Trzecia
Magda Stachula
Wydawnictwo: Znak Literanova 2017liczba stron: 400
Lekturą listopada 2018 w Rawskim Dyskusyjnym Klubie Książki była powieść Magdy Stachuli zatytułowana Trzecia.
Książka wzbudziła powszechną sympatię większości klubowiczów. Szczególnie spodobały się: duża czcionka, krótkie rozdziały i dużo białego po boku oraz fakt, że gorsze rzeczy już się nam w klubie zdarzało czytać. I na tym można by rzecz zakończyć, gdyż w skrócie oddaje to istotę sprawy, ale jako że lubię drążyć, dodam nieco własnych spostrzeżeń, które wszelako nie kłócą się zbytnio z powyższym werdyktem.
Zacznijmy od notki wydawcy:
Autorka "Idealnej", najlepiej sprzedającego się debiutu kryminalnego ostatnich lat, wraca z nową historią, która nie pozwoli ci zasnąć.
Najpierw był błysk flesza – ktoś zrobił jej zdjęcie z ukrycia.
Później usłyszała tajemniczy głos w mieszkaniu.
Potem ktoś stał pod jej drzwiami. Nasłuchiwał.
***
Eliza jest terapeutką. Podczas wielogodzinnych sesji zagląda w głowy swoich pacjentów.
Pewnego dnia orientuje się, że ktoś ją śledzi. Teraz to do jej życia zagląda obcy człowiek.
Kiedy Eliza szuka pomocy, nikt jej nie wierzy.
Tymczasem ON wie już o niej wszystko.
Ma listę.
Eliza jest na niej trzecia.
No i już mamy pierwszą wtopę – zdjęcia z ukrycia z użyciem flesza! – tego jeszcze nie tylko w literaturze, ale nawet w filmie nie spotkałem! Dalej z wiarygodnością nie jest wiele lepiej, od drobnych niezręczności poczynając, aż po takie rzeczy jak przypisanie przez główną bohaterkę innej melodii do każdego kontaktu w komórce i zapamiętanie tego wszystkiego. Chyba tylko Robert Janowski by to ogarnął.
Poza fantastyką są dwa rodzaje fikcji – udana, która opatrzona notką, iż jest oparta na faktach, prawdopodobnie zostanie za taką uznana, i druga, nieudana, w przypadku której nikt nie uwierzy, iż ma coś wspólnego z jakąś realną historią. Powieść Magdy Stachuli należy niestety do tej ostatniej kategorii.
Zgrzytają nie tylko nie do końca przekonujące realia, zarówno w szczegółach, jak i w ogólnym wrażeniu, ale i styl, który miejscami również pozostawia wiele do życzenia. Najbardziej denerwujące są jednoczesne przeniesienia akcji w miejscu i czasie w litym tekście, nawet bez użycia akapitu. A szkoda, bo ogólnie rzecz biorąc pomysł był interesujący, czyta się to, jak już wspomniałem, nieźle, miejscami nawet bardzo dobrze... Tylko wszystko się jakoś nie do końca klei.
Intryga może nie jest wyjątkowo oryginalna, ale w połączeniu z nietypową perspektywą chronologiczną daje bardzo ciekawy efekt. To na plus. A jednak warstwa psychologiczna, która ma być głównym atutem powieści, gdyż mamy do czynienia z thrillerem psychologicznym z domieszką kryminału, nie poraża. Wszystkie bohaterki kochające w ten sam sposób, przypominający postacie z pierwszych prób literackich Ani z Zielonego Wzgórza i nie przejawiające w swej psychice innych procesów myślowych poza romansami na poziomie nastolatki. Za wyjątkiem protagonistki - ta jest dla odmiany niezrównoważona i z początku trudno zrozumieć o co w tych jej myślach chodzi. Gwoździem do trumny jest scena finałowa, która stoi w całkowitej sprzeczności ze zdrowym rozsądkiem – jakby autorka nie wiedziała albo zapomniała, że o ile ludzie tylko wyjątkowo podejmują racjonalne decyzje, o tyle z racjonalizacją już dokonanych wyborów nie mają zwykle problemów.
I tu wracamy do początku – pomimo wspomnianych wad rzecz całą czyta się szybko i w miarę z przyjemnością, zwłaszcza na początku. Pozostaje mi więc tylko jeszcze raz stwierdzić, iż tym bardziej szkoda, że nie wyszło lepiej. Choć powieść, mimo niedoskonałości, budzi sympatię czytelnika i nie zabiera zbyt wiele czasu, na rynku i w bibliotekach zalega tyle o niebo lepszych pozycji, że nie mam sumienia komukolwiek tego polecać.
Wasz Andrew
Słowna skala ocen:
- beznadziejna
- bardzo słaba
- słaba
- może być
- przeciętna
- dobra
- bardzo dobra
- rewelacyjna
- wybitna
- arcydzieło
Zastanawiające, że wydał to Znak.
OdpowiedzUsuńZnak, ale w serii Literanova. Do Znaku mam wielki szacunek za wspaniałe wydania książek Małgorzaty Szejnert, ale Literanova to inna linia programowa ;)
UsuńHa, to zdjęcie z ukrycia z użyciem flesza w sam pasuje to jakiejś komedii w stylu Lesliego Nielsena.
OdpowiedzUsuń:)
Usuń