Whataboutism lub whataboutery to technika prowadzenia „dyskusji”, w której na krytyczne pytanie lub argument nie udziela się odpowiedzi ani nie odpowiada kontrargumentem na temat, ale odpowiada argumentem lub kontrpytaniem nie związanym z tematem, które wyrażają kontr-oskarżenie. Wydaje się, że nie jest to nowy wynalazek, ale do powszechnego użycia wprowadziła go sowiecka propaganda, a obecnie z upodobaniem jest stosowany przez agentów wpływu, trolli i pożytecznych idiotów działających na korzyść rządów totalitarnych, przede wszystkim Rosji i i Chin. Typowe przykłady to:
A: Pomóżmy Ukrainie walczącej przeciwko agresji mocarstwa, które nie kryje się z tym, że chce przywrócić swe granice określone w Jałcie, traktując wszystko na wschód od połowy Berlina jako „swoje”.
B: A Wołyń?
A: Rosjanie na Ukrainie zachowują się gorzej niż hitlerowcy.
B: A co z Syrią?
Najbardziej niebezpiecznym trendem jest to, że ten sposób prowadzenia rozmowy przenika do wszystkich innych tematów, utrwala się jako schemat. Uniemożliwia potem jakąkolwiek konstruktywną dyskusję zamieniając ją w kłótnie i osobiste wycieczki nie związane z początkowym problemem. W szerszym ujęciu whataboutism jest elementem psucia języka, dywersyjnej strategii stosowanej przez totalitaryzm przeciwko demokracji - zagrożenie dla wolności, które już Orwell uważał za być może największe ze wszystkich.
Wasz Andrew
P.S. Pomóżmy Ukraińcom walczącym na pierwszej linii frontu. To nie jest już nawet wojna, ale próba eksterminacji narodu! To jedna wielka zbrodnia i te potwory z Moskwy trzeba zatrzymać. Każde wsparcie i każda wpłata się liczy! zrzutka.pl/adr4dn.
Dorzuciłbym jeszcze do tego relatywizm, czyli pozorne zgadzanie się ze stwierdzeniem rozmówcy, ale okraszone kontrargumentem, mającym udowodnić, że druga strona (ukraińska), wcale nie jest lepsza pod danym względem: "Owszem, Rosjanie prowadzą ostrzał artyleryjski ukraińskich miast, ale..." - i tutaj idzie cała fala stwierdzeń typu: "Ukraińcy też ostrzeliwują osiedla mieszkalne w Donbasie", "Wojska ukraińskie ukrywają się w obiektach cywilnych", itp., itd. (bez żadnych dowodów potwierdzających te tezy).
OdpowiedzUsuńEch, dobrze, że piszesz o tych technikach, bo cały czas trzeba przypominać, jak wyrafinowana potrafi być rosyjska machina propagandowa. A odkrywając jej mechanizmy i pokazując konkretne przykłady, zawsze jest szansa, że uda się komuś otworzyć oczy.