Mgnienie ekranu
Terry Pratchett
Tytuł oryginału: A Blink of the Screen
Tłumaczenie: Piotr W. Cholewa
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 312
Terry Pratchett to synonim literackiego
sukcesu. To autor, w przypadku którego śmiało możemy posługiwać się
sloganem, że jest równie znany, co lubiany (niekoniecznie przez
wszystkich, ale na pewno przez ogromną rzeszę ludzi). 50 milionów
książek, które przetłumaczono już na 33 języki jasno i wyraźnie mówią o
skali zjawiska, tj. czytelniczego szału, jakie zapanował na jego dzieła.
Nie od razu jednak Rzym zbudowano. Sir Terence David John Pratchett
przyszedł na świat w roku 1948. Od najmłodszych lat jego pasją była
astronomia – ale z miłością do gwiazd nie współgrało uczucie do
matematyki, dlatego młody Terry musiał porzucić swoje nadzieję na
zostanie astronomem. Oczywiście dzisiaj nikt nie żałuje tego, że
Pratchett nie posiada talentu matematycznego, bo dzięki temu literatura
zyskała genialnego twórcę. Terry pierwsze inklinacje pisarskie zaczął
wykazywać już w wieku 13 lat, gdy opowiadaniem Piekielny interes zadebiutował na łamach gazetki szkolnej. Dwa lata później tekst ukazał się także w czasopiśmie Science Fantasy.
Jak na przyszłego literata przystało, Terry Pratchett całe honorarium
otrzymane za wydruk dzieła przeznaczył na używaną maszynę do pisania,
którą udało się zakupić przy niewielkim wsparciu rodziców. W wieku 17
lat Pratchett miał już na koncie pierwszą powieść pt. Dywan,
która drogę do wydawnictwa znalazła w 1971 roku. Przełomowym okazał się
rok 1983. To wtedy Terry po kilku latach pracy dziennikarskiej,
zatrudnił się jako rzecznik prasowy Centralnego Zarządu Elektroenergetyki, pod jurysdykcją którego znajdowały się 3 elektrownie atomowe oraz wydał Kolor magii, czyli pierwszą książkę z cyklu Świat Dysku. Terry łączył pracę rzecznika prasowego z pisarską pasją do roku 1987 – po ukazaniu się powieści Mort, czwartej ze Świata Dysku, Pratchett skoncentrował się wyłącznie na pracy literackiej.
Dokładnie w 50. rocznicę oficjalnego
debiutu Terry’ego Pratchett’a, na łamach wydawnictwa Prószyński i S-ka,
ukazał się zbiór wybranych tekstów brytyjskiego twórcy, zatytułowany Mgnienie ekranu.
Na pierwszy rzut oka to typowa pozycja zarezerwowana głównie dla
zagorzałych fanów pisarza, obok których zwykły czytelnik przechodzi
raczej obojętnie. Młodzieńcze płody, pierwsze próby, nigdy nie
publikowane utwory tworzą dobrze znaną mieszankę, która pozwala niejako
bezkarnie podglądać artystę, dając czytelnikowi możliwość śledzenia
rozwoju jego warsztatu pisarskiego. Jednocześnie, o grzechy młodości,
nie należy spodziewać się literackich fajerwerków – w wielu takich
przypadkach bezpieczniejsza jest koncentracja na ewolucji stylu twórcy,
która w takich zbiorach często przekładana jest ponad jakość serwowanych
tekstów. Czy Mgnienie ekranu jest tego kolejnym przykładem? Na szczęście nie.
Książka podzielona jest na dwie zasadnicze części. Pierwszą grupę utworów stanowią Opowiadania spoza Świata Dysku. Wśród nich znajdziemy przytaczany już Diabelski interes,
od którego Terry rozpoczął swoją niezwykłą przygodę z literaturą –
trzeba przyznać, że jako tekst, którego autorem jest trzynastolatek,
jest on całkiem błyskotliwy, wyraźnie znamionujący, w jakim kierunku
będzie podążał przyszły twórca Dyskowego Uniwersum. Można pokusić się o
dosyć oczywistą, ale namacalnie potwierdzoną tezę, że specyficzne
poczucie humoru oraz zwały absurdu od początku kariery towarzyszą
Terry’emu Pratchettowi. Dalsze twory z tej części zbioru są mocno
zróżnicowane. Obok słownych zabaw, literackich igraszek pokroju Obrazu, Rozwiązania czy Inkublamażu egzystują niepokojąco karykaturalny horror wiktoriański Kartka świąteczna z kopertą – 20 pensów oraz bajkowa wariacja Książę i kuropatwa. Nie brakuje także tekstów, mocno zakorzenionych w otaczającej Terry’ego rzeczywistości. Guru. Dali mi ptaka, Uwaga na monolity to nawiązania do reporterskiej działalności Pratchetta, podczas której nie brakowało zabawnych momentów. Gramofony nocy, do której idealnie pasuje piosenka Dance Macabre polskiej formacji Kryzys
to chyba debiut sceniczny Mrocznego Kosiarza, czyli Śmierci, chudego
kościotrupa z ogromną kosą, MÓWIĄCEGO ZE STOICKIM SPOKOJEM, doskonale
znanego ze Świata Dysku. Dla fanów twórczości Pratchetta z pewnością nie
lada gratką będzie możliwość przeczytania utworów, które stały się
kanwami dla całych powieści. Na podstawie Wysokich megów powstała książka Długa Ziemia, napisana wspólnie z gigantem brytyjskiego science fiction, Stephenem Barterem. Z kolei Rincemagle, Gnom z Suchych Mokradeł to pierwowzór Nomów księgi wyjścia. Moją uwagę zwróciły również Ostateczna nagroda,
zabawnie ukazująca jak ogromna siła tkwi w słowie pisanym oraz z jaką
odpowiedzialnością wiąże się literacka praca jak również KPM, udowadniająca, że HEX
nie był pierwszym wrażliwym komputerem w twórczości Pratchetta. Całość
znakomicie uzupełniają krótkie, acz niezwykle zjadliwe parodie
politycznych wystąpień – tytuły Nie ma większego durnia niż stary dureń stojący w angielskiej kolejce oraz Prosimy o oddychanie krótkimi, mocnymi sapnięciami mówią zresztą same za siebie. No i Hollywoodzkie kurczaki – coś takiego mógł stworzyć tylko Pratchett.
Część druga zbioru, Opowiadania ze Świata Dysku
to już swoista uczta dla pratchettomaniaków. 11 tekstów zabiera nas do
wykreowanego przez Terry’ego Pratchetta Uniwersum, w którym świat jest
płaskim dyskiem, wspieranym na grzbietach czterech słoni, stojących na
grzbiecie ogromnego żółwia, dryfującego w bezmiarze Kosmosu, a magia
jest zjawiskiem równie powszechna, co grawitacja w naszej
rzeczywistości. Tę partię otwiera opowiadanie Trollowy most, które miałem przyjemność czytać uprzednio w zbiorze W hołdzie królowi,
zawierającym utwory poświęcone twórczości J.R.R. Tolkiena. To bardzo
gorzka i smutna humoreska, która w pełni ukazuje bezwzględność
upływającego czasu i wieczny brak poszanowania dla tradycji, które winno
okazywać dorastające pokolenie. W moim mniemaniu, najciekawszą pozycją z
Opowiadań ze Świata Dysku są Rybki małe ze wszystkich mórz. Spotykamy w niej znaną choćby z Równoumagicznienia, czy Trzech wiedźm babcię Weatherwax. Pratchett z pełną krasą odsłania najgroźniejszą broń najbardziej poważanej czarownicy, czyli głowologię.
Autor z lubością prezentuje istoty ludzkie, jako słabe i bezradne
jednostki, które wpadają w popłoch, gdy tylko w otaczającej ich
rzeczywistości pojawią się najmniejsze zmiany. Pratchett humorystycznie
uzmysławia, że straszyć można również przez nie podejmowanie żadnych
złowieszczych, ale oczekiwanych działań. Brak spodziewanej dawki
gorzkiego wyrzutu, zgryźliwości czy niechęci może być również groźny i
niepożądany, co najokrutniejsze uczynki, przez to właśnie, że burzą
ustalony porządek rzeczy. Ludzie źli winni czynić zło, a niemili być
niemili, bo do tego są przecież stworzeni, chciałoby się rzec. Inaczej
wszystko staje do góry nogami, a świat okazuje się tylko mirażem,
cienką, falującą przesłoną, za którą czekają już tylko mroki szaleństwa.
Niestety zdecydowaną większość drugiej części zbioru stanowią bardzo
krótkie formy, która często są uzupełnieniem wiedzy o Świecie Dysku. Nie
brakuje twórczości pisanej na zamówienie, czy to na życzenie fanów, czy
też na potrzeby tworzonych gier. Spośród tego typu utwór zdecydowanie
najlepiej prezentuje się oficjalny Hymn Ankh-Morpork, lśniący niczym
perełka. Świetne przesłanie oraz groteskowe podejście do patriotycznej
powagi decydują o wyjątkowości utworu.
Krótko reasumując, Mgnienie ekranu
to z pewnością pozycja ciekawa, chociaż nie wybitna. Co tradycyjne dla
tego typu zbiorów, obok tekstów bardzo dobrych, pojawiają się dziełka
zwyczajnie słabe, które w zwykłych warunkach nie mają racji bytu. W
zbiorach podczepiają się one niczym autostopowicze z Opowieści Glastonburyjskich,
próbując zbliżyć się chociaż o kilka przystanków do czytelniczej uwagi.
Lektura książki jako całości sprawia wrażenie goszczenia w laboratorium
Pratchetta – możemy podejrzeć jak twórca eksperymentował z
poszczególnymi pomysłami, z których kilka na stałe zagościła w jego
książkach. Ponadto nieco wyraźniej niż w przypadku całych powieści widać
bodźce, które stanowiły podstawy do wymyślania poszczególnych
koncepcji. Łatwo też uświadomić sobie, że w miarę dojrzewania talentu
pisarskiego Pratchetta, te odniesienia do świata rzeczywistego są coraz
lepiej maskowane. Ponadto, wydaje mi się, że najcenniejszą część zbioru
stanowią krótkie komentarze samego Terry’ego Pratchetta, którego
poprzedzają każdy z utworów. Dzięki nim dowiemy się sporo na temat
okoliczności powstania każdego dziełka, przekonamy się również, że
pisarzowi nie brakuje autoironii oraz samokrytycyzmu. Inspiracje, będące
asumptem do realizacji danego pomysłu oraz kontekst sytuacyjny,
odsłaniający tajemnice narodzin literackiego tekstu to rzeczy, które
chciałby poznać każdy fan. W Mgnieniu ekranu tego nie brakuje i choćby z tego względu warto sięgnąć po tę pozycję.
Wasz Ambrose
Wasz Ambrose
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)