Ada Palmer
Do błyskawicy podobne
Przewidywanie przyszłości, szczególnie tej odległej, to zajęcie niebywale trudne (gdybym było złośliwe, rzekłobym, że to wróżenie z fusów). Bazując na aktualnym stanie wiedzy, który i tak jest zbyt obszerny, by mogła przyswoić go jednostka, możliwe jest jedynie ekstrapolowanie, a to – jakby nie spojrzeć – poszukiwanie analogii, do tego, co już znamy. Pojawienie się odkryć czy wydarzeń, które diametralnie odmieniają bieg historii, może z łatwością zdmuchnąć karciany domek naszych predykcji. Te piętrzące się trudności nie zmieniają faktu, że co rusz na horyzoncie pojawiają się śmiałkowie i śmiałkinie, mające czelność pokazywać nam swoje wizje tego, co nadejdzie. Do tego grona należy Ada Palmer (ur. 1981), amerykańska historyczka i pisarka, autorka powieści Do błyskawicy podobne.
Akcja utworu osadzona jest w roku 2454. Lata wichrów i burz ludzkość ma już za sobą. Wiek XXV jest stabilny, wręcz utopijny. Straszliwy konflikt, którego odległe echa wciąż delikatnie pobrzmiewają, usunął ze świata religie oraz państwa. Globalna równowaga utrzymywana jest dzięki systemowi opartemu na frakcjach, zwanych Pasiekami. Owe potężne organizacje (do których dołączyć może każdy, po zdaniu stosownego egzaminu) połączone są ze sobą ogromną siecią powiązań – te zależności razem z rozwiniętą technologią zapewniającą powszechny dobrobyt, analizą statystyczną, udoskonalonymi metodami przetwarzania danych i metadanych oraz dyskretnymi manipulacjami najbardziej wpływowych przywódców, pozwalają trwać tej wspaniałej rzeczywistości. W owym ziemskim raju jest nawet miejsce dla tych, którzy zbłądzili – karą za przestępstwa jest degradacja do roli usługowca, czyli osoby, która nie może przynależeć do żadnej z Pasiek, ani posiadać żadnych dóbr. Zadośćuczynieniem jest służba ludzkości, co w praktyce wiąże się z wykonywaniem najbardziej niewdzięcznych prac. Usługowcem jest Mycroft Canner, pierwszoosobowy narrator Do błyskawicy podobne, który jest naszym przewodnikiem w XXV wieku, przybliżając nam jego niuanse i złożoności. Canner, z racji swoich poprzednich dokonań, umiejętności i rozległej sieci kontaktów, jest również powiernikiem najznamienitszych przedstawicieli poszczególnych Pasiek, którzy bezpardonowo wykorzystują go niczym narzędzie nieodzowne do realizacji własnych celów. W chwili rozpoczęcia dzieła, Canner dostaje zlecenie, by zająć się sprawą pozornie niewinnej kradzieży, która szybko okazuje się być wierzchołkiem góry lodowej potężnego spisku, mogącego zachwiać posadami ówczesnego świata. Prócz zagadki do rozwiązania, Canner ma jeszcze tajemnicę do utrzymania w postaci 13-letniego chłopca. Ujawnienie zdolności dziecka mogłoby być kolejnym czynnikiem destabilizującym kruchą równowagę.
Tym, co przykuwa czytelniczą uwagę jest styl, jakim operuje Ada Palmera. Pierwsze strony zdradzają apokryficzny charakter dzieła, bowiem raczeni jesteśmy informacją, że tekst, w który za moment się zagłębimy, jest relacją ze zdarzeń roku 2454 spisaną przez Mycrofta Cannera. Wstęp opatrzony jest oznaczeniami sygnalizującymi konkretne rodzaje zagrożeń, na jakie jesteśmy narażeni w trakcie lektury (sceny seksu czy przemocy, dyskusje na tematy religijne, itd.), co przywodzi na myśl kartę charakterystyki, przy czym w tym przypadku substancją niebezpieczną nie jest żadne chemikalium, a słowo pisane. Początek pierwszego rozdziału również jest znamienny, bowiem otwiera się on apostrofą – Mycroft Canner rozpoczyna prowadzić z nami dialog, który z różnym natężeniem, trwa niemal do końcowych fragmentów. Narrator sygnalizuje m.in., że jego opowieść stylizowana będzie na język oświecenia, filozofię osiemnastego wieku, (…) pełną optymizmu i ambicji (…) [1]. Reszta wtrąceń Cannera to komentarze pozwalające wychwycić detale danej sytuacji, poprzez przybliżenie jej kontekstu; wyjaśnienia różnorakich obyczajów znamiennych dla XXV wieku; mniej lub bardziej luźne dygresje zrodzone pod wpływem pojedynczych wypadków czy osób pojawiających się na scenie; próby podtrzymania czytelniczej atencji poprzez okazanie nam wyrozumiałości i empatii (Być może, odległy Czytelniku, grzęźniesz w bagnie nieznanych nazwisk i szczegółów naszej zapomnianej polityki. Drobiazgi nie mają większego znaczenia. Liczą się tylko te ukryte więzy [2]); rozmowy prowadzone z wyobrażonym odbiorcą (W mojej epoce na nowo nauczyliśmy się widzieć historię jako coś kształtowanego nie przez DNA albo ekonomię, lecz przez żywych ludzi. Ty również musisz opanować tę umiejętność [3]); nie brak wreszcie igrania sobie z czytelniczymi oczekiwaniami (Przeszkadza Ci ten typowy dla dramatów zapis, Czytelniku? [4]). Jeśli dodać jeszcze do tego rozważanie dotyczące literackich płodów, które jawią się jako niemal autonomiczne byty (Nie miałem prawa zdradzać jego tajemnicy, dopóki opowieść tego nie zażądała [5]) to Do błyskawicy podobne okazuje się być fantastyczną literacką zabawą, ale i szaradą o postmodernistycznym sznycie (metateksty czy autotematyzm to jedne z kluczowych wyróżników nouveau roman, czyli nowej powieści).
Co istotne, nie samym stylem powieść Ady Palmer stoi. Fabularnie oraz światotwórczo, Do błyskawicy podobne także prezentuje się bardzo dobrze. Amerykańska pisarka stawia na akcję toczącą się wokół stopniowo wyjawianych sekretów – z jednej strony obserwujemy rozwój śledztwa toczącego się w sprawie kradzieży listy Siedmiu i Dziesięciu z czasopisma „Czarna Sakura”, z drugiej zaś poznajemy Bridgera, 13-latka, którym opiekuje się Mycroft Canner. Palmer sprytnie podsyca naszą ciekawość, poprzez dawkowanie udzielanych informacji. Oba wątki osadzone są w interesującej, XXV-wiecznej rzeczywistości, która jest oryginalną wizją przyszłości. Jej wyróżnikami są zarówno wszelakiej maści rozwiązania techniczne (autoloty umożliwiają szybkie przemieszczanie się; skonfigurowani to rodzaj biologicznych superkomputerów; Ziemia ma swoją windę kosmiczną; rozpoczyna się terraformowanie Marsa), jak i zmiany, jakie zaszły na tle religijnym (zabronione są jakiekolwiek formy kultu, zaś rozmowy na temat religii czy duchowości można prowadzić ze specjalnie przeszkoloną osobą nazywaną senseistą) oraz społeczno-kulturowym (tym, co, nomen omen, błyskawicznie przykuwa uwagę polskich czytelników i czytelniczek są bezosobowe formy czasowników, które są pokłosiem usiłowań minimalizowania negatywnych aspektów płci kulturowej, narzucającej kobietom i mężczyznom określone role, a przez to i ograniczenia).
Do błyskawicy podobne to pierwsza, jakże udana, część tetralogii Terra Ignota. W tomie otwierającym cykl Ada Palmer rozbudza nasze oczekiwania – zawiązane zostają fabularne węzły, które intrygują swoim przebiegiem. Na szachownicy zdarzeń rozstawione zostają liczne figury, które wchodzą ze sobą w coraz liczniejsze interakcje. Rośnie napięcie, pojawiają się oczekiwania, wybuch zdaje się być nieuchronny. Tyle, że do żadnych przełomowych incydentów nie dochodzi – na te przyjdzie nam dopiero poczekać do drugiego tomu pt. Siedem kapitulacji. Do błyskawicy podobne to bardzo dobre wprowadzenie do serii Terra Ignota – należy mieć nadzieję, że autorka zdoła utrzymać wysoki poziom w kolejnych tomach.
P. S. Ukraina wciąż walczy nie tylko o swoją wolność, a my, choćby w pewnym stopniu, możemy pomóc jej obrońcom i obrończyniom, w tym także naszym chłopakom na wojnie. Każde wsparcie i każda wpłata się liczy! Można wspierać na różne sposoby, ale trzeba coś robić. Tutaj zrzutka na naszych medyków pola walki działających na froncie pomagam.pl/dfa8df
------------------------------
[1] Ada Palmer, Do błyskawicy podobne, przeł. Michał Jakuszewski, Wydawnictwo MAG, Warszawa 2019, s. 9
[2] Tamże, s. 100
[3] Tamże, s. 252 – 253
[4] Tamże, s. 38
[5] Tamże, s. 351
"Uczta wyobraźni" to na pewno seria wydawnicza zasługująca na uwagę :)
OdpowiedzUsuńZaciekawiłeś mnie sposobem, w jaki ta książka jest napisana (apokryf, dygresje, zwracanie się bezpośrednio do czytelnika). Lubię tego rodzaju literackie zabawy. :)
Galene
O tak, to jedna z tych serii, które b. mocno sobie cenię, i która jest dla mnie gwarantem wysokiej jakości. Zaś co do stylu, to proza Palmer jest bardzo, bardzo ciekawa i intrygująca - ja także jestem fanem zabawy z językiem, testowaniem jego możliwości, wykorzystywaniem wszelkich jego atutów, stąd "Do błyskawicy podobne" bardzo przypadło mi do gustu.
UsuńJest "Uczta wyobraźni", jest okejka. Choć w tym przypadku nie wiem, czy nie będę chciał w oryginale czytać.
OdpowiedzUsuńTo ciekaw jestem jak Ci podejdzie w oryginale.
Usuń