Strony

poniedziałek, 31 maja 2021

Joseph Conrad "Nostromo" - O Ameryce Łacińskiej i człowieczej duszy

Joseph Conrad

Nostromo

Tytuł oryginału: Nostromo, a Tale of the Seaboard
Tłumaczenie: Stanisław Wyrzykowski
Wydawnictwo: Fundacja Nowoczesna Polska
Liczba stron: 500 (w formacie .epub)
 

 

 

 

Ameryka Łacińska to arena nieustannej kotłowaniny. Fale kolejnych rewolucji i przewrotów przetaczają się przez te ziemie, na których współegzystują ze sobą potomkowie autochtonów, niewolników, konkwistadorów oraz migrantów. Śledząc okoliczności powstania poszczególnych państw z tego regionu można zaryzykować tezę, że zamęt i chaos jest w niemałym stopniu cechą dziedziczną – dobrym przykładem jest choćby przypadek narodzin Panamy. Obszar tego kraju początkowo należał do wicekrólestwa Nowej Hiszpanii (od 1535), następnie do wicekrólestwa Nowej Granady (od 1717), później zaś jako prowincja wszedł w skład Wielkiej Kolumbii (od 1819), Kolumbii (od 1830 rok), by finalnie, z inspiracji USA, uniezależnić się w 1903 roku, czemu towarzyszył szereg niepokojów i tąpnięć. Ciekawą parafrazą historii Panamy jest powieść Nostromo. Opowieść z wybrzeża autorstwa Josepha Conrada znanego też jako Józef Korzeniowski (1857 – 1924), angielskiego pisarza polskiego pochodzenia.

Sięgając po Nostroma przyjmujemy zaproszenie do Sulaco, portowego miasta leżącego w Zachodniej Prowincji fikcyjnego państwa Costaguana. Akcja utworu rozgrywa się pod koniec XIX wieku, kiedy to w Costaguanie wybucha następny kryzys, nie pierwszy i nie ostatni w zwichrowanych dziejach tego kraju. Tyle, że tym razem reperkusje są daleko bardziej poważne, niż obalenie rządu i przejęcie władzy przez jeszcze jedną juntę czy jeszcze jednego dyktatora. Oto z odmętów rozgardiaszu, jaki został wywołany przez awanturników, wyłania się nowy, państwowy byt. Co oczywista, tej Wielkiej Historii towarzyszy szereg pomniejszych zdarzeń, jakże istotnych dla ich uczestników i o tym właśnie traktuje Nostromo.

Wątków i motywów, jakich udało się zawrzeć w swojej prozie Conradowi jest niemało, ale tym, co wybija się na pierwszy plan jest sama Costaguana. W krótkiej przedmowie do Nostroma, autor (niejaki J.C.) zdradza, że w trakcie pisania swojej powieści, w celu jak najdokładniejszego oddania realiów i klimatu panującego podówczas w Costaguanie, posiłkował się nieopublikowanym nigdy dziełem swojego znakomitego przyjaciela, tj. Historią pięćdziesięciu lat nierządu pióra don José Avellanosa. Tytuł kroniki znakomicie oddaje stosunek trzecioosobowego narratora Nostroma do Costaguany, bowiem w tekście aż roi się od zjadliwych i ironicznych komentarzy oraz przytyków pod adresem tegoż kraju, (…) którego dzieje są jednym pasmem ucisku, niemocy, tępoty, zdrady i dzikiego zezwierzęcenia [1]. Costaguana to kraina, w której regularnie wrze (Ówczesna atmosfera polityczna republiki była na ogół burzliwa [2]), co objawia się m.in. w ustawicznych przewrotach i roszadach na najwyższych szczytach władzy ((…) nieustanne zmiany polityczne, które rzekomo miały „zbawiać kraj” (…) [3]). Ta niestabilna sytuacja polityczna to zmora dla wszelkich kapitalistów i biznesmenów, którzy mimo ryzyka tłumnie przybywają na ten spłachetek latynoamerykańskiego kontynentu w nadziei godziwego zysku – wielu z nich przekonuje się jednak, że życie w Costaguanie to przebywanie w (…) jaskini złodziei, bandytów i krętaczy [4]. Łapówki, haracze, wymuszenia i towarzyszące im groźby to smutna codzienność, bowiem (…) żadna szajka, która wejdzie w posiadanie pałacu prezydenckiego, nie będzie do tego stopnia nieudolna, by wskutek braku pretekstów pozwolić wywieść się w pole, chociażby nawet łup miał zawieść w pewnej mierze jej uzasadnione oczekiwania [5]. Co gorsza, tej chciwości rządzących towarzyszy krótkowzroczność: Bo i czym jest Costaguana? Bezdenną otchłanią pożyczek na dziesięć procent i innych, równie szalonych inwestycji [6]. W rezultacie Costaguana to pogrążona w marazmie kraina, gdzie brakuje nadziei na pozytywne zmiany: (…) wśród ludności najprzeróżniejszego pochodzenia i zabarwienia skóry będzie dalej szalało bezprawie, barbarzyństwo i nieunikniona tyrania [7]. Przyznać trzeba, że portret Costaguany nakreślony piórem Conrada jest przygnębiający i gorzki, a przy tym proroczy, bowiem śledząc perturbacje, do jakich dochodziło w niemal wszystkich państwach Ameryki Łacińskiej już po wydaniu Nostromo (wiek XX w swojej burzliwości praktycznie w niczym nie ustępował wiekowi XIX), trudno oprzeć się wrażeniu, że oto oglądamy kolejne rozdziały tej samej książki.

Pozostając w kontekście politycznym, Nostromo jawi się również jako ciekawe studium dyktatury, która nierzadko jest porażająco wręcz wtórna i banalna, bowiem składa się z jednakowych elementów występujących – w zależności od okoliczności i warunków lokalnych – w różnych natężeniach. Conrad sygnalizuje, że władza absolutna dzierżona przez udzielnego władcę to absolutne zniewolenie – dyktator staje się podwładnym własnej obsesji o utratę wpływów, czemu towarzyszy paranoiczny lęk o swoje życie, przemieszany z nieufnością i podejrzliwością. Stąd nie ma ludzi niewinnych, każdy jest ewentualnym wrogiem, zaś kiedy żadnych spiskowców nie widać na horyzoncie, zaczyna się szukanie spiskowców potencjalnych, których likwiduje się zgodnie z zasadami prewencji. Co interesujące, niemal tak samo destrukcyjny i toksyczny wpływ na człowieczy umysł mogą wywierać dobra materialne – narzędziem, które w swojej prozie do ukazania tej prawdy wykorzystuje Conrad jest kopalnia srebra San Tomé. Wizja bogactwa wynikająca z ogromnych złóż, jakie skrywa w sobie kopalnia zatruwa duszę każdego, kto się z nią zetknie.

Wątek kopalni, czy też ogólnie wątek szeroko rozumianego skarbu, służy autorowi za punkt wyjścia do wiwisekcji przeprowadzonej na człowieczej duszy. Conrad bardzo umiejętnie przedstawia prawdę, o której często zdarza się nam zapomnieć, a mianowicie, że nasze postępowanie i działanie to nie tylko wynikowa naszej woli, ale w równie wielkim stopniu pochodna okoliczności. W konsekwencji nawet człowiek powszechnie uchodzący za prawego, porządnego i honorowego (jakim jest m.in. tytułowy Nostromo darzony powszechnym szacunkiem capataz de cargadores, tj. przywódca pracowników portowych) może dopuścić się czynu niegodnego, hańbiącego, którego sam po sobie by się nie spodziewał.

Przyznać ponadto należy, że lektura Nostroma to fascynujące, chociaż trudne w odbiorze literackie  doświadczenie. Joseph Conrad snując swoją opowieść swobodnie łączy fakty z wytworami własnej wyobraźni – momentami nie sposób się połapać, co jest prawdą, co nawiązaniem do realnych wydarzeń, a co czystą fikcją. Ale choćbyśmy podeszli do dzieła bez zaprzątania sobie głowy faktograficzną weryfikacją, to i tak czeka nas ciężki orzech do zgryzienia, bowiem największym wyzwaniem jest styl, jakim operuje polsko-angielski pisarz. Conrad ochoczo buduje zdania wielokrotnie złożone, nie unika słownej ekwilibrystyki, a przy tym okrasza dialogi licznymi frazami z hiszpańskiego, włoskiego czy francuskiego. Nostromo wymaga od czytelnika skupienia i koncentracji także z racji licznych wtrąceń i dygresji – bywają one tak rozbudowane, że zaciemniają one chronologię zachodzących wypadków. Na kartach książki zdaje się dominować chaos i dopiero w końcowych fragmentach nici poszczególnych wątków elegancko się ze sobą splatają. Jest to o tyle niezwykłe, że na dobrą sprawę zasadnicza treść dzieła zostaje zdradzona we wspomnianej wcześniej przedmowie, ale w niczym nie umniejsza to napięcia, jakie towarzyszy nam w trakcie przedzierania się przez karty powieści.

Równie niebywały jest fakt, że Nostromo, który po raz pierwszy ukazał się drukiem w 1904 roku, tak skutecznie oparł się destrukcyjnej działalności czasu. Utwór Josepha Conrada to piekielnie intrygująca przygoda, bowiem autor zabiera nas w podróż po odmętach i zakamarkach człowieczej duszy. Tym obserwacjom i przemyśleniom na temat naszej ludzkiej natury towarzyszą nie mniej ciekawe spostrzeżenia dotyczące politycznego idealizmu, bezwzględności i jałowości wszelkich dyktatur, mechanizmów społecznych młodych państwa Ameryki Łacińskiej czy bezduszności kapitalizmu. Lektura warta włożonego w nią wysiłku! 

Ambrose




[1] Jospeh Conrad, Nostromo. Opowieść z wybrzeża, przeł. Stanisław Wyrzykowski, Fundacja Nowoczesna Polska, Warszawa 2020, s. 107

[2] Tamże, s. 22

[3] Tamże, s. 56

[4] Tamże, s. 63

[5] Tamże, s. 62

[6] Tamże, s. 79

[7] Tamże, s. 174

4 komentarze:

  1. Z utworów Conrada podobały mi się „Smuga cienia”, „Szaleństwo Almayera” i „Amy Foster”. „Nostroma” unikałam, bo wyczytałam gdzieś, że jest w nim dużo polityki. U tego pisarza często można spotkać wątki romantyczne. Czy w „Nostromie” są zakochane pary? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jeśli chodzi o Conrada, to czytałem tylko "Jądro ciemności". Dlatego cieszę się, że w końcu udało mi się sięgnąć po kolejne dzieło owego jegomościa - mam nadzieję, że nie będzie to ostatnie spotkanie z jego prozą :)

      A co do wątków miłosnych to owszem, pojawiają się, i to nawet kilka.

      Usuń
  2. O! "Nostromo" to zapewne wyjątkowy kąsek dla takiego tropiciela/wielbiciela trudnych tekstów literackich jak Ty :-). Zapewne wkrótce napiszesz i o "Sekretnej historii Costaguany" Vasqueza i jej powiązaniach z powieścią Conrada... Ciekawe, dlaczego Conrad nie nawiązał wprost do historii Panamy, co skłoniło go do wymyślenia fikcyjnego państwa, czy generalizować można zjawiska społeczne i polityczne, które analizował w "Nostromo", na inne kraje Ameryki Łacińskiej?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ;) Krótki tekst na temat "Sekretnej historii Costaguany" pojawi się w piątek. I nawiązań do "Nostromo" rzeczywiście nie brakuje. Wg mnie Juan Gabriel Vásquez napisał naprawdę interesujące dzieło.

      A co do "Nostroma" i Costaguany bądź Panamy, to z tego co doczytywałem, to Conrad gościł w Ameryce Środkowej, ale dopiero po latach wykorzystał te własne doświadczenia. No i chyba ta mglistość wspomnień zdecydowała, że postanowił nie pisać o Panamie wprost.

      Usuń

Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)