Wczoraj, wracając z pracy samochodem, usłyszałem w radio, iż jakiś ksiądz przeprowadził jakąś świetną akcję pod hasłem:
NADUŻYWANIE ALKOHOLU I NARKOTYKÓW PLAGĄ JAK MOŻEMY POMÓC – ZAPOBIEC
Tytuł tak szkodliwy, tak podstępny i tak wpadający w ucho, że chyba lepszej reklamy dealerzy narkotyków nie kupiliby za żadne pieniądze. Niestety, kiedy kieruję, staram się zwracać uwagę na drogę i dlatego z powyższej audycji mojej percepcji umknęły wszelkie przydatne szczegóły. Po dotarciu do domu usiadłem więc przed komputerem celem ustalenia tożsamości owego „geniusza” i tu jakby obuchem w głowę.
Okazuje się, iż zwrot ten jest bardo popularny. Narkotykowy slogan reklamowy już dawno chwycił i przyjął się w szerokich kręgach społeczeństwa, nie tylko katolickich.
Jednocześnie już na pierwszej stronie wygooglowanych wyników znalazłem genezę tego haniebnego dla każdego myślącego człowieka sloganu. Wywodzi się on z dzieła
ks. Waldemara Woźniaka i Waldemara Piekarskiego
NADUŻYWANIE ALKOHOLU I NARKOTYKÓW PLAGĄ JAK MOŻEMY POMÓC – ZAPOBIEC
wydanego przez Archidiecezjalne Wydawnictwo Łódzkie w 1992
Przy okazji warto zwrócić uwagę, jak swe światłe myśli traktują sami autorzy – publikacja została umieszczona w Cybrze (Łodzkiej Regionalnej Bibliotece Cyfrowej). I tu ciekawostka, a zarazem pytanie do zwolenników książek elektronicznych. Czy wyobrażają sobie w państwie demokratycznym, w tradycyjnej papierowej bibliotece, by niektóre działy były dostępne tylko dla wybranych? A tak jest właśnie w Cybrze – projekcie stworzonym między innymi z naszych podatków i z pieniędzy Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego, a gdzie dostęp do tej publikacji tylko dla... Wyższego Seminarium Duchownego. Gdzie tu uczciwość i gdzie chęć dzielenia się swoją wiedzą. Inna sprawa, że w tym wypadku i dobrze, że nie jest dostępna, szkoda tylko, że tytuł widoczny, gdyż i on wystarczająco szkodliwy.
Warto też zwrócić uwagę na jakość wykonania serwisu – strach się nań rejestrować czy logować, bo jak pokazuje ikonka w górnym lewym rogu, zabezpieczenia gorsze niż żadne i o prywatności można zapomnieć. To jednak tylko dygresja, wracajmy do meritum.
Bystrzy i myślący już od początku wiedzą o co chodzi, ale dla adeptów seminarium, ich owieczek i uczniów z lekcji religii wierzących w ich mądrość, muszę chyba wyłożyć jak krowie na rowie.
NADUŻYWANIE ALKOHOLU I NARKOTYKÓW PLAGĄ JAK MOŻEMY POMÓC – ZAPOBIEC. Co znaczy ten tytuł powtarzany jako hasło różnych akcji, bez szczegółowego rozwinięcia? Alkohol jest dla ludzi i jego używanie nie jest szkodliwe, w przeciwieństwie do nadużywania. Jednak z tytułu wynika, że tak samo jest i z narkotykami. Skoro więc można w rozsądnych ilościach spożywać nawet niemal czysty spirytus, ba, można nawet czasami trochę przesadzić, zwłaszcza w czasie wschodniej zimy i przy tłustym obiedzie, że o piwku, które jest całkiem niewinne nie wspomnę, to czemu nie spróbować kokainki, heroinki albo choćby maryśki? Tylko próbować, nie nadużywać.
Mądrym i patrzącym w przyszłość ludziom nie trzeba tłumaczyć jakim zagrożeniem są narkotyki, więc nie do nich i nie dla nich takie hasła, akcje i publikacje. Jak pokazują badania nauk społecznych, nawet najlepiej prowadzone kampanie ukazujące skutki narkotyków, raczej nie trafiają do zagrożonych z tego prostego powodu, że dotyczą one skutków, a zagrożeni dlatego właśnie są zagrożeni, że o skutkach nie myślą, gdyż jak hedonistycznie nastawione dzieci żyją tylko czasem teraźniejszym. Co więc zostanie z całego tego dzieła o którym piszę, choć go nie czytałem, z podobnych akcji i - przede wszystkim - z podobnych haseł i tytułów? Pierwsze skojarzenie, które jak pierwsze wrażenie i pierwsza miłość z reguły pozostawia najtrwalsze ślady w pod- i świadomości, czyli że narkotyki są jak piwko, winko i wódka - można używać, byle nie nadużywać. Makabra!
Mądry oczywiście wie, że takie próbowanie tym częściej kończy się tragicznie, im narkotyk „lepszy”, ale większość do mądrych raczej nie należy. A do nich przecież kieruje się takie akcje i takie hasła.
Wasz Andrew
"Chodzi mi o to, aby język giętki. Powiedział wszystko, co pomyśli głowa." :)
OdpowiedzUsuńCiekawe ile osób przejrzało ten tekst przed publikacją. Skoro takie kwiatki znajdują się już w tytule, to aż strach pomyśleć, co jest w środku.
Nawet gdyby w środku same objawienia były, to tytuł i tak jest zawsze najbardziej nośnym elementem książki. Zwłaszcza w polskich realiach czytelnictwa ;)
UsuńNie każdemu polecałbym seks, narkotyki czy szaleństwo, ale mnie one zawsze służyły.” — Hunter S. Thompson
OdpowiedzUsuń:) Są i tacy, którym służy totek, ale ilu jest takich, którzy służą totkowi, by on mógł z kolei służyć tym nielicznym? To oczywiście o hazardzie i narkotykach, nie o seksie. Ten ostatni to całkiem inna bajka ;)
UsuńO ile zgadzam się co do krytyki samego "dzieła", o tyle wrzucanie narkotyków jako gorszych od alkoholu budzi mój szczery opór. Owszem, taka heroina zabija dużo szybciej niż alkohol, ale głównie dlatego, że na czarnym rynku mało wspólnego ma z heroiną jako taką. Inne rzeczy - marihuana czy kokaina nie uzależniają fizycznie, w przeciwieństwie do legalnego alkoholu. Problem jest zatem dużo bardziej złożony niż chcą tego księża czy media.
OdpowiedzUsuńI popieram, i jestem całkiem przeciw. Dlaczego?
UsuńZacznijmy od podstaw. Mówiąc narkotyki nie wiemy na ogół co mamy na myśli. Według słownika internetowego, ale jednak PWN,
narkotyk «substancja działająca na system nerwowy, powodująca uspokojenie, uśmierzenie bólu, odurzenie, euforię lub sen» . Czyli co, mamy na myśli aspirynę i paracetamol?
Właśnie takie rozmycie słowa narkotyk sprawia, iż uważam twierdzenia o nieszkodliwości narkotyków za wyjątkowo szkodliwe. Na pewnym poziomie można sobie o tym dyskutować, ale większość gdy usłyszy takie hasła nabiera przekonania, że kokaina nie jest groźniejsza niż piwko od czasu do czasu.
Problem jest złożony, z tym się zgadzam w zupełności, i dlatego właśnie narkotyki są takim zagrożeniem. I dlatego właśnie jestem za ich zalegalizowaniem ;)
Używanie narkotyków czasem jest wskazane. Płynną marihuaną leczone są dzieci w Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Dziewięcioro dzieci chorych na padaczkę otrzymuje ten specyfik i podobno marihuana im pomaga. Jeden z pacjentów miewał dziennie 200 ataków padaczki, a po podaniu tego niezwykłego leku ilość ataków zmniejszyła się o 90 procent. Wykorzystuje się też ją w chorobach nowotworowych.
OdpowiedzUsuńAlkohol służy między innymi do mycia głowic i innego sprzętu, ale pewnie, gdy mowa o jego nadużywaniu nie takie używanie większość ma na myśli :) Nie sądzę by przeciętny Polak słysząc wspomniane w poście hasła o narkotykach miał na myśli leczenie. To co piszesz nie jest tym nowym, tylko że nie do jest problemem społecznym :) Reszta w odpowiedzi do Krzysztofa Mroczko.
UsuńOdniosę się na początek do doniesień nt. marihualny w terapii padaczki - po pierwsze stosuje się nie marihuanę w postaci skrętów, ale wyekstrahowaną z konopi substancję, czyli THC o działaniu psychoaktywnym. Owe THC ma ewidentne i potwierdzone badaniami działanie polegające na zapobieganiu atakom padaczkowym. Stosowanie THC w terapii nowotworów nie polega na leczeniu samego raka ale znoszeniu bólu. Niemniej jednak nie wynika z tego, że w celach zdrowotnych sensowne jest palenie marihuany kiedy nie mamy padaczki ani raka bo ani nie ma czemu zapobiegać ani nie ma bólu do zwalczania.
OdpowiedzUsuńProblem z terapią przy użyciu THC leży w bardzo szybko postepującej tolerancji na lek, stąd należy ciągle zwiekszać dawkę aby zyskać ten sam efekt. To a propos leczenia 'marihuaną'.
Jeśli chodzi o tytuł - nie zauważyłam ukrytej wiadomości o niegroźnym umiarkowanym używaniu narkotyków - ups, słabo ze spostrzegawczością i krytycznym mysleniem u mnie ;)
Jak to nie ma bólu, a ból istnienia?
UsuńOczywiście :) zapomniałam o bólu istnienia, a im człowiek bardziej wrażliwy i o artystycznym usposobieniu tym ból większy :)))
OdpowiedzUsuń