Symfonia w bieli
Adriana Lisboa
Tytuł oryginału: Sinfonia em Branco
Tłumaczenie: Wojciech Charchalis
Wydawnictwo: Dom Wydawniczy REBIS
Liczba stron: 208
Cechami, które niewątpliwie
wyróżniają gatunek ludzki jest buta oraz przeświadczenie o własnej dominacji
nad pozostałymi stworzeniami. Tyle, że nawet dumny człowiek zmuszony jest
niekiedy ukorzyć się przed wyrokami kapryśnej fortuny, która brutalnie uświadamia
mu jego małość i niewielkie wpływ na zachodzącego tuż obok wypadki. Ta
nieporadność i towarzysząca jej bezsilność to efekt faktu, że nasz żywot to w
ogromnej mierze gra losowa, a jej wynik zależy od wielu czynników, których nie
sposób w pełni przewidzieć. Świat jest tworem zbyt skomplikowanym, byśmy byli w
stanie poprawnie oszacować rezultaty wszystkich zachodzących w nim interakcji.
Co ciekawe, nierzadko układem nadto zawiłym na to, by w pełni go kontrolować jest
także nasz byt. Z jednej strony występują w nim elementy przypadku (określane
mianem ślepego trafu), mogące pokierować naszą egzystencję na tory zupełnie
inne, niż te, którymi dotychczas biegła, z drugiej zaś, nawet długofalowe
skutki naszych działań i akcji okazują się trudne do oszacowania. O tym jak
zaskakujące potrafi być życie, jak niespodziewane owoce mogą przynosić
podejmowane przez nas wybory oraz jak drogo kosztują zaniechania i nie podjęte
szanse, przekonują się bohaterowie powieści Symfonia
w bieli, pióra Adriany Lisboa (ur. 1970) współczesnej brazylijskiej
autorki, laureatki Literackiej Nagrody im. José Saramago.
Książka koncentruje się na losach
trójki protagonistów, których dzieje są na tyle splątane, że samoistnie nasuwa
się porównanie do trójkąta. Jego podstawę stanowią Clarice oraz Tomás, a
wierzchołek wyznacza postać Marii Inês. Obie kobiety to siostry, ale o
zupełnie przeciwstawnych temperamentach. Starsza, Clarice, w dzieciństwie (…) posłuszna jak wytresowany piesek [1], a przy tym spokojna,
opanowana i mądra, obecnie prowadzi smutną wegetację osoby przegranej, bez
żadnych perspektyw i nadziei. Maria Inês – za młodu pomysłowa, ciekawska i
śmiała, pełna wigoru i nie potrafiąca usiedzieć w jednym miejscu, ponadto
zbuntowana i nieco dzika – w chwili rozpoczęcia utworu jest zblazowaną i
znudzoną kobietą z wyższych sfer, której koncept na samą siebie coraz szybciej
się wypala. I wreszcie ostatni element układanki Tomás, dawny kochanek Marii Inês,
aktualnie sąsiad Clarice, człowiek pogrążony w apatii (Ani szczęśliwy, ani nieszczęśliwy [2]), wypalony malarz
tworzący (…) obrazy o bezpretensjonalnych
intencjach i rozmiarach, sprzedawanych po sto reali za sztukę i przeznaczone do
ozdabiania mieszkań klasy średniej z interioru, gabinetów lekarskich, skromnych
kancelarii adwokackich [3], osobnik, którego uwaga
wciąż zaprzątnięta jest przez (…)
dziewczyną ubraną na biało, przywodzącą na myśl obraz Whistlera [4]. W momencie, kiedy
Adriana Lisboa zaprasza nas do zapoznania się ze snutą historią, wszystko
wskazuje na to, że cała trójka ponownie spotka się po latach. A jeśli
rzeczywiście do tego dojdzie, to czy wszystkie skrywane dotychczas urazy,
niejasności i niedopowiedzenia ujrzą światło dzienne?
Symfonia w bieli to smutna, ale i przejmująca opowieść o
rozczarowaniach i niedosytach, jakie niesie ze sobą los. To historia ludzi
zbierających strzępy dawnego życia, starających się odtworzyć minione chwile
szczęścia i beztroski. Lisboa pisze m.in. o sytuacjach w której rzeczywistość
nie jest w stanie sprostać oczekiwaniom, o goryczy będącej następstwem faktu,
że bliska nam osoba, w miarę jak coraz lepiej ją poznajemy, coraz bardziej
oddala się od obrazu zbudowanego w oparciu o nasze wyobrażenia. Brazylijska
autorka zanurza się w zagmatwanych międzyludzkich relacjach, wyciągając na
światło dzienne sprawy trudne, niewygodne, bolesne. Tajemnice, insynuacje,
przemilczenia, traumy, zawiedzione nadzieje, niespełnione obietnice, rodzinne
sekrety – oto materiał, z którego wzniesiono powieść.
Wyróżnikiem utworu jest
stopniowanie napięcia poprzez przelewające się nurty teraźniejszości i
przeszłości. Bohaterowie systematycznie taplają się w bagienku swoich wspomnień,
w wyniku czego czytelnik raczony jest licznymi retrospekcjami. Sukcesywne
odsłanianie niezwykłych faktów unaocznia nam, że dorosłość to często świat
pozorów i konwenansów oraz naskórkowych i sztucznych kontaktów, w którym
królują maski i przebrania, a najistotniejsze są słowa niewypowiedziane i
pominięte. Co ciekawe, początkowe strony porównać można do obcowania z symfonią
poetycznej prozy, której bogactwo (przejawiające się w oryginalnych metaforach
i wyszukanych porównaniach) mocno przytłacza, nasuwając skojarzenia z kakofonią
językową. Ale w miarę zagłębiania się w dzieło, z chaosu wyłaniać zaczynają się
zręby fabuły – całość przypomina układanie kolejnych kamyczków, z których
budowana jest wielobarwna mozaika.
W książce istotną rolę odgrywa
symbolika, którą skropione są poszczególne karty. Znacząca wydaje się przede
wszystkim tytułowa biel, która może oznaczać chłód, obojętność, sterylność i
śmierć. Kolor biały to także kolor śniegu, który zakrywa to, co niepożądane i
brudne. Paradoksalnie – jeśli wziąć pod uwagę treść – biel to również czystość
i niewinność. Istotnym elementem fabularnej konstrukcji zdaje się być także
motyl, reprezentujący nietrwałość doczesnego żywota, ale i przemianę, metaforę,
wyzwolenie.
Reasumując, Symfonia w bieli to bardzo dojrzała powieść poruszająca szereg
trudnych zagadnień. Lisoba udowadnia, że rzeczy niewygodnych i złych nie należy
przykrywać całunem milczenia, udając, że w ogóle nie istnieją – takie
zakłamanie, prędzej bądź później, musi przynieść bardzo cierpkie owoce. Ponadto
dowiadujemy się, że upływający czas oraz nabyte doświadczenia uczą nas, że
sprawy w ogromnej mierze są względne, niejednoznaczne i nie da się w łatwy
sposób ich oceniać.
[1] Adriana Lisboa, Symfonia w bieli, przeł. Wojciech
Charchalis, Dom Wydawniczy REBIS, Poznań 2016, s. 14
[2] Tamże, s. 10
[3] Tamże, s. 10
[4] Tamże, s. 7
Czytałem z tej serii książkę Galery "Broda zalana krwią" i muszę przyznać, że była to lektura mocno angażująca. Twoja opinia na temat tej książki tylko potwierdza tezę, że rynek książek w Ameryce Południowej nadal ma się bardzo dobrze. Muszę po nią sięgnąć.
OdpowiedzUsuńJak dotąd sięgnąłem tylko po "Symfonię w bieli", ale mam zamiar bliżej zapoznać się z serią brazylijską. Dzięki za rekomendację "Brody zalanej krwią" - będę wiedzieć, żeby nie wahać się, jeśli pojawi się sposobność jej lektury.
UsuńPodłączam się do polecania "Brody zalanej krwią". Szkoda, że ta seria Rebisu nie rozwinęła się bardziej.
UsuńMoże te 3 tytuły wypuszczono w ramach sondy i po tym jak stwierdzono, że seria nie cieszy się wystarczającą popularnością, by była opłacalna z ekonomicznego punktu widzenia, zaniechano jej rozwinięcia. Tak czy owak, faktycznie żal, że projekt zatrzymał się w miejscu.
UsuńPodobały mi się tło i atmosfera tej książki, ale fabuła w pewnym momencie stała się przewidywalna, co zepsuło przyjemność czytania.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Rebis wyda jeszcze coś w tej serii, skończyło się chyba na trzech "żółtych" książkach.
Mimo iż w pewnym momencie można było domyślić się przebiegu fabuły, to i tak byłem mocno wstrząśnięty końcówką - aż trudno uwierzyć, do jakich rzeczy zdolni są ludzi, nawet jeśli są to nasi najbliżsi.
UsuńA co do serii brazylijskiej, to mam mały problem - przecież "Zima w Lizbonie" oraz "Jak przemijający sen" Antonio Muñoza Moliny wydane są chyba w tym samym formacie, więc też spokojnie mogłyby się do niej zaliczać.
Molina wychodzi w czerwonej serii i dobrze, w końcu Hiszpania to jednak inne klimaty niż Brazylia.;)
UsuńO rany, faktycznie, ale gafa ;) Na usprawiedliwienie dodam, że zmylił mnie tytuł - Lizbona od razu skojarzyła mi się z Portugalią, a poprzez konotacje językowe, nasunęła się Brazylia.
UsuńZgadzam się z przedmówczynią - fabuła zrobiła się przewidywalna, jednak jakoś bardzo nie uderzyło to w moje podejście do tej powieści. Nadal uważam, że to mocna, dojrzała historia. Polecam z tej serii również "Brodę zalaną krwią", która chyba jeszcze mocniej mnie dotknęła.
OdpowiedzUsuńO tak, dla mnie kontakt z "Symfonią w bieli" był dość wstrząsającym i mocny doświadczeniem, i to nawet pomimo faktu, że część fabuły można spokojnie przewidzieć.
UsuńA co do "Brody zalanej krwią" to widzę, że będę musiał ją przeczytać - 4 komentarze i 2 razy przywołuje się ten tytuł jako wartościowy. To nie może być przypadek ;)
Jeszcze zastanowię się, czy sięgnąć po tę książkę. Cenię prostotę języka, więc trochę boję się tych licznych, wyszukanych metafor. :) Czy akcja dzieje się w naszych czasach?
OdpowiedzUsuńStylowi Adriany Lisobi zdecydowanie daleko do prostoty, ale wydaje mi się, że nie jest on przekombinowany czy zbyt wymyślny. Nie jest to przerost formy nad treścią. Natomiast akcja rozgrywa się w XX wieku.
Usuń