Po kryminale „Kobieta w klatce” Jussi Adler-Olsena* (otwierającym cykl powieściowy „Departament Q”), który bardzo mi się spodobał, musiał przyjść czas i na drugą odsłonę cyklu, czyli powieść „Zabójcy bażantów”. Wybrałem jak i poprzednio wydanie w formie audiobooka z głosem Janusza Zadury.
Spojlerowanie jest zbrodnią na czytelniku, ale powieść kryminalna jest chyba tym gatunkiem literackim, w którym boli ono najbardziej. Nie będę więc zdradzał fabuły, ale jeśli ktoś musi, może przeczytać blurba wydawcy i dowie się co nieco. Powiem tylko, że intryga jest mocną stroną dzieła. Oryginalna, przekonująca, przyjemnie nieprzewidywalna niemal do końca.
Interesujące jest tło, choćby z powodu tego, że polski czytelnik z reguły o realiach duńskich wie tyle, co nic. Klimat, tempo akcji i opisującej ją narracji świetnie zgrane, wyważone i bardzo charakterystyczne – prozy tego autora nie sposób pomylić z innymi. Jednak największą chyba zaletą są emocje, jakie powieść wzbudza w czytelniku. W końcu niewielu jest autorów, którzy potrafią wzbudzić w odbiorcy głęboką sympatię i współczucie dla… najczarniejszego z czarnych charakterów powieści.
Wszystko, co wspomniałem, okraszone jest pytaniem, czy organy ścigania i wymiar sprawiedliwości są w stanie złapać i ukarać ludzi, którzy z racji inteligencji, majątku i władzy stoją ponad prawem. Jaką odpowiedź zaproponował autor nie zdradzę.
Lektor sprawił się znakomicie, więc audiobook jest równorzędną alternatywą dla literek, a samą powieść gorąco polecam. Szczególnie tym, którzy poszukują kryminałów wyróżniających się spośród reszty oryginalnością.
* pełne nazwisko tego duńskiego pisarza to Carl Valdemar Jussi Henry Adler-Olsen