Plakat reklamujący apartamenty herkulesplaza w Świnoujściu |
Płatni prześmiewcy PRL-u uwielbiają nabijać się z ówczesnego budownictwa mieszkaniowego. Mam wrażenie, że dzisiejsze dostarczy jeszcze więcej zabawnych tematów przyszłym pokoleniom. I nie mam tu na myśli apartamentowców „z widokiem na ...”, które po sprzedaniu są odgradzane od owego widoku następnym rzędem podobnych pudełek, które też są sprzedawane jako „z widokiem na...”. I nie chodzi mi o nowe osiedla, w których kolejne równoległe bloki są budowane tak blisko siebie, jak nawet „za komuny” nie było. Ani o ilość fuszerek, która bije „komunę” na głowę. Dziś chodzi mi o praktyki, które ośmieszają język polski, Polskę i całą dzisiejszą rzeczywistość. O reklamę.
Na głównych ulicach Świnoujścia, na przykład, straszy przedstawiona wyżej reklama apartamentowca. Szczególnie spodobały mi się te werandy w ścianie szczytowej o powierzchni zbliżonej raczej do sedesu niż prawdziwej werandy. Jakoś nie bardzo mi to pasowało do widniejącego pod zdjęciem napisu herkulesplaza Apartamenty na sprzedaż. Sprawdziłem na stronie reklamodawcy i okazało się, że Herkules Plaza dumnie oferuje „do wyboru lokale o powierzchni od 18 do 35m²”. Porównajmy to z definicją apartamentu (za wiki):
Apartament – wielopokojowe mieszkanie w wysokim standardzie lub zespół pomieszczeń przeznaczonych dla potrzeb jednego użytkownika np. w hotelu. Nazwa pochodzi od francuskiego appartement oznaczającego większe mieszkanie, które z kolei wywodzi się z włoskiego appartare (oddzielić).
Apartament 18m²(!); PRL wysiada!
Wasz Andrew
Ilekroć widzę te nowe "apartamentowce" to przypomina mi się pewna scena z "Gry w klasy", kiedy to bohaterka siedzi na rozłożonej pomiędzy oknami desce i waha się, do którego mieszkania wejść. Powoli acz stopniowo i nieubłaganie zbliżamy się do odległości pomiędzy sąsiednimi budynkami, która umożliwi tego typu akcje.
OdpowiedzUsuńJeśli zaś chodzi o rozkład przestrzenny i funkcjonalność owych nowoczesnych osiedli, to można zaobserwować interesującą rzecz - rodzice z tamtejszych "apartamentów" nierzadko podjeżdżają samochodami ze swoimi pociechami na place zabaw zlokalizowane w sąsiedztwie PRL-owskich (o zgrozo!) bloków z wielkiej płyty.
Co ciekawe, to właśnie z uwagi na absurdy deweloperskie postanowiłem sięgnąć w tym roku po Twardocha - pisarz opublikował całkiem ciekawy felieton, w którym stwierdza, że Polską rządzą właśnie deweloperzy.
No - chyba trochę się zafiksował na temacie. Deweloperzy to tylko jeden z rodzajów "biznesmenów", którzy rządzą Polską.
UsuńBardzo interesujące. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że jeszcze kogoś to zainteresowało. Pozdrawiam również.
Usuń