Strony

czwartek, 20 czerwca 2013

Dentysta sadysta





Nie tak dawno pisałem o królującej w Polsce mentalności więziennej, którą społeczeństwu wpaja się przez cały czas edukacji, a już mamy następny kwiatek ujawniający zatrważającą skalę tego zjawiska. Zjawiska, które sprawia, iż człowiek dający znać odpowiednim organom o nagannych faktach nie jest świadomym, godnym szacunku i naśladowania obywatelem, jak to jest wśród normalnych ludzi w normalnych krajach, a kapusiem, szpiclem, donosicielem lub konfidentem. Nawet sami funkcjonariusze służb patrzą w naszym kraju na takich dziwnym wzrokiem, choć powinni ich na rękach nosić, również ze względu na rzadkość takich zachowań. Kto nie wierzy, niech pójdzie na najbliższą komendę lub do prokuratury i spróbuje zgłosić, iż gdzieś w lesie ktoś wyrzucił worek ze śmieciami i należy się tym zająć, tak jak w Niemczech, gdzie podobne znaleziska się rozgrzebuje w celu zdobycia dowodów pozwalających ustalić ich właściciela. Tylko najpierw niech kupi sobie coś mocnego na nerwy.

Wczoraj wszystkie serwisy obiegła wiadomość, iż w Radomsku w łódzkiem pijany w sztok (2,7 promila) stomatolog, który miał u 28-latka przygotować górne jedynki i dwójki do założenia na nie koron oraz pobrać wycisk, zamiast ten ostatni pobrać, dał go pacjentowi, i to dosłownie. Po kilkakrotnym znieczuleniu biedaka (sam już się wcześniej znieczulił przy pomocy innego środka) dentysta „zeszlifował” mężczyźnie kilka zębów do tego stopnia, iż naprawienie ich będzie „bardzo kosztowne”. Młodzian siedzący na fotelu okazał się twardzielem, a raczej zakutą pałą, gdyż zbulwersował się dopiero wtedy, gdy jedna z jego jedynek na jego oczach wylądowała w śmietniku. Dopiero wtedy zbuntował się, powiadomił policję, a sam udał się do konkurencyjnego wyrwizęba, by ten opatrzył mu dziurę po jedynce. Ciekawe, czy ten ostatni był trzeźwy? O tym media milczą.

To zdarzenie ma kilka aspektów i ogniskuje, jak w soczewce, obraz polskich patologii, które sprawiają, iż między bajki można włożyć twierdzenia polityków, iż należymy do Europy. Wszak nie mają na myśli Europy w sensie geograficznym.

Oczywiście, alkoholicy są na całym świecie i wszędzie zdarzają się sytuacje, gdy ktoś podejmuje czynności wymagające trzeźwości bynajmniej trzeźwym nie będąc. Na pewno jednak nie jest normalnym, iż się to toleruje. Z wyjątkiem Polski, i miejsc na wschód od nas, niełatwo być świadkiem sytuacji, gdy matki i rodziny bezczynnie przyglądają się, gdy ledwo trzymający się na nogach pijany ojciec pakuje do samochodu dzieci i wyjeżdża na drogę. U nas bowiem od najmłodszych lat uczy się, iż nie ten źle robi, kto ściąga w szkole, kto kradnie i pije, tylko ten, kto kabluje. Nie ten czyni źle, kto krzywdzi ludzi, tylko ten, kto to ujawnia psując opinię danej kliki u nas najczęściej zwanej grupą zawodową, że o rodzinie nie wspomnę. To dlatego u nas mniej uprawnień odbiera się w całym kraju za wszelkie możliwe wykroczenia i przestępstwa popełniane przez lekarzy niż w samym tylko Londynie za zbyt mało uprzejme zwracanie się do pacjenta. Dotyczy to zresztą chyba wszystkich, od księży poczynając, przez sędziów, prokuratorów i policjantów na nauczycielach, politykach i urzędnikach kończąc.

Jakby tego było mało, zamiast jak za komuny uczyć nieufności do władzy i dystansu do autorytetów, od dzieciństwa wpaja się ludziom bojaźn wobec symboli; naukowych, kościelnych, państwowych. Ksiądz, profesor, prezydent czy premier, lekarz i adwokat, bogacz albo polityk, wymieniać można długo, to osoby poza prawem, poza zasięgiem zwykłego obywatela, który dla nich jest niczym. To dlatego w przypadku ich nagannego zachowania ludzie nie reagują. Nie wierzą, że ma to sens. Nie wiedzą nawet, że mają do tego prawo, by się sprzeciwić. Jak można rzucać złe słowo na lekarza czy księdza?

Ten pacjent, o którym się wszyscy wczoraj rozpisywali, nie był jakimś ciemnym chłopkiem z marginesu, skoro chodził do stomatologa. Większość rodaków nie chodzi. Jak w tym kawale: - Po czym poznać Polaka za granicą? – Po zębach. I biedak nie mógł nie czuć, że jego konował jest ululany. Wszak byli, i to dosłownie, twarzą w twarz. A jednak, w imię typowo polskiego, posuniętego do absurdu konformizmu, siedział na fotelu i dał się „leczyć”. Moim zdaniem nie powinien dostać żadnego odszkodowania. Wiedział na co się godzi.

Ciekaw jestem, jak się sprawa zakończy. Jakie reperkusje, i czy w ogóle jakieś, spotkają w ostatecznym rozrachunku dentystę wirtuoza. Ale o tym się pewnie nie dowiemy. Takimi rzeczami zajmuje się tylko kilka osób w kraju, o których można powiedzieć, iż uprawiają dziennikarstwo. Reszta goni tylko za newsem, który przepisują w nieskończonych kopiach bez zrozumienia, bez komentarza, bez dociekań i wątpliwości, bez informowania później o ciągu dalszym.

No i miał rację Miłościwie nam Panujący – jesteśmy Zieloną Wyspą. Gdzie indziej spotkać ochotników, którzy jeszcze zapłacą za to, by ich leczył, a nawet operował, pijany szaman?

13 komentarzy:

  1. Ha, w tym tkwi właśnie szkopuł. Niby wszyscy widzą i wiedzą, jakich miernych mamy polityków. Niby wszyscy krytykują lekarzy, że nie należą im się żadne przywileje, a już na pewno nie prezenty wszelakie. Niby coraz więcej ludzi odważa się poważać autorytet księży, czy innych świętych krów. Ale niestety, mordy, które w polityce widzimy już od dobrych 20 lat ciągle się nie zmieniają, u doktora bez drobnego upominku pokazać się nie wypada, a ksiądz-pedofil to nadal temat tabu, którego lepiej wcale nie poruszać. Można powtarzać bez przerwy, jak mantrę, hasło, że "ryba psuje się od głowy", ale na pewno również i my, tj. społeczeństwo, również ponosimy odpowiedzialność za Zieloną Wyspę, którą zafundował nam pan premier. Zbyt wiele jest powszechnego przyzwolenia na zachowania karygodne, świadczące o braku jakiegokolwiek poziomu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście. Potęga polskiej patologii ni tkwi w złych charakterach, bo te są pod każdą szerokością geograficzną, tylko w zachowaniu ludzi, którzy uważają się za dobrych i porządnych, jeśli tylko sami aktywnie zła nie czynią. Typowa mentalność więzienna. Nawet słownictwo podobne :)

      Usuń
  2. Dobrze że ten pacjent się zorientował że jest coś nie tak, szkoda tylko trochę późno...
    Nie znam sprawy, słyszę po raz pierwszy tą historię :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Była jako news we wszystkich większych serwisach internetowych :)

      Usuń
  3. Aż na usta cisną się słowa- takie rzeczy dzieją się tylko w Polsce. Nie rozumiem, jak inteligenty człowiek, (bo sugeruje, że skoro chodził do dentysty, to chyba nie był jakiś kloszard lub ciemnota)nie zauważył, że coś ,,wali'' od dentysty. Ja pijanego wyczuje na kilometr. A ten sobie siedział cierpliwie i patrzył, jak dentysta od siedmiu boleści niemal całą szczękę mu psuje he he. Szok i niedowierzanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Są rzeczy w Polsce, o których się fizjologom nie śniło :)

      Usuń
    2. Tak, to prawda, ale ostatnio coraz trudniej mnie zadziwić. Tak samo, jak ostatnio głośnio jest o tym, że ksiądz Wiesław Madziąg spowodował wypadek pod Chojnicami, był pijany - miał 2,02 promila alkoholu. W czołowym zderzeniu zginął kapłan i trzeźwy kierowca auta, z którym się zderzył. Brak słów po prostu.

      Usuń
  4. Ostatnio boał mnie ząb - nawet nie ma mowy żebym teraz poszła do dentysty;) Tym bardziej, że boli jedyny leczony...

    Taka prawda u nas wszystko lezy, a raz chciałby człowiek spojrzeć optymistycznie... w szpitalu w pobliskim mi mieście była ostatnio taka akcja, że lekarka powiedziała pewnemu panu, iż za trzy miesiące umrze na raka, bo badania wykazały pewne nieprawidłowości. Przestraszył sie strasznie, nie wiedział co zrobić. Córka skierowała go do innego szpitala... Wynik?

    Okazało się, że mus pic więcej soku marchwiowego, po za tym wszystko jest w porządku.

    Sprawa bez komentarza.

    A z tym który dał się "pobawić" pijanemu dentyście? Cóż, albo sam był na gazie, albo musiał mieć porządny katar, skoro nie czuł, że jest leczony przez lekarza pod ścisło narkoza alkoholową...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie. Mnie rozwala dentysta, to zdarza się wszędzie, ale postawa pacjenta.

      Usuń
  5. Mniejsza o przyczynę, którą świetnie rozwinąłeś. Zastanawiam się, jaki pacjent musiał być wielce odważny w swojej głupocie, że w ogóle siadł na fotel. Musiał przecież wiedzieć, iż dentysta jest pod wpływem. Oj, Don Kichota mi się przypomniał...

    OdpowiedzUsuń

Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)