Egzamin
Julio Cortázar
Tytuł oryginału: El examen
Tłumaczenie: Zofia Chądzyńska
Wydawnictwo: PIW
Liczba stron: 238
Człowiek jest istotą społeczną, co niesie za sobą szereg konsekwencji. Jedną z nich jest fakt, że współtrwając z innymi jednostkami zmuszeni jesteśmy do przestrzegania szeregu norm, zasad i konwenansów, godząc się na upraszczanie rzeczywistości oraz własnej osoby, które wtłaczane są w gotowe schematy i formy. Pełnoprawna egzystencja w gromadzie wiąże się również z udowadnianiem własnej przydatności, użyteczności – utylitaryzm to wymóg odziedziczony jeszcze po naszych przodkach, kiedy to życie w grupie związane było z przetrwaniem. Obecnie jednym z przymiotów określających naszą wartość jest wykształcenie. Zdobywanie wiedzy wiąże się z regularnym sprawdzaniem naszych postępów i z tym właśnie zmagają się protagoniści powieści zatytułowanej Egzamin, autorstwa Julio Cortázara, czołowego przedstawiciela prozy iberoamerykańskiej.
Głównymi bohaterami utworu są
Klara oraz Juan – w momencie rozpoczęcia dzieła para znajduje się w przededniu
egzaminu końcowego, zamykającego i podsumowującego okres studencki. Ostatnie chwile
przed weryfikacją przyswojonych wiadomości nie zostają jednak poświęcone na
powtarzaniu materiału, zakuwaniu najmniej zrozumiałych terminów czy gorączkowym
przygotowywaniu pomocy naukowych.
Dwójka protagonistów razem z paczką znajomych (Stellą, Andrésem i kronikarzem) rzuca
się w ramiona Buenos Aires, sycąc się duszną atmosferą miasta, bacznie
obserwując i komentując otaczający ich tłum, taplając się w leniwej
konwersacji, nurkując w głębinach odmierzanego wstecz czasu.
Analizując książkę Argentyńczyka
nie sposób nie zwrócić uwagi na styl, w jakim została utrzymana. Dzieło
odznacza się mocno eksperymentalnym charakterem, który wyróżnia się eklektyzmem
i brakiem poszanowania dla tradycyjnych metod narracji. Utwór jest zlepkiem
różnorodnych treści – autor raczy nas fragmentami wierszy, paletą cytatów,
gazetowymi wycinkami czy pełnym soczystych wiązanek gwarem ulicznym, które
wtrącane są w strumień opowieści (skonstruowanej ze zdań rwanych, szarpanych),
toczącej się wokół grupki postaci. Na skutek tych zabiegów fabuła zostaje mocno
zaciemniona, a momentami wręcz zepchnięta na drugi plan – składająca się na nią
sekwencja zdarzeń zostaje zaburzona, tak, że trudno jednoznacznie orzec, co
jest właściwą akcją powieści, a co jedynie przerywnikiem, czy też wtrąceniem.
Przyjęty styl, momentami
przywodzący na myśl strumień świadomości (przywoływanie na pozór przypadkowych
treści w wyniku najróżniejszych asocjacji i skojarzeń), pozwala Cortázarowi na
prezentację bardzo szerokiego spektrum tematów. Jednym z kluczowych zagadnień,
które najczęściej przewija się na kartach Egzaminu
jest literatura, która nie jest traktowana jako czcza rozrywka, sposób na
zabicie nudy czy praca zarobkowa. Władanie piórem, co charakterystyczne dla
twórców z Ameryki Łacińskiej, to bardziej misja, powołanie. Okrutne podejrzenie niepotrzebności, nieprzydatności [1]
– aby nie narazić się na podobne odczucia, pisarz musi opuścić wygodną otoczkę
samouwielbienia i poczucia spełnienia (Ale
to całe nasze gadanie, pokazywanie sobie wzajemnie arkuszy papieru, te
kawiarnie, w których nic tylko mówi się o książkach albo teatrach czy
wystawach… [2]).
Proza Cortázara to wręcz nawoływanie do działania, do porzucenia bierności, do
przezwyciężenia apatii (Zobacz, jakie to
tutaj częste, wspaniały pomysł, który niczego nie stworzy, nie stanie się
przyczyną, nie wywoła skutku [3])
– Argentńczyk zdaje się wierzyć w potęgę słowa, co jednocześnie nakłada na posługujących
się nim ludzi pewne zobowiązania, jak choćby głośne mówienie o
niesprawiedliwości czy wyrażanie racji słabszych, którzy sami nie posiadają do
tego odpowiednich instrumentów.
Należy jednak podkreślić, że Egazmin to ten typ prozy, w którym
bardzo, bardzo niewiele powiedziano wprost, sporo natomiast jedynie
zasygnalizowano – tajemniczy autor rozpoczyna ze swadą interesującą kwestię, by
po kilku słowach odpuścić, pozostawiając ją tym samym na pastwę czytelniczego
domysłu. Z tego względu oprócz tego, co napisane, bardzo ważne jest to, co
zrodzi się w wyobraźni odbiorcy, który podświadomie buntując się przeciwko
nieciągłości fabuły, usiłuje zapełnić białe plamy.
Największą zaletą książki jest
atmosfera, jaką na jej kartach udało się stworzyć – słowne konstrukty Cortázara
składają się na opis miasta znajdującego się na krawędzi czegoś groźnego, złowieszczego.
Nerwowość i napięcie są tym bardziej odczuwalne, że owo fatalne wydarzenie,
którego nadciągnięcie wydaje się wręcz nieuchronne, pozostaje niewypowiedziane,
a w rezultacie niepoznane. Nastrój, pełen niepokoju zostaje subtelnie i
umiejętnie podsycany – zamieszki na ulicach, dusząca i wszechobecna mgła, widmo
epidemii, postać Abla (mężczyzny będącego dawnym znajomym?, wzgardzonym
kochankiem Klary?), wszystko to składa się na oniryczny majak, poprzez który
wędrujemy wspólnie z bohaterami, licząc, że gdzieś za warstwą białej jak mleka
mgły odnajdziemy ukojenie oraz sens.
Egzamin (1949) to powieściowy debiut Cortázara – uważna lektura
pozwala dostrzec w dziele echa późniejszej twórczości wielkiego Argentyńczyka.
Motyw kluczenia, przyciągania się i oddalania ciał kochanków zagubionych w
plątaninie uczelnianych korytarzy mocno kojarzy się z Grą w klasy (1963), bowiem w podobny sposób – tj. zdając się na
przypadek i ślepy traf – spotykają się Maga i Horacio, postacie z opus magnum pisarza. Z kolei technika
literackiego kolażu, mieszanie i przeplatanie partii dialogowych, wtrącanie w
narrację urywków wypowiedzi czy gazetowych wycinków przypomina materię, z
jakiej utkano Książkę dla Manuela (1973).
Niewypowiedziana groza i tajemniczość zdradzają natomiast podobieństwa do
klimatu, w jakim napisano Wielkie wygrane
(1960).
Reasumując, Egzamin to mocno intrygująca pozycja, chociaż w moim odczuciu jest
to powieść głównie dla miłośników prozy Julio Cortázara. Dzieło odznacza się
pewnymi niedociągnięciami i niedoróbkami – w trakcie lektury widoczna jest
chropowatość i surowość tkaniny, z jakiej uszyto fabułę. Część kwestii zostało
zbyt mocno rozwleczonych, inne zaś zaledwie napomknięto, zarysowano – można
odnieść wrażenie, że pisarz dopiero doskonali swój warsztat, doszlifowuje styl,
testuje możliwości języka, który formowany jest w różnych kierunkach (jedynie z
rzadka i gdzieś w oddali nieśmiało zarysowuje się poświata literatury totalnej,
absolutnej, sięgającej do metafizycznych trzewi). W efekcie niektóre fragmenty Egzaminu mogą uchodzić za swoistą sztukę
dla sztuki (wypociny kawiarnianego psychoanalityka czy podwieczorkowego
filozofa) – duma i satysfakcja, z lekka zabarwione pychą z racji możności
zabawy w słownego demiurga w połączeniu z woalem enigmatyczności, w cieniu
którego skrytych jest wiele treści sprawiają, że płód Cortázara najlepiej jest
rozpatrywać w kategoriach literackiej ciekawostki i gratki dla fanów Wielkiego
Kronopia.
P.S. Na złagodzenie końcowego osądu
urokliwy wierszyk, odnaleziony na kartach Egzaminu:
Noc, jedna z tych
nocy, które radują życie,
w czasie których serce zapomina
o swych zwątpieniach i
kłótniach,
w których lśnią gwiazdy,
niby lampy na ołtarzu,
a księżyc jak święta hostia
zapraszając do modlitwy
powoli się wznosi
na falach morza [4].
[1] Julio Cortázar, Egzamin, przeł. Zofia Chądzyńska,
Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1991, s. 34
[2] Tamże, s. 35
[3] Tamże, s. 36
[4] Tamże, s. 79 – 80
Ale to całe nasze gadanie, pokazywanie sobie wzajemnie arkuszy papieru, te kawiarnie, w których nic tylko mówi się o książkach albo teatrach czy wystawach… - wiesz, jak zanęcić.;) Może ten cytat przyspieszy moje czytanie "Egzaminu", nawet wczoraj miałam go w ręce, szukając zupełnie innej książki.;) Ciekawe, jak wypada Cortazara po dekadach od latynoskiego lit. boomu.
OdpowiedzUsuńJa po Egzamin sięgnąłem po 4-letniej przerwie (w 2013 roku czytałem Niespodziewane stronice). Na Egzamin natknąłem się przypadkiem, przeglądając tytuły wydane w ramach Współczesnej Prozy Światowej. Trochę mnie zdziwiło, że wśród książek jest powieść Julia, której nie znałem. Pozycję zamówiłem na Allegro w całkiem atrakcyjnej cenie, która dodatkowo zawierała zbiorek Niewpory.
UsuńTak jak wspomniałem w tekście czuć, że Egzamin to b. wczesny Julio, ale pomiędzy wierszami można odczuć ten charakterystyczny klimat, którym odznacza się styl Wielkiego Kronopia. Wydaje mi się, że dla takiej koneserki jak Ty, książka będzie całkiem przyjemna - trochę sentymentalna, dzięki której można podejrzeć kształtujący się warsztat, trochę popsioczyć na niedojrzałość twórcy :)
Koneserka - proszę Cię, nie przesadzaj, raczej pasjonatka.;)
Usuń"Egazamin" mam chyba z jakiejś wymiany książkowej, a wspominam o tym, bo pamiętam, że w chwili premiery nie miałam na niego pieniędzy. Na szczęście czas zrobił swoje (to jakieś dekady już;)).
Będę miała na uwadze, że to wczesny Cortazar, dzięki za uprzedzenie.;)
Ha, ciekawe wspomnienie - być może dzięki temu spotkanie po latach będzie smakować jeszcze lepiej, oczywiście jeśli nie będziesz oczekiwać od tej książki zbyt wiele.
UsuńNa to liczę.;)
UsuńCzekam zatem na Twoje wrażenia z lektury :)
UsuńEch, miałam w tym roku czytać "Grę w klasy" i coś czuję, że znowu "przez Ciebie" mogę zmienić plany na rzecz "Egzaminu". :) Mimo niedociągnięć bardzo mnie zainteresowała z uwagi na liczne niedopowiedzenia, eksperymentalną strukturę, a także strumień świadomości i pisanie o literaturze, które bardzo lubię. :)
OdpowiedzUsuńW moim przypadku pierwszą przeczytaną książką Cortázara była właśnie "Gra w klasy". Wydaje mi się, że to dość dobry wybór - na podstawie tej jednej powieści od razu ocenisz czy twórczość Julia (mocno specyficzna) przypadnie Ci do gustu. Wszelkie słowne zabawy, eksperymenty z formą, itd., można odnaleźć właśnie w "Grze w klasy".
UsuńCzytałam ją już, ale w połowie tylko (wstyd się przyznać, ale nie zrozumiałam wtedy klucza czytania, i czytałam bez dodatkowych rozdziałów), niemniej bardzo mi się podobała. Właśnie dlatego chciałam w tym roku przeczytać całość, jednak koniec końców nie wiem, czy to zrobię. :) (Znaczy na pewno przeczytam całą, pytanie tylko kiedy).
UsuńAle książkę możesz czytać jak chcesz - po kolei, wszystko jak leci, albo stosować się do klucza, zasugerowanego przez autora. Ja czytałem na oba sposoby.
UsuńHmm, w sumie masz rację, rzeczywiście mogę, niemniej z powodu pominięcia części rozdziałów czuję niedosyt, dlatego chciałabym przeczytać teraz już całość, tym razem właśnie według klucza.
UsuńNie mogę powiedzieć, bym była fanką Cortázara, choć już teraz jestem we wstępnej fazie zachwytu. Co zabawne, nawet nie po jego powieści czy opowiadaniach, a po zbiorze wykładów "O literaturze...". I z pewnością "Egzamin" przeczytam, choć raczej po lekturze opowiadań :). Jednak poznawanie twórczości autora od tego, co nie jest w jego twórczości najlepsze, może być strzałem w kolano - nawet, jeśli ma się tego świadomość.
OdpowiedzUsuńPS W czwartym akapicie pojawił się niewielki błąd - w pierwszym zdaniu "pozwala Cortázarowi" nie "pozwala Cortázara" :)
Każda forma rozpoczęcia znajomości z Juliem jest dobra - w moim przypadku wykłady dopiero przede mną. Podobnie zresztą jak i opowiadania, które dopiero liznąłem (zbiorek "Niewpory" oraz tytuły z "Niespodziewanych stronic").
UsuńA jeśli chodzi o Twoje podejście do "Egzaminu" to jest ono ze wszech miar słuszne - wydaje mi się, że ten utwór można przeczytać i ew. docenić dopiero po zetknięciu z pozostałym dorobkiem pisarza.
P.S. Dzięki za czujność!
O tu się schował miłośnik Szymborskiej i Filipowicza! Mój komentarz to odpowiedź na to co napisałeś do mnie na innym blogu! Człowieku ty nie mając pojęcia iż ta para bez ślubu robiła ekscesy seksualne, jednak gorsze jest to iż Szymborska pisała wierszyk chwalący komunizm. Ona poglądy zmieniła, a ofiary ustroju już nie wstaną z ziemi by doznać uciech życia. Mój dziadek zginą w stalinowskim więzieniu! Zastanów się co piszesz! Listów mego dziadka nikt nie będzie chwalił bo w więzieniu mu je zabrali! Poczytaj se trochę na te tematy!
OdpowiedzUsuńBardzo cenię sobie twórczość Cortázara. Uwielbiam zwłaszcza jego opowiadania. Natomiast nie poznałam nigdy "Egzaminu", ale ciekawa jestem, jaki były początki tego znanego i cenionego pisarza.
OdpowiedzUsuńHa, ja uważam się za fana Cortázara, a o "Egzaminie" dowiedziałem się dopiero w tym roku. Wydaje mi się, że debiut powieściowy jest godny uwagi, szczególnie jeśli spojrzeć na niego przez pryzmat dalszej twórczości - można ciekawie prześledzić etapy rozwoju Julia.
UsuńNie czytałam jeszcze "Egzaminu", ale już śledząc Twoją recenzję - od razu opis kojarzy się z "Grą w klasy". Warto zatem przeczytać - chociażby po to, by zobaczyć jak rozwijał się pisarz. Tytułowy "Egzamin" (w świetle nowatorskiego stylu) mógł byc też w zamyśle autora także egzaminem dla czytelnika, jak sądzisz?
OdpowiedzUsuńZgadza się - sama konstrukcja utworu, nieciągłość fabuły, niedopowiedzenia i zabawa z formą przywodzą na myśl "Grę w klasy", chociaż w powieści można doszukać się nawiązań także do pozostałej twórczości. Faktycznie książka daje okazję do śledzenia ścieżki rozwoju Julia. A z koncepcją testu, egzaminu dla czytelnika to b. ciekawa sprawa - może faktycznie coś w tym jest :)
UsuńCo prawda zamieszki na ulicach uznaję za mało subtelny sposób podkreślania atmosfery niepokoju, ale tak poza tym to świetnie, że przypomniałeś mi Cortazarze. Czytałem tylko "Grę w klasy", a tu zapowiada się ciekawostka w sam raz dla mnie.
OdpowiedzUsuńŹródłem niepokoju jest fakt, że właściwie nie wiadomo, jaka jest przyczyna owych zamieszek czy też demonstracji - przeciwko czemu się protestuje, z kim się walczy, itd. Całość osnuta jest mgłą niejasności (dosłowną oraz metaforyczną). A twórczość Cortázara serdecznie polecam - szkoda poprzestawać na "Grze w klasy", bowiem inne dzieła także zasługują na uwagę.
Usuń