Ku jezioru
(oryg. Эпидемия, Epidiemija)reżyseria: Pavel Kostomarov
scenariusz: Roman Kantor i Aleksey Karaulov
premiera 14 listopada 2019 na rosyjskiej platformie Premier
->pełna lista płac<-
Czy też macie wrażenie, że tradycja Hollywood wywiera na kino amerykańskie taką presję, iż wszystkie tamtejsze produkcje w pewnych aspektach są do siebie podobne? Nie do końca jest to wadą, tym bardziej że ta specyfika nie utrudnia, w przeciwieństwie na przykład do polskiej, odbioru światowemu widzowi. Niemniej jednak ożywczy powiew oryginalności znacznie łatwiej znaleźć choćby w kinie hiszpańskim, ale nie o nim dzisiaj chciałem Wam powiedzieć.
Putina nie lubię, nie tylko za politykę wobec Polski, ale i za to, że w moim odczuciu i dla Rosji nie prowadzi dobrej polityki. Jednak jego panowanie nie wpływa jak się zdaje źle na rosyjską produkcję filmową. Po raz kolejny zwróciłem na nią uwagę przy okazji filmu Przyciąganie – przyjemnie zaskakującego świeżością podejścia do tematu, choć opartego na klasycznym schemacie filmu SF. Pamiętając pozytywne odczucie z tego seansu sięgnąłem po rosyjski serial Ku jezioru.
Nie wiem czemu miała służyć zmiana oryginalnego tytułu Epidemia na Ku jezioru. Mam wrażenie, że w czym jak w czym, ale w kreatywnym podejściu do tytułów zagranicznych dzieł Polska przoduje w świecie. Widać to zwłaszcza na Goodreads, gdzie możemy zobaczyć, że o ile większość wydań danej powieści ma tytuły będące zwykłą kalką – tłumaczeniem wprost z oryginału, to właśnie polskie wydania często mają tytuły nie mające niczego wspólnego z oryginalnym, a czasami nawet z treścią utworu. Ku jezioru jest dowodem na to, że moda ta przechodzi z książek i na filmy, choć akurat w tym przypadku przyczyną może być tłumaczenie nie oryginału, ale z wersji anglojęzycznej (To the Lake).
Fabuła obrazu jest prosta – wybuch epidemii niezwykle zaraźliwej wirusowej choroby o niemal stuprocentowej śmiertelności paraliżuje cały świat. W Rosji władze uruchamiają wojsko i próbują izolować kolejne ogniska zarazy, ale jednym z pierwszych z nich jest Moskwa, więc są to próby z góry skazane na niepowodzenie.
Ze stolicy wymyka się grupa niezarażonych, która próbuje dostać się nad tytułowe jezioro na którym, na wyspie, mają nadzieję znaleźć azyl oddzielony pustkowiami od reszty zarażonego kraju. Konwencja drogi nawiązuje częściowo do znanego serialu The Walking Dead i choć bohaterowie rosyjskiej produkcji nie muszą walczyć z zombie, to zasadniczo grożą im podobne niebezpieczeństwa, co ich amerykańskim odpowiednikom. Niebezpieczeństwa wynikające z zagrożeń, jakie dla całej grupy niesie rozpad mechanizmów społecznych skutkujący powstaniem różnego rodzaju band oraz problemy wewnętrzne wynikające z niejednorodności grupy uciekinierów a także konfliktów sprzed epidemii jakie nadal dzielą poszczególnych jej członków.
Nie wiem, który ze wspomnianych seriali jest lepszy – amerykański czy rosyjski. W końcu tego drugiego obejrzałem tylko pierwszy sezon. Mam jednak wrażenie, że są na porównywalnym poziomie, choć bardzo wiele je różni. Ku jezioru to kawałek solidnego, niesztampowego kina niemal postapo, które z pełnym przekonaniem mogę polecić wszystkim miłośników podobnych klimatów. Dla mnie bomba i z niecierpliwością będę oczekiwać na drugi sezon.
Wasz Andrew
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)