Pocałunek kobiety-pająka
Manuel Puig
Tytuł oryginału: El beso de la mujer araña
Tłumaczenie: Zofia Wasitowa
Wydawnictwo: PIW
Liczba stron: 264
Przestrzeń to nieograniczony
obszar trójwymiarowy, w którym występują zjawiska fizyczne – to miejsce, gdzie
zachodzą interakcje, to tło wszelakiej maści wydarzeń. Jako żywe istoty
posiadamy przestrzeń, w obrębie której egzystujemy, a kiedy ta przestrzeń zostaje
zamknięta, zredukowana do fizycznych barier, byt nasz ulega ogromnej
metamorfozie. Dobrym przykładem jest osadzenie w więzieniu – jednostka zostaje
wówczas poskromiona, jej swoboda ruchów znacząco ukrócona, a prywatność trzeba
dzielić z towarzyszami niedoli. W tego typu mało komfortowej sytuacji, człowiek
zmuszony jest to zmiany swoich przyzwyczajeń oraz do funkcjonowania w oparciu o
zupełnie inne zasady – o tym jak może wyglądać wspólne wypracowywanie reguł
oraz rytuałów współwegetacji w więziennej rzeczywistości ciekawie pisze
argentyński artysta, Manuel Puig w swojej powieści zatytułowanej Pocałunek kobiety-pająka.
Utwór opublikowany na łamach
Państwowego Instytutu Wydawniczego w ramach serii Współczesna Proza Światowa to
dzieło nietuzinkowe oraz oryginalne. Książka proponowana przez Manuela Puiga to
eklektyczny zlepek, a przy tym konstrukcja misterna oraz wyrafinowana. Głównymi
bohaterami jest dwójka aresztantów dzielących jedną celę. Obaj mężczyźni
zostali pozbawieni wolności, ale powody, dla których znaleźli się za kratkami
są diametralnie różne. Starszy, 37-letni Luis Molina został odseparowany od
społeczeństwa jako deprawator młodzieży – homoseksualizm protagonisty
doprowadza do dosłownego ostracyzmu i wykluczenia. Młodszy z kryminalistów to gorący idealista
szczerze wierzący w możliwość zmiany świata na lepsze – marksista Valentin Arrequi zostaje skazany za
działalność wywrotową, organizowanie strajków i walkę z reżimem. W miarę upływu
czasu pomiędzy osobnikami zawiązuje się nić przyjaźni i zaufania. Okazją do
zbliżenia się i lepszego poznania się są snute przez Molinę historie –
podstarzały uranista jest kinomanem, który z ochotą przytacza fabułę zapamiętanych
filmów.
Pocałunek kobiety-pająka to pozycja, która wyróżnia się przede
wszystkim stylem (czy raczej ich mieszanką), w jakim jest utrzymana. Puig
serwuje czytelnikowi wielosmakowy koktajl – prowadzone przez mężczyzn rozmowy
zostają okrojone wyłącznie do dialogów, bez trzecioosobowej narracji; odmalowywane
przez Molinę filmowe obrazy kojarzą się z kompozycją charakterystyczną dla
powieści szkatułkowej, w której wprowadza się wątki poboczne stanowiące odrębną
całość; w książce nie brakuje przypisów jednoznacznie przywodzących na myśl
naukowe opracowania czy specjalistyczne artykuły; ciekawym rozwiązaniem są
także wstawki znamienne dla dramatu – podział na role (który można odczytać
jako protokoły przesłuchań), didaskalia w postaci notatek i zapisków związanych
z przebiegiem śledztwa, zminimalizowanie roli podmiotu lirycznego, itd. Utwór
uzupełnia strumień świadomości, dzięki któremu poznajemy wewnętrzne refleksje
bohaterów, ich senne rojenia czy ukryte podszepty, płynące z najciemniejszych
odmętów podświadomości. Wszystko to sprawia, że proza argentyńskiego pisarza to
barwny kolaż, przykuwający czytelniczą uwagę.
O atrakcyjności dzieła stanowi
jednak coś więcej niż eksperymentalny i nowatorski styl. Silnym punktem jest
wielopoziomowość oraz bogate spektrum poruszanych zagadnień. Pocałunek kobiety-pająka to interesujący
przegląd kinowych produkcji, które są przez bohaterów żywo omawiane – analizy,
interpretacje, rozszyfrowywanie wymowy danego dzieła to interesująca część
książki. Przy okazji toczonych przez bohaterów konwersacji, które stają się
coraz bardziej rozbudowane w miarę bliższego poznawania się, czytelnik zostaje wprowadzony
w świat mężczyzn zniewolonych w ciałach kobiet czy w rzeczywistość wywrotową, w
której wszystko co najbliższe, najdroższe i najcenniejsze należy złożyć na
ołtarzu idei. Ponadto, uwzględniając datę wydania dzieła (1976 rok), należy
uznać je za głos w toczącej się rewolucji seksualnej – zdecydowana większość
przypisów, którymi gęsto upstrzone są karty powieści, dotyczy homoseksualizmu
czy kwestii związanych z płcią psychologiczną. Cytowane fragmenty zahaczają o
podłoża pociągu odczuwanego do osób tej samej płci (przytaczane są różnorakie
teorie), ukazują również mocno patriarchalny charakter społeczności
mieszczańskich, który wskazywany jest jako główny czynnik krępujący seksualną czy też erotyczną wolność człowieka, skazanego na przyjęcie roli
samca-dominatora, cechującego się agresją i tendencjami do tłamszenia innych
bądź posłusznej samicy, podporządkowującej się woli silniejszego (uległość jest
tutaj rozumiana jako dobrowolne uprzedmiotowienie). W ten sposób Puig w
interesujący sposób zaznacza w jak dużym stopniu cywilizacja oparta jest na
stereotypach, ustalonych i niepodważalnych regułach, konwenansach i umowach –
autor wyraźnie sygnalizuje, że nierzadko rzeczy narzucone bądź wyuczone mylnie
określa się mianem instynktu czy naturalności.
Podejmowane przez protagonistów
dyskusje na temat opowiadanych przez Molinę filmów stają się także intrygującym
asumptem do rozważań dotyczących obiektywności prawdy czy rozróżnienia pomiędzy
fikcją a realnym bytem. Przygody kinowych postaci są na ogół egzemplifikacją
ludzkich losów oraz zachowań – wiarygodnie wykreowane portrety psychologiczne
powodują, że widzowie przywiązują się do charakterów, które nie istnieją poza
szklanym ekranem. Świadomość iluzji nie przeszkadza identyfikować się z danymi
sylwetkami, ganić ich postępowanie, gardzić dokonywanymi przez nie wyborami czy
gorąco zachęcać w staraniach do osiągnięcia celu. Sprawa jest o tyle ciekawa,
że dokładnie to samo dzieje się z czytelnikiem Pocałunku kobiety-pająka, który wraz z kolejnymi stronami książki
odczuwa coraz większą sympatię wobec protagonistów, żywo reagując na ich
tragiczne doświadczenia, mimo iż doskonale zdaje sobie sprawę, że obcuje z
literackim mirażem. Należy bowiem zaznaczyć, że Puig jest demiurgiem surowym i
bezlitosnym, okrutnie uzmysławiając nam, że życie ludzkie to pasmo trudnych
wyborów, które nierzadko wiążą się z cierpieniem, kontestacją wyznawanych
wartości czy selekcją mniejszego zła.
Reasumując Pocałunek kobiety-pająka to lektura tyle nietypowa, co znakomita.
Proza Puiga jest dojrzała i kunsztowna – jej znamiennymi własnościami są
nieszablonowość i osobliwość, które jednak nie zaciemniają odbioru dzieła
(akcja nie zostaje przytłoczona przez pozostałe elementy – jest jasna i
brutalnie klarowna aż do finału, a centralnym punktem utworu jest człowiek oraz
relacje, w jakie wchodzi on z innymi). Niesamowitą właściwością książki
Argentyńczyka jest to, że chociaż przewijają się w niej głównie ckliwe
melodramaty, kino klasy B czy filmy propagandowe, to jest ona piękną historią o
miłości rodzącej się w warunkach ekstremalnych i nieprzyjaznych, miłości, która
właściwie nie ma racji bytu, która nie może zakończyć się szczęśliwie. Pocałunek kobiety-pająka to także
pozycja przedstawiająca potęgę opowieści, która niczym pajęczyna oplata
słuchaczy, wciąga w swoje sieci, skłaniając do ponownego spojrzenia na świat,
tyle, że ze świeższej, szerszej, panoramicznej perspektywy. Dzieło zdecydowanie
godne polecenia!
Wasz Ambrose
Kiedyś oglądałam film nakręcony na podstawie tej książki. Nietypowe miejsce akcji: obskurna cela, nietypowi bohaterowie: homoseksualista oraz więzień polityczny. Historię tych dwóch mężczyzn oglądałam z wielką ciekawością, a zakończenie mną wstrząsnęło. Widzę, że warto zainteresować się też książką. :)
OdpowiedzUsuńPS
Trochę zazgrzytało mi zdanie: „(...) podstarzały pedał jest kinomanem, który z ochotą przytacza fabułę zapamiętanych filmów”. „Pedał” to określenie obraźliwe i raczej nie powinno się go używać jako synonimu wyrazu „homoseksualista”. Tak mi się wydaje.
Różnica między pedałem a homoseksualistą jest taka, jak między migreną a tym, że kogoś łeb nap...dala ;) Myślę,że w pewnych wypadkach celowe jest użycie takiej a nie innej formy. Nie wyobrażam sobie, by więzień hetero mówił homoseksualista zamiast ciota lub pedał. Poza tym tutaj stylistycznie lepiej chyba pedał pasowało, bo pewnie autor też tego słowa używał, a poza tym powtórzenie by było. Ale to tylko takie moje gdybania :)
UsuńAndrew, Twoje przypuszczenia są bardzo zbieżne z rzeczywistością. Pozwoliłem sobie na słowo "pedał", bowiem sam bohater stosował to określenie, ponadto dobrze pasuje ono do warunków więziennych. No i chęć uniknięcia powtórzenia także odegrała niepoślednią rolę. Reasumując, czytasz mnie jak otwartą księgę :)
UsuńKoczowniczko, nie wiedziałem, że na bazie książki powstał też film - postaram się go obejrzeć w wolnej chwili. A lekturę powieści serdecznie polecam, bo z mojego doświadczenia wynika, że książki są na ogół lepsze niż adaptacje czy ekranizacje.
A co do wyrażenia "pedał" Andrew bardzo trafnie wyłożył okoliczności jego użycia. Ale jeśli faktycznie ten wyraz bardzo razi Cię w oczy i uważasz, że jest bardzo pejoratywny, mogę go usunąć.
Mnie nie razi, ale jeśli przeczytałby go homoseksualista, mógłby zniechęcić się do Waszego bardzo ciekawego bloga. :)
Usuń„Nie wyobrażam sobie, by więzień hetero mówił homoseksualista zamiast ciota czy pedał” – ale to przecież mówi Ambrose, a nie więzień. Często zaglądam do Biblionetki, a tam użytkownicy bardzo krzyczą, kiedy ktoś użyje słowa „pedał”. Raz nieopatrznie napisałam o homoseksualistach niechętnym tonem i zwrócono mi uwagę.
W takim razie dziękuję za troskę - przy okazji udało mi się znaleźć ciekawy synonim :)
UsuńPocałunek ten na faktycznie na bardzo ciekawą rzecz patrzy. W dodatku te wątki recenzenckie :)
OdpowiedzUsuńJedna z bardziej interesujących lektur, jakie trafiły mi się w tym roku. Sądzę, że mogłaby Cię zaciekawić.
UsuńNaprawdę wygląda ciekawie - choć, mam wrażenie, "Pocałunek kobiety pająka" to jednak trochę inna rzecz niż "Carol" ;-) W miarę czytania recenzji miałam coraz silniejsze wrażenie "deja vu". A po jej przeczytaniu jestem prawie pewna, że ja też - kiedyś, dawno temu - musiałam oglądać ekranizację, bo historia wydaje mi się dziwnie znajoma. W każdym razie, połączenie kina z literaturą, szkatułkowa struktura i wielopoziomowość brzmią przekonująco!
OdpowiedzUsuńStyczną płaszczyzną dla obu książek wydał mi się wątek homoseksualny. A że obie lektury różnią się to dobrze - do poznania jest kolejna, zupełnie nowa historia :)
UsuńHa, okazuje się, że ekranizacja to całkiem popularna pozycja. Zaczynam odczuwać coraz większą pokusę, by ją sprawdzić.
No proszę, dopiero dzisiaj dowiedziałam się, jak wyglądała okładka do wydania PIW-u.;) Książkę, z trudem zdobytą, czytałam dawno temu, zrobiła na mnie spore wrażenie. Co prawda nie docierało do mnie, co znaczy być homoseksualistą w Argentynie, ale i tak siła rażenia była spora. No i
OdpowiedzUsuńSporo bibliotecznych książek nie posiada oryginalnych okładek - ja nie tak dawno dowiedziałem się jak prezentuje się okładka do książki "Inny kraj" Baldwina. Takie odkrycia to zawsze miła niespodzianka :)
UsuńParafrazując początek podsumowania, okładka tyle nietypowa, co konfundująca. Ale sama treść z recenzji wynikająca brzmi kusząco bardzo. Dodatkowo przemawia za nią fakt, że Argentyna literacko mi nieznaną jest. To swoją drogą ciekawe - dwa największe kraje Ameryki Południowej literacko największe wcale nie są.
OdpowiedzUsuńHah, przyznaję, że kiedy wyjąłem książkę z bibliotecznej półki to poczułem się lekko zaskoczony i nie do końca wiedziałem, co myśleć o szykującej się lekturze.
UsuńA co do Argentyńczyków, to miałem przyjemność poznać kilku autorów i to naprawdę wartych polecenia: Ernesto Sábato, Julio Cortázar czy Roberto Arlt.
Ekranizacji nie znam, ale chętnie czytam pozycje, które można interpretować na wielorakie sposoby. Biorąc pod uwagę rok, w której powstała - musiała być książką dość odważną.
OdpowiedzUsuńTak, książka dość mocna i bezkompromisowa, ale warto dodać, że w ogromnej mierze bazuje ona na doświadczeniach samego autora.
UsuńTytuł jest zachwycający, zwłaszcza, że jak widzę jest to dosłowne tłumaczenie oryginalnego tytułu. Będę musiała po nią sięgnąć, bo ostatnio odczuwam brak lektur, które by mnie osaczyły, a z tego, co piszesz wynika, że ta pozycja "niczym pajęczyna oplata słuchaczy". I czy można dać lepszą rekomendację?
OdpowiedzUsuńHa, okładka mocno dziwaczna, ale zgodnie z tym, co piszesz, tytuł zachwyca, hipnotyzuje i kusi, by sprawdzić, co też się za nim kryje.
UsuńA lekturę zdecydowanie Ci polecam - to taka typowa proza południowoamerykańska, gdzie literatura próbuje odpowiedzieć na ważkie tematy i często przeplata się z polityką. Będę naprawdę szczęśliwy, jeśli uda Ci się sięgnąć po to dzieło, bo to jedna z ciekawszych pozycji, które przeczytałem w mijającym roku 2016.