Strony

piątek, 13 stycznia 2012

Festung Breslau




Jakiś czas temu skończyłem czytać Festung Breslau Marka Krajewskiego i muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem. Akcja Twierdzy Wrocław rozgrywa się podczas ostatniej fazy II Wojny Światowej, a konkretnie podczas oblężenia tytułowego miasta zamienionego przez niemieckich obrońców w kolejny niezdobyty bastion mający powstrzymać bolszewicką zarazę. Nie jest to jednak książka wojenna, a plasuję ją zdecydowanie w kanonie kryminału. Głównym bohaterem powieści jest bowiem mocno już podstarzały, w dodatku zawieszony w obowiązkach, ale jednak, kapitan policji czyli Kriminaldirektor Eberhard Mock, który prowadzi prywatne śledztwo w sprawie szczególnie okrutnego zabójstwa pewnej dziewczyny.


Akcja jest szybka, pełna zwrotów, a śledztwo ciekawe, pełne ślepych zaułków. Nie od razu wiadomo, kto jest kim i tak prawie do samego końca. Rzecz cała napisana pięknym, bogatym językiem okraszonym wieloma trudnymi słowami, że o lekkim nadużywaniu martwego języka nie wspomnę. Widać od razu, że autor pisząc kryminały nadal pozostał wierny swej pierwszej zawodowej sympatii, czyli filologii klasycznej.

Festung Breslau to nie kolejny amerykański kryminał podobny do tysiąca innych, lecz powieść o tym, czym jest wojna. Drastycznością opisów przypomina mi, z powszechniej znanych rzeczy, Malowanego ptaka Jerzego Kosińskiego (właściwie Nikodema Jerzego Lewintopfa) czy Opowiadania Tadeusza Borowskiego. Nie tylko makabrycznością, ale śmiałym i celnym odmalowaniem powszechnego upadku moralności, obyczajów, godności i w ogóle człowieczeństwa, co nieodłącznie każdej wojnie towarzyszy. Wojna nie jest taka jak w Czterech Pancernych czy Rambo. Jest właśnie taka, jak w powieści Krajewskiego. Beznadziejna, niszcząca wszystko i wszystkich. Prawość, rycerskość i uczciwość są wyjątkiem. Wyjątkiem zauważanym i nagradzanym zwykle pośmiertnie, o ile w ogóle kiedykolwiek. Nie ma miejsca na miłość, przyjaźń i szczęście. Mam wrażenie, że gdyby ludzie więcej czytali dobrych książek, a mniej oglądali durnych seriali, to mniej byłoby wojen i okrucieństwa. To chyba jednak nie jest możliwe, podobnie jak to, by więcej myśleli. Zawsze znajdą się tacy, którzy uwierzą że Bóg jest z nami (Got mit uns).

Wracając do kryminalnego aspektu Festung Breslau, to w tej powieści możemy pięknie zobaczyć, do jakiego zła może prowadzić zasada, której hołduje w swej twórczości Marek Krajewski, a mianowicie iż zbrodnia musi być ukarana. Policjanci, którzy nie potrafią podejść z pewną dozą krytycyzmu do swego powołania, za wszelką cenę chcąc ukarać zbrodniarza, mogą sami stać się zbrodniarzami. Nikt nie jest nieomylny i detektywi, nawet najgenialniejsi, też nie. Dlatego dokonywanie samosądów, inaczej niż autor Twierdzy, uważam za bardzo kontrowersyjne, a na pewno nie za godne lansowania. Uspokajanie się tym, że ktoś „i tak na to zasłużył”, podobnie jak to ma w zwyczaju Hauptmann und Hauptsturmführer Mock, nie jest żadnym usprawiedliwieniem. Po pierwsze nie zawsze może być prawdziwe, bo nie każdy nawiedzony mściciel ma tyle szczęście, by zawsze podejrzewać recydywistów, a pomyłkowa zemsta na niewinnym i w dodatku porządnym człowieku, to chyba taka sama zbrodnia jak ta, która miała być pomszczona. Po drugie, i chyba równie ważne, gdy raz znajdzie się winnego, przestaje się szukać. Wywarcie zemsty na niewinnym danego przestępstwa, choćby nawet zasługiwał na karę za inne swe występki, powoduje zaprzestanie poszukiwań prawdziwego sprawcy, bo przecież sprawiedliwości stało się zadość. To niebezpieczeństwo istnieje niestety nie tylko w przypadku samotnych mścicieli, ale i wymiaru sprawiedliwości również. To jednak tylko dygresja. Książka jest naprawdę świetna, zdecydowanie polecam ją zarówno miłośnikom kryminałów jak i klimatów wojennych. Warto by przeczytał ją też każdy, kto choć przez chwilę miewa myśli o tym, że są wojny sprawiedliwe, że mogą cokolwiek zmienić na lepsze, że nie jest to najgorsza rzecz, jaka w historii narodu może się zdarzyć.

Pacyfistów i ludzi przesadnie wrażliwych, o plastycznej wyobraźni, do lektury nie zachęcam, bo na pewno obrazy z upadającego Wrocławia przez pewien czas będą się wyświetlać w ich umyśle, a pozostałych namawiam gorąco

Wasz Andrew

Festung Breslau [Marek Krajewski]  - KLIKAJ I SłUCHAJ ONLINE

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)