Sedno rzeczy
Sōseki Natsume
Tytuł oryginału: Kokoro
Tłumaczenie: Mikołaj Melanowicz
Wydawnictwo: PIW
Liczba stron: 226
Przybywające
lata to zmartwienie niejednego człowieka. Kolejne rocznice narodzin z wolna
zaczynają uświadamiać nam nieuchronność zgonu, która dotyka każdej istoty
śmiertelnej. Ale upływający czas, oprócz bezwzględnego fatalizmu, posiada
jeszcze inny tragiczny wydźwięk – wielu ludzi wraz z wiekiem ze zgrozą
konstatuje, że ulegają oni zmianie i niekoniecznie są to zmiany na lepsze.
Brutalnej weryfikacji poddawane są wyznawane dotychczas idee, młodzieńcze
przekonania obracają się w kurz, a wiara we własne możliwości okazuje się
naiwnym złudzeniem. Człowiek coraz bardziej zdaje sobie sprawę z własnych
niedociągnięć i ułomności, ale pogodzenie się z rolą przegranego, pokonanego i
słabszego zawsze jest trudne, co świetnie zostało ukazane w powieści Sedno rzeczy, autorstwa japońskiego
literata Sōsekiego Natsume, którego miałem okazję poznać za sprawą takich dzieł
jak Jestem kotem, Sny dziesięciu nocy oraz Panicz.
Sedno rzeczy to utwór osnuty wokół
ludzi, którzy nie potrafiąc bądź nie chcąc definitywnie rozstać się z
przeszłością (niekiedy dręczącą, a czasami tylko niepokojącą), zanurzają się w
jej głębokim nurcie, poszukując odpowiedzi na trapiące ich pytania. W trakcie
długich rozważań odtwarzane są gesty, przywoływane zostają słowa, formują się
obrazy, które dawno już przeminęły, wyblakły, umilkły, rozpłynęły się, a które
jednak w dalszym ciągu wywierają przytłaczający wpływ na bieżącą egzystencję.
Próba ubrania w słowa oraz pochwycenia w karby znaczeń przeżywanych stanów,
chęć podsumowania dotychczasowego żywota przedzierzgająca się momentami w
spowiedź o charakterze mocno ekspiacyjnym, pragnienie wyrażenia tego, czego nie
sposób wypowiedzieć, słowem – dotarcie do tytułowego sedna rzeczy, wszystko to składa
się na dwie, zaplatające się wzajemnie historie.
Sedno rzeczy to utwór składający się z
trzech części. Pierwszoosobowym narratorem w części pierwszej oraz drugiej jest
bezimienny bohater, przywołujący w pamięci obraz Senseia [1],
człowieka poznanego w trakcie studiów w Tokio, który w ogromnej mierze
ukształtował światopogląd dorastającego protagonisty. Samotny, żyjący wyłącznie
z żoną i służącą, stroniący od towarzyskich kontaktów, nieprzystępny, surowy w
obyciu – oto jak przedstawia się Sensei,
który mimo otwarcie okazywanych oschłości i nieufności, wzbudza żywe
zainteresowanie młodego podówczas bohatera, przeczuwającego, że serce starego
człowieka owiane jest mroczną tajemnicą o bolesnym ciężarze. Intuicyjne
odkrycie, że za szorstkim zachowaniem, chłodnymi słowami, za maską
nieprzystępności, skrywa się zraniony osobnik, który nie może wyzbyć się
pogardy, odczuwanej wobec własnej osoby, sprawia, że protagonista ze wszystkich
sił stara się zbliżyć do Senseia oraz
okazać się godnym jego zaufania.
Ostatnią
część książki stanowi list, którego narratorem jest Sensei, zaś adresatem – jego młodszy przyjaciel. W tej partii
utworu następuje interesująca zmiana perspektywy – tym razem to Sensei opisuje swój okres młodości, to
on staje się pierwszoosobowym narratorem, zdradzającym szczegóły swojego
żywota. W rezultacie tego literackiego zabiegu czytelnik uzyskuje podwójną
historię o dojrzewaniu, o wchodzeniu w świat ludzi dorosłych i związanych z tym
rozczarowań, smutków, niepowodzeń oraz krótkich chwil radości i szczęścia.
Wydaje się, że owo zestawienie ze sobą dwóch opowieści o przepoczwarzaniu się
dziecka w osobnika coraz bardziej świadomego własnych działań jest
nieprzypadkowe z uwagi na fakt, że obaj bohaterowie to przedstawiciele dwóch
różnych pokoleń. Młodszy z narratorów dorasta razem ze zmierzchem okresu Meiji
(1868 – 1912 r.), wraz z którą kończy się także żywot Senseia. Epoka światłych
rządów to czas obalenia rządów shōgunatu rodu Tokugawa oraz gwałtownej
modernizacji Japonii na wzór państw zachodnich. W kraju zniesiono struktury
feudalne poprzez przejęcie lenn od samurajów, którym wypłacono pieniężne
odszkodowania, wprowadzono szkolnictwo powszechne oraz stypendia dla studentów
zagranicznych, reformie poddano służbę zdrowia, administrację, sądownictwo i
system monetarny, pojawił się powszechny obowiązek służby wojskowej, zreorganizowano
także armię. Wszystkie te zmiany pociągnęły za sobą również rewolucję kulturową
– nastąpiło m.in. ujednolicenie mowy i pisma (wcześniej język potoczny znacząco
różnił się archaicznego i mocno sformalizowanego języka pisanego), publikowano
pierwsze książki, zaczęły się pojawiać powieści psychologiczne, których twórcą
był także Natsume Sōseki. Ludzie, tacy jak Sensei,
których wychowano, zanim wszystkie te innowacje wpłynęły na codzienne życie,
znacząco różnili się od młodszych pokoleń – silne poczucie własnej godności,
przesadna wrażliwość na punkcie honoru, upór, zaciętość i cierpliwość, oto cechy,
którymi odznaczał się Sensei,
podobnie jak wielu jego rówieśników. Można pokusić się o stwierdzenie, że
pojawiający się w powieści wątek dotyczący śmierci cesarza, która jest
jednoznaczna z zakończeniem epoki Meiji, jest zabiegiem celowym, mającym symbolizować
nadciągające zmiany, nadejście nowego (choć niekoniecznie lepszego).
Utwór można
rozpatrywać także na innych płaszczyznach. Dzieło to w ogromnej mierze studium
samotności. Żal, rozczarowanie, smutek – to wszystko odczytuje z twarzy Senseia jego młody przyjaciel,
podejrzewając swojego mentora o niemożność zawierzenia drugiemu człowiekowi.
Skrytość, chęć zatrzymania tajemnicy połączone z obawą przed otwarciem się i
uzewnętrznieniem przed bliźnim sprawiają, że Sensei otacza się coraz szczelniejszą skorupą destrukcyjnego
izolacjonizmu, który nie przynosi jednak ukojenia udręczonej duszy. Pustynia
odosobnienia, na którą dobrowolnie skazuje się Sensei w żadnym razie nie jest miejscem, w którym mogłoby nastąpić
oczyszczenie, wyzwolenie z ciążącego poczucia winy. Pomocną dłoń niezbędną do
wyjścia z psychicznej matni uparcie oferuje młody człowiek, ale Natsume Sōseki
równie uparcie zdaje się pytać, czy możliwe jest pełne zrozumienie bliźniego,
jego dogłębne poznanie, uzmysłowienie sobie i zaakceptowanie wszystkich
motywów, które kierują jego postępowaniem. A może samotność to po prostu cena,
jaką należy zapłacić za to, że urodziliśmy się we współczesnym świecie,
chlubiącym się pełną wolnością, niezależnością i rozwojem egoistycznego ja? Szczególnie ta ostatnia teza, która
została mocno uwypuklona na kartach powieści, jest zaskakująco aktualna, mimo
upływu ponad stu lat od momentu powstania utworu – to wręcz niesamowite, że Natsume
Sōseki potrafił tak celnie przewidzieć przyszłe losy jednostki w nowoczesnym społeczeństwie,
która często skazana jest na alienację i wyobcowanie, mimo egzystowania w
potężnej ludzkiej gromadzie (wątek ten przewija się także w końcowych
rozdziałach znakomitej powieści Jestem kotem).
Sedno rzeczy to również zbiór prawd na
pozór oczywistych, które jednak na co dzień umykają znakomitej większości
społeczeństwa – Sensei poucza swojego
młodego przyjaciela, że to właśnie ludzie pospolici, niczym się nie
wyróżniający, uchodzący za dobrych i uczciwych przekształcają się w łotrów w
obliczu zbyt silnych pokus bądź zbyt mocno oddziałujących bodźców, np. w
postaci drastycznie zmieniających się warunków otoczenia – w krytycznym
momencie każdy, a szczególnie ten, kto nie zna zbyt dobrze własnego wnętrza,
może stać się nikczemnikiem. Utwór celnie punktuje też ciasnotę horyzontów oraz
naiwność i prostotę, jaką często kierujemy się oceniając innych – Natsume
Sōseki wyraźnie sygnalizuje, że miarą życiowego sukcesu i powodzenia nie są
wyłącznie zajmowane stanowisko czy ilość zarabianych pieniędzy. Wreszcie w
opinii Senseia człowiek to istota
plastyczna, która nieustannie przeobraża się – zmieniają się jego poglądy,
które kształtowane są przez nabyte doświadczenia, modyfikuje się sposób
postrzegania rzeczywistości, przeobrażeniu ulega podejście do innych. Ludzki
osobnik, jego charakter, umysł, intelekt, nie są zastygłą masą, która krzepnie
w jednorodną i stałą formę.
Podsumowując,
Sedno rzeczy to bardzo ciekawy i
wartościowy utwór, choć różni się on nieco od wcześniejszych publikacji Natsume
Sōsekiego, z którymi miałem przyjemność się zapoznać. Dzieło, w przeciwieństwie
do powieści Jestem kotem oraz Panicz cechuje się znacznie większym
ciężarem gatunkowym. Moralne dylematy głównych bohaterów są podane w sposób
bardzo poważny, a doznawane klęski, które wiążą się z uzmysłowieniem sobie
faktu, że prowadzona egzystencja daleka jest od zamierzonej, że niemożliwa jest
realizacja celów, do których usilnie się dążyło oraz, że nie jest się godnym
ideałów, wyznawanych w okresie młodości, sprawiają, że powieść jest raczej
pesymistyczna i przygnębiająca. Nie ma tu miejsca dla drwiny, groteski i ciepłego poczucia humoru, których nie
brakowało we wspomnianych książkach Jestem kotem oraz Panicz. Rezygnacja,
zwątpienie oraz rozpacz sączą się powoli z kart powieści, której smak jest
bardzo gorzki. Nie zmienia to faktu, że Sedno
rzeczy jest uważana za jedną z najlepszych powieści japońskich w ogóle. Ale
na formujące się pytanie, czy książka rzeczywiście zasługuje na ogromną estymę,
jaką się cieszy, polecam odpowiedzieć sobie osobiście.
Wasz Ambrose
Nie zgodziłbym się z twierdzeniem, że dzisiejsze czasy wymuszają samotność. Raczej ją umożliwiają. Nasi ciężko tyrający przodkowie nie mieli tyle wolnego czasu, by móc się zbyt często czuć samotnym ani by się nad tym odczuciem zastanawiać. Tego typu wydumane rozterki były zazwyczaj domeną klas wyższych. Sprawa nie jest prosta, gdyż nasuwają się inne pytania. Jak choćby to, czy sami tej samotności nie wybieramy. Na przykład pisząc o przeczytanych lekturach w internecie, zamiast porozmawiać o nich z żywymi ludźmi.
OdpowiedzUsuńKsiążka, sądząc z Twojego świetnego jak zwykle tekstu, rzeczywiście interesująca i wartościowa, ale na pewno nie dla początkującego czytelnika czy dla osoby ze skłonnościami do depresji. Brak w niej chyba drugiej strony medalu. Tej, że na te same okoliczności, na to samo życie można spojrzeć z innych perspektyw, a wtedy wnioski i oceny będą biegunowo różne.
W książce położono nacisk na paradoks, na który zwróciłeś uwagę - z jednej strony mamy znacznie więcej czasu niż nasi przodkowie, ale z drugiej, ten wolny czas kradnie nam technologia, która jednocześnie umożliwia minimalizowanie kontaktu z drugim człowiekiem.
UsuńZgadza się, akurat ta powieść Sōsekiego Natsume jest dość ponura. Dla kontrastu można sięgnąć po "Jestem kotem" tego samego autora, która aż roi się od zabawnych i ironicznych komentarzy i sytuacji.
Poważna, smutna, zwracająca uwagę na moralne rozterki bohaterów, studium samotności - to mnie bardzo zachęca.
OdpowiedzUsuńPS. Niedawno czytałam świetną powieść japońską pt. "Złota pagoda" (nie mogę w tej chwili przypomnieć sobie nazwiska autora). Przeczytałam ją jednym tchem, tak jest pasjonująca. Czytałeś? Z chęcią poznałabym Twoje wrażenia.
O rany! Ale z Ciebie szczęściara! Ja "Złotej pagody" szukam i szukam i znaleźć nie mogę. Ta powieść to absolutny biały kruk. Gdzie udało Ci się na nią trafić?
UsuńPrzy okazji polecam inną powieść Mishimy (a właściwie to zbiorek 2 mini-powieści), wydaną przez PIW - "Na uwięzi. Ballada o miłości".
"Sedno rzeczy" to także wartościowa lektura i uważam, że Tobie na pewno przypadnie do gustu.
Gdzie? W bibliotece osiedlowej sobie leżała i, sądząc po braku pieczątek, była niewypożyczana od kilku lat... Nie miałam pojęcia, że to biały kruk i że miałam szczęście natrafiając na nią. I właśnie po przeczytaniu fascynującej "Złotej pagody" pytałam, czy są inne książki tego autora, ale okazało się, że nie ma. Ale nie poddaję się, będę szukać tej "Ballady o miłości" :)
UsuńRany, rany, niesłychana sprawa. Ja też próbowałem szukać tej powieści w swoich bibliotekach, regularnie odwiedzam antykwariaty, przeglądam aukcje internetowe, ale jak na razie bezskutecznie.
UsuńCzy byłabyś tak miła i zdradziła mi, w jakiej bibliotece udało Ci się trafić na tę książkę? Chodzi mi o adres :)
Mnie się "Pagoda" trafiła niedawno za 5 zł na kiermaszu, nawet nie zdawałam sobie sprawy, że to biały kruk.;)
UsuńNapiszę, podaj tylko adres mailowy, bo nigdzie nie mogę go znaleźć :)
UsuńAniu - jestem w takim szoku, że aż trudno mi się otrząsnąć. 5 zł! Nie mogę w to uwierzyć.
UsuńKoczowniczko - p.sopel88@gmail.com. Dzięki wielkie :)
Ja też.;) Od razu człowiek obrasta w piórka.;)
UsuńPamiętam Twoją recenzję "Panicza" i myślę, że na pierwszy ogień wolałabym tę książkę lżejszego kalibru:)
OdpowiedzUsuńZ powieści lżejszego kalibru serdecznie polecam także "Jestem kotem" :)
UsuńTa lektura wpisuje się w moją ostatnią "Ptaki" Vesaasa, choć tam samotność wynika z odrzucenia przez społeczeństwo a nie dążenia do izolacji oraz w obecną. Bo "Możliwość wyspy" też m.in. o niej traktuje, więc bardzo miło mi się czytało Twój tekst. A i jakoś ten ciężar, o którym piszesz wyjątkowo mnie pociąga:)
OdpowiedzUsuńPrzeglądając LC, zauważyłem, że zabrałaś się za Houellebecqa. To jeden z moich ulubionych autorów. Jeśli chodzi o jego powieści, to b. dobrze wspominam właśnie "Możliwość wyspy", a także "Platformę" oraz "Cząstki elementarne". "Mapa i terytorium" to również dobra książka, ale wydaje mi się, że nieco odstaje od wcześniejszych dokonań (a właśnie za tę pozycję Houellebecq został uhonorowany prestiżową nagrodą Goncourtów).
UsuńI znowu Mikołaj Melanowicz :)
OdpowiedzUsuńPostać senseia często pojawia się w moich japońskich książkach (ostatnio oczywiście u Kawakami), choć to chyba nic wyjatkowego, relacja mistrz i uczeń to popularny motyw w sztuce. Sprawdzę czemu przysłużył się w "Sednie rzeczy", bo widzę, że jest w mojej bibliotece, a mimo Twoich recenzji dotąd nie poznałam Sosekiego.
A któż by inny, chciałoby się powiedzieć :)
UsuńJeśli Twoja biblioteka dysponuje twórczością Sōsekiego, to gorąco zachęcam do skorzystania z okazji i z zapoznaniem się z prozą tego autora. Szczególnie polecam powieść "Jestem kotem", którą uważam za prawdziwy majstersztyk :)