Diana Gabaldon
Obca
(Outlander)tłumaczenie: Maciejka Mazan
głos: Magda Karel
wydawca: Storytel
Miłość silniejsza niż czas. Akcja tej sugestywnej powieści, pełnej zwrotów i zaskakujących zdarzeń, rozpoczyna się w roku 1945. Claire Randall, jeszcze niedawno wojenna pielęgniarka, spędza wakacje w Szkocji. Dotknąwszy starego kamienia, nieoczekiwanie... przenosi się w przeszłość. Trafia w niespokojne czasy, znaczone wojną domową, przesądami i szaleństwem czarów. Nie ma pojęcia, jak odnaleźć się w roku 1743. I nie wie, że w nowym i niezrozumiałym świecie czeka miłość jej życia: Jamie, z którym los połączy ją na dobre i na złe. Portret wspaniałej, silnej kobiety, niezapomniana love story i kapitalnie odmalowana rzeczywistość zachwyci miłośników przygód, romansów i powieści historycznych. Nic dziwnego, że książki Diany Gabaldon przetłumaczono na 19 języków i wydano w 23 krajach!
Tak notka wydawcy reklamuje powieść Obca, otwierającą cykl pod tym samym tytułem, pióra współczesnej amerykańskiej pisarki Diany Jean Gabaldon Watkins specjalizującej się w literaturze fantastycznej. Szczerze mówiąc w Obcej fantastyka ogranicza się do magicznego przeniesienia się protagonistki ze Szkocji połowy XX wieku do tego samego miejsca, ale w wieku XVIII. Cała reszta to romans, czy też jak kto woli powieść obyczajowo-historyczna. Prawdę powiedziawszy, na tę lekturę, o ile tak można mówić o audiobooku, skusiły mnie głównie wysokie noty Obcej zarówno w goodreads.com jak i na jego największym polskim odpowiedniku. Na ogół jest to niezły klucz wyboru, ale tym razem nie do końca się sprawdził.
Niejednokrotnie przy opisywaniu mych wrażeń z lektury dzieł literackich, znacznie częściej niż w przypadku wspominania przeżyć zawdzięczanych sztuce filmowej, używałem określenia ambiwalentny. Często bowiem tak się zdarza, że jeden aspekt książki, na przykład piękno języka, którym posługuje się autor, wyrasta ponad przeciętną, gdy tymczasem inne elementy psują całe wrażenie. W przypadku książki Diany Gabaldon nie jest to jednak dwuwartościowość, a kompletny chaos wrażeń na różnych poziomach, zarówno równocześnie, jak i w rozciągnięciu czasowym. Nie tylko sąsiadują ze sobą partie świetnego i słabego tekstu, nie tylko przeplatają się wątki mocne i słabe, ale nawet, co się już naprawdę wyjątkowo rzadko w literaturze zdarza, jednocześnie ten sam moment może być po równi świetny, co beznadziejny i budzący sprzeczne uczucia.
Powieść historyczna, choć za tym gatunkiem szczególnie nie przepadam, może być wspaniałym czytelniczym doświadczeniem. Nawet jeśli jest infantylna czy niezbyt wierna historycznym realiom. Wystarczy wspomnieć naszą rodzimą Trylogię. Niestety, przynajmniej w tym przekładzie, powieści Obca daleko do takiego pięknego języka, jakim posługiwał się Mistrz Henryk. Wierności historycznej nie będę oceniał – nie jestem otrzaskany w XVIII-o wiecznych szkockich realiach. Zresztą jak wspomniałem, nie są one, wbrew pozorom, aż tak kluczowe, choć oczywiście pewnych granic przekraczać nie wolno. Ważniejsze jest ich przekonujące, budzące wrażenie autentyczności oddanie, co jest również absolutnie konieczne nawet w przypadku powieści do gruntu fantastycznej, której doskonałym przykładem może być, w przeciwieństwie do Obcej, Gra o tron. Być może Amerykanka pisząca o Szkotach sięgała do źródeł, ale na pewno przydałaby się jej wizyta w jakimś muzeum czy na pokazie rekonstrukcyjnym obrazującym sceny z tamtych czasów. Niestety, dawna Szkocja odmalowana piórem Diany Gabaldon pozostawia wiele do życzenia, a takie fragmenty jak konni uzbrojeni w kilka muszkietów każdy, to już jest kompletna żenada. Niestety, nie lepiej jest i z wieloma innymi elementami powieści, a zwłaszcza spójnością. Są nawet takie wpadki, jak nielogiczności; ewidentne sprzeczności fragmentów następnych z poprzednimi. Z dostosowaniem języka do epoki, przy przenoszeniu między nimi, też nie wyszło zbyt dobrze. Warstwa romansowa, która zajmuje tyle miejsca, iż być może należałoby przede wszystkim klasyfikować książkę w tym gatunku, również pozostawia wiele do życzenia. Rozbudowane opisy aktów seksualnych, komiksowe, namacalne wręcz nie po kobiecemu i powtarzalne aż do bólu, wzbudziły we mnie współczucie dla męża autorki – co też on sobie myślał czytając to dzieło?
Fabuła nie jest, delikatnie mówiąc, zbyt skomplikowana, lecz mocną stroną powieści są zaludniające ją postacie. Malownicze, zróżnicowane, oryginalne, a zarazem takie, które mogłyby funkcjonować w rzeczywistym świecie podobnym do przedstawionego i w opisywanych okolicznościach. Choć zwłaszcza protagonistka okresowo niezmiernie mnie denerwowała, to łatwo było sobie taką postać wyobrazić, gdyż była przekonująca, a jej reakcje i decyzje autentyczne w ramach wykreowanego charakteru i stosowne do sytuacji oraz warunków, w jakich akurat się znajdowała.
Książka nie jest na pewno dziełem, w którym można by się doszukiwać głębi, choć pojedyncze wątki filozoficzne i dylematy moralne na szczęście się przejawiają. Z drugiej strony docenić trzeba, iż mimo pewnej infantylności jest na tyle dojrzała, że przeciwstawia się mitom o dawnych dobrych czasach i pozytywnej roli Kościoła w minionych wiekach, w które poza Polską w Europie już mało gdzie się wierzy. Ponieważ w powieści przewija się motyw palenia czarownic na stosie, warto może przypomnieć, że wbrew powszechnemu mniemaniu wcale podobne praktyki nie były domeną ciemnego średniowiecza i na przykład w przedmiotowej Szkocji prawdopodobnie ostatni proces zakończony wykonaniem takiego wyroku miał miejsce w 1727 roku. Na ziemiach polskich był to rok 1811 (spalenie Barbary Zdunk w Reszlu), co też jest kamyczkiem rzuconym w kolejny już nasz mit, mit o naszej wyższości moralnej nad innymi narodami i o naszym oświeceniu.
Przez jakiś czas zastanawiałem się nad źródłem wysokich ocen Obcej wystawianych przez czytelników i doszedłem do wniosku, że są dwie przyczyny tego stanu rzeczy. Pierwsza to dobry marketing. To jednak chyba nie tłumaczy aż takich ocen jak „arcydzieło”, nawet jeśli czytelnik jest naiwny i niewyrobiony. Druga więc jednak, ta ważniejsza przesłanka owych zachwytów, to czytanie wyrywkowe, bez zrozumienia, z pomijaniem wszystkiego, co nie pasuje. No i czytelniczki, które pożądają romansidła ocierającego się o pornografię. Jeśli ta lektura wywołuje w nich uczucia, skądinąd jak najbardziej pożądane i pozytywne, podobne do stanu zakochania, no to wiadomo – miłość jest ślepa i wszystko wybaczy. A może dlatego właśnie wybaczy, że jest ślepa?
Z romansami, erotyką i pornografią, mniejsza o to, gdzie leży granica, jest jednak tak, że każdemu to się podoba, co w nim samym siedzi. Mnie akurat klimaty namiętności à la Obca nie podeszły, więc tym bardziej rzucały mi się na uszy wszelkie mankamenty, mimo iż Magda Karel sprawiła się nadzwyczaj dobrze i książka przez nią czytana chyba wypadła nawet lepiej, niżbym ją poznawał w wersji drukowanej. Nie będę wystawiał pierwszej odsłonie cyklu Obca oceny zdecydowanie negatywnej, ale na pewno nie będę szukał części drugiej, co chyba wyraźnie świadczy o tym, że rekomendować tej książki też nie zamierzam.
Wasz Andrew
Słyszałam już dużo sprzecznych opinii o tej książce i jestem jej ciekawa, chociaż nie wiem czy uda mi się po nią sięgnąć, bo mam wiele innych książek do przeczytania, które ciekawią mnie dużo bardziej niż ta.
OdpowiedzUsuńI tego się trzymaj - jest mnóstwo książek pod każdym względem lepszych od tej. Choć z drugiej strony, gdyby nie było innego wyboru, no to nie jest aż tak zła, by wtedy po nią nie sięgnąć.
Usuń