Strony

piątek, 2 września 2022

"Letter to My Mother" Georges Simenon - Gorzkie pojednanie

Georges Simenon

Letter to My Mother

Tytuł oryginału: Lettre à ma mère
Tłumaczenie: Ralph Manheim
Wydawnictwo: Penguin Books
Seria: Penguin Modern
Liczba stron: 60
 
 
 
Śmierć to proces nieodwracalny. To kres człowieczej wędrówki. To bezpowrotnie utracona szansa bezpośredniej komunikacji i właśnie świadomość tego, że zmarły nie podejmie już z nami żadnej dyskusji, nierzadko okazuje się katalizatorem do szeregu dygresji, poświęconych naszej relacji. To spojrzenie na wspólną przeszłość naznaczone poczuciem straty bywa znacznie dojrzalsze i wielowymiarowe, o czym przypomina nam choćby Georges Simenon (1903 – 1989), belgijski pisarz tworzący w języku francuskim, autor autobiograficznego eseju Letter to My Mother.

W roku 1970, w wieku 91 lat umiera Henriette Marie Elise Simenon (z domu Brüll). Jednym ze świadków jej ostatnich dni spędzonych w szpitalnym łóżku jest syn kobiety, 67-letni Georges Simenon. Uznany i podróżujący po niemal całym świecie pisarz powraca do rodzinnego Liège, by towarzyszyć swojej rodzicielce w wyprawie na tamten świat. Owo kilkudniowe pożegnanie jest o tyle trudne, że cieniem na nim kładą się nieporozumienia i urazy, jakie przez lata rozpleniły się pomiędzy matką i synem. Już po wszystkim, Simenon pogrąża się w rozmyślaniach orbitujących wokół związku z rodzicielką – z szacunku dla nieboszczki, pisarz usiłuje zrozumieć jej niełatwą osobowość (cechują się m.in. chorobliwą nieufnością czy dziwnie pojmowaną dumą przemieszaną z pragnieniem, by uchodzić za osobę biedną) i w tym celu zagłębia się w meandry jej biografii, która jednak naznaczona jest wieloma białymi plamami.

Utwór, zgodnie z tym, co sugeruje tytuł, utrzymany jest w formie listu, pisanego do matki. Listu, którego otwierający fragment naznaczony jest szczerym i bolesnym wyznaniem: Jak dobrze wiesz, nigdy nie darzyliśmy się miłością. Oboje tylko udawaliśmy. Jestem też przekonany, że wyobrażenia, jakie mieliśmy na swój temat były błędne [1]. W tych kilku zwięzłych zdaniach Georges Simenon uzmysławia nam bardzo ważkie kwestie, o których zdarza nam się zaskakująco często zapominać. Po pierwsze, autor sygnalizuje, że kontakty na linii dziecko-rodzic przez wielu traktowane są jako coś niezmiennego i trwałego. Tymczasem bez odpowiedniej troski i pewnej dozy wysiłku, łączące nas więzi mogą stopniowo zbutwieć, by finalnie rozpaść się – by temu zapobiec, obie strony muszą pozostać zaangażowane. Drugą istotną materią, o której pisze Georges Simenon jest mniejsza bądź większa przestrzeń obcości, jaka skrywa się w każdym z nas – człowiek to szalenie skomplikowany homeostat, na który oddziałuje szereg bodźców. Ich wpływ, szczególnie w perspektywie długoletniej, bywa niewidoczny czy trudny do wychwycenia, stąd niektóre zachowania czy podejmowane wybory, bez znajomości pełnego tła sytuacyjnego, mogą wydawać się niezrozumiałe czy dziwne. Usiłując racjonalizować te zagadkowe dla nas decyzje, uciekamy się niekiedy do uproszczeń i przypuszczeń, co sprawia, iż nasze wyobrażenia przedkładane są ponad faktyczny obraz bliskiej nam osoby.

Georges Simenon podkreśla również to, że nie warto odkładać trapiących nas pytań, jakie chcielibyśmy zadać swoim rodzicom. Życie ludzkie jest na tyle kruche, zaś kapryśna fortuna tak nieprzewidywalna, iż bardzo łatwo dać się zaskoczyć – wówczas brzemię spraw, o które nie zdążyliśmy zapytać może przyjąć bardzo poważne rozmiary. Jedynym, co nam wówczas pozostaje, to mrówcza praca, niewiele różniąca się od zajęcia detektywa, by ze strzępków poszlak i urywek wskazówek, złożyć portret, który choćby częściowo zaspokoi naszą ciekawość.

Na List do mojej Matki można spojrzeć również jako na wyznanie czy spowiedź. Georges Simenon przywołuje wszystkie przykrości zaznane ze strony rodzicielki, ukazując ich destruktywny wpływ na swoją dorosłą egzystencję (Nigdy nie rozumiałem twojej głęboko zakorzenionej, niemal wrodzonej nieufności, jaką do mnie odczuwałaś [2]). Ta lista krzywd jest z jednej strony oskarżeniem, z drugiej zaś wydaje się konieczna, by po latach przemyśleń móc zdobyć się na coś, co jest elementarną składową miłości, tj. na przebaczenie (Jak widzisz, Matko, nie mam ci nic do zarzucenia i nie robię ci wyrzutów [3]).

W rezultacie, List do mojej Matki to lektura równie krótka, co poruszająca. Szczerość w opisywaniu swoich jakże prywatnych doświadczeń, nadaje prozie bardzo konfesyjny charakter. Georges Simenon uzmysławia nam, jak delikatna jest struktura łącząca dwójkę, nawet bliskich sobie ludzi, i jak mocno trzeba o nią dbać, by nie została ona zerwana przez różnorakie wiatry nieporozumień czy resentymentów. Warto o tym pamiętać, szczególnie w obliczu tragedii, jaka rozgrywa się u naszych ukraińskich sąsiadów za sprawą brutalnej rosyjskiej agresji.
 
 
Ambrose
 
P.S. Ukraińcy nadal mężnie bronią się przed rosyjskim najeźdźcą, tyle, że każdy dzień walk nierozerwalnie wiąże się z ludzką tragedią – ginie ludność cywilna, umierają żołnierze. Wojnę należy jak najszybciej zakończyć, a najlepszą ku temu sposobnością jest wspieranie Ukraińców na wszelkie dostępne sposoby. Warta poparcia akcja facebookowa „Tam gdzie pomoc nie dociera” Fundacji Asymetryści. Można wspierać darami rzeczowymi i wpłatami na konto (dane na facebooku) lub wsparciem https://zrzutka.pl/hn6r99
 
--------------------------------
[1] Georges Simenon, Letter to My Mother, przeł. Ralph Manheim, Wydawnictwo Penguin Classics, Londyn 2018, s. 2
[2] Tamże, s. 17
[3] Tamże, s. 55

8 komentarzy:

  1. Czytałam wieki temu. Zdziwiło mnie, że w tej książce jest tak mało faktów, a tak dużo pytań i domysłów. Simenon, twórca zdolnego detektywa Maigreta, sam nie miał zdolności detektywistycznych i nie zdołał odkryć, jak poznali się jego rodzice, na co zmarła babcia i wielu, wielu innych rzeczy. A ta jego mama, cóż, nie była zbyt miłą osobą. Kiedy Simenon już jako uznany pisarz zaprosił ją do swojej posiadłości w Stanach, przyjechała w dziurawej sukni, choć miała nowe, ładne. Chyba chciała po prostu dokuczyć synowi. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe, faktycznie, mocno to ironiczne, że poczytny autor prozy detektywistycznej odniósł tak skromne sukcesy w poznawaniu biografii własnej rodziny. Ale zarazem sporo to mówi o relacji na linii syn-rodzice. Matka na pewno była osobą specyficzną, mającą swoje dziwactwa. Z drugiej strony ciekawe jak prezentuje się portret pisarza w oczach jego najbliższych :)

      Usuń
    2. Tak, to byłoby ciekawe. :) Widzę, że czytałeś tę książkę w języku angielskim. Ja czytałam polską wersję, a w niej autor nazywany był Jerzykiem. Niezbyt mi się to podobało, nie lubię, kiedy zagraniczne imiona są spolszczane.

      Usuń
    3. O, a mnie gdzieś umknęło, że jest też polski przekład :)

      Usuń
  2. Skojarzyła mi się ta książka z "Rzeczy, których nie wyrzuciłem" ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O książce pana Wiechy słyszałem sporo dobrego, ale jeszcze nie czytałem. Wszystko przede mną :)

      Usuń
  3. Niedawno przeczytałam "Kota", pierwszą książkę Simenona jaką poznałam. I w niej również rzuciły mi się w oczy problemy, o których piszesz - brak codziennej komunikacji i umiejętności wybaczania rzutuje na całe dalsze życie ludzi. W "Kocie" chodzi o relacje małżeńskie, a mur, który wybudowali wokół siebie starsi małżonkowie, wydaje się nie do przebicia. Może sięgnę kiedyś po "List do mojej matki", bo styl pisarza i jego umiejętności psychologicznej analizy, całkiem mi się podobały.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja będę sobie ostrzył zęby na kota - słyszałem już o tej książce jakiś czas temu, ale z tego co pamiętam, to nie mogłem jej wtedy zdobyć w żadnej z bibliotek. Spróbuję jeszcze poszukać w antykwariatach. Jeśli chodzi o Simenona i jego pozycje inne niż kryminały, to polecam jeszcze "Wdowę Couderc" oraz "Paryski ekspres".

      Usuń

Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)