Strony

wtorek, 17 czerwca 2025

Ann Cleeves „Przynęta” - Vera Stanhope #1


„Przynęta” to tytuł powieści otwierającej cykl „Vera Stanhope” pióra współczesnej brytyjskiej autorki Ann Cleeves specjalizującej się w powieściach kryminalnych. Nie wnerwiają Was już te tytuły polskich wydań? – tytuł oryginału, „The Crow Trap” raczej nie oznacza tego samego i znacznie lepiej koresponduje z treścią. Mam wrażenie, że jeśli nawet nie cały naród, to przemysł wydawniczy na pewno zaraził się już od naszych polityków polską chorobą objawiającą się usilnym poprawianiem tego, co jest dobre (czyli psuciem), zamiast skierowania wysiłków na naprawianie tego, co ewidentnie nie działa. No, ale wróćmy do dzieła Ann Cleeves.

Fabuły nie będę przybliżał, tym bardziej, że w blurbie wydawnictwa jest na ten temat informacji aż nadto. Dość powiedzieć, że gdyby nie etykietka „kryminał”, do połowy lektury czytelnik może myśleć, że to typowa babska obyczajówka. Babska, gdyż wszystkie główne postacie to kobiety, narracja w kobiecym stylu i z kobiecej perspektywy. Nie, żeby to było coś złego… Od połowy widać już, że to klasyka gatunku, w dodatku w wersji z czasów, kiedy do napisania dobrego kryminału nie była potrzebna makabra, zboczenia i tony flaków.

Z kilku wydań, które się u nas ukazały, w moje ręce trafił audiobook, któremu głosu użyczyła Beata Olga Kowalska. Nie był to najszczęśliwszy wybór, choć lektorka, w przeciwieństwie do większości koleżanek po fachu, sprawiła się bardzo dobrze. Po prostu postacie, poza męskimi i protagonistką cyklu, która nie jest jednak główną postacią powieści, nie są zbyt dystynktywne. Może w przypadku wersji drukiem nie jest to problem, ale przy słuchaniu książki czytanej trzeba baardzo uważać, żeby się nie pogubić w postaciach. Z męskimi o dziwo nie ma takich problemów; sęk w tym, że jest ich mało i są drugoplanowe. Być może poradziłby sobie z tym lektor klasy młodego Stuhra, który po mistrzowsku indywidualizuje głosy postaci operując nie aktorzeniem, a akcentem. Szczególnie jest to widoczne właśnie w prozie anglojęzycznej i z anglosaskiego rejonu kulturowego, gdzie akcent jest kluczowy. Niestety Beata Olga Kowalska aż tak dobra nie jest.

Tłumaczenie nie było złe, choć i wspaniałe też nie. Na przykład rzeczne nabrzeże to nie to samo, co brzeg rzeki. No, ale nie było źle i dość o tym. Reasumując – całkiem dobry kryminał, o powolnym tempie i akcji, i narracji. Bez suspensu, ale z solidną zagadką i niezłą intrygą. Raczej jednak do poczytania, a nie do wysłuchania. Bez wodotrysków, bez przesłania poza muśnięciem ekologią, ale za to jest to bezstresowa lektura dla miłośników kryminału. I obyczajówek chyba też.

Ciekaw jestem jak się udała ekranizacja, bo jest, ale na razie raczej się nastawiam na następną powieść serii. Chyba warto poznawanie dorobku tej autorki kontynuować.


P. S. Ukraina wciąż walczy nie tylko o swoją wolność, a my, choćby w pewnym stopniu, możemy pomóc jej obrońcom i obrończyniom, w tym także naszym chłopakom na wojnie. Każde wsparcie i każda wpłata się liczy! Można wspierać na różne sposoby, ale trzeba coś robić. Tutaj zrzutka na naszych medyków pola walki działających na froncie pomagam.pl/dfa8df

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)