„…zawsze mi się wydawało, że drugo- lub trzeciorzędna literatura więcej mówi o rzeczywistości niż te dzieła z górnej półki, często wydumane, nadęte i silące się na oryginalność.”
Za ciosem Jacek Krakowski
Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)
Ciekawy cytat, który stanowi świetną bazę wyjściową do dyskusji na temat tego, jaką roli pełni czy też powinna pełnić literatura - czy w ogóle można czegoś od niej wymagać? Czy musi ona powiadamiać o otaczającej nas rzeczywistości? Czy jej celem jest informowanie o jej przymiotach, etc.? Słowa bardzo celnie, szczególnie w świetle takich kierunków jak nouveau roman czy trendów wyznaczanych przez OuLiPo, których przedstawiciele raczej nie byli zainteresowani "mówieniem o rzeczywistości" :)
OdpowiedzUsuńDokładnie. Można też jednak rozpatrywać to w innej płaszczyźnie. Takie gatunki jak kryminał dają poprzez tło, w którym się akcja rozgrywa, pogląd na rzeczywistość, na realia z reguły znane autorowi, a jeśli nie znane, to na sposób, w jaki je sobie wyobraża. Często autorami są świetni obserwatorzy, którzy z niejednego pieca chleb jedli, którzy swe spostrzeżenia z otaczającego świata wplatają w swe powieści. A ponieważ wyznacznikiem jest intryga i akcja, więc tło nie wymaga ingerencji i bywa wierne. Również w dziedzinie stosunków międzyludzkich, zachowań społecznych, przekonań, itd.
UsuńGdy artysta, często sam mniej lub bardziej oderwany od życia, nierzadko zapatrzony w siebie i ślepy na wszystko inne, w swym dziele promuje siebie lub swoją wizję, trudno o ciekawe „życiowe” spostrzeżenia. Oczywiście prawdziwie wielcy potrafią ożenić jedno z drugim, ale różnie z tym bywa.
Ja mam często problem z pozycjami, w których (dla mnie) forma przesłania treść. Choćby nie wiem, jaki cel przyświecał autorowi, jak nowatorska zabawa formą by nie była, bez treści to jest wydmuszka. Rozumiem walory estetyczne wydmuszek, sama nie gustuję.
OdpowiedzUsuńDla mnie jest to też powracający dylemat: po ilu stronach odpuścić? A może: po ilu godzinach?
:)) Czasami warto poczytać do końca. Niektórzy powoli się rozkręcają :) Ale też już mi się zdarzyło wymięknąć. raz nawet przed rozpoczęciem lektury :)
Usuń