Strony

piątek, 18 października 2024

"Jimi Hendrix we Lwowie" Andriej Kurkow - O postradzieckich hipisach, kagebistach i znachorach

Jimi Hendrix we Lwowie

Andriej Kurkow

Tytuł oryginału: Львовская гастроль Джими Хендрикса
Tłumaczenie: Magdalena Hornung
Wydawnictwo: Noir sur Blanc
Liczba stron: 372
Format: .epub

 
 
Pędząc przez życie, siłą rzeczy koncentrujemy się na jego najbardziej rzucających się w oczy aspektach. Brak czasu, spowodowany pogonią za wszelakiej maści celami, jakie przed sobą stawiamy, nie pozwala na to, by przystanąć, złapać oddech i uważnie rozejrzeć się wokół siebie. Ale jeśli już uda się nam na chwilę zatrzymać i baczniej przyjrzeć się otaczającej nas rzeczywistości, może ukazać się, że oczom naszym ukaże się niezwykłość, tj. coś, co wymyka się zdrowemu rozsądkowi, co trudno wyjaśnić za pomocą powszechnie przyjętej logiki. W takiej sytuacji możemy wzruszyć ramionami, udać, że niczego właściwie nie dostrzegliśmy i wrócić do naszej rozpędzonej egzystencji, wmawiając sobie, że zmęczenie zmąciło nam zmysły lub też odważnie skonfrontować się z tym, co obce i niezrozumiałe. Tę drugą opcję wybierają bohaterowie powieści Jimi Hendrix we Lwowie pióra ukraińskiego pisarza Andrieja Kurkowa.
 
Akcja utworu rozpoczyna się 18 września 2011 roku, kiedy to grupa podstarzałych hipisów z byłych republik radzieckich zbiera się na organizowanym co roku wydarzeniu na Cmentarzu Łyczakowskim, jakim jest uczczenie pamięci Jimiego Hendrixa. Legendarny gitarzysta posiada na lwowskiej nekropolii swój skromny nagrobek, w którym, jeśli wierzyć przywiędłym już nieco dzieciom kwiatom, pochowany jest jego nadgarstek. Spotkanie, którego jesteśmy świadkami, jest o tyle nietypowe w porównaniu do poprzednich, że podniosłą atmosferę zakłóca pojawienie się kapitana Riabcewa, emerytowanego pracownika KGB, w okresie istnienia Związku Radzieckiego odpowiadającego za inwigilację i rozpracowywanie niepokornych oraz aspołecznych elementów. Kapitan Riabcew wyraża szczerą skruchę z racji swojej wcześniejszej postawy, ujawniając zarazem, że od dawna darzy całą grupę ogromną sympatią – wydaje się, że największą estymą cieszy się u niego Alik Olisewycz, z którym kapitan usiłuje się zaprzyjaźnić. W normalnych okolicznościach, starania te pewnie spaliłyby na panewce, tyle, że Lwów zaczyna doświadczać serii dziwnych zjawisk – ich punktami wspólnymi są krzyki i agresywne zachowanie mew, intensywny zapach morza oraz pojawianie się stref czy też pól, w których człowiek bardzo źle się czuje, co w wybranych przypadkach prowadzi do wzmożonej przemocy. Kapitan Riabcew do spółki z Alikiem podejmują się próby wyjaśnienia niebezpiecznej zagadki i poznania źródła lwowskich anomalii.
 
Występujące, coraz intensywniejsze aberracje, są na tyle uciążliwe, że zaradzić pragną im również inni mieszkańcy. Do drugiej grupy, prowadzącej swoje równoległe śledztwo, zalicza się Taras, niedoszły lekarz, który wykorzystuje zdobytą na nieukończonych studiach medycznych wiedzę, by praktykować nietypową metodę usuwania kamieni nerkowych, polegającą na wytrząsaniu ich w trakcie jazdy samochodem po nierównych, lwowskich ulicach. Tarasa wspierają przyjaciółka Oksana, aktorka i wolontariuszka pomagająca bezdomnym oraz zadurzony w niej sąsiad Tarasa, Jerzy Ostrowski, fryzjer, który dla podobającej mu się kobiety postanawia zerwać z nałogiem alkoholowym.
 
Ta galeria barwnych osobowości, które przewijają się na kartach książki, jest najmocniejszym punktem Jimiego Hendrixa we Lwowie. Lekkie pióro oraz ogromne pokłady empatii pozwalają Andriejowi Kurkowowi kreślić protagonistów, którzy natychmiast wzbudzają czytelniczą sympatię. Z jednej strony to zwyczajni ludzie, mierzący się z różnorakimi kłopotami, które zsyła na nich codzienność, z drugiej zaś, cechuje ich ogromna otwartość, zarówno na innych, jak i na niespodzianki, jakie skrywa w zanadrzu lwowskie uniwersum. Dodając do tego życzliwość i gotowość niesienia wsparcia innym, gdy ci znajdą się w tarapatach, okazuje się, że z niemal każdą postacią chciałoby się nawiązać znajomość.
 
Nie mniej ważnym bohaterem utworu jest Lwów, a więc miasto, w którym rozgrywa się fabuła. Wspólnie z protagonistami przemierzamy lwowskie ulice, goszcząc zarówno w lokalizacjach najbardziej popularnych i znanych (jako, że Alik pracuje jako oświetleniowiec, możemy znaleźć się choćby za kulisami Opery Lwowskiej; często pojawiamy się na Zamarstynowie; istotnym miejscem jest Cmentarz Łyczakowski z rzekomymi szczątkami Jimiego Hendrixa; przesiadujemy w okolicach Baszty Prochowej), jak i takich, o których nie znajdziemy żadnej wzmianki w przewodniku (przemierzamy liczne podwórza i podwórka, zdarza się nam zejść do piwnic czy odwiedzić schronisko dla bezdomnych w podlwowskich Winnikach).
 
Równie interesującym aspektem książki jest ukazanie siły, jaka zaklęta jest w słowach. Poprzez wykorzystanie osoby Jurija Wynnyczuka (ur. 1952), ukraińskiego dziennikarza, redaktora i pisarza, autora przybliżanej niedawno na łamach bloga powieści Tango śmierci, w której to z kolei pojawia się Andriej Kurkow, na karty dzieła wprowadzone zostają subtelne dawki realizmu magicznego, stwarzające klimat tajemniczości i niedopowiedzenia – uzmysławiają one, jak potężna jest wyobraźnia, której płodów nie można lekceważyć, bowiem potrafią one mocno oddziaływać na naszą egzystencję. W końcu fikcja nierzadko stroi się w szaty realności, a to, co jeszcze wczoraj było czymś wymyślonym, dzisiaj może stać się na tyle prawdziwym, że trudno to będzie zignorować.

Wypadkową składowych, które zostają użyte przez Andrieja Kurkowa do skomponowania Jimiego Hendrixa we Lwowie jest powieść skrząca się ciepłem i humorem. Autor zaprasza nas do wspólnej podróży po Lwowie ogarniętym niezwykłością, która miesza się ze swojskością – grono intrygujących postaci pozwala nam z innej perspektywy spojrzeć na rutynę, w której zaczynamy dopatrywać się szwów, ściegów. Delikatnie nadpruwając tkaninę rzeczywistości, zanurzamy się w świecie naznaczonym odrobiną magii, przypominającej nam o sile ludzkiego umysłu i jego płodów, jak i o mocy empatii.

2 komentarze:

  1. Ciepła i pełna humoru z sympatycznymi bohaterami powieść o Lwowie to brzmi bardzo zachęcająco. :) Być może autor dostanie dzisiaj Nagrodę Angelusa za inną swoją książkę pod tytułem "Szare pszczoły".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tę książkę czytało mi się bardzo przyjemnie. Ile razy ją otwierałem, czułem się jakbym spotykał się z dobrymi znajomymi.

      A "Szare pszczoły" też czytałem, będzie o nich niedługo.

      Usuń

Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)