Miasto gangów
Ukryte światy Rio de Janeiro
Łukasz Czeszumski
audiobookczyta: Janusz German
długość 8 godz. 21 min.
wydawnictwo: Saga Egmont 2021
Po Miasto Gangów, książkę współczesnego polskiego reportażysty (ur. 1980), sięgnąłem zachęcony przez znajomego i wysokie oceny na goodreads.com. Czeszumski pomieszkiwał w Amerykach i Azji, więc miałem nadzieję na coś autentycznego. Podtytuł sugeruje, iż autor pokaże nam nieznany szerszemu ogółowi obraz miasta, o którym słyszał chyba każdy człowiek na ziemi; jeśli nie, to musiał nie widzieć na oczy telewizora, smartfonu ani radia.
Rio de Janeiro, prawie siedem razy tyle mieszkańców co Warszawa, do 1960 stolica Brazylii, kraju o dochodzie per capita podobnym do Polski, ale o populacji niemal sześć razy liczniejszej… Słysząc Rio przywołujemy z pamięci karnawał, piłkę nożną, cudowne plaże pełne pięknych młodych ludzi.. Obraz ten zakłóca nieco tym, którzy z mediów zapamiętują coś więcej poza reklamami i gównoburzami, wspomnienie migawek z policyjno-wojskowych akcji w fawelach, zewnętrznych dzielnicach Rio, w których usiłowano zaprowadzić ład, porządek i prawo przed Igrzyskami Olimpijskimi w 2016, a wprowadzano je metodami znanymi z tłumienia powstań – z użyciem długiej broni, ostrej amunicji i pojazdów pancernych. Widząc więc w tytule reportażu zestawienie gangi-ukryte światy, spodziewamy się opowieści o zorganizowanej przestępczości, pewnie narkotykowej, biedzie i innych patologiach. Paradoksalnie – mamy rację i jednocześnie mylimy się kompletnie.
Już od pierwszych chwil lektury widzimy, że to mocna rzecz i że siłą tej książki jest tematyka, choć narracja jest też bardzo dobra, a potem nawet stwierdzamy, że świetna. Jednak później okazuje się, iż o ponadprzeciętnych walorach Miasta gangów decyduje ich głębia, wyczucie, wierne i plastyczne oddanie dla nas nierealnej wręcz i trudno wyobrażalnej rzeczywistości oraz wyważona i inteligentna perspektywa, z której autor, który w Rio mieszkał, przedstawił sprawy skomplikowane i niejednokrotnie niejednoznaczne moralnie.
Gdy mówimy o tym, jak zaburzone są standardy moralne w krajach, gdzie mafia narkotykowa ma się dobrze, przypomina mi się jak w serialu Narcos jeden z bossów oburza się, gdy nazwano go przestępcą i mówi z dumą: Ja nie jestem żadnym przestępcą, ja jestem bandytą. W Rio te sprawy jeszcze bardziej stoją na głowie.
Gdyby ktoś napisał powieść i wymyślił miasto, w którym dzielnice pozostające we władaniu trafikantów i prawa trafiku* są wzorem państwa opiekuńczego, gdyż dilerzy nie tylko nie czepiają się uczciwych ludzi ani nie nakładają podatków czy haraczu, ale skuteczniej niż jakakolwiek policja pilnują porządku i prawa, nawet pomagają mieszkańcom, a jedyną ich wadą jest to, że sprzedają narkotyki do których kupna jednak nikogo nie zmuszają ani nie namawiają, to raczej nie uznano by jej za realistyczną, ani tym bardziej pozytywną moralnie. Co jednak zrobić z rzeczywistością, jeśli taka jest? Z miastem, w którym takie dzielnice są da szarych ludzi (poza najazdami policji i innych band) bezpieczniejsze niż poddane „prawdziwemu” prawu i władzy państwa, a wśród uczciwych mieszkańców faweli obawy budzi policjant, a nie handlarz narkotyków?
Jeśli już jesteśmy przy walce z przestępczością, to Rio jest pięknym obiektem do analizy podczas dyskusji ze zwolennikami twardej ręki w najpowszechniejszym, prostackim rozumieniu tego określenia. O ile bowiem przestrzeganie prawa od najdrobniejszych spraw poczynając i nieuchronność kary są dobrymi kierunkami, o tyle wysokość kary, a zwłaszcza fanatyzm i brutalność, nigdy w historii jeszcze niczego nie naprawiły.
Czytając o wszystkim, co się wiązało z Igrzyskami w Brazylii, myślę nie tylko o tym, co się tam działo, ale gdy dochodzimy do tematu finansów i korupcji od razu przypomina się to, co teraz widzimy w Polsce – budowanie stadionów i amfiteatrów na wsiach i w innych dziurach, w których nikt nigdy nie zagrał żadnego meczu, ani których nie będzie stać na późniejsze utrzymanie tych obiektów. Będą niszczeć tak jak stadiony w Brazylii, a w dodatku te pieniądze są marnowane w państwie, które powinno się zbroić, przygotowywać do wojny, a przede wszystkim wspierać walczącego sojusznika, zamiast bawić się w pierdoły.
Zadziwiło mnie i zafascynowało, że dwa style życia – uczciwy i w gangu narkotykowym - tak pozornie sprzeczne i odmienne, w gruncie rzeczy są tak podobne. W obu praca od rana do nocy, przez co nie ma czasu na refleksję nad sensem życia, bo trzeba się wyrabiać, utrzymać i rozwijać, i tak przez cały czas, bez chwili przerwy, byle więcej, byle szybciej, bez zastanowienia, bez odpoczynku. Tyle, że w trafiku start jest łatwiejszy i dojście do pieniędzy szybsze, ale za to szanse na dożycie emerytury mniejsze.
Miasto gangów dalekie jest od koncentrowania się na przestępczości jako takiej. To głębokie studium przyczyn obecnego stanu rzeczy, obrazu stosunków społecznych i ekonomicznych, ukazanie od podszewki życia pojedynczych, znanych autorowi osób, głównie z dzielnic, do których turysta nigdy w życiu nie zawita o ile nie chce tego życia stracić.
Rio to miasto w stanie ciągłej wewnętrznej wojny. Policjant w Rio ma podobno większe szanse zginąć na służbie, niż amerykański żołnierz w czasie wojny w Wietnamie. Jednak policjant dla zdecydowanej większości mieszkańców Rio jeśli nawet nie jest wrogiem, to co najmniej jest postrzegany jako osoba absolutnie niegodna zaufania a tym bardziej jakiejkolwiek współpracy. Gdy czytam o realiach interakcji policja-społeczeństwo w Rio, nasuwają mi się przykre analogie pomiędzy prawem karnym, zarówno materialnym, jak wykonawczym i proceduralnym w Brazylii, a sytuacją w Polsce. Daleko nam jeszcze do patologii z Rio, ale jednak widać wyraźnie, że powoli zmierzamy w tym kierunku, choć oczywiście w warunkach bądź co bądź europejskich wygląda to całkiem inaczej.
Jeśli już jesteśmy przy różnych formach rządów, to wspominając bardzo mądrą książkę Slavoya Žižka Żądanie niemożliwego można powiedzieć, że Rio jest jednym wielkim eksperymentem w dziedzinie poszukiwania nowego ustroju społeczno-ekonomicznego; jednym z wielu samorzutnie dziejących się w różnych miejscach globu i mających na celu powstanie czegoś, co zastąpi znane dotąd formy sprawowania rządów i funkcjonowania gospodarki, z których żaden w chwili obecnej nie spełnia pokładanych w nim nadziei. Oczywiście, pewnie wszystkie poza jednym, nie wiadomo którym, okażą się ślepymi zakątkami ewolucji, ale może już gdzieś na ziemi jest ten, z którego narodzi się przyszłość. I oby to nie była kolejna z form rządów w Rio, konkurencyjna wobec państwa i trafiku, czyli milicje**.
Milicje to najbardziej obrzydliwa i najokrutniejsza dla mieszkańców forma rządów. Niestety, wydaje się mieć przed sobą przyszłość. Najgorsze, że jestem przekonany, iż Rio nie jest jej główną enklawą. Taka mafia, taki ustrój w najgorszym wydaniu, zapanował teraz w Rosji Putina, a to naprawdę jest problem. Tym bardziej iż, jak widać, politycy wszystkich krajów, nawet Polski, nie zdają sobie z tego sprawy i myślą, że Rosja to normalny kraj, a Putin to zwykły polityk, co najwyżej okrutny dyktator.
Jeśli już czytamy o milicjach, o strategiach stosowanych przez nie podczas przejmowania nowych terenów, to nasuwa mi się skojarzenie z walką z terroryzmem. Nie ma dwóch zdań, że gdy służby dostają wciąż większe uprawnienia, nawet pozakonstytucyjne, to rodzi to pokusę wykorzystania owych uprawnień dla celów mafijnych. Szkoda, że głosy tych, którzy przed tym ostrzegają, giną w internetowym i medialnym bełkocie. Do czego to może doprowadzić widzimy teraz po Rosji, gdzie władzę sprawuje mafia, a na jej czele stoi człowiek z KGB.
Na tle tego wszystkiego wręcz zszokowało mnie, iż wśród mieszkańców Rio, jak i w ogóle Brazylijczyków, charakterystyczny jest brak agresji po alkoholu, nawet po narkotykach. Jeśli już przez nałogi ludzie staczają się do enklaw wykluczonych, i tam też przeważają zniechęcenie i depresja, raczej bez agresji. Jaki to kontrast w stosunku do Polski, gdzie alkohol i inne używki, nawet w nie tak dużych ilościach, nieodmiennie wiążą się z agresją.
Rio de Janeiro to zarazem miasto radości i miasto złudzeń. Miasto z wielkimi problemami, być może jedno z najgorszych w świecie. Zarazem miasto, w którym na pewno można się zakochać, utonąć w nim i się od niego uzależnić.
Co dziwne, książka wcale nie jest przygnębiająca, przytłaczająca, mimo takiej właśnie tematyki. Autor balansując różnymi punktami widzenia i ukazując dobre i złe strony różnych aspektów rzeczywistości daje co pewien czas odetchnąć czytelnikowi a postacie takie, jak zmywacz samochodów, który tylko własną pracą i wykonując cały czas ten sam zawód, od zera doszedł do pozycji zamożnego ojca rodziny tylko dzięki uczciwości, pogodzie ducha i asertywności, dają przykład, że można mieć dobre życie nawet w patologicznej rzeczywistości, poza oczywiście terenami ogarniętymi przemocą i milicjami.
Byłem tą lekturą zachwycony i aż żal, że spłodził ją polski autor niezbyt znany za oceanem. Gdyby napisał ją Amerykanin, na pewno mógłby być z tego następny sezon Narcos i byłby najlepszy ze wszystkich.
Książkę poznałem w wersji audio, której głosu użyczył nieznany mi wcześniej Janusz German. Jego interpretacja w połączeniu z walorami czytanej treści okazała się prawdziwą ucztą konesera. Zdecydowanie polecam – na pewno się na tej pozycji nie zawiedziecie.
Wasz Adrew
* Trafik (od tráfico de drogas) - handel narkotykami. W tekście występuje w spolszczonej wersji: Trafik to biznes narkotykowy, trafikant to członek frakcji przestępczej, bandyta, gangster.
** Milicje (od Milicias) - Organizacje przestępcze o charakterze mafijnym, organizowane i tworzone przez policjantów, ekspolicjantów oraz polityków. Podstawą ich ekonomii jest wymuszanie haraczy. Kontrolują obecnie około 40% faweli w stanie Rio de Janeiro.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)