Strony

sobota, 19 lipca 2014

Kaikō Takeshi "Japońska opera za trzy grosze" - Apacze z wysp japońskich

Japońska opera za trzy grosze

Kaikō Takeshi

Tytuł oryginału: Nihon Sanmon Opera
Tłumaczenie (z j. niemieckiego): Zuzanna Melicka
Wydawnictwo: Państwowy Instytut Wydawniczy
Seria: Klub Interesującej Książki
Liczba stron: 232
 
 
 
 
 
 
 
Wojna, czyli konflikt zbrojny, toczony pomiędzy zwaśnionymi narodami, państwami, czy grupami etnicznymi to piętno, kroczące za człowiekiem od momentu narodzin cywilizacji. Ponieważ oparta jest na przemocy, działając ponadto niczym katalizator wyzwalający najgorsze ludzkie instynkty, prowadzi ona do spustoszenia oraz ogromnych zniszczeń. Dewastacji ulega zarówno ludzka psychika, moralność, cierpi także świat materialny, począwszy od zabudowań, architektury, na przyrodzie skończywszy. Niemal niemożliwym do uniknięcia następstwem wojennej zawieruchy jest chaos, któremu towarzyszą głód, ubóstwo oraz nędza. Społeczeństwo boleśnie przekonuje się wówczas, że proces budowy, tworzenia jest o wiele bardziej mozolny i trudniejszy od błyskawicznie postępującego burzenia, ślepego demolowania. W kraju, który dopiero powoli odradza się, stając na nogi po przebytych walkach brakuje podstawowych towarów, artykułów pierwszej potrzeby, bez których niemożliwa jest codzienna egzystencja. Państwo, które dopiero odzyskuje swój pierwotny kształt często nie jest w stanie zapewnić swoim obywatelom godziwych warunków, nie potrafi także poradzić sobie z działalnością czarnego rynku, który powstaje i funkcjonuje w każdych okolicznościach, będąc odpowiedzą na potrzeby konsumenckie. Szara strefa budzi raczej negatywne konotacje, ale ludzi z nią związanych oceniać jest raczej trudno, o czym najlepiej świadczy sylwetka Kaiko Takeshiego.
Kaiko Takeshi to żyjący w latach 1930 – 1989, pochodzący z Osaki japoński pisarz, krytyk literacki, eseista, autor opowiadań oraz książek dokumentalnych. W roku 1948 Takeshi przystąpił na Wydział Prawa Miejskiego Uniwersytetu w Osace. Udało mu się zdobyć tytuł prawnika, ale okres nauki nie należał do najłatwiejszych – Takeshi musiał dzielić czas przeznaczony na edukację z wieloma pracami dorywczymi, podejmowanymi w celu opłacenia czesnego. Chwytając się różnych zajęć, nierzadko męczącej fizycznej roboty, Takeshi obracał się także w szarej strefie, z którą w ciężkim, powojennym okresie związanych było wielu Japończyków. Takeshi bacznie obserwował nowe środowisko, w którym się znalazł, zyskując tym samym nieodzowny materiał do napisania swojej Japońskiej opery za trzy grosze, którą wydano w 1959 roku.
Głównym bohaterem utworu jest Fukusuke zwany Szczęściarzem, jedna z wielu ofiar powojennej zawieruchy. W chwili rozpoczęcia utworu, jako pozostający bez zajęcia, ani źródła utrzymania nędzarz i łachmaniarz przemierza on Osakę w stanie niemal agonalnym. Wychudzony, mizerny, wędruje bez wytchnienia po trzewiach miasta niczym nie strawiony kęs, prowadząc przy tym mozolną, beznadziejną i ogromnie wyczerpującą walkę z łaknieniem, które zostało zaprezentowane z naturalistycznym pietyzmem. Za sprawą pióra Takeshiego głód nabiera wręcz zwierzęcych cech – poprzez animizację jawi się on jako groźny przeciwnik: silny i podstępny, uparty i zawzięty, cierpliwie czekający na chwilę ludzkiej słabości, raz za razem ponawiający swoje ataki, ustępując tylko na moment, by zaraz natrzeć ze zdwojoną mocą, bijąc, otumaniając i otępiając, pragnąc wydrzeć na światło dzienne najbardziej pierwotne instynkty, jakie skrywa w sobie ludzka istota. W tych nieprzychylnych okolicznościach do Fukusuke uśmiecha się przewrotny los i poprzez mało atrakcyjną Koreankę wyciąga do niego rękę. Szczęściarz trafia do tajemniczego domostwa, w którym w zamian za syty posiłek oraz obietnicę równie solidnej zapłaty zostaje najęty do pracy. Robota wymaga sporego wysiłku fizycznego, sprytu oraz zaradności, wiąże się z niemałym ryzykiem, ale biorąc pod uwagę położenie, w jakim znalazł się Fukusuke, niemal od początku wiadomo, że oferta długoterminowej kooperatywy jest z rodzaju tych nie do odrzucenia.
Tłem wydarzeń pozostaje odradzająca się po II wojnie światowej Osaka, która niczym rasowa kokietka prezentuje czytelnikowi diametralnie różne oblicza. Kluczem pozwalającym połączyć i zestawić ze sobą ogromnie interesujące, a przy tym zupełnie odmienne dzielnice jest Fukusuke. Początkowo funkcjonuje on w Nowym Świecie, gdzie łatwo uznać go za chodzący śmietnik, albo cuchnący odpadek wielkiego miasta. Niemniej przychylne wrażenie sprawia także sam Nowy Świat – dzielnica niewybrednych uciech, z sinawymi oparami żądz, którymi dyszą zatłoczone ulice. Przypomina ona wielki ropień wyrosły na zdrowej tkance miasta. Rozpusta oraz możliwość zaspokojenia najbardziej wybrednych fantazji działają niczym lep na wszelkiej maści męty oraz szumowiny. Na pejzaż ludzkich postaci składają się w głównej mierze prostytutki, sutenerzy, sprzedawcy pornograficznych materiałów, staczający się na dno studenci, płonący z ciekawości uczniowie szkół średnich. Stawkę uzupełniają narkomani, karciarze, drobni kieszonkowcy oraz zwykli robotnicy, poszukujący rozrywki po męczącym dniu pracy. Jednym zdaniem, tworzące bezkształtną masę larwy ludzkich moskitów, opite krwią i spermą.
Dzięki bardzo dyskretnej kobiecie, nie zdradzającej zbyt szybko celu wędrówki, Fukusuke dociera do dzielnicy Higashi, która narosła wokół dawnej kopalni Sugiyama. Tereny te zamieszkują Apacze – osobnicy z marginesu społecznego, których szeregi zasilają włóczędzy, sutenerzy, bezrobotni, nielegalni imigranci. Wyrzutki, którzy nie otrzymawszy stosownej pomocy od państwa, troszczą się o siebie na własną rękę. Pieniądze, a więc nieodzowne środki do życia, zapewniają bogate złoża kopalni, jakie stanowią tony żelastwa oraz złomu. W latach 1879 – 1945 w Sugiyama działała jedna z największych Japonii fabryk zbrojeniowych. Na przestrzeni kilku milionów kilometrów kwadratowych rozsiane były zakłady produkujące broń, ośrodki szkoleniowe dla służb technicznych, zakłady eksperymentalne dla celów militarnych. Powstawało tu wszystko, czym można zadać śmierć wrogowi – łuski do nabojów, pociski, karabiny, działa, czołgi, pancerne pojazdy. Z oczywistych względów tereny Sugiyamy stanowiły główny cel amerykańskich nalotów bombowych. W przededniu zakończenia wojny, na skutek sukcesywnych ataków, Sugiyama została zamieniona w pustynię, której krajobraz składał się z betonu, żelaza oraz cegieł. Gruzy, ruiny, szkielety budynków skrywały jednak sowite bogactwa. Na tych ogromnych połaciach terenu porozrzucane były niezwykłe kopaliny – co kilka kroków człowiek potykał się o wystające z ziemi, na wpół zagrzebane kupy żelastwa, rdzewiejący złom, który nie mógł się już do niczego przydać. Biedacy i nędzarze nie mogli przejść obojętnie obok takiego majątku, którym Wydział Finansowy Urzędu Miejskiego nie potrafił należycie się zaopiekować. Z uwagi na fakt, że kopalnia znajdowała się niemal w centrum Osaki, sąsiadując z gmachem komendy głównej policji oraz budynkiem szkoły policyjnej, proceder jej eksploatacji musiał być należycie zaplanowany.
Właśnie na organizacji pracy koncentruje się Kaiko Takeshi, uzmysławiając czytelnikowi jak kreatywną istotą potrafi być człowiek, który znajdzie się w odpowiednich, tj. stymulujących do wysiłku umysłowego, warunkach. Wydaje się również, że autor pragnął również ukazać, że ludzie to zwierzęta społeczne, którym pierwotny instynkt podpowiada, że w celu zwiększenia szans przetrwania, współdziałanie jest rzeczą nieodzowną. W obozie Apaczów, w którym nie brak starców, dzieci, inwalidów, każdy okazuje się przydatny, każdy może liczyć na jakieś zajęcie. Najsilniejsi osobnicy zajmują się ciężką robotą fizyczną – kopaniem, wydzieraniem kopalni jej skarbów. Ale oprócz krzepy przydatne są również spryt, chytrość, dobry wzrok, czy szczęście. Krewetki są odpowiedzialne za odnalezienie złóż złomu oraz szpiegowanie ruchów policyjnych oddziałów operacyjnych, przewoźnicy transportują ludzi oraz towary na swoich łodziach, czujki dbają o bezpieczeństwo całego przedsięwzięcia, śledząc poczynania policji. Oprócz tego są jeszcze nosiwody, handlarze jadłem, pośrednicy, etc. Każdy jest na swój sposób potrzebny, nieodzowny, przyczyniając się do trwania i funkcjonowania społeczności.
Istotny jest również niepisany kodeks, zgodnie z którym działają Apacze. Przybysz z zewnątrz mógłby przypuszczać, że o rozdziale łupów decyduje prawo pięści, że racja jest zawsze po stronie mocniejszego. Tymczasem niemal wszyscy członkowie osiedla mogą liczyć na równą zapłatę. Większe profity uzyskuje jedynie piątka przywódców, dowodząca całym projektem – procent należny szefowi ustalany jest z podwładnymi mu pracownikami. Zasady szabrowników są bardzo surowe, ale o wiele bardziej sprawiedliwe i ludzkie niż prawo państwowe, które najsłabszych skazuje na marną wegetację bez cienia perspektyw, jakiej doświadczył choćby Fukusuke. Restrykcyjne reguły dotyczą współżycia w osiedlu oraz warunków użytkowania kopalni, na terenie której obowiązuje ściśle przestrzegane prawo własności, prawo do wygrzebanego znaleziska, etc. Najpopularniejszą stosowaną karą za kradzież, próbę oszustwo, wyłudzenia, etc. jest pobicie przez pozostałych członków społeczności, które zazwyczaj okazuje się skutecznym straszakiem przed popełnieniem kolejnego wykroczenia.
Powieść Kaiko Takeshiego, która w ogromnej mierze składa się z opisów, pełni rolę swoistego dokumentu, zapisu funkcjonowania niezwykłego osiedla szabrowników. Historia, oparta na doświadczeniach samego autora, przypomina mi odrobinę Piknik na skraju drogi braci Strugackich. Kopalnia Sugiyama jest niczym sławetna Strefa, do której, przynajmniej oficjalnie, wstęp jest surowo zabroniony, która jednak kusi niepomiernie ogromem skrywanych skarbów i niezwykłości. Tajemniczy teren, pełen pułapek i niebezpieczeństw, niczym organ obrastający w tłuszcz, otaczany jest przez ludzkie osiedla, z których nielegalnie wyruszają kolejni śmiałkowie, gotowi zaryzykować zdrowie oraz życie w zamian za obietnicę poprawy nędznych warunków bytowania. Zarówno Apacze jak i stalkerzy to balansujący na krawędzi prawa, pozornie wolni i niezależni osobnicy. Próba egzystencji w normalnym społeczeństwie zakończyła się dla nich klęską, a Strefa jak również kopalnia okazują się drugą szansą daną przez los. W tych miejscach dotychczasowe życie przestaje mieć znaczenie – liczy się tu i teraz, które można zbudować zupełnie na nowo, na innych niż dotychczas zasadach. Jednocześnie Apacze oraz stalkerzy stają się swoistymi niewolnikami obszarów, na których prowadzą swoją działalność. Poza Strefą, z dala od kopalni, nie mają już czego szukać – w obcym i nieprzyjaznym świecie czeka ich jedynie brak perspektyw, katorżnicza walka o każdy kolejny dzień oraz dojmująca samotność.
Uzupełnieniem utworu są lekcje, jakie udzielane są Fukusuke. Na instruktaż zawodu Apacza składa się historia kopalni, szkolenie związane z posługiwaniem się różnymi narzędziami, szyfry stosowane przez szabrowników, metody jak najbardziej opłacalnego upłynniania towaru, postępowanie w przypadku aresztowania, itd. Czytelnik razem ze Szczęściarzem pobiera nauki pozwalające lepiej zrozumieć fenomen niezwykłej społeczności Apaczów. Co interesujące dla zbieraczy złomu bardzo ważne są określenia, jakie są w stosunku do nich używane. Słowo złodziej uważane jest za bardzo dużą obrazę, wręcz obelgę, która w dodatku nie ma pokrycia w rzeczywistości. We własnym mniemaniu Apacze szabrują, tj. wydobywają z ziemi żelastwo, złom, metale, które skazane są na zagładę, na zardzewienie, na zmarnotrawienie się. Zbieracze skrzętnie wykorzystują fakt, że wygrzebane przedmioty trudno jest zidentyfikować z pozycjami, znajdującymi się w spisie inwentarza, sporządzonym przez Zarząd Gospodarki Mieniem Opuszczonym. Nietrudno dostrzec konotacje z legendarnymi poszukiwaczami złota, którym wizja błyskawicznego wzbogacenia się również przysłania względy moralne i etyczne prowadzonej działalności. Z drugiej jednak strony, nie da się zaprzeczyć faktowi, że osiedle Apaczów oferuje schronienie oraz zajęcie dla jednostek najsłabszych, wyrzuconych poza społeczny margines. Na przykładzie zgodnie koegzystujących byłych kryminalistów, wyrzutków, przestępców można wspomnieć także o aspektach resocjalizacyjnych.
Reasumując krótko, Kaiko Takeshi oferuje czytelnikowi niezwykłą wyprawę w głąb nieprzejrzystych odmętów lumpenproletariatu. Autor prezentuje zdecydowanie słabiej znane, ludzkie oblicze tej warstwy społecznej, która na ogół skazana jest na jałową wegetację. Takeshi udowadnia, że tacy ludzie również zasługują na szacunek, że nieobce są im pragnienia bardziej ułożonej, normalnej egzystencji. Silny ostracyzm pozostałej części społeczeństwa sprawia jednak, że raz wykluczony osobnik ma bardzo niewielkie szanse na powrót, że nie może liczyć na bycie postrzeganym jako pełnoprawna istota ludzka. Ale nawet tacy zdegradowani ludzie będą usiłowali odnaleźć choćby odrobinę szczęścia. Z tego względu Japońską operę za trzy grosze można uznać za spadkobierczynię Opery za trzy grosze Bertolta Brechta oraz Opery żebraczej Johna Gaya, będącymi satyrami na system kapitalistyczny oraz burżuazję. Takeshi prezentując społeczny negatyw, za który uchodzą Apacze w całkiem ciepłych i kolorowych barwach, daje jasno do zrozumienia, że pozytyw, za który można uznać choćby władze Japonii, które doprowadziły do tragicznej w skutkach II wojny światowej, wcale nie jest tak doskonały.

Wasz Ambrose

25 komentarzy:

  1. Przyznam się, że czytałam jeszcze książki, która poruszałaby podobną tematykę. Rzadko sięgam po literaturę japońską i powoli zaczynam tego żałować. Muszę to zmienić ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha również po raz pierwszy czytałem powieść, w której pierwsze skrzypce grają zbieracze złomu :) Lektura okazała się b. interesująca - w ciekawy sposób ukazuje realia panujące w powojennej Japonii.

      Jeśli do tej pory raczej unikałaś literatury japońskiej, a zamierzasz to zmienić, to na początek serdecznie polecam "Jestem kotem" Natsume Sosekiego. Książka nie pozbawiona humoru, zawierająca ogrom unikalnych spostrzeżeń na temat naszego świata :)

      Usuń
  2. Lubię książki o półświatku i marginesach społecznych. Do tego interesują mnie realia świata powojennego. Przy następnej wizycie w bibliotece sprawdzę czy mają na składzie tę pozycję. Wstyd się przyznać, ale do tej pory chyba nie przeczytałem nic z literatury japońskiej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha, przyznaję, że w trakcie tej lektury chodziła mi po głowie myśl, że powieść mogłaby Cię zainteresować właśnie ze względu na ten społeczny margines, któremu autor daje prawo głosu. Liczę, że uda Ci się upolować to dziełko - ciekaw jestem Twoich wrażeń.

      Heh, ja przygodę z lit. japońską rozpocząłem od sławetnego Murakamiego, ale szybko przekonałem się, że ten region świata oferuje mnóstwo innych, interesujących nazwisk.

      Usuń
  3. Odstraszają wyglądem, zapachem, uchodzą w oczach "normalnych" za tych gorszych. A przecież to też są ludzie. Tylko za sprawą losu lub na własne życzenie skończyli jak skończyli. Znajomy fotograf robił serię zdjęć takich osób. Przy okazji wypytywał o ich przeszłość i niektóre historie, które potem nam opowiadał, były naprawdę powieściowe. Lumpenproletariat. Strasznie mi się to określenie podoba (:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety, ludzie uwielbiają dzielić, kategoryzować, postrzegać kogoś jako gorszego, mniej wartościowego, etc. Takeshi znakomicie pokazał, że tego typu margines to również pełnoprawne istoty ludzkie. Ja także b. lubię określenie "lumpenproletariat" :)

      A czy prace tego znajomego fotografa są dostępne dla szerszej publiczności, np. na jakieś stronie internetowej ?

      Usuń
    2. Na dzień dzisiejszy jeszcze nie. Mówi, że jeszcze nad tym pracuje. Ale gdy tylko coś się w tej kwestii zmieni to dam Ci znać.

      Usuń
    3. O, dziękuję. Z chęcią obejrzałbym podobną galerię, szczególnie gdyby zawierała krótką historię fotografowanej osoby.

      Usuń
    4. W takim razie polecam fotoreportaż autorstwa mojego znajomego fotogfrafa http://fotoreportaz-simonout.blogspot.com/2008/03/bezdomny-spod-kadki-sodowej.html

      Usuń
    5. Dzięki! Bardzo interesująca foto-historia, która skojarzyła mi się ze "Szmirą" Bukowskiego.

      W sumie osiągnąłem w życiu to, co zamierzałem. Do czegoś jednak doszedłem. Nie musiałem nocować na ulicy. A wielu wartościowych ludzi nocuje na ulicy. Nie są kretynami, po prostu nie ma dla nich miejsca w maszynerii teraźniejszości. Jej potrzeby zmieniają się ustawicznie. Ponury układ, toteż jeśli wciąż śpisz we własnym łóżku, to już samo w sobie jest dużym sukcesem.

      Usuń
    6. Dorzucam jeszcze krótki wywiad z naszym lokalnym celebrytą http://augustowskireporter.pl/artykuly/966-rozmowa-z-panem-tadeuszem.html

      Usuń
    7. MatiPro21 - reportaż bardzo ciekawy, ale poziom zdjęć zdecydowanie amatorski, a przecież autor aspiruje w przyszłości do profeski. Ciekawe, jak przyjmie krytykę? ;)

      Na wypadek, gdyby sam nie raczył odpowiedzieć - może Ty też wiesz, gdzie dokładnie znajdują się te forty?

      Pozdrowionka

      Usuń
    8. @Andrew myślę, że by nie płakał. Tutaj jego oficjalna strona, sam oceń, czy nastąpił progres http://szymongryko.pl/

      Co do lokalizacji fortów, to nie mam pojęcia, Wrocławia nie znam zbyt dobrze, ale będę mógł zapytać Sajmona, jak spotkam go w najbliższym czasie.

      Usuń
    9. Postęp jest, ale co do obecnej strony, to też mnie nie przekonuje. Jak na profesjonalistę. W jednych tematach jest lepiej, w innych gorzej. Może się za dużo prawdziwych mistrzów napatrzyłem i mam za wysokie wymagania :) A może po prostu do mnie nie trafia :)

      Co do info o tych fortach, to nie jest pilne - nie planuję na razie wypadu do Wrocławia, ale bardzo będę wdzięczny. Nigdy nie wiadomo, kiedy się okazja trafi. Zapytałem autora zdjęć w komentarzu pod reportażem, ale nie odpowiedział. Pozdrowionka serdecznie i czekam na ustalenia :)

      Usuń
    10. To stara strona, więc pewnie nawet już jej nie sprawdza.

      Usuń
    11. Też tak myślę, więc liczę na Ciebie z tymi fortami :)

      Usuń
  4. Zastanawiam się ile książka straciła z uroku z tego powodu, że jest to tłumaczenie tłumaczenia... na pewno niektóre elementy są zmienione.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nie znam j. japońskiego. Książek z tego kręgu kulturowego też u nas raczej niewiele, więc biorę wszystko co się trafi, nawet jeśli nie są to bezpośrednie tłumaczenia.

      Usuń
  5. Wygląda na fascynująca lekturę. Perełka dla zainteresowanych socjologią i psychologią społeczną, tym bardziej, iż oparta na autentycznych doświadczeniach. Inna sprawa, iż w zderzeniu z polskimi realiami trochę smutna. U nas wszystko się poprzestawiało. Wysokie standardy językowe, moralne czy intelektualne łatwiej spotkać na dole drabiny społecznej, niż na jej szczytach. A japońscy Apacze? - jacy to złodzieje, skoro działali proekologicznie. Wszak główna ich działalność to był recykling :) Działali w imię wyższego dobra, tylko o tym nie wiedzieli i nie mieli rzecznika prasowego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, no tak, narrator zwracał uwagę, że Apacze są ogromnie wrażliwi na słowo złodziej, które traktowali jako niesłuszne pomówienie. Wydaje mi się, że Takeshi w tamtym okresie, tj. zaraz po wojnie również odczuwał mocny żal do władzy, która doprowadziła kraj do takiego stadium degeneracji. W jego lekturze również wyczuwalna jest ta inwersja wartości o której wspomniałeś (tyle, że u nas nadal jest to aktualne, a w Japonii chyba już nie).

      Usuń
    2. Wielki wkład w ten stan rzeczy, w powojenną erozję moralności i gospodarki, nie tylko w Japonii, ale i w innych krajach wyzwolonych i okupowanych, mieli posłańcy demokracji. Akurat dziś wrzuciłem cytacik na ten temat :)

      Usuń
  6. Tłumaczenie z niemieckiego :( Zawsze mnie w takich przypadkach zastanawia, ile ginie w podwójnym przekładzie. Ale jak się nie ma, co się lubi...;) A tematyka ciekawa - margines, wykluczenie - dostrzegam szansę na dobrą książkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mnie to zabolało, gdy tylko sprawdziłem kto dokonał przekładu, ale wybór japońskiej literatury w naszym rodzimym języku jest tak skromny, że nie mogę wybrzydzać :) A z podjętej tematyki, przynajmniej wg mnie, wykluła się naprawdę interesująca lektura. Wojnę często stara się przedstawiać jako historyczną konieczność, szlachetny bój zwaśnionych stron, które uciekają się do niej tylko w ostateczności, ale zawsze starają się walczyć z honorem, itp., itd., a tutaj otrzymujemy bardzo szczery obraz zniszczenia i spustoszenia, do jakich prowadzi każdy konflikt.

      Usuń
  7. Znowu perełki literackie o tak mało znanym nam świecie. Tyle, że przydałoby się tłumaczenie z japońskiego. Może dzięki modnemu Murakmiemu wreszcie jakieś wydawnictwo wpadnie na ten pomysł i dokona nowych tłumaczeń...

    OdpowiedzUsuń

Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)