Czarny Książę
Iris Murdoch
Tytuł oryginału: The Black Prince
Tłumaczenie: Krystyna Tarnowska
Wydawnictwo: Czytelnik
Seria: Nike
Liczba stron: 720
Emocje zaciemniają wzrok i nie uwypuklając szczegółów ciągną w ślad za
sobą uogólnienia i teorie [1].
A cóż dopiero mówić, kiedy na horyzoncie zarysowuje burza emocji – chaotyczny
bezład, natarczywa kakofonia oraz wir nieprzewidywalności towarzyszące tego typu
zjawisku wydają się groźne i odstręczające. Naturalną reakcją jest ucieczka,
szczególnie jeśli miły naszemu sercu jest święty spokój. Ale ciekawość, ach ta
zguba niejednego człowieka będąca jednak i kwintesencją naszej przekornej
ludzkiej natury, nierzadko każe nam przeciągać podjęcie decyzji o oddaleniu
się, kusząc tym samym los, który przecież tak lubi zakpić sobie z naszych
planów czy predykcji. O tym jak zdradliwe mogą być ruchome piaski afektacji;
jak trudne do uchwycenia, określenia i wyjaśnienia potrafią być uczucia
targające ludzkimi sercami; wreszcie jak dobrze jest czasem po prostu działać
bez zbędnego ociągania się i kalkulacji; o tym wszystkim przekonuje się protagonista
powieści Czarny Książę, autorstwa
Iris Murdoch (1919 – 1999), angielsko-irlandzkiej pisarki i filozofki.
Główny bohater Bradley Pearson to
były inspektor podatkowy, który postanawia przejść na wcześniejszą emeryturę,
by zająć się swoim powołaniem, tj. pisarstwem. To dojrzały mężczyzna i wciąż
niespełniony artysta żyjący z (…)
niezrealizowaną ideą doskonałości (…) [2],
który w chwili rozpoczęcia utworu planuje wyjechać z Londynu w poszukiwaniu
odludnego miejsca, by znaleźć tam spokój niezbędny do napisania swego opus magnum. Przedsięwzięcie napotyka
jednak szereg trudności, kiedy to stolicy Wielkiej Brytanii wraca Krystiana, nie
widziana od lat była żona Bradleya. Jej przyjazd staje się zapalnikiem
uruchamiającym karuzelę zdarzeń niosących daleko idące konsekwencje.
Wydany po raz pierwszy w 1974
roku tytuł odrobinę wyróżnia się na tyle pozostałego dorobku Murdoch, bowiem Czarny Książę mocno flirtuje z
postmodernistycznymi sztuczkami. Intrygująca jest sama konstrukcja dzieła, na
które w ogromnej mierze składa się pisana pierwszoosobową narracją książka
autorstwa Bradleya Pearsona. Uzupełnieniem są nota redaktorska i posłowie pióra
P. Loxiasa, przyjaciela i wydawcy Bradleya oraz posłowia napisane przez czworo
uczestników dramatu, tj. Krystianę, Francisa, Rachel i Julianę. W ich świetle
autobiograficzny tekst Bradleya Pearsona co rusz mieni się innym światłem,
dobitnie uświadamiając nam, że człowiek to istota, w której zalegają ogromne
pokłady tajemnic. Warte odnotowania są również przerywniki w powieści Bradleya,
kiedy to następuje bezpośrednie zwrócenie się do czytelnika i dzielenie się z
nimi swoimi przemyśleniami, najczęściej na temat miłości oraz szeroko
rozumianej sztuki (podejmowany w ten sposób autotematyzm to jeden ze środków
stosowanych przez twórców francuskiej nouveau
roman zwanej też antypowieścią).
Mimo tej nowatorskiej otoczki, Czarny Książę może też uchodzić za
tradycyjną powieść psychologiczno-obyczajową, w której duży nacisk położono na
portrety duchowe poszczególnych postaci, kreśląc przy okazji intrygujący i
złożony obraz londyńskiej inteligencji. Uczestnicy dramatu to ludzie z krwi i
kości, którzy w kontaktach z innymi zmuszeni są przybierać różnorodne maski.
Iris Murdoch – czy to za sprawą rewelacyjnych dialogów czy równie ciekawych
wstawek epistolograficznych – pozwala czytelnikowi zajrzeć pod tę kreowaną na
potrzeby społeczne podszewkę (oglądamy zarówno piękno i szlachetność jak i (…) to, co mroczne i szkaradne (…) [3]).
Tym samym podkreślany zostaje fakt, że człowiek stanowi trudną do rozwikłania
zagadkę, bowiem motywy jego postępowania bywają irracjonalne – działanie pod
wpływem chwili, impulsywność, wreszcie splot okoliczności nierzadko sprawiają,
że dochodzi do sytuacji nieoczekiwanych i zaskakujących.
Istotną składową utworu jest też
miłość. Iris Murdoch stara się przybliżyć oblicze tej skomplikowanej emocji,
chociaż irlandzko-angielska pisarka nie porywa się na szaleństwo, jaką
niewątpliwie byłoby usiłowanie podania ścisłej definicji. Miast tego serwowane
są różnorakie refleksje poświęcone stanom towarzyszącym miłosnemu uniesieniu. I
tak miłość jawi się jako rodzaj umysłowej aberracji (Bo czyż nie jest obłędem, kiedy koncentrujemy uwagę wyłącznie na jednej
osobie, kiedy pozbawiamy resztą świata jakichkolwiek znaczeń, nie mamy
samodzielnego bytu, nie mamy uczuć innych niż związane z osobą ukochaną? [4]);
forma obciążenia, jakim obarczają nas bliźni (Jaka trudna do zniesienia bywa miłość, ofiarowana nam przez drugiego
człowieka [5])
czy też proces, któremu towarzyszą różnorakie fazy i etapy. Nie zabrakło też
spostrzeżeń dotyczących zazdrości (Zazdrość
jest nowotworem, może zabić to, czym się pożywia, chociaż jest to zwykle śmierć
przerażająco powolna [6])
i obsesji, do których może doprowadzić miłość, tj. chęci uwięzienia w złotej
klatce adorowanej osoby.
Styl, w jakim utrzymano książkę
jest znamienny dla Iris Murdoch, tj. sporo w nim patosu oraz melodramatycznych
naleciałości, ale nie brak też komizmu czy sytuacyjnego humoru. Godny
odnotowania jest przy tym fakt, że atmosfera dzieła ulega ciągłym zmianom. O
ile początek może przywodzić na myśl romantyczną komedię, o tyle końcówka jest
już pełnokrwistą tragedią. Tragedią zapowiedzianą chciałoby się dodać, bowiem
aura niepokoju i złowróżbności kładzie swój cień na fabule na długo przed
wstrząsającym finałem. Stopniowanie napięcia odbywa się w dwójnasób. Z jednej
strony bardzo znamienne są opisy przyrody, bowiem dominuje w nich
przytłaczający pesymizm. Można odnieść wrażenie, że natura jest wobec nas
nieszczera i opresyjna – światło poraża swoją bezwzględnością, w której
doskonale widoczne stają się nasze wady i słabostki; zieleń tłamsi i kojarzy
się ze zgnilizną, która nieuchronnie stanie się udziałem i naszego ciała;
wreszcie ptaki swoimi napastliwymi trelami przypominają nam o irracjonalności
naszego istnienia (Za oszklonymi drzwiami
i werandą znajdował się równie wymyślny ogród, ohydnie zielony w
przygnębiającym, bezsłonecznym świetle, gdzie na dekoracyjnych podmiejskich
drzewkach odbywał się turniej ptaków wyśpiewujących swoje bezsensowne liryki [7];
Światło wydawało się posępne, bywa takie
wczesnym latem o zmierzchu dnia, kiedy przed nadejściem nocy świeci czyste ale
słabe już słońce. Kontury zielonych liści w tych podmiejskich ogrodach rysowały
się z przerażającą wyrazistością. Upierzeni śpiewacy nadal wyśpiewywali swoje
idiotyczne piosenki [8).
Drugą składową nieuchronnej klęski są liczne odwołania do twórczości Szekspira,
ze szczególnym uwzględnieniem Hamleta
oraz Sonetów. Dyskusje na temat Hamleta prowadzone przez bohaterów czy
przywoływane cytaty z pozostałych utworów interesująco uzupełniają się z
treścią dzieła, nadając mu dodatkowe znaczenia, a przy tym nakazują
czytelnikowi zachować czujność i oczekiwać rozwiązań tyleż zaskakujących, co
tragicznych.
Czarny Książę jest więc kolejną bardzo solidną kolumną, na której
wspiera się bogaty dorobek Iris Murdoch. Czytelnik, który zdecyduje się sięgnąć
po tę książkę może liczyć na wielowątkową opowieść, której tematem przewodnim
jest miłość. To trudne do ujęcia w karby słów uczucie staje się jednocześnie
pretekstem do rozważań z zakresu sztuki, religii oraz filozofii, których
rdzeniem jest ludzka jednostka, nierzadko skazana na samotne zmagania w swej
codziennej ziemskiej wędrówce. Z pełną odpowiedzialnością – polecam!
[1] Iris Murdoch, Czarny Książę, przeł. Krystyna
Tarnowska, Wydawnictwo Czytelnik, Warszawa 1977, s. 133
[2] Tamże, s. 295
[3] Tamże, s. 180 – 181
[4] Tamże, s. 421
[5] Tamże, s. 362
[6] Tamże, s. 428
[7] Tamże, s. 62
[8] Tamże, s. 79
Kilka osób pisało o tej powieści w blogosferze, ale chyba nikt wyraźnie nie podkreślił humoru. A to coś, co w moim przypadku może przyspieszyć sięgnięcie po Czarnego księcia.;)
OdpowiedzUsuńNastrój tej powieści jest b. zmienny, ale na pewno nie brakowało w niej momentów zabawnych. Początkowe fragmenty mocno kojarzyły mi się z powieścią "W sieci".
UsuńI jeszcze do tego humor? Ach, Iris, Ty wyrzucie mój sumienia.
OdpowiedzUsuńMurdoch była na tyle płodną pisarką, że jeśli już zdecydujesz się sięgnąć po jej twórczość to naprawdę jest z czego wybierać :)
UsuńIris Murdoch umie pisać o miłości. :) Czytałam tę książkę już bardzo dawno temu i niewiele pamiętam. Czy to w niej był wątek nastoletniej dziewczyny, która zakochała się w o wiele od siebie starszym pisarzu i też chciała zostać pisarką?
OdpowiedzUsuńDokładnie! A żeby było ciekawiej to matka owej nastolatki również podkochuje się w pisarzu, więc po raz kolejny Murdoch serwuje uczuciowy galimatias ;)
Usuń