Osamu Dazai
Otogizōshi. Księga japońskich opowieści
Światy tkane ze słów mogą być wybornym schronieniem w sytuacji, gdy otaczająca nas rzeczywistość jest opresyjna i zła. Zanurzenie się w płodach ludzkiej wyobraźni okazuje się wówczas chwilą wytchnienia i odpoczynku – skalany troską i umorusany strachem umysł znajduje ukojenie w mirażach, pozwalających choćby na moment zapomnieć o naszym kiepskim położeniu. Zatem, kiedy za oknem słychać warkot samolotowych silników, które wkrótce mogą przynieść ze sobą krwawe łuny pożarów, wtulmy się mocniej w ojcowskie ramię i posłuchajmy tego, co do przekazania ma nasz rodziciel. Posłuchajmy Osamu Dazaia i jego Otogizōshi. Księgi japońskich opowieści.
Dzieło, z którym polski czytelnik może zapoznać się dzięki uprzejmości Wydawnictwa Akademickiego Dialog oraz tłumaczki Katarzyny Sonnenberg-Musiał to rzecz niesłychanie ciekawie skonstruowana. Pierwszoosobowym narratorem napisanego w 1945 roku utworu jest mężczyzna przedstawiającym się jako pisarz zwany Dazai. Artysta stara się praktykować swoją literacką profesję, ale warunki są zdecydowanie ku temu niesprzyjające – II wojna światowa zmierza ku końcowi, zaś Japonia przechodzi bolesną weryfikację mocarstwowych ambicji, za które trzeba słono zapłacić. Crescendo wycia syren alarmowych oraz uderzeń dział przeciwlotniczych, co rusz przerywa pracę. Oto kolejny raz należy udać się do wykopanego w ogrodzie schronu, gdzie być może uda się przetrwać jeszcze jedno bombardowanie. Towarzyszami niedoli są członkowie najbliższej rodziny, tyle, że nie wszyscy lubią przesiadywać w wilgotnym i zimnym dole – jedyną rzeczą, która może przekonać pięcioletnią córeczkę do pozostania w ziemiance są snute przez ojca bajki. Protagonista tka je na kanwie ilustrowanej książeczki dla dzieci, (…) malując w wyobraźni zupełnie nową opowieść [1]. W ten oto sposób, my, czytelnicy, raczeni jesteśmy 4 historiami, będącymi luźnymi interpretacjami wybranych klasycznych japońskich baśni, podań i legend, zwanych otogi-zōshi, które szczególną popularnością cieszyły się w okresie Muromachi (1336 – 1573).
Przedstawiane przez Dazaia wersje poszczególnych klechd są o tyle intrygujące, że naznaczone są one sznytem autotematyzmu. Każda z nich przybliżana jest przez pierwszoosobowego narratora, który chętnie posługuje się apostrofą (zwracając się bezpośrednio do nas, czytelników) oraz co rusz wtrąca wszelakiej maści dygresje. Ich zakres jest bardzo różnorodny, począwszy od rozważań dotyczących użycia danego słowa oraz znaczeń, jakie może ono przybierać w zależności od kontekstu; poprzez pogłębioną analizę (okraszoną rozbudowanym komentarzem na temat wymowy) wybranego podania z uwzględnieniem kulturowego tła; skończywszy na przemyśleniach, których przedmiotem są różne, możliwe bądź prawdopodobne, warianty tej samej opowieści. Owe wstawki, którymi tak obficie jesteśmy częstowani, są równie interesujące, co bogate, dzięki głębokiej erudycji, jaką może się pochwalić narrator. Mężczyzna niejednokrotnie odwołuje się japońskiego folkloru, garściami czerpie z mitologii greckiej (pojawiają się porównania oraz wzmianki dotyczące Meduzy, Artemidy, Pandory czy Achillesa), nie brak mu nawet wiedzy z zakresu chelenologii (gałęzi zoologii zajmującej się badaniami żółwi). Ta gadatliwość połączona z oczytaniem sprawia, iż Otogizōshi. Księga japońskich opowieści bardzo mocno kojarzy się z dziełami Jun’ichirō Tanizakiego, w których postać narratora szkicowana jest w oparciu o bardzo zbliżoną manierę. Co ciekawe, jeśli uwzględnić fakt, iż w Trzaskającej górze (oraz w pewnym stopniu we Wróblu z wyrwanym językiem) niepoślednią rolę odgrywa wątek kobiety demonicznej, która w swojej próżności nie waha się krzywdzić swoich adoratorów, to wrażenie podobieństwa jest jeszcze mocniejsze – Dwie opowieści o miłości okrutnej, Tajemna historia pana Musashiego czy Ulotny most snów ze zbioru Tydzień świętego mozołu to utwory, które zarówno formą jak i treścią przeplatają się z Trzaskającą górą (oraz nieco mniej z Wróblem z wyrwanym językiem). Pozostając w kwestii porównań do dorobku innych artystów, warto zaznaczyć, iż Urashima Tarō – opowiadanie o młodym człowieku, który w podzięce za ocalenie żółwia, zostaje zabrany przez gada do podwodnego królestwa, gdzie czas biegnie swoim rytmem, zaś podstawową formą aktywności jest przyjemność i beztroska – staje się w późniejszych latach inspiracją dla córki Dazaia, Yūko Tsushimy. Pisarka nawiązuje do tej samej baśni (Urashima Tarō) w The Watery Realm ze zbioru Of Dogs and Walls.
Nie mniej interesująco robi się, gdy Skradzionego guza, Urashimę Tarō oraz Wróbla z wyrwanym językiem przepuścimy przez filtr w postaci biografii Osamu Dazaia, który był twórcą równie genialnym, co kontrowersyjnym – pochodzący z szacownej rodziny pisarz prowadził hulaszcze życie, przesiąknięte dekadentyzmem. Liczne, acz krótkotrwałe związki z licznymi kobietami, nadużywanie alkoholu, uzależnienie od leków, pobyty w szpitalu psychiatrycznym, wreszcie próby samobójcze, z których ostatnia zakończyła się sukcesem – egzystencja Dazaia to pasmo udręk pieczołowicie chowanych pod maską bawidamka i błazna. Wydaje się, że echa fragmentów życiorysu oraz postaw Japończyka możemy odnaleźć w Otogizōshi. Przyjąwszy takową tezę, Dazai jawi się jako człowiek podchodzący do swojej osoby z ogromnym dystansem i chętnie kierujący na siebie ostrze ironii. Odbiciem z krzywego zwierciadła zdaje się być staruszek ze Skradzionego guza, który jest rozmiłowany w wysokoprocentowych alkoholach, co poważnie odbija się na jego relacjach rodzinnych: Staruszek bardzo lubił sake. A ci, którzy nadmiernie lubują się w trunkach, często są w swych rodzinach samotni. Próżno rozstrzygnąć, czy piją dlatego, że są samotni, czy może są samotni, bo ich rodziny nie mogą znieść tego, że piją [2]. Z kolei Urashima Tarō to typowy fircyk, któremu z trudem przychodzi podejmowanie zdecydowanych akcji – podobnie jak Dazai, Urashima Tarō nie lubi utrzymywać zbyt intensywnych więzi z otaczającym go światem: Eleganci nie znoszą, kiedy napiera na nich nieznośna rzeczywistość [3]; Eleganci potrafią tylko tęsknie wzdychać. Działanie to nie ich rzecz, prawda? [4]. Natomiast protagonista Wróbla z wyrwanym językiem, czterdziestoletni staruszek to odludek i mól książkowy, człowiek chorowity, fizycznie słaby i do cna zatopiony w swojej czytelniczej pasji – narrator zwraca uwagę na jałowość jego egzystencji oraz na kompletny brak utylitarności dla społeczeństwa, co przywodzi na myśl w sporej mierze autobiograficzną powieść Zatracenie, której angielski przekład nosi tytuł No longer human (co można tłumaczyć jako Nigdy więcej człowiekiem): Cóż, bohater Wróbla z wyrwanym językiem nie tylko nie jest japońskim „numerem jeden”, ale można go nawet nazwać najbardziej bezwartościowym człowiekiem w całej Japonii. Przede wszystkim jest cherlawy. Ludzie cherlawi mają dla świata mniejszą wartość niż chromy koń. Cerę ma anemiczną i stale pokasłuje. Wstaje rano, odkurza wyłożone papierem drzwi, zamiata miotłą pył i kurz, i już opada z sił. Następnie przesypia cały dzień przy biurku, wiercąc się przy tym okrutnie. Po kolacji natomiast rozkłada posłanie i zapada w sen [5].
Oczywiście, na Otogizōshi można też spojrzeć jako na to, czym z założenia one są, czyli ludowe podania i legendy. Zestawiając wersje Dazaia z materiałem wyjściowym, widać, iż intencją Japończyka jest nadanie psychologicznej głębi poszczególnym postaciom, jak i wymowie całego utworu. Autor nie zadowala się prostym morałem, który zresztą przy wnikliwszym przyjrzeniu się bywa mocno dyskusyjny. Dazai uparcie drąży interesujące go zagadnienia, stawia niewygodne pytania, odrzuca najłatwiejsze tłumaczenia i docieka faktycznych zamiarów oraz intencji bohaterów. W rezultacie otogi-zōshi w ujęciu Dazaia przestają być czarno-białymi opowiastkami i przyjmują formę studium poświęconego człowieczej naturze, naturze, pełnej niejasności i sprzeczności.
Wypadkową jest bardzo dobry zbiór, który powinien przypaść do gustu przede wszystkim miłośnikom prozy z Kraju Kwitnącej Wiśni. Osamu Dazai poprzez uwspółcześnienie otogi-zōshi w piękny sposób splata ze sobą baśniowy oniryzm z psychologicznym realizmem. Tym samym czytelnicy zaproszeni zostają od odbycia podróży zarówno po meandrach japońskiego folkloru jak i zakamarkach człowieczej duszy.
P. S. Ukraina wciąż walczy nie tylko o swoją wolność, a my, choćby w pewnym stopniu, możemy pomóc jej obrońcom i obrończyniom. Każde wsparcie i każda wpłata się liczy! zrzutka.pl/adr4dn.
------------------------------
[1] Osamu Dazai, Otogizōshi. Księga japońskich opowieści, przeł. Katarzyna Sonnenberg-Musiał, Wydawnictwo Akademickie Dialog, Warszawa 2019 , s. 12
[2] Tamże, s. 12
[3] Tamże, s. 30
[4] Tamże, s. 31
[5] Tamże, s. 73 – 74
Jeszcze nie znam tego autora, ale czuję się zachęcona do przeczytania którejś z jego książek. Zaciekawiło mnie takie oto zdanie z Twojej recenzji: „Natomiast protagonista Wróbla z wyrwanym językiem, czterdziestoletni staruszek to odludek i mól książkowy, człowiek chorowity”. Jeśli czterdziestolatka uznajesz za staruszka, jak w takim razie nazwiesz osiemdziesięciolatka? :-)
OdpowiedzUsuńPolecam Ci tego autora. Wydaje mi się, że może przypaść Ci do gustu.
UsuńA co do staruszka, to zapożyczyłem to słowo z opowiadania - dokładnie tak określa swojego bohatera narrator, choć przyznać trzeba, staruszkowatość jest tu w sporej mierze metaforyczna i odnosi się do zachowania czy przyjmowanych postaw.
Myślę, że takie bajki//legendy/mity/opowiastki, tak odległe kulturowo od naszych swojskich polskich klechd, docenić można w wieku dojrzałym, gdy już wyrosło się z dziecięcia.... Pamiętam, że nie przepadałam za baśniami z różnych stron świata, wolałam swojskie krasnoludki, Czerwone Kapturki i Królowe Śniegu (postaci niekoniecznie o słowiańskich korzeniach). I brałam je śmiertelnie poważnie... A u Dazaia - dystans, poczucie humoru, nawiązania do innych kultur... Wyborne :-)
OdpowiedzUsuńAwito, jest dokładnie tak jak piszesz, tzn. na wszelakiej maści podania czy klechdy zupełnie inaczej patrzy się z perspektywy dziecięcej niż z punktu widzenia człowieka dorosłego. A przypadek Dazaiowego "Otogizōshi" jest o tyle szczególny, że autor nie unika tutaj postmodernistycznych zabiegów, bawiąc się słowem oraz igrając sobie z czytelnikiem, więc tym bardziej jest to lektura dla kogoś, kto ceni sobie umiejętne operowanie językiem oraz wykorzystywanie jego potencjału. Jeśli ponownie wybierzesz się na Wyspy Japońskie to wróć koniecznie do Osamu Dazaia :)
Usuń