Strony

wtorek, 25 listopada 2014

Znów niesmak




Åke Edwardson



Park Marconiego


tytuł oryginału: Marconi Park


tłumaczenie: Inga Sawicka


cykl: Komisarz Erik Winter (tom 12) | Seria: Czarna seria [Czarna owca]


wydawnictwo: Czarna Owca 2014



Szwedzkie kryminały są swego rodzaju marką gwarantującą dobrą lekturę nie tylko miłośnikom gatunku. Są na tyle specyficzne, że zanim inne nacje poszły w ślady Szwedów, powstało już nawet określenie szwedzka szkoła kryminału społecznego. Sięgając po made in Sweden miałem nadzieję zapomnieć o spotkaniu z prozą pani Bondy. Niestety, nie do końca tak się stało.


Park Marconiego miał być moim drugim spotkaniem z prozą wielce uznanego Åke Edwardsona i przygodami komisarza Erika Wintera ze szwedzkiej policji (po nie do końca zachwycającej lekturze czwartej powieści z tego samego cyklu - Niech to się nigdy nie kończy). Rozpocząłem czytać pełen nadziei...

W Göteborgu policja znajduje ciało mężczyzny. Trup ma plastikową torbę naciągniętą na głowę. Przy zwłokach leży oddarty kawałek kartonu, a na nim namalowana grubym pędzlem litera.

Wkrótce pojawiają się kolejne ofiary. Za każdym razem ciała opatrzone są kawałkiem kartonu z jedną literą. Komisarz Erik Winter usiłuje poskładać elementy układanki, aby odczytać słowo-przesłanie. Nie ustaje też w poszukiwaniu powiązań między zamordowanymi osobami. Czy zdoła dociec prawdy?

Tyle mówi nam notka na okładce i niech to wystarczy, gdyż fabuła jest tak prosta, iż od początku orientujemy się mniej więcej, o co będzie chodzić. Przez większą część lektury policja będzie dreptać w miejscu i czytelnik spragniony możliwości współuczestniczenia w procesie wykrywczym będzie zawiedziony. Ta warstwa powieści absolutnie mnie nie przekonuje, choć z drugiej strony żadnych błędów w tym aspekcie nie znajdziemy. Po prostu brak tej iskry, która sprawia, iż czytelnik przykleja się do książki. Brak prawdziwej zagadki (brak danych to nie to samo), brak napięcia, a akcja jest w większości niemrawa.

Opisując poprzednią książkę pióra Edwardsona zauważyłem, iż popełnił żenujący wręcz błąd. I tym razem jest podobnie. Jego protagonista, układając możliwe kombinacje 4 liter najpierw robi to tradycyjnie, na papierze, potem w komputerze; wycina, wkleja, przestawia. Dobrze, że nie przez całą noc. Ciekawe, bo tych możliwości jest raptem... 24! Na szczęście taka wpadka jest tylko jedna. Co więc sprawiło, że Edwardson mnie nie zachwycił?

To chyba wina stylu. Dręczyła mnie dziwna maniera – przestawianie czasów. Nie, nie chodzi o żadne retrospekcje. Rzecz się dzieje między akapitami. W pierwszym zdaniu dowiadujemy się, co ktoś robi w pomieszczeniu. W drugim jak się w nim znalazł. W następnym co będzie robił dalej. Dla mnie taka konstrukcja, w dodatku stosowana permanentnie, jest sztuczna, męcząca i niczemu nie służy.

Jak to u Szwedów, tło, zarówno społeczne, psychologiczne, jak i narodowe, jest mocną stronę powieści. W jednym miejscu musiałem się nawet zatrzymać (gazety porozrzucane na podłodze w zamkniętym mieszkaniu znalezione przy ponownej wizycie policjanta w domu ofiary), by zrozumieć o co chodzi. Takie szwedzkie smaczki. To też jednak świadczy o brakach autora lub tłumacza. Rzecz powinna być napisana w taki sposób, by każdy wszystko zrozumiał i nie zacinał się. W końcu nie w każdym kraju zamiast skrzynek pocztowych popularne są szczeliny w drzwiach przeznaczone na wrzucanie poczty i prasy.

Myślę, że jeśli komuś spodobają się dziwne maniery stylistyczne, to Park Marconiego może być dobrą lekturą, zwłaszcza dla miłośników kryminałów z zacięciem do psychologicznych wiwisekcji głównego bohatera. Ale co najwyżej dobrą, gdyż ta psychologia też taka jakaś nieuchwytnie nieprzekonująca. W moim odczuciu jednak nie jest to pozycja godna polecenia ogółowi czytelników. Za mało daje, za dużo wymaga.


Wasz Andrew

6 komentarzy:

  1. Do tej pory moje spotkania ze skandynawską literaturą przebiegały dosyć pomyślnie. O tej książce trochę w sieci czytałam, ale były to w większości przypadków bardzo pochlebne opinie. Jak zwykle stajesz okoniem i idziesz pod prąd.
    Dziękuję za szczerą opinię. Raczej nie skorzystam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie napisałem, że jest zła, tylko że nie jest dla wszystkich. Może akurat Tobie się spodoba? ;)

      Usuń
  2. Że się tak ironicznie wyrażę - czarna seria trwa. Spróbuj może odpocząć na chwilę od kryminałów, a nuż wpadnie Ci w ręce coś ciekawego :)

    Co do tych potencjalnych możliwości kombinacji - wystarczy policzyć 4! i od razu wiadomo, ile ich mamy :) Ale jak widać matematyka nie sprawia problemu wyłącznie polskim maturzystom; bestia daje się we znaki nawet skandynawskim detektywom :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie. Ale nawet nie znając wzoru wszystkie możliwości można wypisać w czasie poniżej minuty :)

      Usuń
  3. Czytałam kiedyś jedną powieść autora i już niestety nie pamiętam, czy była dobra, czy nie. Mam zamiar przeczytać jeszcze jakąś, ale nie w najbliższym czasie ;)
    http://pasion-libros.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie dlatego zacząłem pisać recenzje. Często po jakimś czasie kompletnie nic nie pamiętałem z przeczytanej książki :)

      Usuń

Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)