Strony

wtorek, 5 stycznia 2021

Lepiej by było w kosmosie - Emigrant Tomasza Biedrzyckiego



Tomasz Biedrzycki

Emigrant

(Otchłań Ganimedesa, #1)
czyta: Artur Bocheński
wydawca: Saga Egmont 2019
ISBN: 9788726260106


Do sięgnięcia po audiobook Emigrant otwierający cykl Otchłań Ganimedesa pióra Tomasza Biedrzyckiego w interpretacji Artura Bocheńskiego skusiły mnie wysokie oceny czytelników. Szczerze mówiąc, po zaskakująco dużym zadowoleniu z poznania powieści Distortion Cezarego Zbierzchowskiego, chciałem również dać szansę kolejnemu rodzimemu współczesnemu autorowi. No i byłem już wygłodniały – nie mogłem doczekać się czegoś dobrego w starym dobrym kanonie hard science fiction. Zaczęło się całkiem nieźle:


Rzecz dzieje się w niedalekiej przyszłości. Emigrant z Ziemi, Martin van Hansen, w poszukiwaniu lepszego życia, opuszcza przeludnioną i zdewastowaną macierzystą planetę. Udaje się na Ganimedesa, gdzie załatwił sobie lukratywny kontrakt w charakterze dowódcy małej łodzi podwodnej. Niestety, okazuje się, że nikt bez ukrytej przyczyny nie zaoferuje nieznajomemu młodemu człowiekowi dobrej pracy, a tym bardziej dobrej płacy. Tym razem chodzi o zagrożenie w jakim pracują podwodniacy wydobywający bogactwa z dna oceanu na Ganimedesie. Jakiego są one rodzaju nie będę zdradzał, podobnie jak nie ujawnię zarysu fabuły, dość powiedzieć, że nasz sympatyczny protagonista szybko wpadnie w tarapaty i będzie się działo.

Brzmi zachęcająco? I owszem – słucha się tego całkiem przyjemnie, ale niestety szału nie ma. Interpretacja tekstu w wykonaniu Artura Bocheńskiego jest całkiem przyjemna w odbiorze, choć dykcja lektora miejscami mogłaby być lepsza. Gorzej jest z samą powieścią. Fabuła jest równie wciągająca, co schematyczna. Poziom stylistyczny również pozostawia do życzenia. Tragicznie jest natomiast u autora ze znajomością realiów podwodniackich. Wystarczy uważna lektura (słuchanie) i znajomość fizyki cieczy na poziomie szkoły średniej (jeśli nie podstawówki), by zauważyć kardynalne wpadki pisarza. Lepiej by chyba zrobił, gdyby akcję umieścił w realiach kosmicznych. Tekst wyglądałby jeszcze mniej oryginalnie, ale może braki teoretyczne mniej by raziły. W ogóle rzecz sprawia wrażenie niedorobionej a to, co wypisują na jej temat w interniecie, jest odbiciem braku uwagi, z jaką do niej podchodzą odbiorcy. Powielane jest nawet bezrefleksyjnie stwierdzenie, iż rzecz dzieje się w roku 2012, choć na samym początku wyraźnie dowiadujemy się, iż akcja rozpoczyna się 4 kwietnia 2082(!).

Na napiętnowanie zasługuje wydawanie jako osobnego produktu partii tekstu odpowiadającego rozdziałowi przeciętnej powieści. Dla mnie takie podejście jest wyraźnym wyciąganiem pieniędzy od czytelnika, które nie przystoi ani autorowi, ani wydawcy. No ale cóż – takie czasy, takie obyczaje, taki marketing.

Pomimo wszystkich tych negatywnych uwag muszę powiedzieć, że jeśli trafię gdzieś w bibliotece albo u znajomego na dalszą część przygód Martina van Hansena, prawdopodobnie się na nie skuszę. Na pewno jednak nie będę ich poszukiwał ani umieszczał ich na mojej liście must read. Z jednej strony jest to tylko zwykłe, sztampowe i niedorobione, choć bardzo przyjemne w odbiorze i lekkie rzemiosło, ale z drugiej strony mam często fazę właśnie na lekkie i przyjemne, wciągające czytadła


Wasz Andrew


  • nie podobała mi się 
  • była w porządku
  • podobała mi się 
  • naprawdę mi się podobała 
  • była niesamowita 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)