Sonata Gustava
Rose Tremain
Tytuł oryginału: The Gustav Sonata
Tłumaczenie: Dominika Cieśla-Szymańska
Wydawnictwo: W.A.B.
Seria: Don Kichot i Sancho Pansa
Liczba stron: 352
Opanowanie i rozwaga to cechy
pożądane przez stoików, którzy szansę na osiągnięcie szczęścia postrzegają w
przestrzeganiu wewnętrznej dyscypliny moralnej. Sumiennie wykonując swoje
obowiązki i zachowując niewzruszony spokój niezależnie od oddziałujących na nas
bodźców zbliżamy się do doskonałej harmonii. Tyle, że taka postawa wymaga
poświęcenia, rygoru i wytrwałości –możemy wymagać tyle od siebie, gdy jesteśmy
dorośli, ale czy jest to zasadne w przypadku dziecka? Do czego może prowadzić
takie odcięcie własnych emocji od zachodzących w świecie zewnętrznym wydarzeniem
pokazuje nam Rose Tremain (ur. 1943) w swojej powieści Sonata Gustava.
Gustav Perle – tytułowy bohater
to chłopiec, którego żywot trudno jest określić mianem szczęśliwego. Urodzony w
neutralnej Szwajcarii w burzliwych latach 40-tych XX wieku, kiedy w ościennych
krajach rozgrywały się kolejne akty dramatu II wojny światowej; wcześnie
osierocony przez ojca, pracownika zajezdni tramwajowej, piastującego niegdyś
funkcję zastępcy komendanta policji w miasteczku Matzlingen, wyrzuconego z
pracy za niedozwoloną pomoc żydowskim uchodźcom, usiłującym w Szwajcarii
znaleźć schronienie po ucieczce z opresyjnej III Rzeszy; nie darzony zbyt
silnym uczuciem rodzicielskim przez matkę, której macierzyńska pasja wypaliła
się w tragicznych okolicznościach – Gustav od najmłodszych lat skazany jest na
samotność oraz walkę o miłość najbliższej mu osoby.
Trzy rozdziały, trzy perspektywy
czasowe, trzy różne epizody zazębiają się w jedną historię Gustava Perle, w
której Rose Tremain postanowiła poruszyć kilka istotnych, newralgicznych, a
przy tym uniwersalnych tematów.
Spoglądając na warstwę
historyczną można dostrzec starania, by ukazać jaką cenę, szczególnie z
moralnego punktu widzenia, musiała zapłacić Szwajcaria na swoją neutralność w
okresie II WŚ. Rose Tremain przypomina bardzo niewygodne fakty, że władze Kraju
Helwetów zastraszone przez rząd III Rzeszy już w 1938 roku rozpoczęły
prowadzenie działań mających na celu ograniczenie napływu żydowskich migrantów.
W następnych latach uniknięcie agresji ze strony potężnego sąsiada było znacznie
trudniejsze, co wiązało się z jeszcze większą liczbą kompromisów – wsparcie dla
uchodźców było co prawda okazywane, ale czyniono to nielegalnie, a osobnicy
podejmujący się tego typu działalności ryzykowali poważnymi (z punktu widzenia
obywatela Szwajcarii) konsekwencjami, takimi jak utrata pracy, przywilejów czy
nawet areszt. Podjęta tematyka – Szwajcaria w obliczu II wojny światowej – jest
ogromnie ciekawa, ale żądnych bardziej szczegółowych informacji należy
przestrzec, że została ona jedynie zasygnalizowała, bez odnoszenia się do
konkretnych liczb czy faktów, pozostając przy naszkicowaniu kilku wątków. Równie
interesująco prezentuje się kwestia indywidualnego podejścia Szwajcarów do
Żydów czy innych, prześladowanych przez Niemców narodowości – w takich
okolicznościach rodzi się bowiem pytanie o to, co jest ważniejsze:
posłuszeństwo i przestrzeganie prawa czy też kierowanie się uniwersalnymi
wartościami, wśród których z pewnością znajduje się bezinteresowna pomoc
bliźnim, którym zagraża zagłada. Takie dylematy są jeszcze bardziej złożone i
intrygujące z punktu widzenia polskiego czytelnika, bowiem pozwalają nam
uzmysłowić sobie jak wiele odwagi potrafili znaleźć w sobie ci z naszych
rodaków, którzy chronili Żydów w czasie niemieckiej okupacji, mimo iż groziły
im znacznie, znacznie bardziej surowe reperkusje – od 15 października 1941 na
mocy Trzeciego rozporządzenia o
ograniczeniu pobytu w Generalnym Gubernatorstwie karą za świadome dawanie
schronienia ludziom z opaskami Dawida znajdującym się poza murami getta była
śmierć.
Drugą płaszczyzną, na której operuje
Rose Tremain jest opanowanie, rozumiane jako tłamszenie w sobie wszelkich
afektacji. Uosobieniem tak ścisłego powściągania wszelkich emocji jest Gustav,
który z racji bardzo silnego przerysowania tej cechy kojarzy się bardziej z
archetypem niż z żywą istotą. Przybliżając postać bohatera – najpierw jako
chłopca, następnie jako dojrzałego mężczyznę – artystka przedstawia zdarzenia,
które przyczyniły się do schronienia się w skorupie przesadnej samokontroli
oraz odmalowuje wynikające z takiej postawy konsekwencje.
Przyznaję, że według mnie to
właśnie te fragmenty książki wypadają najbardziej blado i nijako. Rose Tremain
porusza się po obszarach przebadanych na wskroś, nie dodając niczego nowego,
powtarzając kilka starych prawd, które przybierają posmak banału. Konfrontacja
z traumami przeszłości jako jedyny sposób, by się od nich uwolnić; szczere
spojrzenie na własne doznania jako klucz do samoakceptacji; nieumiejętność
wyrażania własnych przeżyć jako główna przyczyna niepowodzeń w kontaktach z
innymi ludźmi; dostosowanie swojej osobowości do wymagań otoczenia w obawie
przed ostracyzmem – pisarka zahacza o ważkie treści, ale jej styl przywodzi na
myśl wykład przemądrzałego wykładowcy, który w swoim studencie nie potrafi
dostrzec partnera do dyskusji, w rezultacie wszystko mu wyłuszcza. Gdyby
Tremain zdecydowała się na niedopowiedzenie choćby w kilku miejscach, dla
czytelnika pozostałaby przestrzeń dla samodzielnej interpretacji i snucia
własnych rozważań, a lektura zyskałaby na atrakcyjności.
Tym samym Sonata Gustava to raczej przeciętna pozycja. Aspiruje do literatury
pięknej, i z pewnością nie można odmówić dobrego pomysłu na fabułę oraz momentami
delikatnego wręcz eterycznego języka, za pomocą którego malowane są barwne i
ulotne pejzaże, tyle, że w przedmiocie treści utwór pozostaje intelektualną
wydmuszką. Wątki homoseksualne, Holokaust rozpatrywany przez pryzmat neutralnej
Szwajcarii, nieoczywistość dokonywanych przez ludzi wyborów – Rose Tremain
używa bardzo atrakcyjnych składników, tyle, że komponuje je w mało przekonujący
sposób.
Książka, którą zrecenzowałeś mogłaby być ciekawa ze względu na tematy, które podejmuje. Szwajcaria w czasie II wojny światowej, Holokaust pokazany przez pryzmat tego kraju, to kwestie bardzo interesujące. Podobny wątek pojawia się w powieści "Podróżny" Ulricha A. Boschwitza. Tu główny bohater, niemiecki Żyd, próbuje przedostać się do Szwajcarii, ale mu się to nie udaje.
OdpowiedzUsuńDzięki za polecenie "Podróżnego". Rozejrzę się za tą lekturą.
UsuńRose Tremain to pisarka, którą pokochałam za rewelacyjną "Muzykę i ciszę", powieść historyczną o XVII-wiecznym duńskim dworze królewskim. To jedna z najpiękniejszych książek jakie czytałam - delikatna, wzruszająca, o sile uczucia, o muzyce, miłości, wierności, zdradzie. Staram się czytać wszystko autorstwa Rose Tremain, która nie jest w Polsce - tak mi się wydaje - znana i doceniana. "Sonata Gustava" również mi się podobała, choć nie aż tak bardzo jak "Muzyka i cisza", bo z tą pozycją niewiele innych może się równać :-). Urzekła mnie delikatnością słowa i wnikliwym, subtelnym studium osamotnionego, odrzuconego chłopca wychowywanego w przez oschłą, oziębłą matkę w uporządkowanym kraju, szczycącym się swoją neutralnością, brakiem zaangażowania, nie ingerowaniem w konflikty polityczne. Ta "neutralność" Szwajcarii jest rzeczywiście kontrowersyjna moralnie, a pisarka zarysowuje tylko pewne dylematy tamtych czasów poprzez różne postacie - ojciec Gustava pomagał Żydom i poniósł życiowe konsekwencje, matka ich nienawidzi, gdyż jej mąż zginął właśnie dlatego, że im pomagał, a mały Gustav (wydaje się przedwcześnie dojrzały) opiekuje się jednym z nich... To nie jest książka napisana z wielkim rozmachem, a przyznam się, że jej kameralność mnie urzekła. Zgodzę się jednak z tym, że druga część książki (o dorosłych już przyjaciołach) jest mało przekonywująca, pozbawiona większych emocji.
OdpowiedzUsuńHa, drugi komentarz i druga polecona książka. Literatura to cudowna sprawa, bo rozmawianie o jednym tytule nieuchronnie prowadzi nas do kolejnych. Dzięki za polecenie "Muzyki i ciszy". "Sonata Gustava" mnie nie zachwyciła, ale z chęcią dam jeszcze jedną szansę Rose Tremain.
UsuńPozwolę sobie się wtrącić, gdyż zainteresowany tą "Muzyką i ciszą" odkryłem, że jest dostępna w niskiej bardzo cenie w sklepie internetowym Zysk i S-ka.
UsuńBardzo pożyteczna informacja ;)
UsuńNiedawno czytałam tę książkę. Mnie się podobała bardziej niż Tobie. Pierwszą częścią byłam wręcz zachwycona, drugą nieco mniej, a trzecia w kilku miejscach wydała mi się powierzchowna i przekombinowana. Uważam, że autorce najlepiej wyszło pokazywanie świata z punktu widzenia dziecka. Podobał mi się bohater – osamotniony, niekochany przez nikogo, usiłujący tłumić swoje uczucia i nie pokazywać, że czuje ból. Bardzo ładnie i subtelnie autorka pokazała przyjaźń rodzącą się pomiędzy nim a Antonem. Przyznam, że kiedy ojciec Gustava został zdemaskowany jako pomagający Żydom, spodziewałam się, że zostanie bardziej ukarany. Tymczasem on stracił tylko pracę i mieszkanie. Tak, kary za ukrywanie Żydów były zupełnie inne w Szwajcarii, a inne u nas.
OdpowiedzUsuńNabrałam chęci na przeczytanie „Muzyki i ciszy”, o której tak zachęcająco napisała Awita. :)
Heh, czyli wychodzi, że może to tylko mi nie podszedł styl Rose Tremain :) Niestety w trakcie lektury nie potrafiłem uwolnić się od wrażenie, że obcuję z dziełem wtórnym, w którym w dodatku roiło się od stereotypów. Ale przyznaję, że sam opis przyjaźni Gustava i Antona był dość ciekawie nakreślony.
UsuńA te reperkusje za pomaganie ludności żydowskiej doskonale pokazują jak wielkim aktem odwagi było ratowanie Żydów w Polsce :)
A na "Muzykę i ciszę" pewnie i ja się kiedyś skuszę. Ale na razie muszę trochę odpocząć od Rose Tremain - nie chcę przystępować do lektury jej kolejnej książki z negatywnym nastawieniem.