końcu państwowości zawsze decyduje ekonomia. Ona powoduje przegrane wojny, rozpady i anschlussy. Szwajcari czy Szwecji nikt nie zajął w czasie I czy II Wojny. Nie opłacało się. Czechosłowacja nie przetrwała przemian ustrojowych gdyż jej dwie części nie były wystarczająco mocno związane ekonomicznie. Wykazywanie ekonomicznych kulis polityki i władzy to temat wielu książek, nie rozwódźmy się nad tym i wróćmy do sedna.
Gangrena, czyli zgorzel to proces rozkład tkanek w żywym organizmie przez bakterie gnilne (beztlenowce) wnikające do organizmu przez ognisko martwicy. Dla komuny martwicą było nie niezadowolenie społeczne z braku wolności, którą to tezę usilnie się lansuje, nie dywersja finansowa i ideologiczna z Zachodu jak chcą inni, a zapaść ekonomiczna. Spojrzyjmy choćby na nasze kolejne „zrywy wolnościowe”. Zawsze zbiegały się z planowaną podwyżką cen żywności i zawsze zaczynały w dużych skupiskach ludzkich zależnych od jej zakupu. Na wsi nigdy takich ruchawek „wolnościowych” nie było, bo jeszcze było co jeść. Dzisiaj ten główny, prawdziwy motor upadku komunizmu się pomniejsza głośno krzycząc o umiłowaniu wolności. Dlaczego? Ano dlatego, że komuna pozostawiła nam ognisko martwicy, którego nie ruszył żaden rząd i które sieje spustoszenie w naszej ekonomii.
Zakład Ubezpieczeń Społecznych nie ma nic wspólnego z ubezpieczeniami. Gdyby miał nie istniałaby Kasa Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego. Składki w KRUS są kilkakrotnie niższe niż w ZUS a świadczenia takie same. Czy to możliwe, żeby mężczyzna ubezpieczony w KRUS, w wieku lat 20 miał te same świadczenia co jego kolego w ZUS, ale za jedną czwartą stawki tego drugiego? Oczywiście nie. Ktoś musi do niego dopłacać. Póki rolników było tyle co na wsi, póki najbardziej obrotni ludzie nie zwiali na Zachód, póty ZUS jakoś sobie radził Jednak postęp w medycynie spowodował podrożenie procedur medycznych których domagają się pacjenci jako dostępnych powszechnie w innych krajach. W dodatku masa ludzi, nikt nie wie jak wielka, bo to tajemnicy poliszynela, której nikt nie chce ruszyć, została „rolnikami” by zamiast haraczu do ZUS odprowadzać symboliczną daninę do KRUS. Jak wielki jest rozmiar tego ogniska martwicy nikt nie wie, ale cały czas rośnie. Coraz więcej ludzi podczepia się pod KRUS a część, która nie może, coraz chętniej ucieka ze składką za granicę. Coraz mniej wpływa do kasy ZUS a chętnych do świadczeń coraz więcej, gdyż społeczeństwo się starzeje.
Kolejne rządy miotają się jak w kaftanie bezpieczeństwa w okowach KRUSowego spętania i próbuje uzdrowić slużbę zdrowia, której uzdrowić się nie da dopóki nie powstanie spójny system jej finansowania. A jak ma powstać skoro jedni Kowalscy za to samo płacą kilka razy mniej niż inni. Pół biedy, gdyby ci inni byli, ale frajerów coraz mniej. Nikt nie chce zadrzeć z wieśniakami bo to przecież znaczący elektorat. Zwłaszcza iż zainteresowani wiedzą, że połowa objętych KRUSem mieszka w miastach. Tematu się więc w ogóle nie porusza i śmiem twierdzić, że tak naprawdę żadna partia nie jest zainteresowana dobrem Polski, gdyż żadna się tego śmierdzącego tematu nie chce dotknąć. A temat jak tytułowa gangrena już zaczyna powodować objawy na skalę całego organizmu.
Przesadzam? Kiedy za Gierka Polska się zadłużyła zewnętrznie opozycjoniści rwali włosy z głowy. Polska nigdy się z tego nie wygrzebie! Sprzedał Polskę! Teraz Polska jest zadłużona jak jeszcze nigdy. Szacunki są sprzeczne. Niektóre nawet podają sumę zadłużenia kilkakrotnie wyższą niż w najczarniejszym momencie poprzedniego ustroju. Jednak najgorsze jest to, że zadłużenie rośnie a politycy nabrali wody w usta.
Kiedy usłyszę, iż ktoś chce rozpędzić KRUS, wtedy na niego zagłosuję, bo to może będzie jakaś szansa. Jednak wszyscy, którzy bajają o reformie ZUS, służby zdrowia i państwa bez tego tematu, są tak naprawdę zainteresowani tylko tym, by jeszcze trochę tego czerwonego sukna z Rzeczpospolitej wyrwać dla siebie. Interesują ich tylko stołki i interesy własne oraz znajomych, którzy razem z nimi za to sukno ciągną.