Strony

piątek, 8 stycznia 2016

Mario Soldati "Listy z Capri" - Trójkątne listy

Listy z Capri  

Mario Soldati



Tytuł oryginału: Le lettere da Capri
Tłumaczenie: Barbara Sieroszewska
Wydawnictwo: Czytelnik
Seria: Nike
Liczba stron: 409





Trójkąt, czyli płaszczyzna ograniczona łamaną zwyczajną zamkniętą, złożoną z trzech odcinków to wielokąt o najmniejszej liczbie boków. Trójkąt to także rodzaj miłosnej figury, którą tworzą ludzkie istoty, z czego jedna jest przeciwnej płci, niż dwie pozostałe. Miłosny trójkąt to formacja krucha i bardzo delikatna, której utrzymanie związane jest ze sporą ostrożnością i wyczuciem. Egzystencja tej konstelacji często powiązana jest z nieświadomością na temat obecności trzeciego wierzchołka – zdarza się, że element, który spaja cały ten układ jako jedyny zna jego kształt. Osobnik decydujący się na stawianie tego typu budowli często ucieka do mataczenia, półprawd, ćwicząc się w lawirowaniu i wykręcaniu, żyjąc na granicy dwóch światów, które pozostają w stosunku do siebie odrębne i niezależne. Jak jednak dokładnie funkcjonują takie twory? W jaki sposób powstają? Czy mają one charakter wyłącznie efemeryczny, czy mogą przerodzić się w coś trwałego, stałego? Rzecz jasna każda historia jest inna, trudno jest rozpatrywać doświadczenia własne przez pryzmat przeżyć cudzych, ale niezaprzeczalnym faktem jest, że poznając twórczość Mario Soldatiego można dojść do przekonania, że ten literat ma całkiem sporo do powiedzenia w kwestii miłosnych trójkątów.

Mario Soldati (1906 – 1999) to urodzony w Turynie włoski reżyser i scenarzysta filmowy (współpracujący z czołowymi gwiazdami kina włoskiego, takimi jak Sophia Loren czy Gina Lollobrigida), pisarz i dziennikarz. Soldati odebrał wykształcenie w rodzinnym mieście, a po szkole średniej podjął studia humanistyczne na Uniwersytecie w Turynie, który był podówczas uważany za intelektualną kuźnię młodych talentów. Włoski twórca kształcił się również z zakresu historii sztuki na Uniwersytecie w Rzymie. Literacki debiut artysty nastąpił w 1929 roku, kiedy to Soldati opublikował zbiór opowiadań Salmace. W 1935 roku wydane zostały America primo amore, wspomnienia związane z pobytem w USA, gdzie Soldati wykładał na Uniwersytecie Columbia – dzieło to przyniosło autorowi szeroki rozgłos. Równie popularną pozycją okazały się Listy z Capri (1954 r.), powieść, za którą Soldati został uhonorowany Nagrodą Stregi, najbardziej prestiżową włoską nagrodą literacką. To właśnie Listom z Capri chciałbym poświęcić dzisiejszy tekst.

Listy z Capri to rozbudowana powieść psychologiczna, na kartach której przewija się kilka intrygujących sylwetek. Kluczem do rozpoczęcia całej historii jest Mario, bohater, którego rys charakterologiczny przypomina protagonistę innego utworu Soldatiego, zatytułowanego Aktor. Postać z Listów z Capri to także włoski reżyser, o którego życiu prywatnym nie wiadomo zbyt wiele. Pewne jest jedynie to, że cieszy się uznaniem w branży filmowej, swoją profesję wykonuje dość rzetelnie oraz że jest skory do udzielania wsparcia przyjaciołom, którzy znaleźli się w potrzebie. Jednym z takich osobników, których życiowe ścieżki uległy poważnemu splątaniu jest Amerykanin Harry Perkins. Ten historyk sztuki, który jeszcze przed wybuchem II wojny światowej przebywał we Włoszech, studiując dzieła Jacopo Torritiego oraz Piera Cavalliniego decyduje się diametralnie zmienić swoją dotychczasową, całkiem ustabilizowaną z finansowego punktu widzenia egzystencję. Dobrze płatna posada w UNESCO i związane z nią zajęcie, wykonywane bardziej z przymusu, z konieczności zarobienia gotówki tak niezbędnej do ziemskiego bytowania, zastąpione zostają pasją, która stanowi realizację marzeń, a poprzez to jest wyrazem wolności. Niestety, spełnienie duchowe, możliwość robienia tego, co naprawdę sprawia przyjemność oraz życie w miejscu, które wydaje się do tego miejscem najwłaściwszym, ograniczone są rzeczami bardzo przyziemnymi i przykrymi – wszelkie te dobra spięte są potężną klamrą wszechwładnego pieniądza. Sytuacja Harry’ego jest więc trudna, ale nie beznadziejna, bowiem w kluczowym momencie na horyzoncie zdarzeń pojawia się Mario. Włoski reżyser ulega perswazjom zdesperowanego Amerykanina i obiecuje pomoc w znalezieniu drobnego zajęcia w przemyśle filmowym, które mogłoby stanowić niezbędne źródło finansowe. Harry, kując żelazo póki gorące, nie chcąc dopuścić, by okazja do poprawy swojej egzystencji, które niespodziewania zamigotała na horyzoncie, równie szybko zgasła, przesyła Mario maszynopis opowiadania, które według własnego mniemania mogłoby stanowić kanwę filmowego scenariusza. Bardzo szybko okazuje się, że podesłany tekst powstał w oparciu o doświadczenia Harry’ego – stanowi on zapis zawiłych i piekielnie skomplikowanych relacji Amerykanina ze swoją żoną Jane, również Amerykanką, wychowaną w duchu głębokiego i surowego katolicyzmu oraz obraz stosunków, łączących Harry’ego z Dorotheą, włoską kochanką, poznaną jeszcze w trakcie wojny prostytutką.

Sposób prezentacji poszczególnych aktów tego wymyślnego dramatu wymusza bardzo ciekawą konstrukcję całego utworu, który posiada aż trzech narratorów pierwszoosobowych. Preludium do całej historii jest przedstawienie sylwetki Harry’ego, które zostaje dokonane z perspektywy Maria. W dalszej części dzieła pałeczkę narracji przejmuje Harry, bowiem czytelnik otrzymuje sposobność, by zapoznać się z maszynopisem wysłanym do Maria. Ostatni akcent literackiego konstruktu należy do Jane, żony Harry’ego – na łamach utworu zostaje przytoczona spowiedź Amerykanki, która z zupełnie innej perspektywy pozwala spojrzeć na wydarzenia, do jakich doszło na tytułowej Capri, kiedy to Jane przebywała samotnie na tej niewielkiej włoskiej wyspie na Morzu Tyrreńskim w Zatoce Neapolitańskiej, podczas gdy Harry z ramienia UNESCO podróżował po całej Italii, szacując straty i zniszczenia pośród włoskich zabytków, do jakich doszło podczas II wojny światowej. 

Trzy akty, trzy opowieści, trzy narracje i trzy punkty widzenia składają się na intrygujące studium ludzkich stosunków i relacji. W dziele włoskiego artysty wyrachowanie krzyżuje się ze szczerością, dzikie pożądanie podsycane stereotypami i uproszczeniami konfrontuje się z nieprzeniknioną i trudną do zgłębienia ludzką psychiką, a to, co przyziemne uparcie walczy z tym, co wzniosłe i niebiańskie. W Listach z Capri poruszony zostaje także problem uczucia do rzeczy wyidealizowanych, miłości, którą obdarzane są miraże i portrety, będące dziełem wyobraźni. Soldati ciekawie ukazuje nieuchronne rozczarowanie i gorycz, które rodzą się w miarę coraz większego rozdźwięku pomiędzy tym, co realne, a tym, co może trwać wyłącznie jako projekcja umysłu. Należy także przyznać, że na kartach utworu włoskiego literata, z bardzo wielu ujęć zaprezentowane zostają emocje, które poprzez znaczną symplifikację określane są mianem miłości – uczucie wzniosłe i zanadto upiększone przeplata się z poczuciem obowiązku, okupionym wysiłkiem woli, kojarzącym się z aktem łaski, który nobilituje w oczach samego dawcy, wreszcie w to wszystko wmieszane są najniższe i najpierwotniejsze instynkty, tworząc razem wybuchowy koktajl.

Listy z Capri, poprzez refleksje głównych bohaterów, to także dość surowy portret ludzkości, chociaż przyznać należy, że osobnicy kreśleni piórem Soldatiego posiadają bardzo złożone osobowości i nie sposób poddać ich postępowanie jednoznacznej ocenie. Z jednej strony wiele postaci sprawia wrażenie moralnych kreatur – półmartwych impotentów emocjonalnych, z zapałem zajmujących się cudzymi prywatnymi sprawami, bowiem tylko to jest w stanie dać im namiastkę realnego bytu, którzy uczynki bliźnich obserwują wyłącznie powierzchownie, w stopniu wystarczającym by zyskać pożywkę dla swojego wścibstwa i plotek. Z drugiej zaś strony, przy głębszych spojrzeniu na kreślone sylwetki, czytelnik przekonuje się, że bohaterowie są zdolni do czynów szlachetnych, do wielkich wzruszeń oraz do gestów na wskroś ludzkich. Protagoniści, także Ci dalszoplanowi, wymykają się prostym schematom, a bliższe poznanie okazuje się zaskakującym doświadczeniem, na ogół obalającym przypisane wcześniej cechy i przywary. Pozostając jeszcze przy temacie wzorców i stereotypów, warto zwrócić uwagę, że Soldati przeprowadza swoistą analizę porównawczą, w przypadku której analizowanymi materiałami są nacje włoska oraz amerykańska. Śledząc zachowanie poszczególnych bohaterów, można pokusić się o uogólnienie, że mieszkańcy Italii, kreśleni piórem Soldatiego, są w sporej mierze przebiegli, chytrzy, egoistyczni, nieodpowiedzialni, ale i naiwni, a momentami wręcz dziecięco bezinteresowni i uczynni. Reprezentanci kultury amerykańskiej zaskakują rygoryzmem, dźwigają potężny ciężar samodyscypliny, która przejawia się w uciążliwym poczuciu winy, przy każdym naruszeniu norm moralnych. Uwagę zwraca również poczucie wyższości odczuwane względem Włochów (widoczne w schyłkowym okresie II wojny światowej oraz tuż po jej zakończeniu), którzy w niektórych sytuacjach traktowani są wręcz jako pariasi.

Reasumując krótko, Listy z Capri to bardzo dobra lektura, za sprawą której ludzka istota jawi się jako nieodgadniona i nieprzewidywalna. Człowiek okazuje się nosicielem sprzecznych cech i wewnętrznego dualizmu, stanowiąc jednocześnie zagadkę, która niekiedy okazuje się niemożliwa do rozwikłania nawet dla najbliższych. Wśród protagonistów kreowanych przez włoskiego literata nie brakuje par, które żyją na co dzień tuż obok siebie, ale pozostają dla siebie osobnikami nie do końca poznanymi, niezdarnie i nieporadnie odczytującymi wzajemne gesty i słowa. Wszystkie poruszone aspekty psychologiczne, a ponadto, piękny język i elegancki styl, w jakim utrzymano utwór, sprawiają, że Listy z Capri to świetna książka, która znakomicie uzmysławia, że rzadko kiedy rzeczy są takie, na jakie one wyglądają – cień i niedopowiedzenie, w których ukryte są głębokie i ważkie treści, to immanentna cecha każdej istoty.
Wasz Ambrose

14 komentarzy:

  1. Powieść psychologiczna ze skomplikowanymi postaciami, z opisem trójkąta miłosnego i analizą różnic pomiędzy Włochami a Amerykanami, w dodatku napisana ponad 60 lat temu i pięknym językiem - to coś dla mnie! Masz talent do wygrzebywania ciekawych, na pół zapomnianych książek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od pewnego czasu chętnie sięgam po włoszczyznę, szczególnie te starsze tytuły. Kieruje się głównie seriami czytelniczymi (ach, ta Nike) i w ten sposób poznałem Mario Soldatiego, którego Ci serdecznie polecam :)

      Usuń
  2. Brzmi ciekawie. Ale, ale. Rodzi się pytanie - jak trafiła w Twe ręce?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż boję się odpowiadać, chociaż historia mojego kontaktu z tą książką jest dość prozaiczna. Jako, że od niedawna chętnie obcują z literaturą włoską, starając się przy tym sięgać po tytuły wydawane w ramach moich ulubionych serii (Nike, Współczesna Proza Światowa, Proza Współczesna, KIK), to udało mi się trafić na Mario Soldatiego. Autora poznałem dzięki powieść "Aktor". Dalsze poszukiwania doprowadziły mnie właśnie do "Listów z Capri".

      Usuń
  3. Pragnę podkreślić, że w trójkącie wszystkie osoby jak najbardziej mogą być tej samej płci. Wynika to nie tylko z poprawności politycznej, ale i starej zasady, że nie jest ważna płeć, tylko uczucie. Poza tym jak zwykle interesująco o, jak mi się zdaje, bardzo ciekawej książce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie :) A Soldatiego uważam za jedno z moich ciekawszych odkryć minionego roku 2015. Byłoby miło, gdyby autor doczekał się jakiegoś nowego polskiego przekładu.

      Usuń
  4. Hm, właśnie skończyłam powieść dziejącą się na Capri i to niemal jak kolejna wskazówka czytelnicza, zobaczyć taki wpis (zwłaszcza, że książka zapowiada się zacnie -- i do tego dzieje się mam wrażenie chronologicznie po tej, którą właśnie skończyłam, lubię, jak książki układają się w ten sposób; zapisuję sobie koniecznie do znalezienia, na szczęście starsze Nike krążą po świecie :)).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, czuję się zaintrygowany. Czy możesz zdradzić tytuł powieści, o której piszesz? A Soldatiego polecam z czystym sumieniem. Zarówno "Listy z Capri" jak i "Aktora".

      A stare Nike krążą i to gęsto - można na nie trafić zarówno w bibliotece jak i antykwariacie :)

      Usuń
    2. Jasna sprawa: to "Księga z San Michele" Axela Munthego. Też w antywariatach bywa wyceniania na złotówkę polską jedną, a wtedy warto się zaopatrzyć :).

      Usuń
    3. Nadworny lekarz szwedzkiej rodziny królewskiej, który po zakończeniu praktyki osiadł na Capri - brzmi co najmniej intrygująco :) Dzięki za ten tytuł!

      Usuń
  5. W pierwszym momencie jak przeczytałam o miłosnym trójkącie - pomyślałam o takim za pełną zgodą wszystkich stron:) Niemniej autor ten wydaje się być bardzo ciekawy, zwłaszcza, że jak piszesz posługiwał się bardzo ładnym językiem a to moim zdaniem bardzo duży atut.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heh, nie chcę niczego zdradzać, ale wiele aspektów tego trójkąta okaże się dość zaskakujących, a finalnie nawet...

      Soldati to moje odkrycie roku 2015 - bardzo podoba mi się styl tego pisarza i niezmiernie żałuję, że w Polsce wydano jedynie 2 powieści ("Aktora" i wspomniane "Listy z Capri") i 1 zbiór opowiadań.

      Usuń
  6. Widzę, że autor przypadł Ci do gustu, ponieważ jeszcze pamiętam to skomplikowane równanie matematyczne z "Aktora". Tutaj intrygują mnie trzy punkty widzenia i trzy narracje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadza się, proza Soldatiego bardzo mi się spodobała. Podoba mi się zarówno poruszana tematyka jak i pisarski styl. Serdecznie polecam tego artystę :)

      Usuń

Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)