audiobook
Jerzy Waldorff
Fidrek
czyta: Henryk Machalica
published: 1990 by Studio Książki Mówionej Zakładu Wydawnictw i Nagrań Polskiego Związku Niewidomych
Jerzym Waldorffem* nigdy się specjalnie nie interesowałem, lecz nie ma chyba, z wyjątkiem naprawdę młodych, żadnego Polaka prezentującego jaki taki poziom, który niezależnie od swych zainteresowań o Waldorffie by nie słyszał. Kilkakrotnie zdarzyło mi się słuchać jego wypowiedzi w środkach masowego przekazu i muszę przyznać, że zawsze było interesująco oraz mądrze. Mimo tego po książkę wspomnieniową jego autorstwa i zatytułowaną Fidrek nigdy pewnie bym nie sięgnął, gdyby nie czyjeś, nie pamiętam już czyje, przekonujące polecenie oraz ostateczny impuls jakim były wysokie noty na goodreads.com. No i pomoc znajomego, dzięki któremu mogłem poznać wersję audio.
Tytuł pochodzi od przezwiska, jakie nadano Waldorffowi w dzieciństwie, jednak jego pochodzenia ani znaczenia autor nie ujawnił zasłaniając się niepamięcią. Fidrek to nie pamiętnik, ani nawet wspomnienia pisane gdy pamięć jeszcze dokładnie dopisuje, a raczej relacja z kończącego się już żywota nietuzinkowego człowieka przefiltrowana przez ograniczenia podeszłego wieku oraz specyficznie ukształtowanego charakteru. Mimo tego dzieło okazało się nadspodziewanie interesującą lekturą, choć być może nie w tym znaczeniu, o jakim Waldorff marzył.
Oś fabuły, żeby użyć określenia odpowiedniejszego do beletrystyki, czyli same dzieje Jerzego Waldorffa, niezbyt mnie wciągnęła i zainteresowała. Pewnie dlatego, że i sama jego osoba oraz działalność to nie jest moja sfera fascynacji. Być może dla czytelników bardziej zainteresowanych samym autorem oraz jego życiem i ten aspekt będzie bardzo wartościowy. Mimo tego cała reszta okazała się na takim poziomie, iż całą książkę po prostu połknąłem, ale nie tak jak kieliszek podłej wódki, a jak danie, które zarazem pragnie się pochłonąć jak najprędzej, gdyż się jest takich smaków spragnionym, i zarazem smakować jak najdłużej, by się delektować wszelkimi subtelnościami i niepowtarzalnymi nutami.
Mocną stroną dzieła jest warsztat, a zwłaszcza specyficzna maniera narracji i piękny język, którym się Waldorff posługuje. Najcenniejsze jest jednak w moim odczuciu tło – wyraziście odmalowany kawał historii Polski ukazujący fascynujące detale i koloryt różnych epok od międzywojnia aż po czasy niemal współczesne. Książka pełna jest celnych obserwacji i komentarzy do nich, co jest tym bardziej zadziwiające, że delikatnie mówiąc autor był dość daleko od zwykłych trosk życia przeciętnego Polaka. Inna sprawa iż Waldorff to na pewno była osobowość (nie mylić z osobistością, bo ta nie zawsze idzie w parze z tą pierwszą). Osobowość, którą jak się okazuje osobiste ograniczenia w zdolnościach obserwacji i interpretacji ograniczały dużo mniej, niż większość społeczeństwa.
Reasumując – Fidrek na pewno nie jest dziełem, które mógłbym polecić jako lekturę pierwszego rzutu dla poszukujących wiarygodnych źródeł do wyrobienia sobie własnego, krytycznego spojrzenia na fascynujące nowe i najnowsze dzieje Polski. Absolutnie nie jest pozycją dla kogoś, kto chce zacząć poznawać naszą prawdziwą historię, ale za to jest świetnym dodatkiem do takich choćby pozycji jak Czasy wojny Gotetela, Spowiedź Perechodnika czy Biografie ulic Leociaka. Waldorff jest pierwszym znanym mi autorem, który tak wyraźnie przypomina, że okupacyjne losy poznańskiego były nieporównanie trudniejsze i mroczniejsze niż sytuacja Warszawy i okolic, a mimo to ucisk okupacyjny kojarzy się Polakom przede wszystkim ze Stolicą; niezwykle ciekawy przyczynek do rozmyślań o historii, wyobrażeniach o niej kształtujących świadomość społeczną i sile propagandy, która wszystko zmienia. Lektura przynosi czytelnikowi sporo ciekawostek jak na przykład informacja, iż aby przed wojną zostać aptekarzem, który sam wyrabia leki, wystarczyło ukończyć sześć klas, podczas gdy by zostać listonoszem, trzeba było mieć maturę. Sam życiorys Waldorffa też prowokuje przemyślenia i refleksje nawet ogólnohistoryczne, jak na przykład sprawa powszechności gruźlicy w okresie okołowojennym i jej praktyczne wyrugowanie w PRL oraz jej powracające znów zagrożenie. Cenne też wydają mi się krytyczne rozważania autora na różne tematy, jak na przykład nad instytucją pojedynków, oraz kontry wobec stereotypów – na przykład nazistowskich czy też komunistycznych korzeni przekonania, iż cel uświęca środki, gdy w rzeczywistości pod tym hasłem podpisywali się od niepamiętnych czasów coraz to inni ideolodzy do których grona, jak słusznie zuważa Waldorff, należeli również jezuci.
Rzecz całą czyta się świetnie, mimo specyficznej maniery pisarskiej, do której trzeba się przez chwilę przyzwyczajać, a Henryk Machalica, który użyczył swego głosu wersji czytanej, jak najbardziej stanął na wysokości zadania i wersję audio w jego interpretacji też mogę z przekonaniem polecić, a nawet gorąco polecić.
Wasz Andrew
* Jerzy Waldorff-Preyss herbu Nabram (ur. 4 maja 1910 w Warszawie, zm. 29 grudnia 1999 tamże) – polski pisarz, publicysta, krytyk muzyczny i działacz społeczny.
Nie wiem, czy dane mi będzie sięgnąć po tę książkę, ale muszę napisać, że przekrój historyczny prezentowany przez autora oraz możliwość poznania jego perspektywy wydarzeń brzmi interesująco ;)
OdpowiedzUsuńChyba nie wyraziłem się dość jasno - Waldorff nie pisze o o znaczących wydarzeniach historycznych jako takich, o historii Polski czy Europy jako takiej, pisze głównie o sobie i bliskich mu osobach, ale w tle jest bardzo dużo interesujących rzeczy. Polecam i pozdrawiam :)
Usuń