Darkness in Summer
Takeshi Kaikō
Tytuł oryginału: Natsu no Yami
Tłumaczenie: Cecilia Segawa Seigle
Wydawnictwo: Peter Owen Publishers
Liczba stron: 210
Rozlewająca się ciemność to
doskonałe miejsce, by się w nim zagubić – w ten sposób można się schować,
ukryć, uciec od wrogiego świata, którego łapczywe macki atakują naszą wrażliwą
osobowość. Pogrążeni w mroku stopniowo tracimy własną tożsamość, nasze kontury
rozpływają się, znikamy my, a wraz z nami wszelkie problemy, kłopoty, troski i
żale. Jednak czerń nie jest na tyle łaskawa, by gościć nas nieustannie – od
czasu do czasu musimy opuszczać bezpieczne schronienie, by wspólnie z innymi
podjąć egzystencję w świetle dnia. Narażeni na promienie słoneczne, które z
bezwzględną precyzją odsłaniają nasze wrażliwe punkty, kulimy się w obawie
nieuchronnego ciosu. Ale skąd w nas tyle strachu, jakie jest źródło lęku przed
tym, co nas otacza? Jak przekonuje się bohater powieści Darkness in Summer autorstwa japońskiego literata Kaikō Takeshiego,
odpowiedzi na to pytanie musimy odnaleźć w nas samych – w naszej przeszłości, w
doświadczeniach, jakie stały się naszym udziałem oraz w głębinach
podświadomości, w których zatajamy najbardziej traumatyczne przeżycia.
Dwoje Japończyków, kobieta i
mężczyzna, oboje bezimienni, spotykają się po 10 latach rozłąki. Wichry
kapryśnego losu sprawiają, że obecnie oboje wegetują z dala od Ojczyzny – ona
osiadła w RFN, gdzie rozpoczęła karierę naukową, zaś on, pracując jako dziennikarz
i pisarz, przebywa aktualnie w jednym z krajów Europy Środkowo-Wschodniej.
Kiedy dochodzi do próby wskrzeszenia relacji z okresu, gdy oboje mieszkali w
Tokio, okazuje się, że miłość już dawno wyblakła i rozpłynęła się w oparze
nicości, pozostawiając wyłącznie osad fizycznego pożądania. Tyle, że spędzone
razem chwile uzmysławiają obojgu, że wciąż się potrzebują – desperacka trwoga
przed samotnością i wyobcowaniem, groza odrzucenia i bytowania poza społecznym
nawiasem, bezbronność wobec demonów przeszłości powodują, że para bezwiednie
jednoczy się, starając się wspólnie przebrnąć przez meandry okrutnej
rzeczywistości, walcząc ze swoimi słabościami, z falą destrukcji, ale i ze sobą
nawzajem.
Wykreowane przez Kaikō Takeshiego
postacie to ludzie wewnętrznie poranieni, wyniszczeni, a ponadto śmiertelnie
zmęczeni. Kobieta, która po wielu trudach i wyrzeczeniach finalizuje swoje
wysiłki pisząc rozprawę doktorską, obrosła grubą skorupą nienawiści do ojczyzny
z racji faktu, że w Japonii nie mogła liczyć ani na poważanie i szacunek, ani
na zrozumienie dla swoich pasji i ambicji. Z kolei mężczyzna, który zarabiał
także w charakterze korespondenta wojennego, to osobnik kompletnie rozbity.
Jego osobowość ulega stopniowej dezintegracji, która prowadzi do bezwolności,
bierności i apatii (Tak, w tych dniach wolę
być na wpół drzemiący, na wpół świadomy, dryfując jedynie na krawędzi snu, ale
nie zanurzając się w jego objęciach [1]).
Rola bezstronnego obserwatora, przed oczami którego przewijały się chaos,
zniszczenie i cudze tragedie składające się na wojenne piekło, skutkuje
zapadnięciem w swoisty letarg – bohater odrywa się od otoczenia, skazuje się na
dobrowolną izolację, zagłębia się w odmętach mizantropii, bezskutecznie
poszukując bodźców, które mogłyby wyrwać go z lepkiej bezczynności.
W dziele Kaikō Takeshiego bardzo
istotną rolę odgrywa cielesność, zmysłowość. Autor poprzez opisy, niezwykle
precyzyjne i rozbudowane, ale jednocześnie pozbawione wulgarności, a tchnące
przy tym szczyptą poezji, sygnalizuje, że seksualność to jeden z kluczowych
elementów relacji łączącej dwójkę protagonistów (tyle, że pożądanie nie jest w
stanie zapełnić ogromnej wyrwy, jaka powstała po zniknięciu miłosnego
uniesienia): Tuż ponad nosem pojawia się
wspaniały widok. Bez podnoszenia twarzy mogę ujrzeć wszystko. Jestem zdumiony,
że nie widać tutaj upływu czasu. Odczuwam wzbierające uczucie tęsknoty.
Zasmucona, żartobliwa, poufała, a przecież mimo to jakby osobliwie drwiąca twarz
anus, dokoła pomarszczona i szczelnie zamknięta, obok mokra tajemna głębia,
której jasnobrązowe wargi rozchylone są tak szeroko jak tylko jest to możliwe,
i spokojne trwanie czerwonego wzniesienia, szeleszczące skupisko fałd szumiący
ciepły las, wszystko to znajdowało się w tym jednym miejscu, i w tej jednej
substancji [2].
Współżycie jest na tyle intensywne, tak głęboko doznawane i analizowane, że
można traktować je jako swoisty akt zespolenia, rytuał połączenia i zjednoczenia
się przeciwko ciemności, która wypełza z zakamarków naszych słabostek, usiłując
nas połknąć, pochłonąć, wessać. Ale kopulacja to także forma ucieczki od
odpowiedzialności, przejaw niechęci do noszenia cudzego brzemienia traum i
bolesnych przeżyć, oznaka zamykania się w ciasnej muszli egoizmu – mężczyzna,
który rozpamiętuje związek sprzed 10 lat, uświadamia sobie, że w tamtym okresie
praktycznie wcale nie znał swojej partnerki, nie przejawiając przy tym zbyt
wielkiej inicjatywy, by odkryć białe plamy na mapie przeszłości swojej
ukochanej. Dzieło rozpatrywane w tym kontekście można odczytywać jako studium
samotności, której przyczyną jest egoizm, limitujący możliwość pełnego poznania
bliźniego – płaszczyzna wspólnych doświadczeń jest zbyt wąska, by możliwe stało
się jego zrozumienie, co wyklucza nawiązanie realnego kontaktu. Zamiast tego
skazujemy się na substytuty, półśrodki, miraże, które zawsze kończą się
bolesnym rozczarowaniem.
Utwór przesycony jest bogatą
symboliką. Najważniejszą rolę odgrywa oczywiście ciemność, która reprezentuje
tajemnicę, rzeczy nieodgadnione i niezbadane, ale i mrok, niebezpieczeństwo,
zagrożenie. Ciemność to także rodzaj kryjówki, w której możemy się zaszyć
przywdziewając maskę anonimowości. Nie mniej istotną funkcję spełnia ciało,
które jest źródłem fizycznych uniesień, rozkoszy, przyjemności, ale które
równocześnie można postrzegać w kategoriach zniewolenia, bowiem ograniczani
jesteśmy przez słabości naszego organizmu, zależni jesteśmy od procesów
fizjologicznych (O poranku, odzyskuję
swój zwykły kształt. Wolność porzucenia znika. Ponownie zostaję uwięziony w
wielkim worku tłuszczu, moja twarz pokrywa się lepkim łojem i potem (…) [3]).
Niejednoznacznym charakterem odznacza się też lato, które w pierwszej chwili
kojarzy się ze światłością, jasnością, radością. Za sprawą Takeshiego tytułowa
pora roku przyjmuje bardziej mroczne kontury – lato to przesyt, zgnilizna oraz
żar, który paraliżuje, obezwładnia, niweczy wszelkie wysiłki, udowadniając nam
brutalnie ich próżność i daremność.
Lektura książki Darkness in Summer jest procesem dość
trudnym ze względu na styl, w jakim jest utrzymana. Proza Takieshiego jest
gęsta, mazista, lepka i nieprzyjemna niczym smoła – pisarz brutalnie obnaża
słabości ludzkiej psychiki, eksplorując jej najmroczniejsze zakamarki. Autor
wywleka na światło dzienne takie emocje jak egoizm, obojętność czy inercja
uprzytamniając nam jak ciężką do współżycia istotą może być człowiek, bowiem
ludzka natura nakazuje nam, by w pierwszej kolejności troszczyć się o własną
wygodę, co nierzadko odbywa się kosztem innych, również tych najbliższych i
najdroższych.
Reasumując, Darkness in Summer to bardzo dobra powieść, która niepokoi, intryguje, skłania do pytań na temat samotności, izolacji czy ostracyzmu. Na utwór warto spojrzeć przez pryzmat biografii Kaikō Takeshiego oraz jego pozostałej twórczości – w ten sposób możemy przekonać się, że ważnymi składowymi warsztatu Japończyka są wędkarstwo (prywatnie hobby Kaikō Takeshiego, które pojawia się w jego opowiadaniach ze zbioru Five Thousand Runaways, np. The Fishing Hole (Ana), Building a Shell Mound) oraz odgrywająca kluczową rolę dla przebiegu fabuły wojna wietnamska (jako korespondent wojenny, Takeshi na własne oczy oglądał toczący się konflikt; wietnamskie echa możemy odnaleźć w takich tytułach jak: Monster and Toothpick, Saigon Tea, Festivities by the River). Z kulinarnego punktu widzenia, bardzo interesujące są częste nawiązania do podrobów – podobnie jak w Japońskiej operze za trzy grosze, bohaterowie Darkness in Summer nierzadko raczą się tego typu potrawami, które uchodzą za produkty gorszej kategorii.
[1] Kaikō Takeshi, Darkness
in Summer, przeł. Cecilia Segawa Seigle, Wydawnictwo Peter Owen Publishers,
London 1988, s. 91
[2] Kaikō Takeshi, Ciemności lata (fragment powieści),
przeł. Mikołaj Melanowicz, w: Literatura
na świecie nr 1 (126), Warszawa 1982,
s. 36
[3] Kaikō Takeshi, Darkness
in Summer, przeł. Cecilia Segawa Seigle, Wydawnictwo Peter Owen Publishers,
London 1988, s. 79
Nie jestem przekonana, że „ludzka natura nakazuje nam, by w pierwszej kolejności troszczyć się o własną wygodę, co nierzadko odbywa się kosztem innych, również tych najbliższych i najdroższych”. Spójrzmy choćby na rodziców, a szczególnie na matki: prawie zawsze wygodę dzieci stawiają wyżej niż swoją. :) Autor jest chyba wielkim pesymistą.
OdpowiedzUsuńStawianie wygody dzieci nad swoją, w ogóle poświęcanie się dla dzieci, można tłumaczyć jako zwykły zwierzęcy instynkt. Można też dowodzić, że poświęcenie dla dziecka to czysty egoizm - po prostu rodzice poświęcając się dla dzieci realizują własne cele, tylko nie zawsze na pierwszy rzut oka oczywiste. A w sumie oczywiste, tylko wystarczy chwilę pomyśleć...
UsuńPatrząc na życiorys Kaikō Takeshiego można powiedzieć, że swoje przeżył. Traumatyczne doświadczenia z II WŚ i okresu amerykańskiej okupacji Japonii, kiedy to Takeshi przymierał głodem i imał się niemal każdego zajęcia oraz praca w charakterze korespondenta wojennego w trakcie konfliktu w Wietnamie mogły sprawić, że autor faktycznie dość pesymistycznie podchodzi do człowieczych możliwości i raczej nie spodziewa się po ludziach zbyt wiele.
UsuńWarto też dodać, że egoizm, tak jak słusznie zauważasz, można przezwyciężać, bowiem nie brak przecież osobników, którzy niosą wsparcie i pomoc innym. Tyle, że Takeshi koncentruje się w swojej prozie na osobach, które zbyt mocno skupiają się na sobie, co wyklucza możliwość dostrzeżenia cudzych potrzeb i oczekiwań (a nawet jeśli już uda się je zauważyć to brakuje sił czy motywacji, by wyjść im naprzeciw). Japoński pisarz stara się ukazać, co może doprowadzić do takiego stanu rzeczy, sygnalizując tym samym, że człowiek to dość krucha istota, której psychiczną równowagę b. łatwo jest naruszyć. Wykreowani protagoniści to ludzie poranieni, mocno poturbowani przez los, co w znaczącym stopniu odbiło się na ich zdolnościach nawiązywania relacji z bliźnimi.
Skłaniałbym się raczej ku stwierdzeniu, że egoizm należy właściwie skanalizować. Altruista to egoista, którego ośrodki zadowolenia są drażnione przez pomaganie innym. Co do autora, bohaterów powieści i całej książki - wydaje mi się, sądząc z Twojej recenzji, że to naprawdę niezła rzecz i może kiedyś się z nią spotkam :)
UsuńNiemal każde ludzkie działanie można zinterpretować jako w pewnym stopniu egoistyczne. W przypadku poświęcenia (nawet życia) dla dzieci można po prostu przybrać optykę biologiczno-genetyczną.
OdpowiedzUsuńZgadza się, ale w przypadku bohaterów tej konkretnej powieści raczej nie ma wątpliwości, że zarówno kobieta jak i mężczyzna postępują egoistycznie. Ale Takeshiemu chyba nie chodzi o rozstrzyganie czy postępowanie jest egoistyczne czy altruistyczne. Japończyk bardziej skupia się na przyczynach takiego zamknięcia się w sobie i obojętności na potrzeby bliźniego.
UsuńKsiążka sprawia wrażenie nader interesującej. Aż chciałoby się zapytać, czy ktoś znowu wyda u nas Takeshiego.;(
OdpowiedzUsuńLektura jest bardzo mroczna i niepokojąca, ale faktycznie b. interesująca. Co do wydań kolejnych powieści czy choćby opowiadań Takieshiego, to chyba cała nadzieja w PIW-ie i nowej serii "Proza Dalekiego Wschodu". Liczę, że ktoś sobie przypomni o tym intrygującym pisarzu.
Usuń