Strony

niedziela, 9 sierpnia 2015

Żeglarz




Clive Cussler

Żeglarz

tytuł oryginału: Navigator
tłumaczenie: Maciej Pintara
cykl: Kurt Austin (tom 7)
Wydawnictwo: Amber 2011



Plażowanie nie jest moją ulubioną rozrywką. Zwykle, jeśli już muszę w czymś takim uczestniczyć, korzystam z kosza i oferowanego przezeń chłodnego cienia. Oczywiście uzupełnieniem takiego zestawu wakacyjnego musi być książka. Przypadkowo, czyli z braku laku, padło na Żeglarza Clive’a Cusslera w wersji z serii wydawniczej Bestsellery do kieszeni. Paperbookowa seria okazała się w tym razem całkiem solidnym produktem, nawet w porównaniu do niektórych wydań z ambicjami. Miękka, ale solidna okładka odporna na działanie czytelnika, brak wylatujących kartek, no i co najważniejsze – naprawdę znikoma ilość śladów chochlika drukarskiego.





Cussler, amerykański pisarz i miłośnik morza, należy do czołówki autorów systematycznie okupujących listy bestsellerów. Pewnie duże znaczenie ma jego osobowość, jest bowiem wspaniałym człowiekiem, znanym nurkiem, praktykiem reklamy, biznesmenem i mecenasem nauki. Żeglarz jest siódmą odsłoną cyklu o przygodach Kurta Austina, przystojnego i inteligentnego nurka.

Fabuła Żeglarza jest dość schematyczna i pozwolę sobie przytoczyć notkę z okładki, która dość dokładnie oddaje istotę rzeczy:

Rok 900 p.n.e. Fenicki okręt przybija do odległego lądu. Załoga ukrywa w zamaskowanej grocie bezcenny ładunek. Rok 2003. Z muzeum w Bagdadzie znika Żeglarz, starożytny fenicki posąg. Ktoś nie cofnie się przed zbrodnią, by dostać rzeźbę w swoje ręce. Jaką tajemnicę kryje Żeglarz? Kurt Austin, szef zespołu NUMA, musi rozwiązać zagadkę. Od antycznego wraku, zaszyfrowanego rękopisu Tomasza Jeffersona i zatopionej kopalni trop prowadzi do zaginionych skarbów króla Salomona i szalonego projektu, który pogrąży świat w globalnym konflikcie.

Jak widzimy – kolejna wariacja na znane tematy. Intryga to tylko pretekst, by akcja mogła rwać naprzód niczym oszalałe konie. Wszystko to, zgodnie z algorytmem na amerykański bestseller, okraszone gorącą namiętnością od pierwszego wejrzenia, oczywiście w wydaniu pięknej kobiety i nie mniej przystojnego protagonisty. Do tego okrutnie zły, okrutnie bogaty czarny charakter dybiący na ukochaną głównego bohatera i tajemnicze skarby z przeszłości. Pomieszanie Indiany Jonesa z kilkoma innymi znanymi tematami. W sam raz do poczytania na plażę czy do pociągu (czyta się bardzo szybko i momentami naprawdę wciąga), ale bez większej wartości.

Na plus należy zaliczyć kompetencję autora w sprawach morskich, technicznych i ogólnie tych, które zwykle są przyczyną żałosnych wpadek niektórych autorów powieści sensacyjnych. Tą znajomość rzeczy widać, słychać i czuć.

Znaczącym minusem jest niestety główny motyw, dość popularny w tej odmianie powieści sensacyjnej, czyli wielkie odkrycie archeologiczne lub jak kto woli historyczne, które może zburzyć podstawy wielkich religii i wywołać wielkie zamieszanie w świecie. Moim zdaniem ludzie zawsze znajdą powód, by w imię takiego czy innego boga mordować innych ludzi. Wierzą w to, w co chcą wierzyć, bo taka jest właśnie, w przeciwieństwie do wiedzy, istota wiary i nic tego nie zmieni. Żadne odkrycie, żadne dowody i żadna nauka.





No i jeszcze ciekawostka – w innym wydaniu, ale pochodzącym z tego samego wydawnictwa, nawet posiadającym tę samą szatę graficzną, jako współautor na okładce figuruje Paul Kemprecos, który jest współtwórcą wielu powieści Cusslera. A w moim go nie ma. Most suspicious, jak mawiał Carlos z Jagged Alliance.

I jeszcze jedno - konia z rzędem temu, kto wyjaśni cel, jaki przyświecał zmianie oryginalnego tytułu Nawigator na Żeglarz. Chyba nie potrzebna jest dogłębna znajomość angielskiego, by zauważyć, że Navigator to nie to samo co Sailor? A może ktoś nie wie, że po polsku też jest różnica między Nawigator i Żeglarz?


Pytacie o końcowy werdykt? Nie odradzam, ale tym bardziej nie namawiam, nawet miłośników gatunku. Da się Żeglarza poczytać, nawet z dość dużą przyjemnością, ale jeśli macie wybór, to jest tyle ciekawszych i wartościowszych rzeczy...


Wasz Andrew

4 komentarze:

  1. Czytałam jakieś dwie książki tego pisarza i akurat widocznie trafiłam na lepsze przygodówki :) Ogólnie dobrze wspominam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Może dam mu jeszcze jedną szansę, tym bardziej, że uwielbiam morskie klimaty :)

      Usuń
  2. W tej książce najbardziej zainteresował mnie Paul Kemprecos :) W "Temacie na pierwszą stronę" pierwszoplanowy bohater także jest ghostwriterem - ciekawa zbieżność :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już kiedyś pisałem, że w USA ujawnianie nazwisk współpracowników obok nazwiska głównego autora, niejednokrotnie jako równorzędnych, jest raczej normą. U nas ten drugi do prawdziwy murzyn, którego nawet nie pisze się małą literą, a w ogóle się go nie ujawnia. Taki przyczynek do naszej moralności ;)

      Usuń

Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)