Strony

sobota, 8 lutego 2020

Ferdydurke Witolda Gombrowicza, czyli kto czytał, ten trąba



Ferdydurke

Witold Gombrowicz

Wydawnictwo Literackie 2005
Liczba stron: 296
ISBN 83-08-03305-9



Rawski Dyskusyjny Klub Książki przywitał nowy rok 2020 ambitną książką, czyli powieścią Ferdydurke pióra Witolda Gombrowicza. Dla części naszego grona było to przypomnienie lektury szkolnej, dla pozostałych, w tym dla mnie, pierwsze spotkanie z tym dziełem zaliczanym do klasyki literatury polskiej a nawet światowej.






Protagonistą utworu jest trzydziestoletni literat Józio Kowalski, który niespodziewanie zostaje cofnięty do klasy gimnazjalnej, przy czym o ile zachowuje świadomość swojego prawdziwego wieku, to przez otoczenie jest postrzegany jako gimnazjalista. Co dalej nie będę zdradzał tym, którzy jeszcze nie czytali, by nie zepsuć tej odrobiny ciekawości, którą wzbudzić może w czytelniku niezbyt rozbudowana fabuła powieści.

Niezbyt rozbudowana fabuła wcale nie oznacza nierozbudowanego dzieła. Ferdydurke zawiera w sobie ogrom treści wsparty bogactwem języka i mistrzostwem stylu. Mimo tego jednak, książka wzbudziła we mnie ambiwalentne uczucia.

Z jednej strony, przez cały czas, od pierwszej do ostatniej stronicy, przyjemność sprawiał mi doskonały warsztat Gombrowicza, a zwłaszcza żonglowanie i do dziś awangardowe posługiwanie się słowem. Doceniłem również ważkość problemów filozoficznych i obserwacji społecznych, które znajdziemy w Ferdydurke. Z drugiej jednak strony, skoro jak twierdzą dziś mniej więcej zgodnie wszyscy krytycy, fabuła jest tylko pretekstem do rozważań o formowaniu się człowieka, o wpływie otoczenia na jego ja, to po co było nadawać dziełu formę, która prowokuje wielokrotnie cisnące się na usta pytanie – Co artysta miał na myśli? Jestem gorącym zwolennikiem postulatu Słowackiego, aby język giętki, powiedział wszystko, co pomyśli głowa. Nie przypuszczam, by Gombrowiczowi nie stawało talentu literackiego, by temu sprostać, więc obstawiałbym tezę, iż taka a nie inna forma dzieła wynika z takiego a nie innego stanu przemyśleń autora. Tylko tak chyba można wytłumaczyć fakt, że problemy, które dzisiejszy socjolog czy filozof wyłuszczyłby przejrzyście na kilku maksymalnie kartkach, Gombrowiczowi zajęły cały tom i w dodatku ubrał je w taką formę, iż całość może się okazać niestrawna, lub wręcz niezrozumiała, nie tylko dla początkującego czytelnika, ale nawet dla naprawdę inteligentnych, oczytanych ludzi o szerokich horyzontach, nie tylko literackich. Do dzisiaj zresztą różne aspekty dzieła, od tytułu poczynając, są tematem dyskusji specjalistów i licznych prac „naukowych”, co zresztą jest dla mnie wielce interesującym przyczynkiem do rozważań o potrzebie istnienia takich specjalistów czy wartości takich prac doktorskich, w zestawieniu chociażby z osiągnięciami nauk ścisłych. Ma ta powieść jakieś powinowactwo ze sztuką nowoczesną, której nikt nie chciałby oglądać na oczy, gdyby zawodowi krytycy nie orzekli, że to Sztuka, za czym idą nagrody i liczne zera na metkach, a której powstanie nie bez przyczyny jest skorelowane w czasie z pojawieniem się takich zawodów jak krytyk sztuki, literatury, itd. No, ale to taka trochę dygresja, więc wracajmy do meritum.

Przy ocenie tej powieści trzeba w moim odczuciu brać też pod uwagę upływ czasu, który zmienił wszystko. Zmieniła się drastycznie nawet rola i waga formy w życiu społecznym i literaturze, której głównie Ferdydurke jest poświęcona. Cudownie interesujące obserwacje z realiów polskiego międzywojennego ziemiaństwa zderzone ze zwyczajami ówczesnych większych miast są perełką dla osób zainteresowanych historią, głównie społeczną lub socjologią. Część odbiorców może ich jednak nawet nie zauważyć, gdyż to wszystko już przeminęło z wiatrem. Te różne aspekty zestawione razem, a więc trudności interpretacyjne (które wcale nie muszą być wadą), specyficzny styl, do dzisiaj aż nazbyt dla wielu awangardowy, mistrzostwo warsztatu oraz specyficzna tematyka na styku socjologii, filozofii i jeszcze pewnie kilku innych aspektów sprawia, iż jak to ktoś powiedział – Gombrowicza można albo kochać, albo nienawidzić. Potwierdzają to ekstremalnie i symetrycznie rozbieżnie oceny i w serwisach poświęconych literaturze, zarówno krajowych jak zagranicznych, i oceny w naszym klubie.





Nie sposób nie wspomnieć o pewnej refleksji, która mnie naszła w trakcie lektury. Mieliśmy w klubie do dyspozycji dwa różne wydania. Choć w książce roi się od wstawek obcojęzycznych, to w obu wypadkach brak przypisów z ich tłumaczeniem! A przypomnijmy, że to są lektury szkolne (na szczęście tylko okresowo są w kanonie, gdyż moim zdaniem zmuszanie uczniów gimnazjum czy nawet liceum do takiej lektury jest nieporozumieniem). Wiele mówi to o podejściu do Ferdydurke samych wydawców i o tym, czego się wydawca po czytelniku spodziewa. Bo chyba nie spodziewa się, że ktoś będzie się uczył łaciny i francuskiego by poznać jedną książkę napisaną zasadniczo po polsku? Nie wspomnę też, że mówi to wiele o szacunku wydawców do czytelnika w ogóle, czy wręcz po prostu o kulturze.

Powiem szczerze, że nie mogę polecić Ferdydurke tym, którzy jeszcze tej powieści nie poznali. Czasu poświęconego na jej przeczytanie absolutnie nie uważam za stracony, ale o ile w jednych aspektach mnie zachwyciła, o tyle w innych znużyła lub nawet momentami zniechęciła. Do tego mam świadomość, że jak pokazują wspomniane notowania, tylko połowie z Was dzieło to się spodoba.

Tym, którzy nie mogą Ferdydyrke z tych czy innych powodów strawić, powiem, iż nie są przez to wcale gorsi. A tym, którzy ją uwielbiają i nie rozumieją, jak można jej nie docenić, zadedykuję ostatnie słowa powieści:

Koniec i bomba
A kto czytał, ten trąba!


Wasz Andrew






W nawiasach podane wyniki głosowania na spotkaniu DKK, a pogrubiona niebieska ocena to moje wrażenia z lektury.

  • nie podobała mi się (4/12)
  • była w porządku (DKK 2/12)
  • podobała mi się 
  • naprawdę mi się podobała (2/12)
  • była niesamowita (4/12)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)