Strony

wtorek, 3 października 2017

Dwie burze Åsy Larsson, czyli słoneczna i z krańców ziemi




Åsa Larsson

Burza słoneczna*

tytuł oryginału: Solstorm
cykl: Rebeka Martinsson (tom 1)
tłumaczenie: Beata Walczak-Larsson
wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie 2013
liczba stron: 364



Jakiś czas temu, nieco nieszczęśliwie, bo od powieści Aż gniew twój przeminie, nie pierwszej, a czwartej z cyklu zatytułowanego Rebeka Martinsson, rozpocząłem poznawanie dorobku literackiego szwedzkiej autorki kryminałów Åsy Larsson. Z pierwszej lektury byłem nadzwyczaj kontent, nadszedł więc czas, by sięgnąć po książkę otwierającą serię o przygodach Rebeki Martinsson, która w czwartej powieści jest prokuratorką, a w pierwszej jeszcze doradcą podatkowym.





Wspomniana już wcześniej protagonistka przed laty przeprowadziła się z Kiruny do Sztokholmu. Właściwie to uciekła do stolicy przed przeszłością, do której nie chciała nigdy powrócić. A jednak musi, gdy telefonuje do niej przyjaciółka z dawnych lat, z Kiruny. Informuje Rebekę, iż w świątyni zboru Źródła Mocy w Kirunie znalazła okaleczone zwłoki charyzmatycznego i bardzo popularnego miejscowego działacza religijnego Wiktora Strandgårda, po czym błaga o pomoc. Chcąc nie chcąc prawniczka wraca na stare śmieci, ale jak łatwo się domyślić, sprawa nie ograniczy się do udzielenia porady prawnej przyjaciółce ani nawet do reprezentowania jej w trakcie czynności procesowych. Co i jak oczywiście nie będę ujawniał, zdradzę tylko, że okaże się, iż będzie to rzecz z pogranicza kryminału i thrillera, a to powinno Wam już coś mówić.

Książka od razu, od pierwszych przeczytanych stron, wprowadza czytelnika w pewien rodzaj dysonansu poznawczego, ale nie tego rodem z wikipedii, a takiego, który leży u podstaw odbioru niektórych epokowych arcydzieł sztuki. Coś jest tak jakby znane, ale zarazem mamy uczucie, iż jakiś element, coś, czego często nawet nie potrafimy nazwać, jest inne, odmienne. To sprawia, że przed tym jednym obrazem w galerii zatrzymamy się nawet wtedy, gdy zabraknie podpisu informującego, iż oto patrzymy na arcydzieło, a jeśli nawet nie, to na coś naprawdę oryginalnego. I podobnie jest z niektórymi książkami, w tym z Burzą słoneczną.

W odróżnieniu od setek innych powieści, które mogą nas zachwycić mistrzostwem w operowaniu słowem, przekazywanymi wartościami, czy wprawieniem w pożądany nastrój, ale które niczym nas nie zaskakują, pierwsza powieść o Rebece Martinsson od początku dręczy czytelnika. Nie do końca wiadomo, kto jest kim, kto ma jaką rolę do odegrania, kto jest przestępcą, a kto ofiarą. Tak naprawdę, poza tym, że jest trup, nie bardzo wiadomo o co chodzi. W dodatku, w przypadku polskiego czytelnika, dochodzą niejednokrotnie całkiem nam obce szwedzkie realia i te ich nazwiska... I styl jakiś taki podobny do stanu umysłu przemęczonej głównej bohaterki...

W kwestiach bardziej konwencjonalnych naprawdę nie jest źle, a nawet wręcz przeciwnie. Postacie są nakreślone bardzo realistycznie, z pozoru banalnie, ale z odpowiednią głębią, gdy tylko się bliżej przyjrzeć. Jak w życiu. Szczególnie interesująca jest sylwetka Senny, dawnej przyjaciółki Rebeki i siostry zamordowanego Rajskiego chłopca. Niby „bez rąk”, a jednak... Nie wiecie o co chodzi? Nie dziwię się, ale nie mogę spoilerować. Zrozumiecie, gdy przeczytacie. Wierzcie – nie znalazłem jeszcze nigdzie w literaturze tak celnego odmalowania pewnego charakterystycznego typu ludzi, który reprezentuje właśnie Senna. Nieczęsto spotykanego, ale niezwykle niebezpiecznego.

Fabuła nakreślona niby schematycznie – jest trup, więc trzeba poszukać odpowiedzi na siedem złotych pytań**. Diabeł jednak tkwi w szczegółach, a te właśnie szczegóły sprawiają, że Burza słoneczna ma swój niepowtarzalny sznyt, który wynosi ją ponad przeciętność.

Jak to u Szwedów bywa, nie brak w powieści i komentarza społecznego. Åsa Larsson nie atakuje nas jednak szwedzkimi problemami wprost, ale maluje je mimochodem, jak na przykład wtedy, gdy pokazuje inną twarz przebojowej prawniczki, kobiety sukcesu, Rebeki Martinsson – zatyraną, samotną, ograniczoną (nie umysłowo oczywiście, ale na pewno w wielu innych aspektach)...

Nie bez kozery miejscem zbrodni jest kościół, a zamordowanym pastor. Szwedzi, jak widać po ich współczesnych dziełach literackich, bardzo podejrzliwie i krytycznie podchodzą do wiary i wierzących; zwłaszcza do obnoszących się z gorliwą lub ortodoksyjną wiarą. A jednak i na tym polu szwedzka pisarka mnie zaskoczyła. Nie krytyką praktyki, co jest u Szwedów, jak wspomniałem, powszechne, a krytyką teorii. Choć Pismo Święte czytałem od deski do deski, krytycznie i samodzielnie, to umknęła mi waga przypowieści o Ananiaszu i Safirze, a tu patrzcie - dzięki powieści kryminalnej nowa wiedza!

Oczywiście, w tak niesztampowej powieści każdy pewnikiem może odnaleźć inne perełki, więc nie zdziwię się, jeśli dla kogoś innego odmienne rzeczy będą ważniejsze, niż dla mnie. Na pewno jednak warto po tę książkę sięgnąć. Dziwne, ale naprawdę wciąga, mimo pewnych trudności, jakie może momentami sprawiać.

Zdecydowanie polecam.

Przy okazji warto też wspomnieć o ekranizacji.





Burza z krańców ziemi (2007)

reżyseria: Leif Lindblom
scenariusz: Jimmy Lagnefors
pełna lista płac:
http://www.filmweb.pl/film/Burza+z+kra%C5%84c%C3%B3w+ziemi-2007-399280


O tej szwedzkiej produkcji nie będę się specjalnie rozpisywał. Film oglądałem razem z moją piękniejszą połową i wrażenia nasze były mocno odmienne, choć zgodnie uznaliśmy film za bardzo dobry. Ja przed seansem czytałem powieść, a moja luba nie. Mi nie odpowiadało to, że twórcy daleko odeszli od fabuły książkowej, a całość wypadła przy powieści płytko i topornie. Jak się okazuje, gdybym nie czytał książki, albo gdyby nie była ona taka oryginalna, film odebrałbym całkiem inaczej - stwierdziłbym pewnie, że fabuła jest w porządku. Zgodnie jednak doszliśmy do wniosku, że Burza z krańców ziemi jest godna polecenia choćby z tego powodu, iż główną rolę gra Izabella Scorupco. To pierwszy film, który obejrzeliśmy z tą aktorką w roli głównej; roli, w której ona naprawdę GRA. I to jak gra! Naprawdę warto zobaczyć.


Wasz Andrew

* Książka wydana wcześniej pod tytułem Burza z krańców ziemi
** Siedem złotych pytań kryminalistyki:

  1. Co?
  2. Gdzie?
  3. Kiedy?
  4. Jak?
  5. Czym?
  6. Dlaczego?
  7. Kto?


cykl: Rebeka Martinsson:
  1. Solstorm (2003) – wyd. pol. Burza z krańców ziemi, Burza słoneczna
  2. Det blod som spillts (2004) – wyd. pol. Krew, którą nasiąkła
  3. Svart stig (2006) – wyd. pol. I tylko czarna ścieżka
  4. Till dess din vrede upphör (2008) – wyd. pol. Aż gniew twój przeminie
  5. Till offer åt Molok (2012) – wyd. pol. W ofierze Molochowi


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)