Strony

wtorek, 4 kwietnia 2023

Cienie Calendy - serial prześwietny, choć mniej znany



Cienie Calendy

(hiszp. Luna, el misterio de Calenda)
pierwsza emisja:
2012-2013 na kanale Antena 3
twórcy:
Daniel Écija
Laura Belloso
David Bermejo
(Hiszpania)


Już jakiś czas temu doszły mnie zachęcające opinie o stosunkowo mało u nas znanym hiszpańskim serialu „Cienie Calendy”, więc postanowiłem sam spróbować. Na początku mały zgrzyt, no bo jak zwykle polski tytuł ni z gruszki, ni z pietruszki w odniesieniu do oryginalnego, ale to już chyba taki nasz narodowy rys. A potem?


No, a potem się zaczęło! Do miasteczka Calenda przybywa sędzina Sara Cruz (Belén Rueda) wraz z córką Leirą (Lucía Guerrero). Przyjeżdżają na zaproszenie męża Davida (Leonardo Sbaraglia), z którym przez dłuższy czas byli w separacji. Mają zamiar znów stworzyć szczęśliwą rodzinę. Jednak już pierwszej nocy David znika i przepada jak kamień w wodę. Co dalej nie będę zdradzał, gdyż ciągle dręczące widza niewiadome są jedną w wielkich zalet serialu. Niewiadome, a odkrycie jednych odpowiedzi rodzi kolejne pytania.

Nastrój tajemnicy, nieokreślonego zagrożenia, to mocny atut tej stosunkowo krótkiej (dwa sezony, razem 20 odcinków) produkcji, ale aspektów, które wciąż przysparzają serialowi nowych wielbicieli, jest więcej. Mamy tu do czynienia z wyjątkowo zgrabnym połączeniem różnorodnych elementów: lekki, przyjemny humor, przyjaźń i miłość oraz intrygi, zdrady i zmowę milczenia, interesująco wykreowane i świetnie zagrane przez nieopatrzonych aktorów postacie, dynamiczną akcję i napięcie w chwilach spowolnienia, wciągający małomiasteczkowy klimat rodem z Kinga czy raczej „True Detective”, ale przełamany lekkością innych wątków, zaś warstwy realne doprawione są delikatnie elementami fantastyki. Mamy klasyczne i młodzieżowe romanse, zaś paleta postaci jak na dość krótki serial jest zaskakująco zróżnicowana, z wielką rozpiętością ciekawie wykreowanych zarówno fizyczności, jak i typów psychologicznych. Dla polskiego widza dodatkowym atutem będzie warstwa obyczajowa. Szczególnie daje do myślenia wątek miłości trzydziestolatka i nastolatki.

„Cienie Calendy” wyjątkowo skutecznie wymykają się klasyfikacji gatunkowej. Jedni piszą o kryminale, inni thrillerze, romansie lub fantasy, a każdy ma po części rację. Nawet docelowa widownia, dla której chyba jest przeznaczony, łączy wszystkie kategorie wiekowe za wyjątkiem całkiem najmłodszych.

Producenci zakończyli „Cienie” po dwóch sezonach, co powoduje żal chyba u każdego, kto je obejrzał, ale może to i dobrze. Ciągnięcie na siłę mogłoby spowodować taką porażkę jak z „Żywymi trupami” („The Walking Dead”), gdzie pierwsze sezony były genialne, ale potem było już tylko coraz gorzej.

„Cienie Calendy” są chyba równie atrakcyjne dla obu płci, bowiem moja piękniejsza połowa była równie zachwycona jak ja. Polecam z pełnym przekonaniem – kawał świetnej, lekkiej rozrywki w którym ukryto wiele smaczków.


Wasz Andrew


P. S. Ukraina wciąż walczy nie tylko o swoją wolność, a my, choćby w pewnym stopniu, możemy pomóc jej obrońcom i obrończyniom, w tym także naszym chłopakom na wojnie. Każde wsparcie i każda wpłata się liczy! Można wspierać na różne sposoby, ale trzeba coś robić. Tutaj zrzutka na naszych medyków pola walki działających na froncie https://zrzutka.pl/nc3hm5




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)