Rozwód
Lao Sze
Tytuł oryginału: Líhūn
Tłumaczenie: Tadeusz Żbikowski
Wydawnictwo: Książka i Wiedza
Liczba stron: 380
Doskonałym źródłem czytelniczych
inspiracji jest sama literatura, o czym przekonałem się za sprawą lektury Rozwodu. Po powieść autorstwa Lao Sze (1899
– 1966) sięgnąłem za sprawą krótkiego napomknienia o chińskim pisarzu, które
pojawiło się na łamach opowiadania The Crushed Pellet (Zgnieciona kulka)
pióra Kaikō Takeshiego. Postać chińskiego artysty okazała się na tyle
interesująca (owiana mgiełką tajemnicy śmierć, działalność na rzecz ChRL, miano
jednego z najwybitniejszych przedstawicieli XX-wiecznej chińskiej literatury, itd.),
że postanowiłem zapoznać się z jego twórczością, a pierwszą pozycją, z jaką się
zetknąłem był właśnie Rozwód.
Głównymi bohaterami powieści są
starszy brat Czang, który (…) był
starszym bratem wszystkich [1]
oraz Stary Li. Obaj mężczyźni to pracownicy pekińskiej instytucji podległej
ministerstwu finansów – wspólne zajęcie jest właściwie jedyną płaszczyzną, na
której można zestawiać ze sobą sylwetki obu protagonistów, diametralnie różnych
od siebie. Brak podobieństwa ujawnia się już w samej powierzchowności, bowiem: Z czystym sumieniem można powiedzieć, że
wiedza i kwalifikacje starego Li były wyższe niż starszego brata Czanga. Lecz
gdy razem siedzieli w biurze, Czang wyglądał na wielkiego dygnitarza, natomiast
stary Li nie miał nawet wyglądu drobnego urzędniczyny [2].
Stary Li to pochodzący z prowincji człowiek, nieporadny i niezdarny w
kontaktach towarzyskich, któremu formułowanie okrągłych zdań, pozwalających
płynnie toczyć się dyskusji przychodzi z niemałym trudem, podczas gdy starszy
brat Czang to typ światowca, lubującego się we wszelkich nowinkach, doskonale
odnajdującego się w towarzystwie. To obycie jest wynikiem zajęcia, którym Czang
zajmuje się oprócz pracy w urzędzie – starszy brat jest swatem. Jego rolą nie
jest jednak prozaiczne pośredniczenie w zawieraniu związków – Czang o wiele
poważniej podchodzi do tego tematu uważając, że: Kojarzenie małżeństw to była praca artystyczna, a likwidowanie groźby
rozwodu – twórcza krytyka [3].
Uwzględniając za sprawą swojej wagi
analitycznej swata cały szereg czynników takich jak wiek kandydatów, ich
wady i zalety, majątek, charakter, horoskop, etc., starszy brat Czang
doprowadza do wydarzenia łączącego dwoje ludzi na cały życie. Sam akt
małżeństwa jest w opinii Czanga świętością, której nie można zbrukać rozwodem
czy rozstaniem (Wychodząc z założenia, ze
jedna noc spędzona razem wiąże małżonków na wieki (…) [4])
– z tego też względu, kiedy Czang dowiaduje się, że Stary Li zamierza porzucić
swoją pozostawioną na prowincji małżonkę, starszy brat zamierza uczynić
wszystko, by doprowadzić do pogodzenia zwaśnionych stron. Podjęta inicjatywa
rozpoczyna cały szereg zdarzeń, które stanowią linię fabularną powieści.
Akcja powieści nie rozwija się w
zbyt gwałtownym tempie, przyznać jednak należy, że meandruje ona niespokojnie,
wędrując różnorakimi zakolami – opisywane incydenty są z jednej strony błahe i
powierzchowne, z drugiej zaś stanowią one oczka wielkiej sieci. Łączą się
wzajemnie i przeplatają tworząc w rezultacie całkiem wymyślne i skomplikowane
konfiguracje. Sednem poruszanych wątków jest pekińskie środowisko
drobnomieszczańskie lat 20-tych XX wieku. Utwór jest portretem codziennej
egzystencji jego członków – małe dramaty związane ze staraniami utrzymania
posady, małżeńskimi niesnaskami, towarzyskimi intrygami czy niespodziewanymi
kłopotami, jakie przynosi przewrotny los składają się na obraz życia
przeciętnych mieszkańców chińskiej stolicy. Lao Sze podkreśla doczesność spraw,
wokół których obracają się bohaterowie – troska o dzieci i psioczenie na ich
niewdzięczność, walka o chleb powszedni, nawet kosztem innych, usiłowania o
zdobycie szczęścia, choćby mizernego i bezsensownego, słowne utarczki, boje o
to, by nie zostać oszukanym, itd., wszystko to wyraźnie sygnalizuje
szamotaninę, w jaką wikłają się poszczególne postacie, by wszelkimi metodami
utrzymać się na egzystencjalnej powierzchni.
Jeśli jednak wyrwać się choćby na
moment z tego kłębowiska i przyjrzeć mu się z boku, chłodnym okiem bezstronnego
obserwatora, natychmiast dostrzegalna staje się jałowość i pustka tego typu
bytu. Rolę takiego racjonalnego widza, a jednocześnie rygorystycznego sędziego
Lao Sze przyznaje Staremu Li – ten mrukliwy osobnik o wielkich pokładach
cierpliwości jest niczym naczynie, do którego zlewane są cudze odpadki (skargi
i nieszczęścia): w pracy wysłuchuje ględzenia kolegów na temat rozrzutności
połowic, ciężkiej doli męża, itd., w domu zaś czeka go gderanie żony i plotki
jej koleżanek narzekających na skąpstwo małżonków, ich nieprzydatność czy
niewdzięczność. Jeśli dodać jeszcze do tego wynurzenia innych, którzy w osobie
Starego Li widzą powiernika swoich sekretów, to łatwo zrozumieć surowość osądu,
jakim Stary Li obdarza pekińską ciżbę.
To właśnie w obecności Starego Li
trzecioosobowy narrator, posługujący się mową pozornie zależną, wyraża szereg
krytycznych refleksji poświęconych pekińskiej społeczności: Społeczeństwo pogrążone w ciemnocie rodziło
tragedię [5];
To społeczeństwo może być bardzo
interesujące, gdy się je traktuje jako makabryczny żart [6];
W tym społeczeństwie na nic już nie można
liczyć [7],
itd. Podobne oceny zdają się potwierdzać słabość państwa chińskiego – warunki
życiowe jego mieszkańców prowadzą do dehumanizacji, odczłowieczenia,
zobojętniania na kwestie istotniejsze niż zapewniona miseczka z ryżem.
Przykłady bezsensownej biurokracji, świadectwa nepotyzmu i korupcji, wąskie
horyzonty myślowe ważnych urzędowych figur tylko uwydatniają marność Chińskiej
Republiki.
Można zatem powiedzieć, że proza
Lao Sze tchnie przekonaniem o nieuchronności zmian, jakie zajść muszą w
Państwie Środka. Jednocześnie autor zwraca uwagę, że konfrontacja nowego ze
starym, transgresja, czyli swoiste przekroczenie dotychczasowych norm i
standardów, jest procesem wieloetapowym i czasochłonnym. Nowe prądy, niczym
świeżo zasadzone drzewa, potrzebują odpowiedniej ilości czasu, by zapuścić
korzenie w glebie społecznej tkanki, która podlega bardzo powolnym przeobrażeniom.
Symbolem owego przejścia jest tytułowy rozwód, który początkowo jawi się
wyłącznie jako pusta koncepcja, slogan, którego znaczenia i przeznaczenia nikt
właściwie nie rozumie. Jak zauważa Stary Li: Teraz, gdy w naszym kraju zachodzą wielkie przemiany, wydaje się nam,
że jesteśmy w każdej chwili gotowi przyjąć nowe idee, takie na przykład, jak
rozwód, nie bierzemy jednak pod uwagę warunków, w jakich żyjemy. Jednocześnie
nowe prądy zewsząd atakują tradycje, a my nawet nie staramy się znaleźć jakiejś
podstawy, uzasadnienia dla naszych konserwatywnych poglądów. Prawdopodobnie w
tym leży przyczyna, dla której nasza cywilizacja nie jest ani wschodnia, ani
zachodnia, ani nowa, ani stara, a my sami jesteśmy jedynie marionetkami w
olbrzymim dramacie przemian [8].
Na osobną uwagę zasługuje styl, w
jakim utrzymany jest Rozwód. Utwór
można rozpatrywać w kategoriach komedii drobnomieszczańskiej, bowiem pisarz
chętnie posługuje się satyrą. Lao Sze wyolbrzymia wady swoich bohaterów,
tworząc bardziej karykatury niż ludzi z krwi i kości, uzyskując tym samym
komiczny efekt. Pod pręgierz ironii trafiają obyczajowość i moralność klasy
średniej czy urzędnicze myślenie. Konflikty pomiędzy małżonkami opisywane są
przy użyciu terminologii wojennej, z kolei romantyzm Starego Li sprowadza się
do patetycznej liryki – wszystkie te zabiegi, świadczące o dużej wprawie w
zabawach ze słowem pisanym, wywołują uśmiech na twarzy czytelnika.
Ostatnią kwestią, o której warto
wspomnieć jest kontekst historyczny dzieła. Dzięki licznym przypisom, jakimi
opatrzono dzieło, możemy lepiej przyjrzeć się epoce, w której rozgrywa się
akcja dzieła. W książce nie brakuje interesujących ciekawostek, które pomogą
lepiej zrozumieć jak barwnym, ale i zepsutym tworem była Chińska Republika.
Uzyskiwanie zezwolenia na wykonywanie danego zawodu poprzez zdany egzamin przed
specjalną komisją w komisariacie policji (a częściej: kupowanie zezwolenia od
urzędnika), próby wprowadzenia kalendarza słonecznego w miejsce dotychczas
używanego księżycowego, echa powstań przeciwko samowoli europejskich potęg – to
wszystko i więcej można odnaleźć na kartach powieści Lao Sze, co sprawia, że
lektura dzieła jest niezwykle interesująca. Rzecz godna polecenia nie tylko miłośnikom Państwa Środka.
[1] Lao Sze, Rozwód, przeł. Tadeusz
Żbikowski, Wydawnictwo Książka i Wiedza, Warszawa 1964, s. 5
[2] Tamże, s. 11
[3] Tamże, s. 7
[4] Tamże, s. 6
[5] Tamże, s. 233
[6] Tamże, s. 235
[7] Tamże, s. 239
[8] Tamże, s. 372
Kojarzenie małżeństw to z pewnością ciekawy temat, z kolei lata 20. w Chinach to temat rzeka, b. wdzięczny dla literatury.
OdpowiedzUsuńDopiero po chwili skojarzyłam, że ten sam pisarz napisał "Rikszarza", b. chwalonego swego czasu na blogach anglojęzycznych.
Za "Rikszarzem" także się rozglądałem, ale jak na razie, oprócz "Rozwodu" udało mi się zdobyć "Niezrównanego pana Czao Tsyjue". O pisarzu dowiedziałem się zupełnie przypadkiem, dzięki prozie Kaikō Takeshiego. Szkoda, że wraz z upadkiem PRLu Lao Sze odszedł w zapomnienie.
UsuńA portret chińskich lat 20-tych jest zaiste bardzo interesujący, chociaż książka Lao Sze to zupełnie inna literatura niż twórczość Eileen Chang. Lao Sze pisze zdecydowanie lżej - zgorzknienie jest mocno maskowane pod maską ironii i huumoru.
Czytając twoją recenzję, pomyślałam własnie o Eileen Chang.;)
UsuńTematyka bardzo zbliżona, ale przedstawiona z zupełnie innej perspektywy :) W moim subiektywnym odczuciu porównując prozę Chang oraz Lao Sze, widać, że autorka wyemigrowała do Stanów, a pisarz pozostał na własnym podwórku - w rezultacie pióro Chang jest bardziej uniwersalne.
UsuńCiekawe, że udało Ci się odnaleźć egzemplarz książki, którą wspomniano w opowiadaniu "Zgnieciona kulka", ale rzeczywiście też mi się to zdarza, że nabieram ochotę na pewne lektury po tym, jak wspomniano o nich na kartach czytanej przeze mnie literatury.
OdpowiedzUsuńZa to właśnie tak lubię literaturę - za jej sprawą można poznawać inne, fascynujące tytuły, śledząc przy okazji zależności pomiędzy twórczością poszczególnych autorów, którzy wywierają na siebie wpływ.
UsuńBrakuje mi bardzo po polsku zwięzłego odpowiednika angielskiego słowa "premise". Otóż w "Rozwodzie" już same założenie wstępne i pomysł na swata walczącego z rozwodami wydaje się mieć bardzo duży potencjał, a gdy dodać do tego miejsce akcji i Twoją recenzję, to mieszanka robi się bardzo kusząca. Sprawdziłem nawet lokalną bibliotekę, ale brak. Będzie trzeba poszperać w innych miejscach.
OdpowiedzUsuńKsiążka zawiera ogromny potencjał "teatrologiczny" - wg mnie powieść idealnie nadaje się na adaptację teatralną. Gorzka satyra poświęcona społeczności mieszczańskiej.
UsuńA tytuł wydano dość dawno, wznowień nie widać, więc mimo sporego nakładu (9 000 szt.), książkę łatwiej upolować na Allegro.
Bardzo podoba mi się tytuł jaki nadałeś temu tekstowi, czyli "Rozbicie miseczki ryżu". I nie tylko to, że jest to świetny eufemizm dla tytułu książki, ale też świetnie spaja się z tym, o czym ta powieść opowiada.
OdpowiedzUsuńHa, ten tytuł zapożyczyłem z tekstu z okładki, bo to faktycznie idealne podsumowanie treści książki.
UsuńŚwietny wpis. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńDzięki. Bardzo mi miło. Również pozdrawiam.
Usuń