Strony

piątek, 23 czerwca 2023

Catherine Merridale „Wojna Iwana. Armia Czerwona 1939-1945” - mocno krytycznie



Catherine Merridale

Wojna Iwana

Armia Czerwona 1939-1945

Original title:
Ivan's War. The Red Army 1939-45
First published January 1, 2005
This edition 
tłumaczenie:
Piotr Chojnacki
Katarzyna Bażyńska-Chojnacka
Wydanie I - dodruk format hardcover 472 pages
Published February 19, 2013 by Dom Wydawniczy Rebis
ISBN 9788373019171


Zachęcony recenzją Ambrose sięgnąłem po dość monumentalne dzieło współczesnej brytyjskiej pisarki oraz historyczki Catherine Merridale specjalizującej się głównie w tematyce rosyjskiej i zatytułowane „Wojna Iwana. Armia Czerwona 1939-1945”. Niestety, nie znalazłem w nim wielu powodów do zachwytu.


Dzieło w zasadzie ma konstrukcję chronologiczną, ma ukazać zmiany w mentalności „Iwana” – statystycznego sowieckiego żołnierza II wojny światowej, lecz mimo tego, co w zasadzie powinno być kręgosłupem wokół którego zbudowano całość, sprawia wrażenie mocno chaotycznego, nieusystematyzowanego i nie zawsze do końca wiarygodnego mimo licznych przypisów i odsyłaczy do źródeł. Sprawę pogarsza jeszcze przemieszanie bez ładu i składu, niejednokrotnie w sąsiednich nawet zdaniach, perspektywy strategicznej z jednostkowymi przypadkami. W aspekcie ściśle merytorycznym Merridale też nie do końca wydaje się godna zaufania. Powtarza oklepane uzasadnienia przyczyn zezwierzęcenia komunistycznych hord objawiającego się w niezliczonych gwałtach i innych zbrodniach, również na cywilach, nie tylko Niemcach, ale i innych narodach, nawet sojuszniczych, składające wszystkie patologie na konto trwającej przez lata wojny propagandy sowieckiej, która w celu zmotywowania własnych żołnierzy dehumanizowała i demonizowała wrogów, co trudno było potem opanować i odkręcić. Brytyjka autorka zapomina, że masowe gwałcenie kobiet, rabunki i bezsensowne dewastowanie wszystkiego nie pojawiły się w czasie II wojny, ale stały się wizytówką armii czerwonej już podczas wcześniejszych konfliktów, zarówno wojny domowej w Rosji, jak i wojny z Polską 1919-1921. Zachowania te nie straciły też nic ze swej powszechności i w czasach powojennych, że wspomnieć choćby tragedię Węgrów w 1956 czy to, co się teraz dzieje na Ukrainie. Wydaje się wręcz, że „Iwan” to synonim wojennego barbarzyńcy, bandyty i wandala, zbrodniarza i przede wszystkim gwałciciela. Warto też przypomnieć, o czym zresztą wspomina i sama autorka w tym opracowaniu, że definicja gwałtu to według Stalina „odrobina zabawy z kobietą”. Tyle tylko, że to raczej przeczy tezie autorki o tym, że zezwierzęcenie armii czerwonej było następstwem wojny i propagandy, bowiem słowa te padły z ust twórcy, a nie adresata propagandy, w dodatku w dyplomatycznych międzynarodowych kuluarach, a nie na wiecu propagandowym. Aż zbyt często w trakcie lektury miałem wrażenie, że Marridale najpierw stawia tezę, a potem dobiera przykłady na jej poparcie, nie zawsze zresztą konsekwentnie, jakby później zapominała, co napisała wcześniej.

Jeśli już jesteśmy przy metodologii, to Merridale z wielkim nakładem pracy, czasu i środków, przez lata zbierała materiały „w terenie”, ale nie wspomina nawet o tak świetnych źródłach jak choćby wybitne wspomnienia Nikolaja N. Nikulina wydane w Polsce pod tytułem „Sołdat”. Ujrzały one światło dzienne przy okazji zawirowań politycznych w Rosji, które spowodowały chwilowe uśpienie cenzury, z którego, dzięki Bogu, wielu zdążyło skorzystać. To przypomina mi casus Adolfa Hitlera, który uruchamiając Plan Barbarossa wierzył wywiadowi zapewniającemu, iż ruscy nie mają żadnych czołgów ciężkich, gdy tymczasem każdy Berlińczyk i połowa Niemców nie tylko wiedziała, że jest inaczej, ale wręcz widziała zdjęcia nawet takich kolosów jak T-35 i T-28, gdyż co roku niemieckie gazety publikowały reportaże z parady czołgów i innego sprzętu w Moskwie z okazji rocznicy Rewolucji.

Na pocieszenie muszę wyraźnie zaznaczyć, że uważny czytelnik znajdzie w „Wojnie Iwana” wiele interesujących informacji. Inna sprawa, że pewne tematy, zgodnie może z tym, co napisałem wyżej, autorka przypadkiem(?) pomija. Na przykład w dość rozbudowanej części poświęconej upadkowi Berlina ani słowem nie zająknęła się o wielce interesującym i okrytym zmową milczenia epizodzie - o bratobójczych starciach do jakich dochodziło (według niektórych z pełną premedytacją) między jednostkami Żukowa i Koniewa konkurujących ze sobą o uznanie Stalina.

Jakby mało było tych wszystkich niedostatków, styl jest wręcz tragiczny (nie wnikam jaką część „zasługi” ma tutaj oryginał, a jaką tłumaczenie). O ile gołe fakty na pewno są wiarygodne, o tyle w narracji, o czym wspominałem, roi się od sprzeczności, a gdy styl zmierza w kierunku „artyzmu”, zaczynają się takie głupoty, że trzeba się dobrze zastanowić, by dojść co artystka miała na myśli. Czasami po prostu się nie da, bo momentami brzmi to jak bełkot.

Smiersz pomagał odstraszać wszelkiego typu zdrajców, a oprócz tego terroryzował wszystkich tych, których praca była niezbędna dla frontu , ale gdy uderzał w prawdziwych wrogów, informatorzy stalinowskiego kontrwywiadu zdradzali ducha frontu.

Humor zeszytów, tylko że niestety to nie zeszyt z podstawówki, a „wiekopomne dzieło”.

Reasumując – „Wojna Iwana” to lektura tylko dla tych, którzy już o rosji i rosjanach wiedzą wiele, a chcą jeszcze więcej, albo dla tych, którzy czytają nieuważnie i nie odrzucają ich wspomniane wyżej mankamenty. Na pewno nie jest to lektura na wprowadzenie do tematu.


Wasz Andrew

P. S. Ukraina wciąż walczy nie tylko o swoją wolność, a my, choćby w pewnym stopniu, możemy pomóc jej obrońcom i obrończyniom, w tym także naszym chłopakom na wojnie. Każde wsparcie i każda wpłata się liczy! Można wspierać na różne sposoby, ale trzeba coś robić. Tutaj zrzutka na naszych medyków pola walki działających na froncie pomagam.pl/dfa8df 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)