Starość
Simone de Beauvoir
Tytuł oryginału: La Vieillesse
Tłumaczenie: Zofia Styszyńska
Wydawnictwo: Czarna Owca
Liczba stron: 656
Starość to ten etap życia, do
którego mało komu jest śpieszno. Tyle, że niechęć czy lęk nie są żadnymi
sposobami opóźnienia tego, co nieuchronne – nikt, kto przedwcześnie nie umrze,
nie jest w stanie uniknąć sędziwego wieku i związanych z nim niedogodności. Człowiek
współczesny niezbyt chętnie myśli o tym, co czeka go w przyszłości, oddając się
chwili bieżącej, sycąc zmysły pięknem i przyjemnościami. Apoteoza ciała
sprawia, że młodość jawi się jako rzecz wysoce pożądana – wymyślane są kolejne
sposoby jej zachowania. Z kolei starość kojarzona jest raczej z brzydotą,
zniedołężnieniem i słabością, z racji czego w kulturze popularnej jest na ogół
traktowana niczym temat tabu. Jak jednak zmieniał się stosunek człowieka do
tego schyłkowego okresu ziemskiej wędrówki? Czy ludzka cywilizacja zawsze
postrzegała go z trwogą przemieszaną z niechęcią? Próby podjęcia odpowiedzi na
to niełatwe pytanie podjęła się Simone de Beauvoir (1908 – 1986), francuska
pisarka, filozofka i feministka, autorka eseju Starość.
Książka w przekładzie Zofii
Styszyńskiej, z którą polski czytelnik może zapoznać się dzięki Wydawnictwu
Czarna Owca to dzieło opasłe, bo liczące sobie ponad 600 stron i już ten
rozmiar sygnalizuje nam, że Francuzka postanawia skonfrontować się zagadnieniem
bardzo rozległym, skomplikowanym, niejednoznacznym i trudnym do uchwycenia w
karby słów. Motywację, która popchnęła de Beauvoir do napisania publikacji
stanowi dociekanie dotyczące rzeczy następującej: (…) co jest nieuniknione w losie starców i w jakim stopniu społeczeństwo
jest za ten los odpowiedzialne? [1]. Wyjaśnienie tej kwestii
obwarowane zostaje szeregiem wymagań, które podkreślają, z jaką starannością i
pieczołowitością autorka podeszła do swojej pracy. Sprawą kluczową jest
kompleksowe spojrzenie na starość, tj. (…)
z uwzględnieniem wszystkich jej aspektów [2]. Trzymając się tych słów
de Beauvoir bierze (…) pod uwagę kontekst
biologiczny, egzystencjalny, społeczny (…) [3] i dopiero po
przeanalizowaniu tych różnych ujęć i płaszczyzn, wspierając się własnymi obserwacjami
oraz refleksjami, formułuje wnioski.
Opracowanie – bo w takich
kategoriach można rozpatrywać utwór – składa się z dwóch zasadniczych części.
Pierwsza z nich, zatytułowana Spojrzenie
z zewnątrz, jest przeglądem tego jak zmieniał się los starców na przestrzeni
lat oraz jak kształtowała się ich sytuacja bytowa w zależności od tego, w
której społeczności przyszło im egzystować. Autorka przeprowadza szeroko
zakrojone studia, począwszy od ludów pierwotnych, poprzez starożytne
cywilizacje i wszystkie epoki historyczne, na współczesności skończywszy,
zapewniając tym samym syntetyczne ujęcie z zakresu antropologii oraz
etnografii. Simone de Beauvoir uzmysławia nam, że starość to stan, ale i
pojęcie mocno umowne; z jednej strony jest to przeżycie wysoce indywidualne, z
drugiej zaś w ogromnej mierze definiowane przez grupę, w obrębie której trwa
dany człowiek: To sens, jaki ludzie
przypisują swojemu istnieniu, i ich system wartości określają sens i wartość
starości. I na odwrót: sposób, w jaki społeczeństwo obchodzi się ze starcami,
obnaża całą prawdę – czasami starannie skrywaną – o jego priorytetach i jego
dążeniach [4].
Druga część książki, Bycie w świecie, to przegląd tego jak
widziana jest starość przez ludzi, którzy są w trakcie jej przeżywania. Obraz
późnych lat człowieczej egzystencji budowany jest dzięki odwołaniu się do
bardzo różnorodnych źródeł. Francuzka przytacza własne spostrzeżenia poczynione
w trakcie wizyt w domach spokojnej starości, cytuje ustalenia badaczy i lekarzy
zajmujących się geriatrią, wreszcie sięga po świadectwa wybranych artystów,
uczonych oraz polityków, którzy przemyśleniami dotyczącymi swojego podeszłego
wieku dzielą się w swoich dziennikach bądź korespondencji.
Połączenie obu części sprawia, że
Starość jawi się jako dzieło szczególne,
bowiem zawierające w sobie mnogość portretów poświęconych schyłkowemu stadium
egzystencji pozostających ze sobą w głębokiej sprzeczności. Pisarka przywołuje
liczne stereotypy, sukcesywnie się z nimi rozprawiając, wskazując ich słabe
punkty, przekłamania oraz niesłuszne uogólnienia, które posłużyły do ich
stworzenia. Lubieżnik, którego działaniem steruje niemal wyłącznie chuć; mędrzec
kierujący się w swoim postępowaniu rozsądkiem i umiarem, obojętny na cielesne
podniety; paranoik, nie ufający nikomu, nawet najbliższym, wszędzie dopatrujący
się spisku na swoje życie; skąpiec, który do ostatniego tchu usiłuje pomnażać
swoją fortunę, niewrażliwy na cierpienie osób bliźnich – to kilka spośród
wyobrażeń dotyczących starości, z którymi konfrontuje się de Beauvoir, starając
się wyjaśnić, jakie jest ich pochodzenie.
Simone de Beauvoir nie boi się
też sięgać po materię mocno kontrowersyjną, wywołującą głosy oburzenia, jaką
jest seksualność ludzi starszych. Francuzka nadmienia, że pomimo faktu, iż dla
wielu osobników wraz z przybywającymi latami (…) ciało z narzędzia staje się przeszkodą [5], to trafiają się
jednostki, którym zaawansowany wiek nie przeszkadza w praktykowaniu sztuki
miłości. O wiele trudniejszą do pokonania barierą okazuje się społeczny
ostracyzm. Jego ofiarą padają osoby nie potrafiące dostosować się do panujących
wzorców i oczekiwań, zgodnie z którymi ludzie u ukresy swojego żywota są
wyzwoleni z władzy pożądania – obawa przed tym, że miłość fizyczna uprawiana
przez starców uważana jest za oburzającą czy wręcz budzącą obrzydzenie, jest
skutecznym inhibitorem cielesnego zbliżenia.
Bardzo ciekawe są również
rozważania dotyczące emerytury we współczesnych społeczeństwach (oczywiście
należy uwzględnić fakt, że oryginał La
Vieillesse ukazał się w 1970 roku). Simone de Beauvoir uświadamia, że emerytura
daje sposobność, by wyrwać się z kieratu obowiązków i wyrzeczeń narzucanych
przez ogół, tyle, że jest to przedsięwzięcie niezwykle trudne do zrealizowania
z uwagi na fakt, iż: Osoba, która traci
zawód i status społeczny, czuje się boleśnie zredukowana do zera [6]. Francuzka, nie
ukrywająca swoich socjalistycznych zapatrywań, mocno akcentuje fakt, iż
przeciętny emeryt to człowiek średnio zamożny, dla którego dotychczasowa praca
wyznaczała rytm życia oraz stanowiła czynnik łączący go ze społeczeństwem. W
rezultacie (…) dzień przejścia na
emeryturę oznacza głęboką wyrwę między przeszłością a teraźniejszością [7]. Z tego też względu
niezaplanowana bądź źle zaplanowana (czy to z racji środków czy chęci) emerytura
może stać się nieustanną przyczyną metafizycznego znużenia, poczucia jałowości
i bardzo niskiej samooceny.
Mocnym punktem książki jest jej
podsumowanie, w którym autorka stwierdza, że w chwili obecnej niemożliwe jest wypracowanie
spójnej i racjonalnej polityki zapewniającej godziwy byt ludziom starym. Funkcjonowanie
naszych społeczności opartych na zasadzie utylitaryzmu każde rozpatrywać ludzką
jednostkę w kategoriach jej przydatności. Człowiek stary, jako bezużyteczny,
jawi się jako słaby element, o którego należy się zatroszczyć, ale możliwie
najniższym kosztem. Stąd Simone de Beauvoir dochodzi do konstatacji, że aby
diametralnie poprawić sytuację starców, kompletnej reorganizacji musiałaby ulec
nasza cywilizacja. Póki co, podobnie zresztą jak w roku 1970, są to próżne
rojenia, do realizacji których niezbyt się przybliżyliśmy.
Reasumując, Starość to książka, która praktycznie się nie zestarzała od momentu
pierwszej publikacji. Dzieło Simone de Beauvoir jest bardzo przekrojowe –
Francuzka z ogromną pasją podeszła do zagadnienia podeszłego wieku, przekopując
się przez ogromne ilości materiału źródłowego (w tym miejscu można by przyczepić
się do edycji polskiego wydania, które nie zawiera żadnego indeksu czy wykazu
cytowanych pozycji). Autorka, wówczas 62-latka, z przekonaniem unaocznia nam,
że bycie starym nie neguje naszego człowieczeństwa, zaś stworzenie godnych
warunków dla ludzi starych powinno być traktowane jako miara cywilizacyjnego
postępu. Rzecz godna polecenie nawet dla tych, którzy zaklinają się, że nigdy
starzy nie będą.
[1] Simone de Beauvoir, Starość, przeł. Zofia Styszyńska, Wydawnictwo Czarna
Owca, Warszawa 2011, s. 44
[2] Tamże, s. 17
[3] Tamże, s. 39
[4] Tamże, s. 96
[5] Tamże, s. 357
[6] Tamże, s. 549
[7] Tamże, s. 298
Taaak... Ciekawy temat i podobnie jak śmierć spychany poza świadomość „nowoczesnych” społeczeństw Zachodu, więc książka tym bardziej cenna, że staje w poprzek mainstreamowym tendencjom.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że ludzie nie interesują się historią, bo wiedząc o problemach społeczeństw, które nie miały swoich „starych” (ze względu na ekstremalnie krótką średnią długość życia), bardziej by doceniali to, co mają.
Wydaje mi się, że lektura może być szczególnie interesująca dla Francuzów bądź ludzi dobrze znających realia tamtejszego społeczeństwa - czytając fragmenty poświęcone ojczyźnie, odniosłem wrażenie, że właśnie we Francji zmiana "in plus" na przełomie ostatnich lat zaszła niezwykle dynamicznie.
UsuńKsiążka o starości, a się nie zestarzała ;) Ale tak bez żartów, to przeczytałbym chętnie, mam słabość do pogłębionych rozważań.
OdpowiedzUsuńObjętość pokaźna, ale zdecydowanie warto poświęcić jej czas - szczególnie z naszego punktu widzenia, tj. starzejącego się społeczeństwa europejskiego.
Usuń