Karolina Baca-Pogorzelska i Michał Potocki
Czarne złoto
Wojny o węgiel z Donbasu
Wydawnictwo: CzarneData wydania:2020-04-08
Liczba stron:324
ISBN:9788380499966
To dziwne, ale w naszych mediach wielokrotnie więcej informacji o tym, co za oceanem, niż o tym, co u naszego największego sąsiada, co oczywiście przekłada się na kompletną ignorancję większości naszego społeczeństwa w sprawach Rosji. Z tego powodu ta książka wydaje się interesującą pozycją, ale jakby tego było mało, porusza ona niezwykle ciekawy problem węgla - jak to jest, że nam nie opłaca się go wydobywać, a inni są gotowi o niego walczyć? Mam przeczucie, że to może być bardzo interesująca lektura.
Donbas znaczy węgiel. To dzięki niemu zbudowano tam miasta i fabryki. Przez dekady przyciągał awanturników, uciekinierów i biznesmenów z całej Europy. Wojna i rosyjska agresja nic w tej kwestii nie zmieniły. Czarne złoto Donbasu wciąż idzie w świat. Dzisiaj handlu nim nie kontroluje jednak ani Ukraina, ani jej wielki biznes. Z błogosławieństwem Rosji przejęli go separatyści i związani z nimi przedsiębiorcy. Przemycają węgiel przez granicę, załatwiają mu lewe papiery i sprzedają dalej, mimo nałożonego przez Ukrainę zakazu, którego łamanie uznaje się tam za finansowanie terroryzmu. W niechlubnym procederze biorą również udział prywatne firmy z Polski. Śledztwo dziennikarskie w tej sprawie trwało dwa lata i objęło dwanaście państw. Jego rezultaty trzymają Państwo w rękach.
W "Przyszło nam tu żyć" Jeleny Kostiuczenko pojawia się jeden reportaż na temat kiepskiej sytuacji górników z obwodu rostowskiego - można się z niego dowiedzieć, że sporo rosyjskich kopalni zostało sprywatyzowanych oraz, że decyzje o wygaszaniu tych nierentownych wcale nie należą do rzadkości, przy czym górników często zostawia się na lodzie, niezbyt licząc się z ich sytuacją po utracie pracy. To chyba dość istotna składowa niskiej ceny rosyjskiej węgla ;)
OdpowiedzUsuńA sam reportaż Bacy-Pogorzelskiej i Potockiego rzeczywiście wydaje się b. ciekawy.
Od strony podaży - wydaje mi się, że cena końcowa produktu to wypadkowa tak wielu różnych składowych, że trudno wyrokować nie znając wszystkich szczegółów. Jakiś czas temu oglądałem dokument o produkcji kawałków mandarynek w puszkach. Bardzo interesująca technologia i jeszcze ciekawszy wynik. Najwięksi producenci na świecie - Chiny i... Hiszpania(!). Jak to możliwe przy takiej różnicy kosztów pracy? Z węglem więc też może być inaczej, niż się na pozór wydaje.
UsuńOd strony popytu. Nasze kopalnie podobno upadają w związku z brakiem popytu. Skoro innym opłaca się prowadzić wojnę (wiadomo - koszty), żeby ten węgiel zdobyć, to chyba popyt jest. Tym bardziej, że cena to jedno, a jakość to drugie. Sprawa chyba wcale nie jest taka prosta, z jakiej by strony nie patrzeć.
Polskie górnictwo to temat rzeka, ale jest kilka grzechów głównych, które sprawiają, że wydobycie naszego węgla jest mało opłacalne. Na pewno nie pomaga przestarzała technologia (jako, że wiele kopalni notuje straty, to trudno jest oczekiwać modernizacji), swoje za uszami mają prezesi z politycznego nadania bez fachowej wiedzy, a i działalność związków zawodowych skutecznie uniemożliwiających restrukturyzację w połączeniu z wysokimi pensjami i bonifikatami dla górników robią swoje.
UsuńZaś co do surowców naturalnych ogólnie, to Rosja chyba zawsze traktowała je jako b. ważną kartę w swojej talii, czego najlepszym przykładem jest Gazprom. No i takie podejście nie jest aż tak archaiczne, jak niektórym może się wydawać - bo z jednej strony węgiel czy ropę już od wielu lat wysyła się do lamusa, z drugiej zaś, przecież technologia przetwarzania i przerobu tych surowców ciągle się rozwija. Pojawiają się choćby koncepcje podziemnego zgazowania węgla przy użyciu różnych czynników zgazowujących, dzięki czemu można uzyskać m.in. gaz syntezowy, nadający się do dalszej obróbki, w wyniku czego można uzyskać ogromne spektrum produktów (paliwa ciekłe, wodór, metanol, itd.).