Strony

wtorek, 20 listopada 2012

"Kochaj rewolucję!" Aleksander Sołżenicyn - Niespełniona miłość

Kochaj rewolucję!

Aleksander Sołżenicyn

Tytuł oryginalny: Люби революцию
Tłumaczenie: Ewa Skórska-Filip
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 176
 



 
 
Książka Kochaj rewolucję! to nigdy nie ukończona, młodzieńcza powieść Aleksandra Sołżenicyna, rosyjskiego pisarza, laureata nagrody Nobla z roku 1970. Autora Archipelag Gułag poznałem kilka lat temu zupełnie przypadkiem, kiedy błąkając się między półkami ulubionej biblioteki trafiłem w końcu na Oddział chorych na raka. Co ciekawe następnego dnia, świat obiegła wiadomość, że Sołżenicyn zmarł w wieku 90 lat. Dopiero wtedy dowiedziałem się, kogo książkę zamierzam przeczytać.

Sołżenicyn zaczął pisać Kochaj rewolucję! w wieku 23 lat, w roku 1941, gdy niemiecko-radzieckie porozumienie runęło, a hitlerowska armia coraz śmielej zajmowała kolejne miasta niepokonanego ZSRR. W obliczu zagrożenia Ojczyzny, Sołżenicyn został wcielony do Armii Czerwonej, trafiając do szkoły artylerii. Wojaczka szła mu całkiem nieźle, sypnęły się nawet ordery oraz wyróżnienia, a na uwagę zasługuje szczególnie udany manewr wyprowadzenia okrążonego oddziału w Prusach Wschodnich. W roku 1945, kiedy koniec wojny nabierał coraz bardziej realnych kształtów, na Sołżenicyna spadło nieszczęście. W jednym z listów do przyjaciela ośmielił się skrytykować sposób prowadzenia wojny przez Sowietów, dostało się też samemu Stalinowi. Gdy list wpadł w ręce NKWD, wyrok mógł być tylko jeden – na mocy artykułu 58, punktów 10 (antyradziecka agitacja) oraz 11 (próba utworzenia organizacji antyradzieckiej) radzieckiego kodeksu karnego, Sołżenicyn został skazany na 8 lat wychowawczego obozu pracy. W roku 1946 trafił do szaraczki (specjalny obóz dla specjalistów i naukowców, którzy pracowali zza kratek na chwałę ZSRR) w Marfinio, gdzie wreszcie miał chwilę spokoju, by wrócić do Kochaj rewolucję! Prace nad tekstem zostały ponownie przerwane, gdy Sołżenicyna przeniesiono do łagru dla więźniów politycznych w Kazachstanie. Na wolność Aleksander wyszedł dopiero w 1956 roku, a 2 lata później wrócił do przerwanej powieści, której manuskrypt przechowywała jedna ze współpracownic Sołżenicyna z Marfinio, A. Isajewa. Sołżenicyn dokonał rewizji tekstu, nie zdecydował się na ukończenie powieści, mimo, że miał już rozplanowany cały przebieg akcji, łącznie z zakończeniem książki.

Jak już zatem wspomniano, Gleb Nierżin to piewca komunizmu, ślepo wierzący w jedynie słuszną ideę władzy dzierżonej przez proletariat. Żyje on w głębokim przekonaniu, że związek Radziecki to najlepszy kraj, jaki kiedykolwiek pojawił się na kartach historii, zbudowany z naukowym pietyzmem, w którym panuje sprawiedliwość społeczna. Wydaje się, że jego mózg wyposażony jest w specjalny filtr, dopuszczający jedynie te informacje, które mogłyby podtrzymać tę tezę. Nie robią na nim żadnego wrażenia plotki, że wichrzyciele, głoszący słabość niepokonanej Armii Czerwonej, za sianie defetyzmu mogą trafić do łagru nawet na 10 lat. Ba, Gleb podziela wręcz ten pogląd, tłumacząc, że w obliczu zagrożenia Ojczyzny takie zachowania zasługują na surowe potępienie. Nawet, gdy sam zostanie zatrzymany i cudem uda mu się wywinąć od 10-letniej resocjalizacji, nie przyjdzie mu do głowy myśl, że pracownicy NKWD, łapiąc kompletnie przypadkowych ludzi z ulicy, wypełniają jedynie dzienne normy, bo skoro Stalin orzekł, że w kraju są burzyciele porządku, to tak rzeczywiście musi być. Trudno się jednak dziwić takiej postawie Nierżina, który dorastał już w kraju socjalistycznym, na co dzień karmiony komunistyczną propagandą i ideologią. Wywodzi się on z pokolenia uważającego donos na NKWD za czyn bohaterski.

Nierżin sprawia wrażenie bohatera bardzo miłego, do którego od razu zaczyna się odczuwać naturalną sympatię. Jednocześnie jest osobnikiem tak naiwnym, że wzbudza wręcz strach, a przewracając kolejne karty powieści, co rusz wieszczymy jego zgubę. Co ciekawe, właśnie poprzez tę ślepą miłość do Ojczyzny, Gleb odsłania nam prawdziwe oblicze ZSRR. Wspomniane łapanki przypadkowych ludzi, wysyłanych następnie na resocjalizację do łagru, wywłaszczenie chłopów, przymusowa praca w kołchozach, łapówkarstwo kwitnące na każdym kroku, rozmowy z żołdakami, którzy wcieleni do armii pod groźbą łagru przewidują swoją rychłą zgubę, nepotyzm w wyższych kręgach władzy – wszystkiego tego doświadcza Nierżin, jednak wiara w kraj pozostaje w nim niezmącona.

Książka kończy się w bardzo ciekawym momencie i niestety prawdopodobnie już nie dowiemy się jak Sołżenicyn chciał dalej poprowadzić akcję. Być może Gleb, podobnie jak i autor, w końcu przejrzałby na oczy i przekonał się, że przez większość swojej dotychczasowej egzystencji, przyszło mu żyć w ułudzie. Mielibyśmy wówczas do czynienia z klasycznym Bildungsromanem, czyli z powieścią o dojrzewaniu, kształtowaniu się ideologii oraz filozofii życiowej młodego człowieka. Ale możliwe jest też inne rozwiązanie – może Sołżenicyn, będąc już w więzieniu i odsiadując swój 10-letni wyrok, chciał przeprowadzić swoisty eksperyment myślowy i przewidzieć, jak potoczyłyby się jego żywot, gdyby nie zwątpił w ZSRR oraz jego przywódcę i pozostał wiernym wyznawcą komunizmu?

Mimo, że powieść jest niekompletna, uważam, że czas poświęcony na jej lekturę nie był absolutnie czasem straconym. Oczywiście, jak w przypadku każdej niedokończonej historii (od razu przypomina mi się Sknocony kryminał mojego ulubionego Staszka Lema), po przeczytaniu ostatniej strony pozostaje ogromny niedosyt oraz nieodparte wrażenie, że straciliśmy na zawsze coś nieuchwytnego i jednocześnie bardzo cennego. Prezentowana proza może nie jest jeszcze tak dojrzała jak choćby Oddział chorych na raka, ale widać już było wyraźnie, że 23-letni wówczas Sołżenicyn zostanie naprawdę wielkim pisarzem.
 
P.S. W jednym z krakowskich składów taniej książki na ul. Grodzkiej, udało mi się nabyć opisywaną pozycję za 12,70 zł.


 
Wasz Ambrose

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)