Strony

poniedziałek, 3 czerwca 2024

"Sherlock Holmes. Znak czterech / The Sign of the Four" Arthur C. Doyle - Wtórny geniusz

Sherlock Holmes. Znak czterech / The Sign of the Four

Arthur Conan Doyle

Tytuł oryginału: The Sign of the Four
Tłumaczenie: Ewa Łozińska-Małkiewicz
Wydawnictwo: Oleksiejuk
Liczba stron: 302
Format: papier
 
 
 
Większość ludzi, a nawet niektóre zwierzęta, posiada elementarne poczucie sprawiedliwości, pozwalające oceniać, jakie zachowania są słuszne i akceptowalne, a które zasługują na naganę czy potępienie. W przypadku człowieczej cywilizacji, na straży sprawiedliwości stoją sądy oraz organy różnorakich służb, pomagających egzekwować wydawane wyroki. Tyle, że nie zawsze sądowe orzeczenia uznawane są za rzetelne, uczciwe czy słuszne – w takich przypadkach może zrodzić się pokusa, by sprawiedliwość wymierzyć własnymi rękami, co jest jednak działalnością wielce ryzykowną, o czym przypomina nam Artur Conan Doyle (1859 – 1930), szkocki pisarz, lekarz, wolnomularz, spirytysta, autor powieści Znak czterech, którą polski czytelnik może znaleźć także w wydaniu dwujęzycznym Znak czterech. The Sign of the Four.

Akcja utworu rozpoczyna się w momencie, gdy do Sherlocka Holmesa, prywatnego detektywa amatora, mieszkającego wspólnie z pierwszoosobowym narratorem, doktorem Watsonem, byłym chirurgiem wojskowym, zgłasza się 27-letnia panna Mary Morstan, której ojciec, oficer w hinduskim regimencie, zaginął przed 10 laty. Od 6 lat, kobieta co roku otrzymuje anonimowe przesyłki, w których za każdym razem znajduje się wielka perła. Tym, co skłania pannę Morstan do zwrócenia się z prośbą o pomoc do Holmesa jest list, także niepodpisany, proponujący spotkanie i obiecujący zadośćuczynienie za doznane krzywdy. Dodatkową wskazówką, jaką posiada klientka jest dokument znaleziony w szufladzie ojca, którego znaczenia nikt nie potrafi rozszyfrować – przedstawia on plan części wielkiego budynku, z zaznaczonym na nim niewielkim krzyżykiem, podpisany przez czterech mężczyzn, z komentarzem Znak czterech. Wyposażony w tak skąpe informacje Sherlock Holmes, rozpoczyna swoje kolejne śledztwo.

Pod względem stylu, Znak czterech skonstruowany jest podobnie jak Studium w szkarłacie. Metody pracy Sherlocka poznajemy dzięki doktorowi Watsonowi, współlokatorowi i przyjacielowi detektywa, który opisuje przebieg całej sprawy. Książka nie jest co prawda podzielona na dwie części (jak uczyniono to z Studium w szkarłacie), ale większość rozdziałów poświęcona jest śledztwu i rozwiązaniu kryminalnej zagadki, zaś ostatni, najdłuższy, to spowiedź głównego podejrzanego, przybliżająca kierujące nim motywy.

Zapiski doktora Watsona to w istocie laurka wystawiona Sherlockowi Holmesowi, którego przenikliwość i geniusz, nie pozwalają zbyt długo cieszyć się bezkarnością zbrodni i występkowi. Pod tym kątem czytanie o przygodach Holmesa jest nieco nużące – najmniejszy ślad, pozornie bezwartościowy i nieznaczący, wystarcza, by bohater stworzył na jego podstawie rozbudowaną, spójną hipotezę, która po skonfrontowaniu z rzeczywistością, okazuje się w zdecydowanej większości słuszna. Holmes zawstydza nas swoją bystrością oraz inteligencją, zaś jego postawa nierzadko jest pyszałkowata. Z drugiej jednak strony, gdy protagonista tłumaczy doktorowi Watsonowi, jakie są przymioty dobrego detektywa, warto odnotować, iż oprócz umiejętności dedukcji oraz spostrzegawczości, zasygnalizowana zostaje jeszcze jedna, bardzo istotna rzecz, jaką jest ciężka praca. W przypadku śledczego sprowadza się ona do poznawania wszelkich dziedzin nauki, jakie mogą okazać się przydatne w toku prowadzonej sprawy, począwszy od zagadnień z obszaru kryminalistyki, poprzez wiedzę ogólną, a na znajomości nietypowych zbrodni i metod działania ich sprawców skończywszy. Co istotne, podkreślone zostaje, że proces nauki, jak w przypadku każdego profesjonalisty, jest ciągły i właściwie nigdy się nie kończy.

Zastanawiająca jest też konstrukcja psychologiczna samego Holmesa, który jest przerażająco nieludzki. To człowiek niemal pozbawiony uczuć, które w jego własnej opinii mogą przeszkadzać i zaciemniać obraz śledztwa, kierujący się w swoim postępowaniu chłodną kalkulacją. Jego jedyną rozrywką jest intelektualna strawa w postaci kryminalnych tajemnic i zagadek. Czas wolny od pracy detektywa jest dla niego pasmem nudy, przechodzącej w egzystencjalne znużenie i depresję, zagłuszanych dawkami kokainy, morfiny bądź innych używek. Wyłącznie za sprawą tych słabostek i nałogów, Holmes jawi się jako istota ludzka.

Znak czterech jest interesujący także w odniesieniu do ukazania realiów ówczesnego świata. Dla fabuły istotne pozostają wątki rozgrywające się na terenie dzisiejszych Indii – dzięki nim możemy obserwować powstanie sipajów (1857 – 1859), masowe antybrytyjskie wystąpienia zbrojne w Indiach, uchodzące za pierwszy zryw niepodległościowy Hindusów. Krwawe wydarzenia (kilka tysięcy zabitych, wiele spalonych miast i wiosek) przybliżane są z perspektywy białego kolonisty, który w lokalnej ludności dopatruje się dzikusów, ludzi niższego rzędu i gorszego sortu. W jego tonie wyczuwalna jest pogarda dla miejscowych wierzeń i społeczności. Znamienna jest również kreacja jednego z antagonistów, który pochodzi z Andamanów, akcentująca podrzędność ludów tubylczych, przejawiającą się choćby w prymitywnej aparycji: Człowiek ten owinięty był w jakiś ciemny płaszcz lub koc, spod którego widać było jedynie jego twarz, ale twarz ta była tak straszna, że mogła spowodować nocne koszmary. Nigdy dotąd nie widziałem rysów tak głęboko naznaczonych bestialstwem i okrucieństwem. Jego małe oczka płonęły ponurym blaskiem, a grube odwinięte usta odsłaniały zęby, które ze złowrogim uśmieszkiem szczerzyły się w naszą stronę [1]. W niewiele lepszym (tj. mocno stereotypowym) świetle przedstawione zostają kobiety, które są istotami słabymi, wymagającymi męskiego oparcia i opieki. Do tego skażone są one emocjonalnością, która nierzadko zaburza logiczne myślenie, co de facto także czyni je stworzeniami podrzędnymi względem mężczyzn. W tym ujęciu, Znak czterech, to przypomnienie jak mocno XIX-wieczna rzeczywistość i codzienność były przesiąknięte rasizmem czy mizoginią.

Sumując wszystkie aspekty utworu, okazuje się, że Znak czterech to przeciętny kryminał, który prawdopodobnie zadowoli jedynie oddanych fanów osoby Sherlocka Holmesa. Sama konstrukcja dzieła jest mocno zbliżona do Studium w szkarłacie, co nadaje jej pewnego posmaku wtórności. Holmes, jako ekscentryk, również niezbyt przekonuje – jego geniusz, w połączeniu z uczuciową nijakością, jest chyba zbyt nieludzki. Z drugiej strony dzieło Arthura Conana Doyle’a było dla mnie wartościowe jako ciekawy portret epoki wiktoriańskiej (1837 – 1901), ze szczególnym uwzględnieniem niepokojów targających Indiami (wspomniane wcześniej powstanie sipajów doprowadziło do rozwiązania Brytyjskiej Kompanii Wschodnioindyjskiej – od tej pory to Korona Brytyjska sprawowała bezpośrednią władzę nad Indiami). Plusem jest także omawiane dwujęzyczne wydanie, bowiem dla osób uczących się języka Szekspira, to świetna okazja do zmierzenia się z dłuższym tekstem, bez konieczności sięgania po słownik. Stronie oryginału towarzyszy strona polskiego przekładu, a układ tekstu jest tak dobrany, że treść angielska i polska pokrywają się niemal co do linijki. W rezultacie Znak czterech. The Sign of the Four to w mojej opinii powieść godna polecenia wyłącznie miłośnikom postaci Sherlocka Holmesa oraz chętnym do szlifowania swojej angielszczyzny.
 
 
Ambrose 


P. S. Ukraina wciąż walczy nie tylko o swoją wolność, a my, choćby w pewnym stopniu, możemy pomóc jej obrońcom i obrończyniom, w tym także naszym chłopakom na wojnie. Każde wsparcie i każda wpłata się liczy! Można wspierać na różne sposoby, ale trzeba coś robić. Tutaj zrzutka na naszych medyków pola walki działających na froncie pomagam.pl/dfa8df
 
 
---------------------------------------- 
[1] Arthur Conan Doyle, Znak czterech. The Sign of the Four, przeł. Ewa Łozińska-Małkiewicz, Wydawnictwo Olesiejuk, Poznań 2020, s. 219 – 221

12 komentarzy:

  1. Dziękuję za recenzję. Zgadzam się, że jest w tej książce pewna wtórność; brak w niej świeżości, która jest w "Studium w szkarłacie". To może najmniej udana z książek z cyklu o Sherlocku, co nie oznacza, że nie jest dobra. Jest w niej pomimo wszystko sporo ciekawych rzeczy. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Służę uprzejmie :) W "Studium w szkarłacie" bardzo spodobał mi się koncept, by szczegółowo wyjaśnić historię, która stała się motywem zabójstwa. Powtórzenie tego pomysłu w kolejnej książce nie jest już tak oryginalne :)

      A co sądzisz o samym Holmesie? Jak Ci się podoba kreacja tej postaci?

      Usuń
    2. Ogromnie mi się podoba. Mimo że w swojej chłodnej kalkulacji rzeczywiście zatraca cechy ludzkie, mnie taka kreacja przekonuje. Holmes podoba mi się bardziej niż na przykład (bardziej ludzki) Poirot, choć i jego lubię. ;)
      Muszę jednak dodać, że książki o Sherlocku czytałam dośc dawno temu i nie jest wykluczone, że gdybym teraz do nich wróciła, odebrałabym tę postać inaczej. Trudno powiedzieć...
      Raz jeszcze dziękuję za recenzje, zawsze z chęcią czyta się o książkach, które się lubi. :)

      Usuń
    3. No fakt, upływ czasu ma wpływ na wiele rzeczy, w tym na to, jak odbieramy książki. Ja dla przykładu w okresie studiów byłem pod ogromnym wrażeniem prozy Houellebecq'a. Gdy po kilku latach przeczytałem ponownie jedną z jego książek, nadal jawiła mi się jako solidna lektura, ale nie wzbudziła już we mnie aż takich emocji, jak za pierwszym razem.

      Usuń
  2. Czyżbyś sięgnął po ten kryminał ze względu na wątek indyjski? :) Z utworów tego autora czytałam jedynie „Psa Baskerville'ów” i pamiętam, że w Holmesie dopatrzyłam się jednej tylko wady – otóż detektyw był przesadnie powściągliwy, nie chciał dzielić się z Watsonem swoimi odkryciami i domysłami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heh, faktycznie ten wątek indyjski dobrze wpasował się w moje ostatnie wybory literackie, ale nie był planowany. Więc gdy się na niego natknąłem, tym bardziej się ucieszyłem.

      "Psa Baskerville'ów" czytałem dawno, dawno temu i niewiele pamiętam z fabuły. Ale ta powściągliwości Holmesa jest dla niego na tyle znamienna, że występuje w każdej książce, w jakiej bohater się pojawia :)

      Usuń
  3. To bardzo dobry kryminał! A jeśli ktoś nie okazuje uczuć to nie znaczy że jest nieludzki. Recenzent pewnikiem i Japończyków określiłby jako nieludzkich bo oni skrywają uczucia, na ich twarzach nie uświadczysz grymasów, min.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ilu czytelników (czytelniczek), tyle opinii ;) A co do skrywania uczuć przez Japończyków, to miałem do czynienia zawodowo z kilkoma osobnikami i nie dostrzegłem u nich tego stereotypowego kamiennego oblicza. Mimika może i nieco odmienna, ale jednak występowała ;)

      Usuń
  4. Sherlocka (o)powieści pamiętam jak przez mgłę... Może pora odswieżyć?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wg mnie warto wracać do przeczytanych książek, bo ciekawie pokazują one jak czytelniczo ewoluujemy :)

      Usuń
  5. Opowiadania o Sherlocku Holmesie czytałam już dawno temu i raczej nie zamierzam do nich wracać. Natomiast... swego czasu zainteresował mnie współczesny odbiór legendy o Sherlocku Holmesie i książki, które pisane są przez jego miłośników (a w całym świecie ich nadal nie brakuje). Przeczytałam zatem kilka pozycji z tego sherlockistowskiego nurtu ("Dom jedwabny" Anthony Horowitz, "Xango z Baker Street" Jo Soares, "Sherlockista" Graham Moore - o pogrążonym w żałobie Londynie, który dowiedział się, że pisarz uśmiercił Sherlocka), ale najbardziej polecam "Pana Holmesa" Mitcha Cullina - znakomite (moim zdaniem) studium starzenia się (Holmes dożywa późnej starości i jest tu zupełnie inną osobą, na pewno nie pozbawioną emocji). Są tu także nawiązania do Japonii! Podobała mi się również książka biograficzna o Arthurze Conan Doyle'u pióra Margalit Fox "Arthur Conan Doyle i sprawa morderstwa. Prawdziwe śledztwo twórcy Sherlocka Holmesa". W każdej z tych książek pojawiają się osoby, które stosują metody Sherlocka, są morderstwa i śledztwa. Sherlock Holmes wieczne żywy :-)!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Awito, ogromnie cenię sobie Twoje literackie przygody - uwielbiam czytać o Twoich książkowych podróżach, śladami wybranych motywów. Ten sherlockowski jest zaiste fascynujący i może kiedyś sam zdecyduję się go powtórzyć, bo postać Holmesa to rzeczywiście fenomen, który żywo oddziałuje na kolejne pokolenia, nie tylko czytelników i czytelniczek, ale i pisarek i pisarzy.

      Usuń

Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)