Strony

środa, 25 października 2023

"Dziennik sprzeciwu. Tajne zapiski obywatela III Rzeszy" Friedrich Kellner - Perspektywa sprawiedliwego

Friedrich Kellner

Dziennik sprzeciwu. Tajne zapiski obywatela III Rzeszy

Tytuł oryginału: Vernebelt, verdunkelt sind alle Hirne. Tagebücher 1939-1945 
Tłumaczenie: Andrzej Kopacki
Wydawnictwo: Tajfuny
Seria: Świadectwa XX wiek
Liczba stron: 308
Format: .epub
 

Dzisiaj, ponad 90 lat po dojściu nazistów do władzy w Niemczech (30 stycznia 1933 kanclerzem zostaje Adolf Hitler), istnieje kilka narracji na temat współudziału niemieckich obywateli w hitlerowskiej machinie śmierci, która w swych krwawych trybach mieli kilka milionów ofiar. Jedna z lobbowanych tez przedstawia ówczesnych Niemców jako zbiorowisko oszukanych, zastraszonych, ubezwłasnowolnionych i otumanionych propagandą osobników, którzy wpadają w nazistowską pułapkę bez wyjścia. Podobnie jak przedstawiciele innych narodowości, stają się oni zakładnikami członków NSDAP (niem. Nationalsozialistische Deutsche Arbeiterpartei, pol. Narodowosocjalistyczna Niemiecka Partia Robotników), którzy dyrygują opętańczym tańcem zniszczenia i zagłady. Ale czy faktycznie niemieccy cywile oraz szeregowi żołnierze z lat 1933 – 1945 to wyłącznie ofiary? Czy zniewolony niemiecki naród to tylko bierny wykonawca szaleńczych rozkazów, którym nie można się w żadnej mierze przeciwstawić? Bardzo ciekawych odpowiedzi na te pytania udziela lektura wspomnień Friedricha Kellnera, które w Polsce zostały wydane pod tytułem Dziennik sprzeciwu. Tajne zapiski obywatela III Rzeszy.

Friedrich Kellner (1885 – 1970) to postać nietuzinkowa. Urodzony w Vaihingen an der Enz, szwabskim miasteczku niedaleko Stuttgartu w ewangelickiej rodzinie, odbiera gimnazjalne wykształcenie, które – po odbyciu rocznej służby wojskowej i zaliczeniu trzyletniego okresu przygotowawczego – pozwala mu rozpocząć pracę w mogunckim sądzie. W latach 1903 – 1933 Kellner pnie się po szczeblach urzędniczej drabiny, obejmując kolejno posady sekretarza sądowego, księgowego i inspektora sprawiedliwości. W międzyczasie Kellner bierze udział w I wojnie światowej, walcząc na froncie francuskim, gdzie w grudniu 1914 zostaje ranny pod Reims. Trafia do szpitala, a stamtąd do oddziału zaopatrzeniowego, w którym służy do końca konfliktu. Już po upadku cesarstwa bierze udział w narodzinach demokracji w Republice Weimarskiej. Jest zaangażowany w działalność partii socjaldemokratycznej (SDP), opowiadając się zarówno przeciwko skrajnej lewicy (komunistom) jak i prawicy (narodowym socjalistom) – ceną tej niechęci są bliskie spotkania z nazistowskimi bojówkami, skutkujące pobiciem. Tuż przed powołaniem Hitlera na urząd kanclerza Rzeszy, Kellner przenosi się z żoną i synem do prowincjonalnego Laubach, gdzie obejmuje urząd starszego inspektora wymiaru sprawiedliwości w sądzie okręgowym. W 1935 syn emigruje do Stanów Zjednoczonych, by uniknąć służby w Wehrmachcie. W miarę narastania antysemickiej nagonki, Friedrich i Pauline usiłują pomagać swoim sąsiadom pochodzenia żydowskiego, co spotyka się z groźbami ze strony lokalnych nazistów – za niepatriotyczną i demoralizującą postawę nad małżeństwem wisi widmo zesłania do obozu koncentracyjnego, co skłania Friedricha Kellnera do zaprzestania jakichkolwiek aktów sprzeciwu. We wrześniu 1938 roku mężczyzna podejmuje decyzję, by w obliczu przygniatającej przewagi wroga, walkę z narodowym socjalizmem prowadzić po cichu, w formie regularnie pisanych dzienników, które w założeniu, po latach, będą świadectwem trudów, przez jakie muszą przechodzić przyzwoici ludzie w okresie, gdy władzę dzierżą prominenci z NSDAP na czele z Adolfem Hitlerem: Niech przeczyta moje notatki ten, kto chciałby poznać współczesne społeczeństwo, dusze «dobrych Niemców». Obawiam się jednak, że po upływie wydarzeń pozostanie jedynie niewielu rozsądnych ludzi, a winni nie będą chcieli oglądać skutków swojego blamażu [1].

Zapiski Friedricha Kellnera to niezwykła opowieść o człowieku, który z racji swojej etycznej postawy i humanitaryzmu staje się obcym we własnym kraju (Ludzie o trzeźwym spojrzeniu stanowią bardzo nieliczną mniejszość [2]). Niezależność myślenia i krytyczne podejście do sloganów i sztampowych formułek obficie wypluwanych przez propagandę skazują go na wegetację na społecznym marginesie: Życie dzisiaj straciło swoją wartość. Oto zgnębiony, udręczony, zastraszony, straszliwie zniewolony naród ma iść pod kule i ginąć za tyrana. Co za terror! Bonzowie w roli szpiclów. Przyzwoity Niemiec nie ma już nawet odwagi, żeby myśleć, a co dopiero, żeby cokolwiek powiedzieć [3]. Kellner nie może liczyć na zrozumienie, ale fakt, że znajduje się w opozycji do niemal każdego napotkanego bliźniego nie zmienia jego przekonań – mężczyzna jest przeświadczony, że to po jego stronie znajduje się racja, która prędzej bądź później zatryumfuje. A w oczekiwaniu na to upragnione zwycięstwo, Kellner pochyla się nad mentalnością swoich ziomków, starając się dociec, dlaczego zaufali oni takiemu człowiekowi jak Hitler. Poczynione obserwacje składają się na niezwykle krytyczny portret niemieckiego społeczeństwa, które w ujęciu Kellnera jest bezrozumnym motłochem, zachłyśniętym mocarstwową i przesyconą resentymentem retoryką. Tym, co szczególnie mierzi autora jest bezkrytyczne przyjmowanie propagandy, choćby najbardziej bzdurnej czy sprzecznej (Ludzie podchwytują jakiś gazetowy ochłap i przekazują potem tę brednię jako własną mądrość. Nawet bogowie walczyliby z tym daremnie. Doprawdy, nietrudno kierować takim stadem – rządzący naprawdę nie mają się tu czym chełpić [4]; Nie szkodzi, naród ma tak słabą pamięć, że z poniedziałku na wtorek można zmienić zdanie i pozwolić sobie na dosłownie wszystko [5]; Ten naród można porównać tylko ze stadem prowadzonym do rzeźni: tak jak owo stado nie jest on świadom ani swojej siły, ani nędzy [6]; Dziś zaczyna się ósmy miesiąc wojny. Ani określenie „wojna błyskawiczna”, ani „błyskawiczne zwycięstwo” nie okazały się prawdziwe. Te hasła uśpiły naród niemiecki. Jakie to niewiarygodnie łatwe: codziennie raczyć to stado inną bajką. Łatwowierność wydaje się germańską wadą wrodzoną [7]; Pięciu zdrowych zmysłów nie wystarcza, żeby pojąć, jak to możliwe, że cały naród niemiecki daje się bezwolnie prowadzić do rzeźni. 80 milionów ludzi wierzy w cuda, które nie mogą się zdarzyć [8]). To zbiorowe omamienie jest o tyle przerażające, że ulegają mu niemal wszyscy, łącznie z tymi, którzy powinni być odporni na retoryczne sztuczki: „Słoneczna polityka” zawładnęła tymi, którzy powinni bardziej krytycznym okiem patrzeć na ekran z wyczarowaną tam fatamorganą i widzieć w niej to, czym jest: blefem i szwindlem, nikczemnym oszukiwaniem narodu. Powinni – choćby z racji swojego wykształcenia. Ale – precz z myśleniem. Wszak to urocze, że führer załatwia dosłownie wszystko, nie turbując gnuśnej ludzkości [9]; Kiedy człowiek przygląda się dzisiejszej sytuacji, żałość ogarnia na myśl, że po 1933 roku ogromna większość duchowych przywódców, zwłaszcza profesorów uniwersyteckich, zabrała się i poszła w nowym kierunku politycznym, odsuwając na bok wszystko, czego wcześniej broniła i nauczała. Niemal wszyscy wyrzekli się własnej woli, własnego myślenia, i wysławiali jak służalcy, ludzie bez charakteru, to, co nakazała partia [10].

W ujęciu Kellnera narodowy socjalizm to koślawe lustro, które odsłania i wzmacnia najgorsze cechy Niemców. Autor rozpacza nad umiłowaniem przemocy, zaborczością, poczuciem wyższości, brakiem szacunku dla ludzi o innych poglądach, zaślepieniem i zacietrzewieniem (Jakiż tragizm ludzkości ujawnia się w tej żądzy rabunku i posiadania. Nikt nie myśli o tym, że jutro na mocy tego samego „prawa” może stać przegnany ze swojego skrawka ziemi [11]; Największą grozą napawa jednak to, że część narodu niemieckiego utraciła wszelkie poczucie prawa i sprawiedliwości. Ci ludzie nie zauważają nawet, że znajdują się na poziomie bydła w oborze [12]; Narodowi niemieckiemu nie można pomóc. Ma w żyłach żołnierską krew i jest zachwycony, kiedy może podbijać inne narody. Musi za to zapłacić [13]; Katastrofa 1918 roku bynajmniej nie podziałała ozdrowieńczo. Zabrakło siły duchowej, by wychować ten naród: obudzić w nim umiłowanie pokoju. Obudzono i monstrualnie rozbuchano żądzę władzy, nierozum i chęć zemsty. Hazardziści, karierowicze i szczurołapy dochrapali się godności „mężów stanu”. Uprawiając swoje sztuki, coraz bardziej nabierali manier hochsztaplerów i przestępców [14]). Kellner dostrzega również, że dramat zniewolenia niemieckiego narodu polega też na tym, że o ile pokolenie starsze mniej lub bardziej świadomie wybiera narodowy socjalizm, o tyle młodzi ludzie zostają przez narodowy socjalizm ukształtowani i nierzadko nie znają innej, nie-hitlerowskiej rzeczywistości: H. wiedział, że sam oręż nie jest czynnikiem decydującym, zajął się więc duchem narodu. Na tym polu wyhodowano coś, czego dotąd nie było. Zuchwalstwo, ślepe posłuszeństwo, grubiaństwo i brutalność. Pogardę dla wszelkich szlachetnych odruchów w człowieku. Gotowość do bezwzględnego zwalczania inaczej myślących, niszczenia religii i instytucji kościelnych, eksterminacji Żydów (…) [15].

Elementem walki z systemem jest także dekonstrukcja mirażu uparcie kreowanego przez goebbelsowską propagandę. Kellner podważa stworzone przez nazistowskie media filtry poprzez nakładanie ich na siebie – analiza komunikatów dotyczących tych samych kwestii, pojawiających się na przestrzeni mniejszego bądź większego okresu czasu, pozwala odnaleźć nierówności, chropowatości i zgrzyty, które przy odrobinie intelektualnego wysiłku umożliwiają dostrzeżenie sprzeczności i absurdów, jakie stają się elementem codzienności w nazistowskich Niemczech. Kotara kłamstw, mistyfikacji, półprawd i przeinaczeń jest bardzo gęsta, choć można ją odchylić – oprócz wspomnianej dociekliwości zostają jeszcze zagraniczne radiostacje (ich słuchanie jest jednak nielegalne) oraz plotki. Informacje uzyskiwane nieoficjalnymi kanałami karmią ciekawość, dlatego trudno się im oprzeć, nawet wtedy, kiedy burzą mur świętego spokoju i błogiej nieświadomości. Jak przekonuje nas Kellner, ta trudna do przezwyciężenia chęć, by wiedzieć, co w trawie piszczy, powoduje, że większość Niemców doskonale zdaje sobie sprawę z tego, co dzieje się z obywatelami o żydowskim pochodzeniu czy z tymi niepełnosprawnymi, którzy z rasowego punktu widzenia postrzegani są jako bezwartościowi. Bierność i obojętność na cudzą krzywdę sprawia, że wiara w propagandowe hasła jest wygodna, bowiem pozwala usprawiedliwić się w oczach innych, zrzucić winę na rządzących i tym samym zamaskować własną podłość.

Notatki Friedricha Kellnera są również bardzo ciekawy, jeśli spojrzeć na nie, jak na geopolityczny komentarz na temat zachodzących dynamicznie wypadków w światowej grze mocarstw. Autor to erudyta, odznaczający się analitycznym umysłem i niemałym poziomem wiedzy ogólnej, starający się odczytywać znaczenie poszczególnych ruchów na wojennej szachownicy, dzieląc się z nami swoimi przemyśleniami. Kellner bardzo mocno krytykuje postawę Francji i Anglii za to, jak łatwo dają się rozegrać Hitlerowi i Stalinowi, i jak podchodzą do swoich zobowiązań sojuszniczych wobec napadanych przez Hitlera krajów, za politykę ustępstw, bierności i pokoju za wszelką cenę, za podejście do własnej obronności; nie w smak mu strategia USA, które przez długi czas starają się pozostawać neutralne, w rezultacie czego przyzwalają na agresywną i ekspansywną politykę Japonii (Nikt chyba nie myśli na serio, że Francja i Anglia pomogą Polakom. Kiedy tylko ziścił się mroczny pakt z Rosją, znów poszły w górę akcje tych, którzy chcą „brać” [16]; Błędy popełniane przez Francuzów i Anglików w ostatnich latach są tak gigantyczne, że wprost trudno w nie uwierzyć: a. Na początek Abisynia (członek Ligi Narodów zostaje całkowicie opuszczony przez innych członków. Dlaczego kilku stanowczych mężczyzn nie zamknęło Kanału Sueskiego?). b. Demilitaryzacja Nadrenii! c. Zbrojenia w Niemczech! d. Okupacja Austrii (mocarstwa gwaranci stoją i patrzą). e. Zajęcie i zdruzgotanie Czechosłowacji (sojusznik Francja nie robi nic). f. Rozbicie Polski (sprzymierzeńcy „obiecują” pomoc). g. Napaść Rosji na Finlandię (mocarstwa zachodnie „chcą” pomóc). h. Napaść Niemiec na Norwegię („udzielający pomocy” Anglicy uciekają) [17]). Wywody Kellnera czyta się o tyle przyjemnie, że doskonale zdaje on sobie sprawę jak kompleksowym zagadnieniem jest wojna, że nie można zredukować jej do machania szabelką – autor pochyla się nad logistyką, bazą surowcową, potencjałem przemysłowym, warunkami pogodowymi czy rezerwami ludzkimi, z czego wyłania się rozbudowana sieć naczyń połączonych, którą można zaburzyć na wiele sposobów. Tym rozważaniom nad przebiegiem konfliktu towarzyszą refleksje orbitujące wokół metod jego zapobiegania – Kellner jest w tej materii bezkompromisowy, uważając, że gdy dany kraj ujawni swoje mocarstwowe zapędy (wyrażone poprzez militarystyczne gnębienie sąsiadów), to w żadnej mierze nie wolno mu pobłażać, zaś podejmowane środki zaradcze, mające na celu zniechęcić agresora, nie mogą być polubowne, częściowe, pojednawcze – na przemoc trzeba odpowiedzieć przemocą, i to na tyle zwielokrotnioną, by zło zostało zduszone w zarodku: Jeśli postępowanie sprawdzające wykaże, iż wszystko wynika jedynie z zaborczości lub chorobliwej żądzy chwały, wówczas wszystkie narody muszą zwrócić się przeciwko temu jednemu wichrzycielowi. Wszystkie narody są zobowiązane do pomocy – militarnej, gospodarczej i finansowej – w wymiarze odpowiednim do ich wielkości [18]. Kellner chętnie oddaje się także prognozom – godny uwagi jest fakt, że niemal od początku napaści na Polskę, sygnalizuje on, że wojna wcale nie musi być taka błyskawiczna, jak podaje propaganda: Czasem upuszczam kropelkę wątpliwości, to znów przypominam o wojnie 1914 roku, która też miała się skończyć w ciągu sześciu tygodni. Wiara w cuda jest jednak bardzo silna [19]. Kellner zastanawia się również nad tym jak będzie wyglądać powojenna rzeczywistość w (pokonanych) Niemczech, zaznaczając, że wielu wyprze się koneksji z nazistami: Dopiero kiedy zniknie nadzieja mamiąca zamkami na lodzie i cudami, runie być może ten domek z kart. Wtedy oczywiście okaże się, że każdy wiedział, co bezwarunkowo musi się stać. I że podobno nikt nie był prawdziwym NSDAP-owcem [20]. Ale wymigiwanie się od odpowiedzialności jest daremne, bowiem: Dziewięćdziesiąt dziewięć procent ludności niemieckiej ponosi pośrednią bądź bezpośrednią winę za dzisiejszy stan rzeczy. Dlatego zasada jest jedna: „Byłeś przy tym – kara cię nie minie” [21].

Te wszystkie wywody Friedricha Kellnera, z perspektywy czasu, czyta się z niesłabnącym zainteresowaniem i rosnącym z każdą stroną podziwem. Dziennik sprzeciwu. Tajne zapiski obywatela III Rzeszy to portret człowieka niezłomnego i przyzwoitego, który mimo społecznego wykluczenia i grożącego mu niebezpieczeństwa, uparcie trwa przy swoim humanitaryzmie. Towarzyszenie mu w tej niełatwej wewnętrznej podróży to niezwykłe doświadczenie, choć mocno niekompletne, bo polskie wydanie dzienników kończy się na dacie 1 maja 1942.

P. S. W Dzienniku sprzeciwu nie zabrakło dygresji dotyczących nalotów bombowych, które stanowią ciekawe uzupełnienie powieści Nalot na Halberstadt 8 kwietnia 1945 autorstwa Alexandra Kluge: Kiedy tylko ofiarą nalotu padnie jakiś dygnitarz lub towarzysz partyjny, w nekrologach zamieszczanych przez instancje partii mówi się o „angielskich piratach powietrznych” i „tchórzliwych atakach bombowych ze strony brytyjskich piratów nocnych”. Robi to może jeszcze jakieś wrażenie na jednym czy drugim naiwnym Niemcu, ale poza granicami Rzeszy nie znajdzie się bodaj żaden w miarę rozsądny człowiek, który umiałby wykryć różnicę między nalotem bombowym na Londyn, a takim samym nalotem na miasta niemieckie. Zatem wszelkie wyrazy niezadowolenia z powodu ataków są niemądre. Jeśli nie chce się nalotów, nie wolno wszczynać wojny. Swoją drogą: kto zaatakował z powietrza mieszkańców Polski? Czy ci lotnicy też byli piratami? Kto bombardował Holandię (Rotterdam)? [22]. Owa myśl pochodzi z 16 września 1940, gdy alianckie bombardowania są sporadyczne, przeprowadzane niewielkimi siłami i ograniczające się wyłącznie do celów wojskowych. Doktrynę nalotów dywanowych, oznaczających niszczenie całych, wskazanych obszarów, bez rozróżniania celów cywilnych i militarnych, oficjalnie zatwierdzono 14 lutego 1942, ale dopiero od 1943 roku RAF i USAAF rozpoczynają ofensywę powietrzną na Trzecią Rzeszę siłami nawet ponad 1000 samolotów w jednym nalocie. Szkoda, że polskie wydanie kończy się na dacie 1 maja 1942 roku, bowiem ogromnie ciekawi stosunek Kellnera do tego typu destrukcyjnej i okrutnej taktyki.

 

P. S. Ukraina wciąż walczy nie tylko o swoją wolność, a my, choćby w pewnym stopniu, możemy pomóc jej obrońcom i obrończyniom, w tym także naszym chłopakom na wojnie. Każde wsparcie i każda wpłata się liczy! Można wspierać na różne sposoby, ale trzeba coś robić. Tutaj zrzutka na naszych medyków pola walki działających na froncie pomagam.pl/dfa8df


------------------------------

[1] Friedrich Kellner, Dziennik sprzeciwu. Tajne zapiski obywatela III Rzeszy, przeł. Andrzej Kopacki, Fundacja Ośrodka Karta, Warszawa 2015, s. 13

[2] Tamże, s. 25

[3] Tamże, s. 23

[4] Tamże, s. 46

[5] Tamże, s. 27

[6] Tamże, s. 29

[7] Tamże, s. 64

[8] Tamże, s. 68

[9] Tamże, s. 33

[10 ] Tamże, s. 158

[11] Tamże, s. 19

[12] Tamże, s. 58

[13] Tamże, s. 134

[14] Tamże, s. 138

[15] Tamże, s. 173

[16] Tamże, s. 19

[17] Tamże, s. 73

[18] Tamże, s. 41

[19] Tamże, s. 25

[20] Tamże, s. 35

[21] Tamże, s. 196

[22] Alexander Kluge, Nalot na Halberstadt 8 kwietnia 1945, przeł. Arkadiusz Żychliński, Wydawnictwo Ossolineum, Wrocław 2016, s. 91

4 komentarze:

  1. „Kellner zastanawia się również nad tym jak będzie wyglądać powojenna rzeczywistość w (pokonanych) Niemczech” – czyli był pewny, że Niemcy zostaną pokonani? Z Twojej recenzji wynika, że warto sięgnąć po te zapiski. Ciekawa jestem, gdzie autor je ukrywał. I czy żona o nich wiedziała?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Kellner co rusz wspomina, że klęska jest nieuchronna i pytanie dotyczy jedynie tego, kiedy ona nastąpi.

      Żona raczej wiedziała, że autor prowadzi tego typu krucjatę, bo oboje małżonkowie darzyli niechęcią nazistów - oboje byli zaangażowani w pomoc osobom o żydowskich korzeniach, za co zresztą znajdowali się na gestapowskiej liście elementów niepewnych. Gdyby naziści wygrali wojnę, Kellnerowie niemal na pewno trafiliby do obozu koncentracyjnego.

      Usuń
  2. Cieszę się, że Twoja opinia jest pozytywna, bo mam tę pozycję na liście książek, które koniecznie muszę przeczytać :)
    Galene

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to bardzom ciekaw Twojej opinii. Mnie w tej książce najbardziej zaskoczyła rozległa wiedza autora, który potrafił ze strzępków informacji zbudować bardzo trafny obraz tego, co dzieje się na świecie pogrążonym w odmętach wojny.

      Usuń

Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)