Strony

poniedziałek, 13 marca 2023

"Gdy zniknęły gołębie" Sofi Oksanen - O brunatno-czerwonych kartach estońskiej historii

Gdy zniknęły gołębie

Sofi Oksanen

Tytuł oryginału: Kun kyyhkyset katosivat
Tłumaczenie: Sebastian Musielak
Wydawnictwo: Czarne
Liczba stron: 368
Format: papier



 
Wojna to sytuacja ekstremalna, w obliczu której człowiek przyjmuje najróżniejsze postawy. A jako iż jest to czas chaosu i destrukcji – kiedy dotychczasowe prawa nierzadko okazują się ułudą, gdy królują ślepy traf, przypadek, ale i zdolność adaptacji do raptownie zmieniających się okoliczności –  bywa ona papierkiem lakmusowym dla naszego humanizmu. W tym ujęciu wojna jest wyzwaniem dla naszej moralności, bowiem panujące realia nie sprzyjają jej zachowaniu – powszechne zniszczenie i bezład sprzyjają troszczeniu się wyłącznie o siebie, szczególnie że niekiedy przetrwanie jest warunkowane poświęceniem życia innych. Wojna katalizuje więc najróżniejsze reakcje, które wiążą się z określonymi postanowieniami i wyborami – te zaś niosą za sobą skutki i konsekwencje, z którymi trzeba się zmierzyć w przyszłości. Przypomina nam o tym Sofi Oksanen (ur. 1977), fińska pisarka o estońskich korzeniach, autorka powieści Gdy zniknęły gołębie.

Akcja książki osadzona jest w Estonii na dwóch płaszczyznach czasowych. Z jednej strony jesteśmy świadkami niemieckiej okupacji tego bałtyckiego kraju, która rozpoczyna się wkrótce po ataku hitlerowskiej Rzeszy na Związek Sowiecki w 1941 roku, z drugiej zaś gościmy w Estonii lat 60-tych XX wieku, Estonii będącej częścią Związku Socjalistycznego Republik Radzieckich. Przewodnikami po obu tych światach są dwaj kuzyni o zupełnie odmiennych osobowościach, ale z podobnym, przyświecającym im celem, jakim jest znalezienie sobie miejsca w cieniu pierwszego jak i drugiego totalitaryzmu. Ich perypetie stają się pretekstem do ukazania burzliwej i niełatwej historii niewielkiego bałtyckiego państwa.

Roland to człowiek, którego zachowanie jest wynikową honoru, przyzwoitości oraz dbania o dobro ojczyzny. Nie lubi on zawierać żadnych zgniłych kompromisów, nie uznaje stosowania brudnych środków, które mogłyby być pomocne w osiągnięciu danych zamiarów. Stąd, w chwili wtargnięcia Armii Czerwonej na tereny krajów bałtyckich w czerwcu 1940 roku, Roland podejmuje jedynie słuszną (w jego mniemaniu) decyzję i wstępuje w szeregi Leśnych Braci, partyzantów zajmujących się walką z czerwonym okupantem. Działalność konspiracyjna i wywrotowa kontynuowana jest także wtedy, gdy Estonia zostaje wyzwolona przez Wehrmacht, wchodząc w skład Komisariatu Rzeszy Wschód (niem. Reichskommissariat Ostland) oraz później, gdy Sowieci na powrót zajmują tereny Bałtów. Zgoła inne podejście cechuje Edgara, oportunisty, dla którego celem nadrzędnym jest przetrwanie oraz maksymalne wykorzystanie ówcześnie wiejących prądów historii. Taki stosunek do dynamicznie kształtującej się rzeczywistości sprawia, iż Edgar równie dynamicznie zmienia swoich pracodawców – kolaboracja z sowieckim NKWD, nazistowskim SS czy estońskimi komunistycznymi służbami bezpieczeństwa nie stanowi dla Edgara żadnej różnicy. W każdej pracy stara się wykazywać zapałem i gorliwością, licząc na doraźne profity oraz ważką pozycję społeczną. Osobą najmocniej spajającą obu krewnych jest Juudit, żona Edgara, dla której nieszczęśliwe małżeństwo staje się pułapką, z jakiej kobieta usiłuje się wymknąć przy nadarzającej się okazji. Tyle, że zawierzenie miłosnym instynktom, bez oglądania się na utkaną przez Wielką Historię osnowę rzeczywistości, może okazać się krokiem wielce ryzykownym, wręcz tragicznym.

Utwór Sofii Oksanen można rozpatrywać w dwóch ujęciach. W pierwszym, nieco bliższym, Gdy zniknęły gołębie to galeria ludzkiego postępowania wobec niecodziennych i niezwykłych, a przy tym bardzo intensywnych, bodźców. Oksanen raczy nas portretami psychologicznymi ludzi, którzy z racji własnych działań, ale i w rezultacie kontekstu politycznego, postawieni zostają pod ścianą i zmuszeni są do dokonywania niełatwych wyborów. Fińsko-estońska pisarka kreśli różnorakie motywacje, jakie mogą skrywać się za danym rozstrzygnięciem, sygnalizując, że każda akcja to wypadkowa wielu czynników – ich pula bywa tak rozległa, że z istnienia niektórych nie zdajemy sobie nawet sprawy. W tej materii książka prezentuje się solidnie (tylko solidnie, można dodać), bowiem z jednej strony Oksanen uzmysławia wielość ludzkich charakterów i odpowiedzi na nietypowe impulsy, z drugiej zaś, co jest jedną z nielicznych wad książki, dwie główne postacie męskie kreowane przez autorkę są zbyt jednowymiarowe, a przez to sprawiają wrażenie odrobinę papierowych.

Najmocniejszą stroną powieści pozostaje bardzo dobrze zarysowane tło historyczne, na jakim rozpostarto fabułę. Sofi Oksanen przybliża nam meandry estońskiej historii, prezentując jej tragiczną, XX-wieczną odsłonę, która naznaczona została komunizmem oraz nazizmem. Dla polskich czytelników zapoznanie się z estońskimi realiami może być o tyle interesujące, iż z racji m. in. odmiennego podejścia III Rzeszy do narodów bałtyckich (zgodnie z Generalnym Planem Wschodnim miejscowa ludność uznawana jest za jedynie częściowo wartościową rasowo i po zwycięskiej wojnie z Rosją ma zostać przesiedlona na podbite tereny, ale wciąż jest ona lepiej traktowana niż choćby Słowianie) wrogość miejscowych do niemieckiego okupanta zdecydowanie ustępuje wizji ponownego podboju kraju przez bolszewików – naziści są postrzegani jako znacznie mniejsze zło niż komuniści i nie wszyscy odczuwają potrzebę, by zrzucać z estońskiego państwa ich jarzmo. Pokłosiem takich stosunków estońsko-niemieckich jest choćby to, że po klęsce wojsk hitlerowskich na Froncie Wschodnim, gdy Wehrmacht desperacko potrzebuje świeżej krwi, formowane są ochotnicze oddziały Wafen-SS, składające się z Estończyków dobrowolnie wstępujących do niemieckiej armii. Nie mniej ciekawie odmalowano obecność radzieckiego wielkiego brata, którego wysłannicy zainteresowani są wszelkimi aspektami egzystencji ludzi postrzeganych jako zagrożenie dla komunistycznego systemu – ten wątek jest o tyle intrygujący, że metody funkcjonowania aparatu bezpieki poznajemy z perspektywy jego mniej ważkich trybików.

To przedstawienie perypetii szarych ludzi w odniesieniu do Wielkiej Historii, przed którą nie da się uciec czy schować, skutkuje interesującą lekturą. Sofi Oksanen bacznie przygląda się swoim bohaterom, którzy stawiani są w sytuacjach krańcowych, testujących granice naszego człowieczeństwa – pisarka pokazuje jak bogaty może być wówczas wachlarz reakcji, w zależności od okoliczności, człowieczego charakteru czy nacisków ze strony bezpośredniego otoczenia. Zarazem Gdy zniknęły gołębie to smutna opowieści o kraju, którego niepodległość jest dławiona przez brunatny oraz czerwony totalitaryzm – tragiczne losy Estończyków bez większych problemów zrozumieją potomkowie mieszkańców pozostałych krajów Europy Środkowowschodniej (Bałtowie, Polacy, Czesi, Węgrzy, Rumuni czy Słowacy), ale z punktu widzenia czytelników z innych regionów Europy czy świata jest to cenne świadectwo uporczywej walki o zachowanie narodowej tożsamości.

 
Wasz Ambrose 
 

P. S. Ukraina wciąż walczy nie tylko o swoją wolność, a my, choćby w pewnym stopniu, możemy pomóc jej obrońcom i obrończyniom, w tym także naszym chłopakom na wojnie. Każde wsparcie i każda wpłata się liczy! Można wspierać na różne sposoby, ale trzeba coś robić. Tutaj zrzutka na naszych medyków pola walki działających na froncie https://zrzutka.pl/nc3hm5

7 komentarzy:

  1. No i kolejna rzecz warta przeczytania się zapowiada! Dzięki za wyszukanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tę książkę polecam szczególnie z racji tła historycznego, które jest niezwykle ciekawe - można choćby porównać przebieg okupacji nazistowskiej i sowieckiej, i zestawić to z naszymi, polskimi doświadczeniami. A książka wpadła mi w ręce przez przypadek - gościłem w Taniej Książce, i już przy wyjściu, przy kasie, ten tytuł rzucił mi się w oczy, bo akurat był na promocji.

      Usuń
  2. A ja chyba się nie skuszę, bo jednak te jednowymiarowe postacie męskie mnie zniechęcają. :) Czy będziesz sięgał po kolejne książki autorki?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To są moje subiektywne wrażenia. No i nie jest to aż tak poważna jednowymiarowość, prowadząca do koturnowości ;) A jeśli chodzi o kolejne książki, to owszem, chciałbym sięgnąć, tym bardziej, że tytułów przełożonych na polski nie brakuje.

      Usuń
  3. Niby powinny być dla nas zrozumiałe, ale jednocześnie mam wrażenie, że Polacy nieco z góry patrzą na Litwę, Łotwę i Estonię właśnie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nieco? ;) Tylko na te trzy kraje? ;)

      Usuń
    2. No ale generalnie Bałtów jest u nas mało, jeśli chodzi o historię czy literaturę. Dobrze byłoby to zmienić i w tym kierunku chyba zmierza wydawnictwo Marpress, które ma nawet serię "Bałtyk" ;)

      Usuń

Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)