Strony

poniedziałek, 14 listopada 2022

"Amerykańskie lato. Depesze z ulic Chicago" Alex Kotlowitz - O złudnej atrakcyjności przemocy

Amerykańskie lato. Depesze z ulic Chicago

Alex Kotlowitz

Tytuł oryginalny: An American Summer: Love and Death in Chicago 
Tłumaczenie: Michał Szczubiałka
Wydawnictwo: Czarne
Seria: Amerykańska
Liczba stron: 282
Format: .epub 



Brutalna siła jako argument, z którym każdy musi się liczyć. Gnębienie słabszych jako udowodnienie swojej pozycji. Terror jako narzędzie podporządkowywania sobie innych. Bestialstwo jako sposób na budowanie autorytetu. Agresja jako bagno, które – gdy już w nie wdepniemy – wciąga, nie pozwalając się wyrwać. Jak dotąd atrakcyjności przemocy nie wyjaśniono na tyle efektywnie, by przestała być ona smutną składową naszej codziennej rzeczywistości. Zajęciem łatwiejszym, choć nie mniej cennym, jest ukazanie destrukcyjnego wpływu przemocy, na wszystkich których ona dotyka – tą właśnie ścieżką kroczy Alex Kotlowitz (ur. 1955), amerykański dziennikarz, pisarz i filmowiec, autor książki Amerykańskie lato. Depesze z ulic Chicago.

W swoim reportażu artysta zaprasza nas do mrocznej podróży po ulicach Chicago, miasta będącego w USA (…) symbolem indywidualnej i społecznej degradacji – co jest swego rodzaju przeciągłym krzykiem rozpaczy – na ulicach najbiedniejszych i najbardziej rasowo podzielonych dzielnic kraju [1]. Alex Kotlowitz zagłębia się w mniej popularne turystycznie rejony Chicago, które skazane zostają na przemilczenie, a ich mieszkańcy – na wegetację w cieniu wszędobylskiego strachu i poczucia zagrożenia. Razem z Kotlowitzem trafiamy do Wietrznego Miasta, które, podobnie jak inne amerykańskie metropolie, dotknięte jest epidemią przemocy rozlewającą się w najuboższych i najbardziej zaniedbanych dzielnicach. Autor podąża krwawymi śladami lokalnych strzelanin, przyglądając się temu, co po nich pozostaje – rezultatem jest (...) garść szkiców, obrazków ludzi, którzy jeszcze żyją, którzy wyłaniają się z rumowiska i próbują nadać jakiś sens temu, co za nimi [2]. Przedmiotem badania Kotlowitza jest wybrane przypadkowo chicagowskie lato 2013, będące jak na tamtejsze standardy dość spokojnym latem, kiedy to (…) od kul zginęły sto siedemdziesiąt dwie osoby, a siedemset dziewięćdziesiąt trzy odniosły rany [3].

Na Amerykańskie lato. Depesze z ulic Chicago składają się zapiski ze spotkań, jakie w przeciągu trzech letnich miesięcy przeprowadza Alex Kotlowitz. Interlokutorami są rodziny ofiar strzelanin, krewni sprawców, świadkowie, jak i ci, którzy pociągają za spust, kończąc przedwcześnie cudzy żywot. Wśród rozmówców nie brak także pracowników socjalnych, dziennikarzy, polityków czy społeczników, którzy czy to wspólnie, czy na własną rękę usiłują przeciwstawić się fali spustoszenia, jaką sieje bezmyślnie używana broń palna.

Ogrom odbytych konwersacji pozwala na nakreślenie złożonego studium przemocy związanej ze strzelaninami, będącej rażącym problemem Wietrznego Miasta (zgodnie z przytoczonymi statystykami: W Chicago w ciągu dwudziestu lat, od 1990 do 2010 roku, z broni palnej zabito czternaście tysięcy trzydzieści trzy osoby, a raniono około sześćdziesiąt tysięcy [4]). Co prawda, na wstępie Kotlowitz sygnalizuje, że utwór nie jest analizą zagadnienia, ale pomimo tych zapewnień, autor pobieżnie zarysowuje potencjalne przyczyny panującego stanu rzeczy – w jego mniemaniu kluczowym czynnikiem, oprócz bardzo łatwego dostępu do broni palnej, jest kompletny brak nadziei na lepsze jutro: Powtórzmy, co skądinąd oczywiste, że przemoc występuje w społecznościach, w których wiara w przyszłość wydaje się czymś tak odległym i przypadkowym jak deszcze meteorytów; w społecznościach, które zepchnięto na boczy tor właśnie dlatego, że są czarne lub latynoskie [5]. Amerykanin podkreśla, że po broń najczęściej sięgają ludzie młodzi z najbiedniejszych i najniebezpieczniejszych kwartałów, którzy w bardzo wczesnym wieku wstępują do wszelakiej maści ulicznych szajek, band i gangów (Trudno było dorastać w Englewood i nie należeć do gangu, skoro na każdej ulicy istniała przynajmniej jedna banda. Trzeba było do jakiejś należeć, już choćby dlatego, że każdy potrzebował ochrony [6]; Młody człowiek, który dopiero co skończył siedemnaście lat, próbował żyć w dwóch światach, no i okazało się, że to tak niebezpieczne jak chodzenie po linie [7]). Dokładając do tego rozgoryczenie, ubóstwo, na ogół skomplikowane relacje rodzinne, brak pozytywnych wzorców, marginalizację oraz wykluczenie otrzymujemy ognik gniewu, którzy przy lada podmuchu może buchnąć potężnym płomieniem: Innymi słowy – są młodzi, których przygniatają rozbita rodzina, brak pieniędzy i perspektyw, poczucie obcości i braku własnej wartości. Gdy ktoś taki spotka się z brakiem szacunku lub z przemocą, wybucha w sposób niewspółmierny do sytuacji, ponieważ skumulowało się w nim tyle krzywd, że pękają wszelkie zapory. Zalewa go wściekłość [8].

Tym, co szczególnie mocno akcentuje Kotlowitz jest fakt, iż skutki stosowania przemocy z użyciem broni palnej nie ograniczają się do wąskiego grona osób, bezpośrednio w nią zaangażowanych. Zbłąkane kule bardzo często przynoszą przypadkowe ofiary, wśród których nie brak dzieci czy ludzi starszych – śmierć upomina się o nich nie tylko na ulicy, ale także w parkach, samochodach, a nawet w domach; nie sposób się przed nią uchronić. Sporo uwagi poświęcono również tym, którzy przetrwali – Kotlowitz przybliża nam różnorodne oblicza traumy, jaką pozostawia za sobą zetknięcie się z następstwami przemocy. Szczególnie mocno pokazane zostaje jak wielu uczniów boryka się z zespołem stresu pourazowego, co pozwala uzmysłowić sobie skalę problemu, którego reperkusje nie ograniczają się wyłącznie do najuboższych dzielnic Chicago, gdzie człowiek musi nieustannie walczyć, by (…) ohyda i niewytłumaczalność przemocy nie zatruły go na zawsze [9].

Bardzo wartościową składową reportażu są rozmowy przeprowadzane ze sprawcami zabójstw przy użyciu broni. Alex Kotlowitz przedstawia nam bogate grono postaci, spośród których wielu okazuje się zagubionymi nastolatkami, działającymi pod wpływem impulsów, prowadzących do zdarzeń tyleż tragicznych, co nieodwracalnych. Portrety serwowane przez Kotlowitza zrywają ze stereotypowym postrzeganiem morderców, kojarzących się ze wszystkim, co najgorsze i najbardziej zwyrodniałe. Tymczasem faktyczni sprawcy to przeciętni ludzie, dokonujący fatalnych wyborów, w niemałej mierze podyktowanych środowiskiem, w jakim się wychowują i otoczeniem, w którym się obracają.
 
Amerykańskie lato. Depesze z ulic Chicago nie należy do lektury z kategorii przyjemnych czy miłych, ale niewątpliwie zalicza się do grona tekstów wartościowych. To rozbudowane studium przemocy, pozwalające zaprezentować ogrom tragedii i nieszczęść, jakie niosą ze sobą desperacja i poczucie beznadziei, które w połączeniu z brakiem wyobraźni, nieodpowiedzialnością i łatwym dostępem do broni palnej tworzą wybuchową mieszankę. Reportaż Alexa Kotlowitza to także przygnębiający obraz Ameryki, która mimo ogromu wysiłku włożonego w walkę z rasizmem, wciąż boleśnie zmaga się z reperkusjami segregacji rasowej – przeświadczenie o braku sprawiedliwości, o nierównym traktowaniu to jeden z katalizatorów agresji, która wybucha zdecydowanie zbyt często i która niesłusznie jawi się jako najprostszy środek do rozwiązywania kłopotów. Wydaje się, że minie jeszcze kilka pokoleń, zanim zarówno Amerykanie, jak i cała ludzkość, nauczą się jak skutecznie obnażyć fałszywą atrakcyjność przemocy.


 
Wasz Ambrose 


P.S. Ukraińcy nadal mężnie bronią się przed rosyjskim najeźdźcą, tyle, że każdy dzień walk nierozerwalnie wiąże się z ludzką tragedią – ginie ludność cywilna, umierają żołnierze. Wojnę należy jak najszybciej zakończyć, a najlepszą ku temu sposobnością jest wspieranie Ukraińców na wszelkie dostępne sposoby. Warta poparcia akcja facebookowa „Tam gdzie pomoc nie dociera” Fundacji Asymetryści. Można wspierać darami rzeczowymi i wpłatami na konto (dane na facebooku) lub wsparciem https://zrzutka.pl/hn6r99



[1] Alex Kotlowitz, Amerykańskie lato. Depesze z ulic Chicago, przeł. Michał Szczubiałka, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2021, s. 13
[2] Tamże, s. 14
[3] Tamże, s. 14
[4] Tamże, s. 12
[5] Tamże, s. 15 - 16
[6] Tamże, s. 117
[7] Tamże, s. 56
[8] Tamże, s. 15
[9] Tamże, s. 16

4 komentarze:

  1. Wszystkie książki z "Serii Amerykańskiej" Czarnego wydają się wartościowymi pozycjami :) Mam wrażenie, że o przemocy w USA związanej z dostępnością broni palnej i nierównościami społecznymi powiedziano już bardzo wiele, ale nie widać chyba żadnej szansy na zmianę na lepsze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, "Seria Amerykańska" sprawia wrażenie b. ciekawej, ba, niejeden tamtejszy tytuł przykuł moją uwagę. Dlatego z tym większym wstydem wyznaję, że "Amerykańskie lato. Depesze z ulic Chicago" to moja pierwsza książka z tej serii, którą przeczytałem ;)

      A co do tej niemocy (poradzenia sobie z przemocą związaną z łatwym dostępem do broni palnej czy problemami na tle rasowym) to sama w sobie jest ona równie fascynująca, co w pewnym sensie definiująca czym jest USA (krajem zaskakującym, intrygującym, wymykającym się prostym definicjom typu białe-czarne).

      Usuń
  2. Też wydawało mi się ważne i cenne ukazanie tego, że taka przestępczość dotyka nie tylko ofiary i sprawców. To trauma dla całych dzielnic w zasadzie. Nie potrafię sobie wyobrazić wychodzenia z domu ze świadomością, że w zasadzie w każdej chwili może mnie trafić jakaś zbłąkana kula.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, to uczłowieczenie sprawców, pokazanie, że nierzadko są to zwykli ludzie, którzy jednak pobłądzili, dokonali niewłaściwych wyborów czy znaleźli się w złym miejscu o złej porze, to niewątpliwa wartość książki. Bo przekonujemy się, że morderca to często nie żaden psychopata, szaleniec, świr, ale ktoś taki jak my.

      A co do zbłąkanych kul, to najstraszniejsze, że w niektórych przypadkach ofiary nawet nie wychodziły z domu, a i tak zostały postrzelone.

      Usuń

Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)