Nie tak dawno pisałem o prześwietnej książce Diany West Wielkie kłamstwa Ameryki przestrzegającej przed islamem i ukazującej analogie między nim a komunizmem. W obu przypadkach w doktrynie zapisana jest konieczność zdobycia hegemonii nad światem i w obu kamuflowana jest ona pod maską miłującej pokój ideologii.
Cele ich agresji, czyli społeczeństwa Zachodu, są pełne pożytecznych idiotów, inspirowanych przez agentów wpływu, którzy próbują udowadniać, że żadnej nienawiści nie ma. Wczoraj miała miejsce spektakularna rzeź w Paryskiej redakcji, której jedynym podłożem były przekonania religijne. W dodatku nie była to żadna zbrodnia w afekcie spowodowanym niedawną obrazą religijną, gdyż bezpośredni pretekst, czyli opublikowanie karykatur Mahometa, miało miejsce rok temu. Była to więc zbrodnia przemyślana, z pełną premedytacją. W dodatku zbrodnia na filarze zachodniej demokracji, czyli wolnej prasie. I co?
I głównym przekazem jest w naszych mediach teza, że to nie muzułmanie tam zabijali, a terroryści, którzy są pojedynczymi wyjątkami w morzu miłujących pokój wyznawców Allacha. Ciekawe skąd to wzięto?
Państwo Islamskie, zbrodnia podniesiona do rangi państwowości na miarę III Rzeszy, to pojedyncze wyjątki? Główny arabski sojusznik USA - Arabia Saudyjska, gdzie przestępstwem jest samo głoszenie innej wiary niż islam, to wyjątki i pokaz tolerancji? Inne państwa szariatu i wahhabici to pojedyncze osoby?
Wystarczy puścić sobie obrazki z ulic zamieszkałych przez muzułmanów po zamachu w Paryżu czy po WTC, by zobaczyć prawdziwą twarz islamu. A my, jak owce prowadzone na rzeź, wciąż twierdzimy, że to nie muzułmanie w imię Allacha mordują chrześcijan gdzie i kiedy tylko mogą. Oczywiście, że nie wszyscy. Ale też nie wszyscy SS-mani nosili broń, ale wszyscy zostali po wojnie uznani za zbrodniarzy, dokładniej całą SS* uznano za organizację przestępczą. Z komunistami już się tak nie stało, choć zbrodnie ich były wielokrotnie większe. Tylko, że tamte dwie wojny, z nazizmem i komuną, Zachód wygrał, choć i tak zdaje się, że ta ostatnia była pyrrusowym zwycięstwem. A tę? Skoro twierdzimy, że jej nie ma?...
Ostatnio z coraz większą nadzieją i sympatią patrzę na Chiny. Wolę komunistyczną dyktaturę ożenioną z kapitalizmem, niż szariat.
Wasz Andrew
* za wyjątkiem SS-Reiterstandarten (w skrócie Reiter-SS). Klub towarzyski, a formalnie jednostka kawaleryjska, stworzona jako przechowalnia dla arystokracji chcącej uniknąć ryzyka wojny, nigdy nie brała udziału w walce. W nagrodę za tchórzostwo została jeszcze nagrodzona przez Międzynarodowy Trybunał Wojskowy w Norymberdze i wyłączona z uznanej za organizację przestępczą SS, choć przez całą wojnę była w jej strukturach. Taki dodatkowy przyczynek na temat moralności elit.
Ja się cały czas zastanawiam co mogą zrobić kraje, w których emigranci z krajów islamskich zagościli na dobre... W zasadzie oprócz rozwiązań siłowych sprzecznych z konstytucją chyba już nic. Można robić getta socjalne, to wszystko. Chyba jest już pozamiatane i właściwie czekam (ale nie zasadzie "z utęsknieniem" ale raczej na spełnienie najgorszego koszmaru) aż pojawi się kolejny Hitler gotowy do ostatecznego rozwiązania pewnych kwestii. Wszystkie działania typu masowe deportacje (bo to by było najlepsze) zakończą się z pewnością grubszym konfliktem na linii islam-europa.
OdpowiedzUsuńTak, kwestia bardzo interesująca. Problem w tym, że nawet rozwiązanie siłowe na zasadzie totalnej nie bardzo wchodzi w grę. Casus Izraela i Palestyńczyków. Niektóre kraje mają gospodarki już zbyt uzależnione od tych swoich niechcianych. Nie mogą się ich pozbyć bez obawy krachu.
UsuńOstatnio oglądałem reportaż o ekstremistach hinduistycznych w Indiach. Po islamskim zamachu, w którym zginęło kilkunastu Hindusów, spacyfikowali miejscowych wyznawców Proroka zabijając ich około setki. To na dłuższą metę czyni zamachy nieopłacalnymi. Ale to droga dla państw, które mają "przewagę moralną" nad terrorystami i każdemu wrogiemu fanatykowi mogą przeciwstawić kilku swoich. Co mają robić w obronie swojej kultury takie ciepłe kluchy jak Europa? Oni nas mordują, a my zrobiliśmy świętym człowieka, który nam wmówił, że to nasi bracia w wierze (zapomniał o pierwszym przykazaniu?).
Fascynujący problem, jak zresztą wszystkie konflikty asymetryczne. I rokuje jak najbardziej krwawo...
Ach, bracia w wierze:) To pewnie dlatego, że łaskawie nie mają nas (w sensie ogólnym, bo ja jestem spoza bandy i należałoby mnie odstrzelić) za pogan (http://pl.wikipedia.org/wiki/Ludy_Ksi%C4%99gi).
UsuńTolerancja, podobnie jak pierwsza zasada chrześcijaństwa, mają sens tylko we wzajemności. Bez niej to czysta głupota.
A z utęsknieniem czekam na puste kościoły. I meczety. Lepiej wyrzynać się o miedzę niż o jakieś mambo-jumbo. Przy wyrzynaniu się o miedzę, łatwiej o opamiętanie.
Sprawa dyskusyjna. Zauważ, że od czasu zakończenia I Wojny Światowej, gdzie zauważono, iż nie można już liczyć na zaangażowanie w wojnie o miedzę, wszystkie wojny miały uzasadnienie ideologiczne (walka z faszyzmem, walka z komunizmem, walka o pokój, itd.)
UsuńNo i druga sprawa. Ateizm jest tak samo irracjonalny, jak wiara. Racjonalnie rzecz biorąc oba kategoryczne stanowiska w sprawie istnienia, lub nie, Boga, są równie niemożliwe do udowodnienia.
Tak, dlatego ja zawsze mówię, że najlepiej moją postawę określa agnostycyzm. Ale to chyba podpada pod bycie "niewiernym" wg koranu:)
UsuńDzisiaj te różnice między ateizmem a agnostycyzmem nieco się zacierają, nauka bezlitośnie obnaża religijną mitologię. Wokół mnie są ludzie wierzący, ale to takie "wierzenie" tradycyjne, nie mające nic wspólnego z kontemplacją czy pracowaniem nad swoim życiem duchowym. Społeczeństwo jest nieświadome ateistyczne w tym sensie. Tak naprawdę nie wierzy, ale nie jest w stanie się do tego przyznać przed sobą.
Dzieje się też dlatego, że żyjemy bardzo wygodnie, nie mamy problemów z jakimi boryka się większość naszego przeludnionego świata. Nikt nam już nie wsadza gorącego żelaza w odbyt za jakiekolwiek przejawy odstępstwa czy niewiary. To sprzyja oderwaniu od religii. Gdyby dać tak muzułmanom żyć przez kilka pokoleń w podobnych warunkach bytowych (bez represji na tle moralności czy właśnie wiary, prąd, socjal, internet, ubezpieczenia, dobra praca, domek na przedmieściu, lekarz na zawołanie, antykoncepcja, możliwość regulowania narodzin), to sami by byli podobni do nas, ciepłych klusek:)
Na pewno poziom życia jest jedną z ważnych przyczyn wpływających na te przemiany. Jednak sprawa nie jest taka prosta. Wystarczy spojrzeć na badania otwartości/zamknięcia młodzieży prowadzone przez psychologów społecznych. Nigdy bym nie zgadł, że najbardziej otwarta młodzież jest w... Chinach i Izraelu (za Zimbardo).A otwartość młodego pokolenia to przecież też ważny czynnik zmian w stosunku do religii i ogólnie postrzegania rzeczywistości. W dodatku takich zmiennych jest wiele, a jak pokazują badania i eksperymenty, w sprawach socjologii zmienna pozornie bez znaczenia może się nagle okazać kluczowa. Ciężko więc prorokować. Zwłaszcza we własnym kraju ;)
Usuń