Pamiętam czasy, nie tak dawne z mojej perspektywy, gdy słowo „kacap” słyszało się jeszcze dosyć często. Już wówczas jednak w moim otoczeniu używali go głównie ludzie dorośli, a młodzież jeśli nawet, to jako chwilowe, zasłyszane i chwilę później zapominane naśladownictwo pogardliwego określenia obywatela ZSRR, komunisty, Rosjanina, lub przedstawiciela któregoś z narodów azjatyckich ZSRR. Wydaje się, że już od jakieś czasu słowo wyszło z użycia, ale obecnie jestem przekonany, iż powinniśmy przywrócić je do powszechnego stosowania. Dlaczego? O tym za chwilę. Najpierw zaznaczmy, że „kacap” nie jest terminem jednoznacznym. Na przykład wiki podaje, iż
Kacap (z ukr. кацап) – przezwisko, pogardliwe lub rubaszne określenie Rosjanina, chłopa rosyjskiego (wielkoruskiego) lub człowieka ograniczonego. W XX wieku pojęcie weszło do użycia także jako potoczne i pogardliwe określenie mieszkańców Związku Radzieckiego niezależnie od narodowości, a także jako pejoratywne określenie Białorusinów mieszkających na Podlasiu.
Wyraźnie trzeba podkreślić, że istnieją różne teorie dotyczące etymologii przedmiotowego terminu, być może niekoniecznie się wykluczające. W moim przekonaniu najcelniejsze i najbardziej uprawnione w świetle dzisiejszej sytuacji Rosji jest to, które wywodzi słowo kacap od arabskiego «kassab» (qaşşăb) lub «hassap» z języka krymskich Tatarów , a które oznaczają «rzeźnika» albo z karaimskiego «kassapczy» oznaczającego oprawcę.
Główna etymologia i zarazem ta, która powinno określać dzisiejsze rozumienie terminu kacap, przypisuje mu wspomniane już znaczenie «rzeźnik» i to rozumienie utrwaliło się po zdobyciu tatarskiego Kazania przez Rosjan (1552 rok) . Tatarom (mieszkańcom Kazania - stolicy współczesnego Tatarstanu) obiecano, że jeżeli oddadzą miasto bez walki, zostanie im wszystkim darowane życie. Jednak, gdy Tatarzy oddali broń i otworzyli bramy, wojska Iwana IV Groźnego zmasakrowały prawie całe miasto*.
Jak podkreślają zarówno rosyjscy i komunistyczni teoretycy wpływu oraz manipulacji, a również i demokratyczni znawcy oraz krytycy rosyjskiego totalitaryzmu i imperializmu, język jest kluczowy. Stąd parcie sil wrogich wolności i demokracji na poprawność polityczną i nowomowę, zmierzające do odebrania słowom ich znaczenia, co z czasem uniemożliwia wyrażanie myśli, gdyż słowa nic nie znaczą lub brak słów, by oddać jakieś znaczenie. O tym, że to marzenie każdej dyktatury i zarazem największe zagrożenie dla wolności pisał już Orwell, ale jakoś nam to ucieka. Na przykład w Polsce nie ma dziś ani jednego złodzieja ani bandyty. Są tylko podejrzewani, podejrzani, oskarżeni, osadzeni, skazani, ci po odbyciu wyroku i ci po jego zatarciu. Nikogo jednak nie można publicznie nazwać złodziejem ani bandytą, gdyż sądy orzekną, że to przestępstwo i zastosują odpowiednie środki. Skoro nie można nikogo w Polsce nazwać bandytą ani złodziejem, to chyba można słusznie domniemywać, że takich osób w Polsce nie ma? Język nie tylko określa, ale i kreuje, nie tylko myśli, ale i rzeczywistość.
Właśnie by przeciwstawiać się takiemu orwellowskiemu odmóżdżeniu powinniśmy powracać do dawnych, jednoznacznych terminów. Jeśli dostrzegamy różnicę między Niemcami, hitlerowcami i faszystami, to musimy zauważyć, że kacap idealnie wypełnia zapotrzebowanie na określenie tych, którzy walczą po stronie putinowskiej Rosji. Gdy powiemy, że ci barbarzyńcy to Rosjanie, że to ich cecha narodowa, będziemy idiotami, gdyż antyputinowscy dysydenci, często płacący życiem za dochowanie swych ideałów, też są w dużej liczbie Rosjanami. Gdy powiemy, że to armia rosyjska, też nie do końca trafimy, gdyż nie wszyscy walczący na Ukrainie po stronie agresora należą do tej armii i jednocześnie nie cała armia tam walczy. Jednak kacap idealnie wypełnia tę lukę słownikową i oznacza właśnie to, czego nam dziś znów potrzeba – wszystkich, którzy w imieniu Moskwy są gotowi na każdą zbrodnię, których jedyną moralnością jest chęć przypodobania się carowi, którzy wszystkich nierosjan mają za podludzi, a każdego, kto nie jest z nimi, za wroga. Tych niewolników, którzy bezmyślnie dają się Moskwie posyłać na śmierć i tych barbarzyńców, którzy w imieniu Moskwy rzezi na Ukrainie dokonują.
Używając ponadczasowego terminu kacap jesteśmy bardziej jednoznaczni i nie obrażamy nikogo. Unikamy pułapki, w którą wpadł nawet taki mistrz pióra jak Stanisław Lem w listach do Michaela Kandla (1977) opisując sowietów i Rosjan jako barbarzyńców gorszych nawet od hitlerowców. Po pierwsze nie wszyscy Rosjanie, ba, nawet nie wszyscy sowieci, byli bydlętami. Po drugie, przez użycie terminu sowieci, Lem się zdezaktualizował, bowiem sowietów już nie ma od czasu, gdy ZSRR się rozpadł. Gdyby mistrz używał posiadającego długie tradycje terminu kacapy, nie tylko jego listy nie uległby presji czasu, ale i, co już jest prawdziwą plamą na jego pamięci, nie ubliżyłby tym wszystkim Rosjanom, którzy nawet w warunkach stalinowskiego terroru pozostali ludźmi, często płacąc za to wolnością lub życiem.
Przywróćmy do życia słowo kacap, skoro kacapy znów pokazują do czego są zdolni, skoro odrzucili przywdzianą na jakiś czas maskę i znów dokonują zbrodni, których próżno szukać w historii. Bycie lub nie bycie kacapem nie jest zależne od tego czy ktoś ma w dokumentach wbitą narodowość rosyjską, czy był obywatelem ZSRR. Kacap to stan umysłu charakteryzujący się nienawiścią do wszystkiego co inne, zwłaszcza tego, co dobre, nienawiścią do obcych i wiarą w imperialną Moskwę, która legitymizuje każde barbarzyństwo i każdą podłość. Tak było i za Piłsudskiego, i w 1945, i obecnie. No nie - teraz upodlenie i odczłowieczenie kacapów osiągnęło poziom jeszcze w historii nieznany. Te gwałty na dzieciach...
|
Rzeźba Komm Frau (radziecki żołnierz gwałcący ciężarną kobietę) autorstwa Jerzego Bohdana Szumczyka mająca przerwać tabu i przywrócić świadomości społecznej pamięć o masowych gwałtach i innych zbrodniach dokonanych na ludności „wyzwalanych” krajów przez armię radziecką - zdjęcia z archiwum twórcy za pośrednictwem wyborcza.pl |
* za wiki
P.S. Nie pozwólmy, by codzienność wyparła wojnę z naszych myśli. Jeśli o niej zapomnimy, ona do nas przyjdzie. Trzeba żyć normalnie, robić swoje, ale nie wolno zapominać o tych, którzy walczą i umierają również za to, byśmy mogli żyć normalnie. Trzeba ich wciąż wspomagać! Każde wsparcie i każda wpłata się liczy! zrzutka.pl/adr4dn.