Szyc
Hanoch Levin
Tytuł oryginału: Shitz
Reżyseria: Ana Nowicka
Teatr: BARAKAH
Czas trwania: ok. 1,5 h
„Szyc” w reżyserii Any
Nowickiej, wystawiany w teatrze BARAKAH na krakowskim Kazimierzu, na
szczęście, nie ma absolutnie nic wspólnego z lansowanym przez polskie
media oraz czasopisma kolorowe i brukowe aktorem, Borysem Michalikiem,
obecnie posługującym się nazwiskiem Szyc.
„Szyc” to spektakl
muzyczny oparty na tekstach Hanocha Levina (1943-1999), współczesnego
izraelskiego pisarza, który w dorobku posiada pięćdziesiąt sześć
dramatów, liczne piosenki satyryczne oraz tom prozy i poezji. Pochodził z
ortodoksyjnej żydowskiej rodziny, urodził się i mieszkał w Tel Awiwie.
Na tutejszym uniwersytecie studiował filozofię i literaturę hebrajską. W
Polsce ukazywały się już sztuki bazujące na dziełach żydowskiego
autora. Warto wspomnieć szczególnie „Krumę” w reżyserii Krzysztofa
Warlikowskiego, zaprezentowaną po raz pierwszy w roku 2004 oraz
„Sprzedawców gumek”, wystawionych na deskach Teatru IMKA w 2010 roku.
„Szyc” został
napisany w 1975 roku, zanim jednak przejdę do jego opisu, konieczne jest
wspomnienie o samym Teatrze BARAKAH. Ulokowany jest on w najładniejszej
dzielnicy grodu Kraka, urokliwym Kazimierzu. Teatr mieści się w
piwnicach Klezmer Hois (restauracja i kawiarnia żydowska – ponoć
najlepsza w mieście) na ulicy Szerokiej 6. Dość trudno go zlokalizować,
ale jeśli już się to powiedzie, potencjalny widz od razu przekona się,
że znalazł się we właściwym miejscu i o odpowiedniej porze. Schodząc do
piwnic Klezmer Hois mamy okazję podziwiać zabytkową kamienicę, urządzoną
we wspaniały sposób. Znajdziemy tu stare, klimatyczne meble, na
ścianach wiszą równie leciwe fotografie oraz wycinki z gazet,
pochodzących z gorącego i pełnego życia okresu międzywojennego. Sama
sala, w której grany jest spektakl zaskakuje chyba najbardziej. Jest to
niewielkie pomieszczenie, na jakieś 30 – 40 osób, w którym przy
wszystkich czterech ścianach ulokowane są miejsca do siedzenia. Scena,
czy raczej miejsce, gdzie występują aktorzy, znajduje się na środku
sali, zatem widz w absolutnie żaden sposób nie jest odizolowany od
grających artystów. Wręcz przeciwnie. Bliskość, bezpośrednie sąsiedztwo
niejako z automatu stwarza sytuację i wrażenie uczestnictwa publiczności
w rozgrywającej się akcji. Swoje robią również aktorzy, którzy chętnie
wykorzystują ową bliskość widza, dotykając go, bezpośrednio zwracając
się do niego, przez co odczucia, że bierzemy udział w kreowaniu
artystycznej rzeczywistości są jeszcze bardziej autentyczne. Efektu
dopełnia dosłownie undergroundowa atmosfera – otaczające nas surowe
ściany, poprzeplatane zaprawą i czerwoną cegłą.
Tytułowy bohater spektaklu
to Pephes Szyc (w tej roli Kajetan Wolniewicz), żydowski ojciec, głowa
rodziny, posiadający jeden, pokaźnych rozmiarów problem. Kłopotem jest
jego mało urodziwa, za to bardzo otyła i żarłoczna córka Szeprahci (w
jej postać wciela się Monika Kufel), której młodość powoli zaczyna
przekwitać, a którą to jeszcze żaden kawaler nie wybrał jako obiektu
swojego miłosnego kultu. Nieuchronnie zbliżające się staropanieństwo,
wstydliwy problem domostwa Szyców, unosi się niczym trujący opar.
Wreszcie jednak zjawia się człowiek od zadań specjalnych, tj. książę z
bajki. Przybywa on pod postacią byłego wojskowego, Czehresa Peltza,
młodzieńca, który ma wyraźną chrapkę na posag pani młodej. Czehres wie,
że w ręku posiada potężne atuty, które bezwzględnie wykorzystuje w
negocjacjach o wiano Szeprahci z jej zdesperowanym ojcem. Należy tutaj
podkreślić, że scena ta została fantastycznie odegrana przez aktorów –
stół, dwa stołki, na których naprzeciw siebie siedzą Czehres oraz
Pephes. Surowe spojrzenie, pokerowa twarz. Od razu widać, że szykuje się
ciężka batalia, w której nikt nie będzie chciał odpuścić. 200 tysięcy,
mieszkanie oraz udziały w firmie Pephesa. Udawane oburzenie. Szok.
Zaskoczenie. Przecież Szeprahci to cudowne, świeże, jędrne mięsko. Można
je miętosić, dotykać, ugniatać. Nie to nie. Kto jednak weźmie się za
coś takiego? Stara panna do końca życia. Obaj gracze są twardzi i
nieugięci, w końcu jednak bezradny Pephes, przyparty do muru musi się
poddać i zaakceptować pazerność przyszłego zięcia. Czehres, wróć! Niech
będzie! Zgoda! Umowa stoi. Mięsny targ zostaje zakończony. Szeprahci
sprzedana, czy raczej zabrana przez Pephesa, który słono policzył sobie
za tę przysługę wyświadczoną tatusiowi. Okazuje się jednak, że dla
Pephesa to ciągle mało. Wkrótce dochodzi do wniosku, że należy pozbyć
się teścia. Bardzo łatwo przekonuje do tego Szeprahci. Wspólnie udaje im
się również pozyskać dla sprawy żonę Pephsesa, matkę Szeprahci, Cesię
(graną przez Lidię Bogaczównę), mamiąc ją obietnicami wyjazdu do
Ameryki, gdzie czeka już na nią profesor, uwielbiający kobiety dokładnie
w jej typie.
Spektakl jest momentami
śmieszny, arcyzabawny, niekiedy tragiczny, tak, że śmiech dosłownie
zamiera nam na ustach. Uroku dodają przejmujące piosenki, m. in. o
młodości, która widząc dookoła cierpienie i ból raduje się tak, jak
potrafią to jedynie robić młodzi ludzie zaślepieni własnym szczęściem
oraz starości, która będąc świadkiem otaczającej ją piękna, potrafi się
jedynie smucić, użalać nad tym, że wszystko przemija. Wydarzenia
absurdalne (Pephes wjeżdżający na scenę na muszli klozetowej i
śpiewający do spłuczki, czy scena, gdy Pephes woła śpiewając: Lekarza! Lekarza!, na co pojawiający się i tańczący niczym baletnica Czehres odpowiada: Grabarza! Grabarza! Potrzeba Ci grabarza!)
przewijają się ze zdarzeniami smutnymi, przykrymi. Jednym słowem, jest
dokładnie tak jak w ludzkim życiu. Czasem lepiej, czasami nieco gorzej.
Hanoch Levin znakomicie uwypuklił wszelkie wady konsumpcyjnego trybu
życia, jaki regularnie, od kilkunastu lat, prowadzi nasza cywilizacja.
Ludzkość, uboga w jakiekolwiek doznania duchowe, nie odczuwająca pociągu
do żadnej metafizyki, czy poszukiwania głębi, sensu egzystencji,
pochłonięta jest jedynie myślami na temat pomnażania majątku, ustalania
cen kolejnych produktów oraz wymyślania następnych wartości, które można
spieniężyć i sprzedać. Cechy głównych bohaterów, szczególnie te
negatywne, są wyolbrzymione i przerysowane do granic przesady, przez co
nabierają karykaturalnych kształtów. Nie można im jednak odmówić
autentyczności i realności.
Samą grę aktorską ogląda się
z prawdziwą przyjemnością. Kwestie mówione przeplatane są śpiewem. Na
scenie panuje ciągły ruch: żywa gestykulacja, mowa ciała, taniec. Jak
już wcześniej wspomniałem, publiczność przez swoją bliskość również jest
częścią spektaklu – raz przyjdzie nam odegrać słuchacza, któremu
zwierzają się ze swoich trosk kolejni bohaterowie, wcielimy się także w
gości weselnych, od których Pephes oraz Cesia będą próbowali wyżebrać
pieniądze, aby zrekompensować sobie koszty poniesione na wydanie
przyjęcia weselnego. W końcu nie może być tak, by rodzice pani młodej
byli stratni na całej ceremonii, dlatego warto wyciągnąć od gości tę
stówę więcej niż potrzeba, żeby dopełnić stereotypu skąpego Żyda. Należy
także zwrócić uwagę na wyborną stylizację aktorów: Monika Kufel, która
nie posiada tak obfitych kształtów jak otyła Szeprahci skrępowana
została obcisłym stanikiem, który uwypuklał jej piersi, podkreślając w
ten sposób cielesność głównej bohaterki.
Levin udowodnił smutną
prawdę, że człowiek może zostać zdegradowany jedynie do roli mięsa,
zostać zamknięty w swojej cielesności, a jego życie może ograniczyć się
tylko do popędu seksualnego oraz wszelakich żądz. Seks, pieniądze,
władza, jedzenie, przyjemność to naczelne hasła hedonistycznego porządku
świata, który powoli zaczyna niepodzielnie panować i rządzić. Prawdy te
w sposób wyborny zostały przedstawione przez ekipę teatru BARAKAH.
Uważam, że naprawdę warto wybrać się na spektakl i na żywo zapoznać się z
twórczością Levina.
P.S.
Fotografie pochodzą z oficjalnej strony teatru BARAKAH (www.teatrbarakah.com/spektakle/szyc.html), natomiast plakat ze strony news.o.pl.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)