Strony

niedziela, 28 lutego 2021

Zapis zarazy Wojciecha Sumlińskiego i Tomasza Budzyńskiego, czyli o co chodzi z tym Covidem



Wojciech Sumliński i Tomasz Budzyński

Zapis zarazy

wydawnictwo: Wojciech Sumliński Reporter 2020
liczba stron: 304
ISBN: 9788395545818


Z obecną „pandemią” od początku coś mi nie grało. Od pierwszych dni zarazy we Włoszech codziennie wyliczałem sobie dane statystyczne obrazujące dynamikę epidemii i zamiast coraz lepiej, było coraz gorzej, a od pojawienia się Covida w Polsce z każdym dniem zamiast coraz mniej, wątpliwości miałem coraz więcej. Potem nie były to już nawet wątpliwości, a świadomość ewidentnego kitu wciskanego przez media. Z czasem na temat tego wszystkiego, co się wiąże z Covidem, miałem sporo przemyśleń – część to były zwykłe przypuszczenia, część dość dobre teorie, a część to pewniki, zależnie od aspektu, którego dotyczyły. Najogólniej jednak rzecz biorąc, jak zawsze w takich sprawach, głodny byłem dodatkowych informacji, zwłaszcza wiarygodnych. Z tego też powodu z ciekawością sięgnąłem po książkę Wojciecha Sumlińskiego i Tomasza Budzyńskiego Zapis zarazy. Nie miałem dotąd styczności z książkami tych autorów, ale dużym atutem wydawał mi się profesjonalizm pierwszego z nich potwierdzony między innymi efektami procesów wytaczanych mu przez „bohaterów” jego wcześniejszych publikacji. Ciekaw tego, o czym w ogóle będzie ta książka i jaka będzie jej wartość oraz zawartość, zabrałem się do lektury.



Nie spodziewałem się, bym znalazł kompleksowe wyjaśnienie wszystkich aspektów obecnej sytuacji, gdyż jest to problem skomplikowany i wielowątkowy, a wiele elementów jest niewiadomą nawet dla najlepiej poinformowanych. Splatają się w nim różne dążenia, różne zjawiska i w ogóle dużo różnych rzeczy. Nie spodziewałem się jednak, że książka będzie tak chaotyczna a styl tak beznadziejny. Nawet komuś, kto nie oczekiwał wyczerpującego, logicznego i uporządkowanego wywodu ciężko się to czytało, a dla kogoś, kto ma nadzieję na proste i jasne objaśnienie sytuacji lub przykłada większą wagę do warsztatu literackiego może się to „dzieło” okazać kompletnie niestrawne. A wielka szkoda, gdyż to publikacja ze względu na zawarte w niej informacje niezwykle cenna, niezwykle potrzebna i można tylko ubolewać nad tym, że jakość edycji odbiegająca sporo od najniższych akceptowalnych norm jeszcze zawęzi i tak przecież niezbyt szeroki krąg potencjalnych odbiorców. Dla mnie była wielce interesującą lekturą, która wiele mi dała, ale była to czytelnicza droga przez mękę. Miałem takie wrażenie jak ktoś, kto je, bo wie, że nie ma w danej chwili innego źródła kalorii, ale przy każdym kęsie krzywi się, bo to nie jedzenie a wstrętne żarcie.

Ludzie są różni, od takich, którym w nieskończoność można wciskać każdą bajkę, do takich, którzy nigdy w życiu nie dadzą się złapać na żadne kłamstwo. Oczywiście najwięcej jest średniaków, najpewniej zgodnie z rozkładem normalnym, tylko nikt nie wie jak wygląda przeciętna odporność na kłamstwo równoważna przeciętnej łatwowierności. Powszechnie uważa się, że łatwowierność jest cechą negatywną, gdyż tacy ludzie łatwiej padają ofiarą manipulacji i oszustw, ale i przeciwna strona skali ma swoje minusy – ludzie wietrzący we wszystkim podstęp, kłamstwo i oszustwo są postrzegani jako outsiderzy a nawet paranoicy, a ich życie może się stać piekłem, jeśli znajdą się naprawdę w ekstremum skali. Jeśli jednak na pytanie „Kiedy skończyła się komuna?” zaczynacie szukać w pamięci daty*, to sygnał, że Zapis zarazy jest dla Was lekturą obowiązkową, gdyż jesteście podatni na każdą manipulację pochodzącą od rządu, środków masowego przekazu i „autorytetów”, gdyż pewnie nie zauważyliście też, że te same źródła raz informują Was, iż na pewno jest A, potem, że nie A, lecz B, i tak dalej, a Wy wciąż im wierzycie, że tym razem mają rację, albo co jeszcze gorzej dla Waszego krytycyzmu, że zawsze mają rację.

W Zapisie zarazy, jak wspomniałem, nie znajdziecie klarownego i jasnego wykładu wyjaśniającego wszelkie aspekty sytuacji związanej z Covid, ale za to wyłożone będziecie mieli różne przesłanki, które już niemal od początku pandemii powinny włączyć krytyczny sygnał alarmowy nawet u niezainteresowanego tematem, ale pamiętającego dzień później co się mówiło dzień wcześniej, rozumiejącego znaczenie słów i najogólniej rzecz biorąc myślącego krytycznie. Jeśli nawet taki termin jak „bezobjawowy przebieg choroby” Was nie zaalarmował, to znaczy, że macie już wyłączony bezpiecznik i łykacie wszystko jak reklamy, że potrzebujecie czegoś, co Was zresetuje. Musicie przebrnąć przez Zapis zarazy – być może znów uzyskacie to, co za komuny niemal każdy Polak miał we krwi, a co jak widać w narodzie już niemal zaginęło – krytycyzm.

Nie będę tutaj wymieniał wartościowych informacji, jakie znajdziecie w Zapisie, a które choć są dostępne, to nie otrzymacie ich podanych na talerzu w dzienniku czy innych mediach. Wspomnę tylko dla zachęty choćby o zmianie definicji pandemii i trybie oraz przyczynach jej wprowadzenia czy o statystyce grypy, która z jednej strony obnaża pewne mechanizmy, których wielu nie jest świadomych, a z drugiej świadczy o wątpliwej wiarygodności statystyk Covid, na którą składają się też liczne inne przyczyny sprawiające, iż już od dawna w ogóle przestałem na nie szczegółowo zwracać uwagę.

Nie będę się więcej rozpisywać i chciałbym jakoś zgrabnie zakończyć. Niestety, mam z tym wielki problem. Gdyby na tym poziomie było opracowanie dotyczące na przykład drugiej wojny światowej, to uznałbym je za nieakceptowalne i dał mu najniższą możliwą notę, choćby tylko z powodu ilości błędów i stylu. Jednak jeśli uznać Zapis zarazy za narzędzie do obudzenia w czytelniku krytycyzmu, za pomoc naukową do nauczenia zauważania propagandowych sprzeczności i bezsensów, a tego właśnie klucza oceny będę się trzymać, to można punktować książkę dużo wyżej. Że zaś rankingi ocen jednak przekładają się na ilość czytelników, a jednocześnie uważam, iż w tym wypadku większości podobna lektura jest wręcz niezbędna, jeśli nie mają być członkami bezmyślnego stada, to daję ocenę najwyższą. Musicie mi tę manipulację wybaczyć. Choć z drugiej strony sam nie wiem, czy mam rację – wszak większość ludzi lubi uważać się za owce, choć za bydło, to już raczej nie, co jest dziwne, gdyż obie opcje czeka ten sam los. Efekt kolejnej manipulacji?

Z drugiej strony trzeba podkreślić, że Zapis zarazy jest jednak pozycją interesującą również dla tych, którzy mają krytycyzmu dość albo i aż nadto. Wspomnieć można choćby zwrócenie uwagi na podobieństwa stanu obecnego do sytuacji przed Wojnami Światowymi czy powiązania tematu z Billem Gatesem albo walką o hegemonię między Chinami i USA, która w każdej chwili może przerodzić się w otwartą wojnę. Naprawdę, każdy znajdzie w tej publikacji dla siebie coś na tyle interesującego, by uzasadnić lekturę i gdyby nie ta tandetna forma... Polecam więc, bo muszę, bo nie widzę w tej chwili niczego, co by tę książkę mogło zastąpić...


Wasz Andrew



  • nie podobała mi się 
  • była w porządku
  • podobała mi się 
  • naprawdę mi się podobała 
  • była niesamowita

* Chiny to państwo komunistyczne i ma się chyba na tyle dobrze, by nie było mowy o upadku komunizmu

4 komentarze:

  1. Ale zdradzisz co wg Ciebie jest nie tak z pandemią? Kwestia nazewnictwa, wyolbrzymienia statystyk śmiertelności czy to że po prostu pandemii nie ma (a jest np. epidemia)?

    Bo to, że wokół Covid sporo jest nieścisłości, uproszczeń czy medialnego szumu nastawionego na "kliknięcia" miast na rzetelne informacje to chyba nic nowego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha - od czego zacząć? Może po prostu od tego, że jest faktem iż jest Covid-19. Cała reszta to już nie fakty, tylko kupa kitu. Jak wiadomo najlepsze kłamstwo to takie, w którym jest jak najwięcej prawdy... Może dlatego, że tu jej jest za mało, od razu widać, że coś nie gra? Co jest nie tak z pandemią? . Na początek to, że definicja pandemii w ostatnich latach dziwnie się zmienia... A statystki? Może na początek spojrzeć na statystyki grypy i pomnożyć wątpliwości n razy? W końcu jeżeli koszt szczepionki jest tak różny, a koszty refundowanego leczenia drastycznie różne, to o ile jest większe parcie na statystykę covid niż w przypadku grypy? Pamiętasz wypowiedzi "ekspertów" i polityków? Nam wirus nie grozi. Nie w naszym klimacie. Przyłbice są super. I ci sami eksperci za każdym razem tak pewni swego, tacy nieomylni. Jak politycy. O szczepionkach to już nawet nie wspomnę. O totalnej inwigilacji wprowadzonej pod płaszczykiem covida, o kpinie z prawa, itd... Zauważ choćby to, że w jednym i tym samym dzienniku potrafią mówić o braku szczepionek i o tym, że trzeba będzie ludzi zmuszać, jak się nie będą szczepić. Można tak w nieskończoność. Wystarczy uważnie słuchać, czytać, i nie zapominać. Wystarczą nawet oficjalne źródła. A wisienką na torcie jest zdarzenie z moją recenzją tej książki. Na instagramie użytkownik nie może wrzucać do postu aktywnego linku. Można mieć przy koncie tylko link aktywny w opisie swego własnego profilu. Wrzuciłem więc posta ze zdjęciem okładki tej książki z podpisem „Recenzja już na blogu” i hasztagami wśród których był „#covid”. Już po chwili miałem info, że mój post został przeredagowany i na samej górze znalazł się... aktywny link do rządowej stronie o covid. Tyle o poszanowaniu praw autorskich (post to też utwór), braku inwigilacji, braku cenzury i propagandy i braku parcia ze strony wiadomych czynników. Książkę zaś naprawdę warto przeczytać. Niektórym może się wydawać to zbędne i w ogóle większość być może wierzy, iż wszystko, co mówią w TV to prawda, więc może tylko warto przypomnieć z naszej polskiej historii, że jeszcze w sierpniu 1939 większość wierzyła, że wojny nie będzie, a większość tych, którzy dopuszczali możliwość jej wybuchu byli pewni, że po miesiącu zakończy się polską defiladą zwycięstwa w Berlinie. Tyle o mediach, rządzie, propagandzie i rozsądku większości... Nie znaczy to, że w książkę trzeba wierzyć, ale to cenne źródło informacji, których uzyskanie inną drogą wymagałoby dużo większego wysiłku i więcej czasu... No i żeby samemu coś znaleźć trzeba szukać, a tu podane jak kawa na ławę. Tylko ta forma...

      Usuń
  2. A nie przeszkadza Ci, że Sumliński to osoba wybitnie niewiarygodna, bezczelny plagiator?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Informacje, które podaje, łatwo zweryfikować , więc z tym nie ma problemu. Zresztą ja mam dużo bardziej krytyczne przemyślenia na temat Covid niż autorzy - wystarczy wspomnieć Lombardię i zastanowić się, co z tego wynika. Tego tematu w ogóle nie wychwycili, a być może jest jednym z kluczowych. A co do plagiatu? Przeszkadza jak diabli, ale czy gdyby Kopernik był naganny moralnie, gdyby nawet jego prace nie były naprawdę jego, miałoby to zniechęcać do ich poznania? Inna sprawa, że nie zachęcam do kupowania tej książki - lepiej ją chyba pożyczyć od kogoś albo z biblioteki. To lektura na jeden raz.

      Usuń

Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)