Ina Wyłczanowa
Wyspa Krach
Astrologia, czyli (pseudo)nauka o gwiazdach, to rodzaj wróżbiarstwa sprowadzającego się do przewidywania przyszłości na podstawie analizy położenia ciał niebieskich na nieboskłonie. W powszechnym ujęciu astrologia uchodzi za zabobon, ale nie zmienia to faktu, że wielu ludzi korzysta z pomocy jej adeptów. Lecz nawet założywszy, że przeznaczenie człowieka można odczytać poprzez postawienie horoskopu, to wciąż pozostaje pytanie (…) w jakim stopniu człowiek może świadomie przeciwdziałać temu, co wyznaczyły gwiazdy [1]? Bo choćby rzekoma znajomość tego, co nam jest pisane to jedno, zaś świadome kształtowanie własnego żywota to druga, zupełnie inna sprawa, o czym możemy przekonać się sięgając po powieść Wyspa Krach, autorstwa Iny Wyłczanowej (bułg. Ина Вълчанова), bułgarskiej pisarki, dziennikarki i tłumaczki.
Utwór skonstruowany jest w oparciu o biegnące dwutorowo losy dwóch kobiet, które diametralnie się od siebie różnią. Asja, przynajmniej pozornie, to raźno kroczący przez życie lekkoduch, który do mistrzostwa opanował sztukę cieszenia się chwilą. To osoba działająca pod wpływem impulsów, zdająca się na własną intuicję i nie kalkulująca, obdarzona przy tym empatią oraz szanująca swoją niezależność. Na przeciwnym biegunie znajduje się Radost, która uwielbia pogrążać się w analizach. To istota z rozmysłem stawiająca swoje życiowe kroki i pieczołowicie rozpatrująca każdy aspekt danej sprawy. Jej codzienność to paleta skomplikowanych czynności, rytuałów i zwyczajów, za pomocą których oswaja ona opresyjną rzeczywistość. W momencie rozpoczęcia dzieła obie bohaterki docierają na egzystencjalne rozdroże, zastanawiając się przy tym, na ile pokonana przez nie droga to dzieło wyboru, a na ile – przypadku.
Wyspa Krach to ciekawa lektura, której najważniejszym tematem jest możność samostanowienia. Ina Wyłczanowa, poprzez ukazanie perypetii obu protagonistek, uzmysławia nam, że nasz byt to wypadkowa ogromnej liczby czynników, spośród których tylko na część mamy realny wpływ. Jednocześnie Bułgarka pokazuje jak silne, a przy tym pierwotne jest pragnienie kontrolowania torów, jakimi biegnie nasze życie – u niektórych owa potrzeba jest tak wielka, że zadowalająca jest choćby jej namiastka. Takim erzacem pełniącym kluczową rolę w powieści jest astrologia, dzięki której jedna z bohaterek posiada złudne przeświadczenie, że jest władczynią swojego losu. Losu, który jednak znany jest ze swojego złośliwego i przewrotnego charakteru, co objawia się częstym płataniem figli. A owe psikusy skutecznie przypominają nam, kto w większości przypadków jest panem sytuacji, i bynajmniej nie jest to człowiek.
Proza Bułgarki to także studium kobiet, które znajdują się na krawędzi życiowych przemian. Zarówno u Asji jak i Radost nagromadzenie drobnych, codziennych katastrof staje się zarzewiem frustracji, znużenia i rozczarowania, które popychają do głębszych refleksji. W pewnym sensie obie kobiety zostają zmuszone do tego, by zatrzymać się i przemyśleć cel własnej egzystencji. A kiedy z mgły niebytu wyłaniają się tak poważne zagadnienia jak sens pobytu na ziemskim padole, to niemal z automatu o atencję dopraszają się inne, nie mniej ważkie kwestie, pokroju samoakceptacji, poznania siebie czy szczęścia. Wyłczanowa zdaje się podkreślać, że wszystkie te rzeczy są ze sobą ściśle powiązane. Bowiem poświęcając należytą uwagę samemu sobie, zdecydowanie łatwiej jest stwierdzić, co pozwala, a co uniemożliwia nam czerpać radość z życia oraz czym właściwie jest dla nas szczęście. Oprócz tego pochylenie się nad samym sobą może stać się bodźcem do tego, by zrzucić choćby tę część przywdziewanych przez nas masek, które nas najbardziej uwierają i krępują nasze ruchy.
Na Wyspę Krach można spojrzeć też przez pryzmat poruszanych wątków feministycznych. Bułgarska pisarka sygnalizuje jak wiele kobiet postrzega się wyłącznie jako dopełnienie mężczyzny. Rezultatem jest upór, by za wszelką cenę znaleźć kogoś, kto będzie mógł uchodzić za drugą połówkę i trwać z nim w związku, nawet wtedy, kiedy żadna ze stron nie jest z zadzierzgniętej relacji zadowolona, co na dłuższą metę niesamowicie męczy i wyniszcza.
Wypadkową elementów, z których Wyłczanowa buduje Wyspę Krach jest solidna literatura poświęcona zagadnieniu odkrywania samego siebie. Warto przy tym zaznaczyć, że z racji przyjętej narracji pierwszoosobowej, odbiór dzieła w sporej mierze będzie zależeć od tego, czy przypadną nam do gustu kreacje protagonistek. Jeśli polubimy chociaż jedną z nich, to literacka podróż może okazać się bardzo miłym doświadczeniem. Dodatkową atrakcją są malownicze opisy chorwackiej wyspy Krk, którą jedna z kobiet określa mianem tytułowej Wyspy Krach. Jeśli chcecie dowiedzieć się, czy na wyspie faktycznie dojdzie do krachu, czy raczej do katharsis, to przekonajcie się sami!
Ambrose
[1] Ina Wyłczanowa, Wyspa Krach, przeł. Hanna Karpińska, Wydawnictwo Ezop, Warszawa 2019, s. 77
A więc akcja nie toczy się w Bułgarii, tylko na chorwackiej wyspie? I czy polubiłeś którąś z bohaterek? :) Jeśli chodzi o postacie interesujące się astrologią, najbardziej wbiła mi się w pamięć Janina Duszejko z "Prowadź swój pług przez kości umarłych".
OdpowiedzUsuńWątek związany z Asją to głównie Wyspa Krk, zaś perypetie Radost śledzimy głównie w Sofii. Jeśli zaś chodzi o bohaterki, to bardziej do gustu przypadła mi Asja. Radost raczej wzbudziła we mnie litość - z racji niełatwego dzieciństwa oraz jego konsekwencjami w dorosłym życiu, z którymi musiała się zmagać.
UsuńO, ta książka Tokarczuk jeszcze przede mną. Widziałem tylko ekranizację.
Przyglądam się Wyszukanym (czy Wyszukanemu?) od ponad roku i coś mi się wydaje, że zacznę właśnie od tej książki. Cieszy mnie ogromnie, że coraz więcej małych wydawnictw sięga po niszowe pozycje.
OdpowiedzUsuńJa czytałem jeszcze "Dendryty" oraz "Średni współczynnik szczęścia" i spośród tych 3 tytułów, najbardziej przypadły mi do gustu "Dendryty". Ale w sumie wszystkie książki trzymały b. przyzwoity poziom, dlatego z chęcią sprawdzę kolejne powieści wydane na łamach tej serii.
UsuńA z tą anonimowością to zjawisko jest o tyle ciekawe, że każda z książek to laureatka Europejskiej Nagrody Literackiej - ja dla przykładu w ogóle nie słyszałem wcześniej o tym wyróżnieniu ;)
Dendryty nawet miałam wypożyczone, niestety nie zmieściłam się w terminie i musiałam je zwrócić. Innym razem spróbuję.;)
UsuńMnie się obiło o uszy, wydaje mi się też, że kilka wydawnictw opublikowało pojedyncze tomy wcześniej.
O proszę, to masz pięknie wyposażoną bibliotekę - w Krk wyszukałem tę powieść w jednej placówce, ale jest też dostępna w ebooku dla posiadaczy kodu Legimi. Ja książkę postanowiłem zakupić, bo stwierdziłem, że w czasie pandemicznym dobrze jest wspierać małe wydawnictwa.
UsuńA może to krachu, który okaże się katharsis? ;)
OdpowiedzUsuńPrawdopodobnie tak :) Prawdopodobnie, bo książka ma raczej otwarte zakończenie.
Usuń