Dunya Mikhail
Pszczelarz z Sindżaru
Wojna to klęska humanitaryzmu, bowiem zbrojny konflikt stwarza warunki, w których de facto obowiązuje prawo silniejszego, co katalizuje zachowania podłe, małostkowe i nikczemne. Moralność musi ustąpić ideologii, która kategoryzuje ludzi, przyklejając im łatki „swoich” oraz „wrogów”, przyzwalając zarazem, by pechowcom zaklasyfikowanym jako „przeciwnicy”, odbierać godność na wszelkie możliwe sposoby. Doraźne sądy napędzane emocjami oraz uprzedzeniami zastępują sprawiedliwość, co jest zarzewiem ogromnych dramatów, których ofiarą padają z reguły ci, którzy wcale nie chwytają za broń, tj. starcy, dzieci oraz kobiety. To właśnie takie ekstremalne warunki stanowią test charakteru danego człowieka – w konfrontacji z czymś nieznanym, straszliwym, wymykającym się ludzkiej zdolności pojmowania, przestają liczyć się słowne deklaracje, zaś istotne stają się czyny i działania, dzięki czemu mogą narodzić się prawdziwi bohaterowie. Do grona takich szlachetnych herosów z pewnością można zaliczyć Abd Allaha, kluczową postać książki Pszczelarz z Sindżaru pióra Dunyi Mikhail (1965), pochodzącej z Iraku amerykańskiej poetki, tłumaczki i dziennikarki.
Utwór, sporymi fragmentami korzystający z konwencji reportażu, to zapiski rozmów telefonicznych, jakie autorka prowadzi ze wspomnianym mężczyzną, którego dotychczasowe życie pszczelarza hobbysty oraz przedsiębiorcy prowadzącego interesy w Syrii i Iraku zostaje wywrócone do góry nogami, kiedy to w 2014 Sindżar, jego rodzimy region położony w muhafazie (prowincji) Niniwa, zostaje opanowany przez bojowników Ad-Daula al-Islamijja (tzw. Islamskiego Państwa w Iraku i Lewancie, terrorystycznej organizacji znanej też jako ISIS czy Daesz). Te pustynne rejony północnego Iraku w sporej mierze zamieszkiwane są przez jezydów, wyznawców monoteistycznej religii powstałej w XII wieku z inicjatywy szajcha Adiego ibn Musafira, łączącej w sobie elementy islamu, nestorianizmu, pierwotnych wierzeń indoirańskich, kurdyjskich oraz judaistycznych. Jezydzi w oczach islamskich fundamentalistów uchodzą za odszczepieńców i heretyków, co stanowi znakomity pretekst do krwawych prześladowań, które rozpoczynają się w chwili zajęcia Sindżaru. Schwytani przez siepaczy Daeszu jezydzi stawiani są przed prostym wyborem – możliwością ocalenia jest konwersja na islam. W przypadku odmowy mężczyźni oraz ludzie starsi podpisują na siebie wyrok śmierci, zaś kobiety i dzieci trafiają do niewoli. W momencie nastania rządów Daeszu, Abd Allah organizuje siatkę przemytniczą, której celem jest ratowanie porwanych przez fundamentalistów branek i przerzucanie ich do bezpiecznych lokalizacji – każda ocalona w ten sposób kobieta czy dziecko to ogromna radość, ale to zarazem ogrom traum, jakie ze sobą przynoszą. Przekonujemy się o tym, zagłębiając się w lekturę, na którą składają się historie oswobodzonych.
Dzieło Dunyi Mikhail to przede wszystkim opis funkcjonowania Islamskiego Państwa w Iraku i Lewancie od strony socjologicznej, ze szczególnym uwzględnieniem pierwiastka żeńskiego. Obraz Daeszu, wyłaniający się na podstawie zebranych i przytoczonych relacji, przywodzi na myśl najczarniejsze z dystopijnych wizji wykreowanych przez feministyczne pisarki. ISIS to twór na wskroś opresyjny, w którym panują surowe i bezwzględnie egzekwowane reguły, dotyczące niemal wszystkich kobiet oraz tych mężczyzn, którzy nie zajmują odpowiednio wysokiego miejsca w hierarchii. Na społecznej drabinie najniższy szczebel przypada brankom oraz ich dzieciom – są one uprzedmiotowiane i degradowane do roli seksualnych obiektów, które można nabyć za odpowiednią cenę ((…) młode kobiety najpierw poddaje się „kontroli jakości” niczym melony, a potem sprzedaje się w magazynach – przed zakupem nabywcy obwąchują starannie towar [1]). Oprócz spełniania funkcji rozrywkowych, wymusza się także inne aktywności – branka to w zasadzie niewolnica, która zajmuje się prowadzeniem domu bojownika oraz usługiwaniem jego pozostałym żonom (część kobiet wstępuje do Daeszu dobrowolnie i te zajmują odrobinę wyższą pozycję, co skrzętnie podkreślają poprzez przemoc i znęcanie się nad tymi, które znajdują się na samym dnie). Niektórym kobietom przypada jeszcze inne zajęcie, tj. praca w fabryce broni wytwarzanej na potrzeby mudżahedinów, których szeregi (przymusowo i sukcesywnie) zasilają dzieci uprowadzonych, poddawane agresywnej indoktrynacji oraz przeszkoleniu bojowemu. Protagonistki poszczególnych opowieści boleśnie uświadamiają nam, że gdy w kontekście tzw. Islamskiego Państwa w Iraku i Lewancie, mówi się o piekle kobiet, nie ma w tym stwierdzeniu ani odrobiny przesady czy histerii.
Pszczelarz z Sindżaru to także portret uchodźców, czyli ludzi, którzy z dnia na dzień zmuszeni zostają do porzucenia swoich domów i udania się w nieznane. Dunya Mikhail przybliża okoliczności wegetacji w obozowym otoczeniu, gdzie nie zawsze ma się zapewniony dostęp do najbardziej podstawowych rzeczy (Jak wiesz, sytuacja w tych obozach [na turecko-irackim pograniczu] jest bardzo trudna. Ciężko tam. Brakuje wody, prądu, wszystkiego [2]), gdzie człowiek pogrąża się w przeżytych traumach, jednocześnie nerwowo wyczekując jakiejkolwiek informacji na temat bliskich, łudząc się, że udało im się przetrwać. W tym ujęciu niezwykle ciekawie prezentują się słowa jednej z bohaterek, która przyznaje, że ISIS – dopóki jego bojownicy nie zjawiają się w bezpośrednim sąsiedztwie – jawi się jako abstrakcyjny byt: Najpierw usłyszeliśmy, że Daesz okupuje Mosul, że zabijają tam ludzi, gwałcą kobiety, że idą do nas i zrobią z nami to samo. Nie wierzyliśmy. Opowiadaliśmy sobie o tym, jakby to były Baśnie z tysiąca i jednej nocy. (…) Daesz to jedno wielkie kłamstwo. A nawet jeśli nie kłamstwo, nigdy nie dotrą do Kurdystanu, bo peszmergowie ich powstrzymają [3]. Jest to wyznanie o tyle zaskakujące, że Bliskich Wschód, choćby z europejskiego punktu widzenia, to etniczno-religijny kocioł, w którym nieustannie bulgoczą mniejsze bądź większe konflikty. Sam Irak, w przeciągu ostatnich 40 lat, zaznał wojny iracko-irańskiej (1980 – 1988), I wojny w Zatoce Perskiej (1990 – 1991) oraz II wojny w Zatoce Perskiej (2003), która przerodziła się w okupację Iraku (2003 – 2011) przez wojska międzynarodowej koalicji pod przewodnictwem Stanów Zjednoczonych. Tym samym widać, jak szybko człowiek przysposabia się do nowych, mocno niesprzyjających czy opresyjnych okoliczności oraz jak błyskawicznie w pamięci zbiorowej wojenne okaleczenia postrzegane są w kategoriach spraw minionych, które pieczołowicie się hołubi, ale nie wierzy się w możliwość ich ponownego wystąpienia.
Książka posiada mozaikowy charakter, jako, że Dunya Mikhail nie koncentruje się wyłącznie na relacjach, w których pośrednikiem jest Abd Allah. Niemal każda historia jest przefiltrowana przez otaczającą autorkę, amerykańską rzeczywistość, co sprawia, że kontrast pomiędzy przestrzenią ogarniętą wojenną pożogą, a strefą, gdzie ludzie cieszą się pokojem i dobrobytem, staje się jeszcze wyraźniejszy. Co interesujące, mimo egzystowania w diametralnie odmiennych warunkach, można zaryzykować tezę, że Dunya Mikhail bardzo dobrze rozumie kobiety, których losy poznaje, do czego przyczynia się nie tylko rozwinięta empatia, ale i własne, uchodźcze doświadczenia. Irakijka, urodzona w rodzinie wyznania chaldejskiego (odłam Chrześcijan), otwiera się przed czytelnikiem, wspominając, że w połowie lat 90-tych, w okresie reżimu Saddama Husajna, sama była zmuszona do opuszczenia swojej ojczyzny i udania się na emigrację.
W dziele nie brak również autoanalizy oraz autorefleksji. Dunya Mikhail sygnalizuje jak potrzebne są opowieści przekazywane jej przez Abd Allaha, które są ważnym świadectwem, bowiem ukazują niezwykłą niezłomność, determinację oraz odwagę kobiet. Kobiet, które mimo beznadziejnego położenia, potrafią znaleźć w sobie dość siły i sprytu, by – przy mniejszym bądź większym wsparciu ze strony Abd Allaha i jego współpracowników – wyzwolić się od swoich oprawców. W ten sposób Dunya Mikhail oraz Abd Allah, podobnie jak choćby Syryjka Samar Yazbek (autorka książki Przeprawa. Moja podróż do pękniętego serca Syrii), oddają głos tym, których się go pozbawia, tj. prawdziwym wojownikom o ludzką godność i człowiecze dobro. Zarazem Pszczelarz z Sindżaru to ukazanie głębokich spustoszeń psychicznych, do jakich prowadzi seksualna przemoc – irakijska pisarka podkreśla, że rany zadane na duszy goją się o wiele, wiele dłużej, niż fizyczne obrażenia.
Zapowiada się ciekawie. Będę miała na uwadze ten tytuł.
OdpowiedzUsuńPolecam! Książka zawiera sporo ciekawych, choć mocno wstrząsających, informacji na temat Iraku pod okupacją Daeszu.
UsuńAleż skomplikowany jest ten etniczno-religijny bliskowschodni kocioł! Dzięki za przybliżenie tego kontekstu...Nie wiedziałam, że książka oparta jest tak ściśle na faktach. I pomyśleć, że to o czym pisze autorka się dzieje cały czas, a my (świat Zachodu) jesteśmy bezradni. Dobrze, że niektóre kobiety udało się uratować.
OdpowiedzUsuńTe "kotły" to smutne postkolonialne dziedzictwo. Granice wyznaczane od linijki, w obrębie których znajduje się zbyt wiele grup etnicznych czy wyznawców różnych religii, skutkują ogromnymi tarciami.
UsuńA książka to zapis zasłyszanych opowieści oraz własnych doświadczeń i wg mnie dlatego jest wartościowa - bo tak jak piszesz, możemy zobaczyć, co dzieje się kilka tysięcy kilometrów od miejsca, w którym żyjemy i przekonać się, jak wielu ludzi egzystuje w koszmarnych warunkach. To chyba też dobrze pokazuje, jak kruche są zdobycze cywilizacji.
Wartościowa książka, mam ją na uwadze, zresztą jest w mojej bibliotece, także muszę przeczytać.
OdpowiedzUsuńWartościowa to bardzo trafne określenie dla tej książki. Pokazuje jak wygląda codzienność cywili w czasie wojny, ile jeszcze jest do zrobienia w skali globalnej w sprawie praw kobiet oraz kim są ludzie, którzy z taką desperacją starają się przekroczyć m.in. polsko-białoruską granicę.
Usuń